Pierwszym z radzieckich pisarzy, którzy całkowicie poświęcili się fantastyce, był Aleksander Bielajew. W latach 1925–1941 opublikował on ponad pięćdziesiąt utworów (w tym przeszło dwadzieścia powieści i opowieści), które ukazują w różnych aspektach otwierające się drogi i możliwości najbardziej obiecujących nauk (biologia, medycyna, genetyka, kosmonautyka). Wyjątkowa popularność Bielajewa (zważywszy, że nie był on wielkim artystą), tłumaczy się umiejętnością wizjonerskiego niemal wyprzedzania faktów i mistrzowskiego budowania dynamicznej akcji. W cyklu opowiadać Izobrietienija profiesora Wagnera na temat odważnych eksperymentów rosyjskiego biologa, który nauczył się przezwyciężać ograniczenia, jakie ludzkiemu organizmowi stworzyła przyroda, Bielajew łączy niezwykłe przygody z oryginalnie umotywowanymi hipotezami. Do tego cyklu należy również opowiadanie Człowiek, który nie śpi, ukazujące wszystkie najszlachetniejsze wartości naukowych marzeń Bielajewa i swoisty dla niego sposób przedstawiania charakterów i konfliktów zmagających się sił.
W następnych latach radziecka fantastyka realizowała pragnienia Maksyma Gorkiego: „dawać nie tylko ostateczny rezultat ludzkiej myśli i doświadczenia, lecz wprowadzać czytelnika w tok procesu pracy badawczej, stopniowo pokazując pokonywanie trudności i poszukiwanie prawidłowej metody” (artykuł O tiemach 1933). Te postulaty wielkiego pisarza były wprawdzie adresowane do autorów książek popularnonaukowych, lecz stały się również orężem dla fantastów. Dążenia do przedstawiania nauki i techniki „nie jako magazynu gotowych odkryć i wynalazków, lecz jako areny walk, gdzie konkretny człowiek przezwycięża napór materii i tradycji” (z tegoż artykułu) — odpowiadało potrzebom czasu.
Rozpowszechniła się także, oparta na realistycznych, przesłankach, naukowo-fantastyczna powieść wybiegająca w przyszłość o kilka dziesięcioleci, poświecona wykorzystaniu odkryć, wielkiej budowie w warunkach nowego ustroju społecznego, przekształcaniu przyrody i klimatu na ogromnych obszarach Syberii, Arktyki czy pustyń środkowo— azjatyckich. Niestety, woluntarystyczne podejście do bardziej skomplikowanych problemów (z pominięciem czynników ekologicznych) dyskredytowało w późniejszym okresie koncepcje niektórych uznanych i nawet cenionych utworów. Tak samo zresztą w świecie badań kosmicznych zestarzały się pod względem problematyki moralnej przygodowo-poznawcze powieści na temat opanowania planet Wenus i Marsa.
Niezmiernie skomplikowana mapa świata, ogromne osiągnięcia w dziedzinie fizyki, biologii, cybernetyki, narodziny nowych gałęzi wiedzy z pogranicza poszczególnych nauk, przesłoniły fantastykę „realną”, uwzględniająca „granice możliwości”. Ocalały dla potomnych tylko lepsze książki, wolne od ciasnego praktycyzmu. Wśród nich — wydane w latach czterdziestych Rasskazy o nieobyknowiennom znanego paleontologa i geologa Iwana Jefremowa (1907–1972), który zwykłe przygody zastąpił „przygodami myśli”, co nawiasem mówiąc odpowiadało postulatom Gorkiego. Z wielkim przekonaniem i zapałem Jefremow potwierdza materialistyczne widzenia świata, odkrywa plastycznie, z artyzmem subtelną dialektyczną współzależność nie poznanych zjawisk przyrody, zdobyczy nauki i kultury w ich historycznej kolejności następstw. Bohaterowie opowiadań, zetknąwszy się z niewiadomym, nieoczekiwanie znajdują rozwiązanie zagadki dzięki zestawieniu kilku współdziałających czynników. Tak na przykład w Jeziorze Ducha Gór legenda ludowa działa na wyobraźnię artysty-malarza, który utrwala dziwne odcienie pejzażu, a obraz jego z kolei zdumiewa geologa niezwykłą grą barw i skłania do poszukiwań, te zaś prowadzą do odkrycia złóż rtęci. W rezultacie bohaterowie otrzymują wiarygodne wyjaśnienie i pochodzenia legendy, i kolorytu pejzażu, i klimatycznych objawów zatrucia parą rtęci, i martwej strefy wokół jeziora, zagubionego gdzieś w górnym Ałtaju. W sposób paradoksalny zostały tu wplecione w wątek fabularny zupełnie sprzeczne, zdawałoby się, komponenty: folklor, medycyna, mineralogia. Realność założenia w tym opowiadaniu Jefremow sam podkreślił w przedmowie do późniejszego zbioru swoich utworów:,Po opublikowaniu Jeziora Ducha Gór, w Ałtaju rzeczywiście odkryto złoża rtęciowe w innych, nie związanych z obozem G. I. Gurkina, okolicznościach. To traf, nie proroctwo, znając bowiem geologię Ałtaju, byłem przekonany, że zostanie tam wykryte niejedno jeszcze złoże rtęci. Wśród ałtajskich geologów jednakże rodziła się legenda odpowiadająca treści opowiadania”.
