Выбрать главу

– To twarda sztuka – odrzekł Austin. – Uparła się, że zostanie na pokładzie, dopóki nie ściągną “Sea Huntera” do portu.

– Dopilnuj, żebym się z nią spotkał.

– Oczywiście – zapewnił Austin. – Co na to wszystko CIA?

Sandecker sięgnął do skrzyneczki na biurku, wyjął cygaro i zapalił.

– CIA obszczekuje nie to drzewo, co trzeba. FBI jest sceptyczne. Z sił zbrojnych nie ma żadnego pożytku, dopóki nie wskaże się im właściwego kierunku i nie da rozkazu do wymarszu. Sekretarz stanu nie odpowiada na moje telefony.

– A Biały Dom?

– Prezydent oczywiście przekazał wyrazy współczucia, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że niektórzy członkowie jego gabinetu cieszą się. Uważają, że masakra była dla nas usprawiedliwioną karą za wtykanie nosa tam, gdzie nie trzeba. Są wkurzeni, że NUMA uratowała załogę NR-1.

– Co za różnica, kto ją uratował? – odezwał się Austin. – Grunt, że się udało.

Sandecker wypuścił kłąb dymu i jego głowę na moment spowiła purpurowa mgła.

– Przypuszczam, że to pytanie retoryczne. Znasz aż za dobrze tutejsze stosunki. Wiesz, że wdzięczność tu nie istnieje. Ubiegliśmy ich i mają pretensje.

Gunn westchnął.

– Tak, słyszałem. Twierdzą, że to przez nasze “wtrącanie się” nie odnaleziono jeszcze łodzi podwodnej, jej kapitana i sternika.

– Znaleźli dobrą wymówkę dla swojej niekompetencji – powiedział Sandecker. – Obawiam się jednak, że w sprawie “Sea Huntera” jesteśmy zdani na siebie. Macie jakiś trop tego Borysa?

– Lepiej skoncentrować się na Razowie – odparł Austin. – Według ostatniego raportu jego jacht opuścił Morze Czarne. Próbujemy go namierzyć.

– Pospieszcie się – odrzekł Sandecker.

Rozległ się cichy sygnał interkomu, a potem głos sekretarki Sandeckera.

– Wiem, że jest pan zajęty, panie admirale, ale przyszedł pan Yaeger. Przyprowadził dwóch panów. Chciałby się z panem pilnie zobaczyć.

– Proszę ich wpuścić – polecił Sandecker. Po chwili drzwi gabinetu otworzyły się i wszedł Yaeger z małym doktorem Reedem i jakimś obcym człowiekiem. Sandecker spędził wystarczająco dużo czasu na wodzie, żeby natychmiast rozpoznać w Jenkinsie rybaka. Zwłaszcza po uścisku jego spracowanej, twardej jak skorupiak dłoni.

Wskazał gościnne fotele.

– No dobra, Hiram. Co się takiego stało, że opuściłeś swoją świątynię?

– Niech to lepiej wyjaśni doktor Jenkins.

Jenkins był zdenerwowany obecnością legendarnego dyrektora NUMA. Kiedy jednak zaczął mówić, uspokoił się. Potem Reed dorzucił swoją opinię geochemika, a Yaeger rozdał wydruki diagramów, które Max pokazywała na ekranie. Sandecker siedział rozparty w fotelu. Chłonął każdy szczegół.

Po prezentacji wcisnął guzik interkomu.

– Proszę przekazać, żeby wpadł do mnie doktor Wilkins z działu geologii.

Doktor Elwood Wilkins zjawił się po kilku minutach. Wyglądem przypominał jednego z tych aktorów filmowych, którzy zawsze grają uprzejmych aptekarzy lub lekarzy rodzinnych. Sandecker przysunął do biurka jeszcze jeden fotel. Wręczył geologowi wydruki i dał mu kilka minut na przestudiowanie ich. Wilkins skończył czytać materiały i podniósł wzrok.

Sandecker odpowiedział na nieme pytanie w jego oczach.

– Ci panowie sugerują, że krawędź szelfu kontynentalnego wzdłuż Wschodniego Wybrzeża może się zapaść i wywołać niszczycielskie tsunami. Cenię sobie ich opinię, ale chciałbym wiedzieć, co pan o tym sądzi.

– Najnowsze badania wskazują, że jest to całkiem prawdopodobne. Skała pod wierzchnią warstwą szelfu kontynentalnego jest mocno nasiąknięta wodą. Jej pęknięcie może spowodować osunięcie gruntu, które wyśle w kierunku brzegu gigantyczne fale. Symulacje komputerowe na Uniwersytecie Stanowym Penna dowodzą, że taka możliwość jest bardzo realna.

– Takie osunięcie mogłoby zostać spowodowane trzęsieniem ziemi? – zapytał Sandecker.

– Z całą pewnością.

– Czy może się to zdarzyć na Wschodnim Wybrzeżu? – spytał Gunn.