Jedno ze szczytowych osiągnięć twórczości Jefremowa — uderzająco bogata, obfitująca w nowatorskie idee, społeczno-prognostyczna powieść Mgławicca Andromedy, której opublikowanie symptomatycznie się zbiegło z początkiem ery kosmicznej, mianowicie z wysłaniem pierwszego sztucznego satelity Ziemi — oznaczyło przełom także w historii radzieckiej fantastyki naukowej. Jej gwałtowny wzlot na początku lat sześćdziesiątych i nieprzerwany dopływ obiecujących autorów — to są zjawiska wzajemnie uwarunkowane.
Przyswojenie sobie przez pisarzy współczesnego myślenia naukowego z właściwymi mu śmiałymi hipotezami, przezwyciężenie ograniczających twórcę wymagań, z wyjątkiem oczywiście ideowo— artystycznych, odejście od problematyki technicznej na rzecz etycznej — wszystko to niezmiernie rozszerzyło tematykę i doprowadziło do późniejszej dyferencji gatunków: fantastyka społeczna, filozoficzna, polityczna, psychologiczna, techniczna, przygodowa, humorystyczna, baśniowa itp.
Szeroki jest wachlarz jej zadań i możliwości. Niektórzy teoretycy, idąc za myślą Jefremowa, uważają, że fantastyka powinna być naukowa, to znaczy opierać swoje założenia na istniejących naukowych ideach i dających się przewidzieć możliwościach techniki. Inni, na przykład bracia Strugaccy, sądzą, że nie ma i nie może być zasadniczych różnic między fantastyką naukową a nienaukową, gdyż każda z nich jest przede wszystkim literaturą i jako taka powinna mieć walory artystyczne.
Tymczasem wielu spośród pisarzy widzi w fantastyce po prostu współczesną baśń. Utalentowany poeta Wadim Szefner, mający również osiągnięcia w prozie fantastycznej, tak mówi: „Bajeczność, niezwykłość, możliwość tworzenia cudów, stawiania bohaterów w niespotykanych sytuacjach — oto co mnie przyciąga”.
Jakkolwiek różnorodna jest fantastyka, coraz wyraźniej daje się odczuwać dążenie do zwalczenia granicy dzielącej ją od tak zwanej wielkiej literatury.
Pod tym względem godne są uwagi przełożone na wiele języków powieści Arkadego i Borysa Strugackich. Nie bojąc się okrutnej prawdy, bracia współautorzy analizują skostniałe, zrutynizowane formy bytu społecznego i świadomości, hamujące ogólnoludzki postęp, a także zmuszają do zastanowienia się nad trudnymi i niebezpiecznymi zagadnieniami rozwoju cywilizacji (Trudno być bogiem, Miliard lat do końca świata, Chiszcznyje wieszczi wielka i inne).
Dobrze znany w fantastyce temat „kontaktów” służy Strugackim jako „napęd” fabularny, umożliwiający obnażenie prawdziwej wartości człowieka znajdującego się w wyjątkowych warunkach, twarzą w twarz z Niewiadomym, podobnie jak Redryk, bohater Pikniku na skraju drogi. Żywo i plastycznie jest tu pokazany wprost niepojęty poziom techniki przybyszów z kosmosu, którzy wyprzedzili, mówiąc językiem matematycznym, o wiele porządków ziemską cywilizację. Skutki „pikniku” na poboczu galaktycznych tras (poboczem, „skrajem drogi”, okazała się tu nasza planeta) zostały ujawnione niezwykle przekonywająco. A jednak nie ów „pierwszy kontakt” jest najważniejsza sprawą w powieści. Jedyna w swoim rodzaju sytuacja, jaka się wytworzyła na skutek odwiedzin, odsłania zakamarki duszy tuzinkowego, zdawałoby się, młodzieńca, którego świadomość brutalnie determinowały stosunki panujące w świecie wielkiej finansjery, a postępowanie — okoliczności, dzięki którym przekształcił się on w stalkera, stał się jednym z tych śmiałków, którzy zajmują się „pustakami” — odrzutami techniki w zatrutej strefie. I jeśli opustoszały wewnętrznie, zatwardziały Red, znający takie koszmary i potworności, przed którymi bledną męki grzeszników w najniższych kręgach Dantejskiego Pieklą, nie tylko dotarł do złotej kuli, zdolnej według legendy stalkerów spełnić każde życzenie, ale znalazł w sobie dość siły, by zawołać: „Szczęście jest darem dla wszystkich i niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!” — to znaczy, że nie zgubił w sobie człowieka.