Wilkins postukał palcem w plik wydruków.

– Te materiały bardzo wiele wyjaśniają. Szelf kontynentalny biegnie wzdłuż całego wybrzeża. W kilku miejscach na jego zboczu znajdują się pęknięcia i kratery, gdzie możliwość osunięć gruntu jest szczególnie duża.

– Czy powodem osunięcia może być tylko trzęsienie ziemi? – zapytał Gunn.

– To może się stać samoczynnie.

– Miałem na myśli uwolnienie hydratu metanu.

– Również w takiej sytuacji grunt może się osunąć, wywołując gigantyczne fale.

Sandecker zauważył, że Wilkins chce o coś zapytać. Szybko uciął dyskusję.

– Dziękujemy, doktorze. Bardzo nam pan pomógł, jak zawsze.

Odprowadził geologa do drzwi, poklepał po plecach i jeszcze raz podziękował. Potem wrócił do pozostałych.

– Mam nadzieję, że was nic uraziłem, wzywając go tutaj. Chciałem usłyszeć opinię z niezależnego źródła.

– To, co powiedział – odrzekł Gunn – może oznaczać, że Razow odkrył sposób wywoływania tsunami. Fala, która uderzyła w wybrzeże Maine, mogła być próbą generalną. Jeżeli nasze przypuszczenia są słuszne, ten człowiek zdolny jest spowodować ogromne zniszczenia.

– Klucz do zagadki znajduje się na statku “Ataman Explorer” – odezwał się Austin.

– A więc musimy się dostać na jego pokład – dodał Sandecker.

28

Rocky Point, Maine

Przed uderzeniem wielkiej fali Rocky Point było typowym miasteczkiem na skalistym wybrzeżu Maine. Jego malowniczy port i drewniane domki kryte gontem można było podziwiać na zdjęciach w wielu kalendarzach. Zadbana Main Street wyglądała jak ulica z filmu Franka Capry.

Teraz jednak zniknęły nadmorskie restauracyjki, serwujące homary, nie było portu rybackiego. Zostały po nich tylko pale. Sterczały z wody jak zepsute zęby. Na morzu unosiły się kuliste boje ostrzegające przed wrakami. Na brzegu dźwigi przenosiły szczątki łodzi. W kilwaterze “Kestrela” wirowały różne śmiecie.

Gdyby Austin miał większe zacięcie poetyckie, powiedziałby, że wielka fala ukradła miastu duszę. Ale zdobył się tylko na stwierdzenie:

– Co za bajzel.

– Mogło być gorzej – odparł szeryf Charlie Howes, stojący obok niego na rufie kutra Jenkinsa.

Austin pokręcił głową.

– Jasne, gdyby walnęła tu bomba atomowa.

Poznali się kilka godzin wcześniej. Austin, Trout i Jenkins przylecieli firmowym odrzutowcem NUMA do Portland. Jenkins uprzedził szeryfa. Howes odebrał ich z lotniska i przywiózł radiowozem do Rocky Point.

Po spotkaniu u Sandeckera Austin wrócił do swojego gabinetu ze zdjęciami satelitarnymi “Atamana Explorera”. Obejrzał je pod silnym szkłem powiększającym. Fotografie zrobiono z wysokości tysięcy metrów, ale były ostre i wyraźne. Mógł bez trudu odczytać nazwę statku na kadłubie i zobaczyć ludzi na pokładzie.

Natychmiast uderzyło go podobieństwo statku do “Glomara Explorera”, jednostki ratowniczej o długości stu osiemdziesięciu trzech metrów, zbudowanej przez Howarda Hughesa w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku na tajne zlecenia CIA do wydobycia zatopionego radzieckiego okrętu podwodnego. Wysokie dźwigi i bomy przeładunkowe przypominały pływające platformy wiertnicze.

Austin obejrzał statek od dziobu do rufy. Szczególną uwagę zwrócił na pokład w okolicy dźwigów. Zrobił na kartce kilka szkiców i uśmiechnął się zadowolony. Znalazł sposób wejścia na statek. Wszystko zależało od tego, jak blisko uda mu się podejść do “Atamana Explorera”. Jednostka mogła uciec na widok statku NUMA. Austin zastanawiał się nad tym problemem przez kilka minut. Przypominał sobie swoje doświadczenia z Morza Czarnego, gdy popłynął z kapitanem Kemalem. Potem podniósł słuchawkę telefonu, zadzwonił do Yaegera i zapytał, gdzie jest Jenkins.

– Reed zafundował Jenkinsowi zwiedzanie NUMA dla VIP-ów. Zaproponował mu nawet nocleg przed jutrzejszym powrotem do Maine.

– Spróbuj ich znaleźć i oddzwoń do mnie.

Telefon Austina zadzwonił po kilku minutach. Austin nakreślił Jenkinsowi swój plan. Nie ukrywał, że jest ryzykowny. Jenkins nie wahał się ani chwili.