Poznanie jest procesem nieodwracalnym. Kryzysowe, lecz wcale nie bez wyjścia sytuacje, powstające w trakcie poznawania, pobudzają człowieka do spojrzenia im śmiało w twarz, nastrajają do walki, a nie do siedzenia z założonymi rękami i czekania, aż Przyroda sama pomści siebie lub wyzwane przez człowieka siły niszczycielskie wyrwą się jak dźin z butelki. Korelacja nauki z wysokim poziomem moralności — to jedno z ważniejszych zagadnień fantastyki, nieodłączne od problemu odpowiedzialności uczonego za skutki jego zbyt daleko idących eksperymentów.
Nie wiemy, w jaki sposób genialnemu uczonemu Fiedlerowi udało się stworzyć „otarków”, zdolnych do logicznego myślenia, przyswajania sobie wiadomości, lecz pozbawionych, jak i sam ich twórca, wszelkich bodźców moralnych. Amerykański uczony zaspokoił swoją żądzę wiedzy, nie zastanawiając się, jaki będzie tego skutek, i oto stworzone przez niego otarki przekształciły się w groźną siłę. W opowiadaniu Dzień gniewu, o którym właśnie mowa, Sewer Gansowski ostro sformułował wcale nie czcze zagadnienie: „Co rzeczywiście czyni nas tym, czym jesteśmy? Zdolność do osądu, analizowania, czynienia logicznych obliczeń czy też coś takiego, co w nas wpoiło społeczeństwo, co ma związek ze stosunkiem jednej osoby do drugiej i ze stosunkiem indywiduum do kolektywu?” Jednoznaczna odpowiedź wypływa z dramatycznego konfliktu zawartego w opowiadaniu, jakże bliskiego pod względem problematyki społeczno— etycznej wymownemu utworowi Aleksandra Szalimowa Okno w nieskończoność, w którym uczony-maniak dokonuje w celach egoistycznych wiwisekcji świadomości człowieka. Wideo-zapis ukrytej w mózgu informacji, sprzężonej z pamięcią przodków, pozbawia „pacjenta” jego najskrytszego „ja”, naturalnego prawa jednostki do własnego świata wewnętrznego. I oto nasuwa się pytanie, czym tenże uczony różni się od Człekopodobnych otarków?
Podobne tematy poruszał także w swojej twórczości mistrz krótkich form prozy fantastycznej, z zaskakująco paradoksalną pointą, Ilia Warszawski (1909–1974), zaprezentowany w tym wyborze smutną, liryczną nowelą W” atolu: ludzie ofiarowują swoje szczęście i życie dla dobra innych.
Kosmos jest pełen zagadek. W ekstremalnych warunkach, wymagających błyskawicznej oceny sytuacji, dokonania wyboru jedynej słusznej decyzji, człowiek jest poddany próbie, udowadnia czynem, ile jest wart i na co go stać.
W opowiadaniu Andrieja Bałabuchy Grabarz nieoczekiwany rozkaz szefa-pilota „kosmoskafu” wydaje się wielu spośród załogi kontrowersyjny lub nawet występny. Lecz został on podyktowany nie tchórzostwem ani nawet zbytnią ostrożnością, tylko wzmożonym poczuciem odpowiedzialności.
Mężny postępek w wyjątkowych warunkach staje się nieświadomym wielkim czynem; wielki czyn jako norma postępowania — heroizmem. „Powinno istnieć coś takiego, co wyróżnia bohaterów już na pierwszy rzut oka. Ludzie dokonali wielkiego czynu. W ich oczach pojawia się niezwykły blask i szybciej biją serca, kiedy zaczynają rozumieć wielkość tego, czego sami dokonali. I oto człowiek staje się inny…”. Tak rozmyśla Siwer, dziennikarz, przygotowujący się do przekazania z Japety na Ziemię efektownego telereportażu o powrocie do systemu słonecznego ocalałych uczestników gwiezdnej ekspedycji. Pseudoromantyczne wyobrażenia Siwera, obalone przez surowa, realną rzeczywistość — to temat jednego z lepszych opowiadań Władimira Michajłowa Strumień na Japecie.
Nie myślą również o wielkim czynie bohaterowie Olgi Łarionowej, kiedy w czasie ostatnich minut przed nieuchronną zgubą udaje im się zapobiec potwornemu wybuchowi pozbawionego steru transgalaktycznego liniowca, niosącego ładunek energii równy kilku bombom wodorowym (Dotianuf do okieana).
Fantastyka stara się nie tylko wyjaśnić, ale po swojemu interpretować wszechświat. Nowy typ „czystej” SF charakteryzuje się wysunięciem paradoksalnych idei, poprawnych z punktu widzenia współczesnej logiki relatywistycznej, zadziwiających wyobraźnię niewiadomych prawidłowości czasoprzestrzennego kontinuum gdzieś w centrum galaktyki, w metagalaktyce czy w innych wymiarach.
Estetyczna zabawa umysłu to najbardziej fantastyczna hipoteza, którą bohaterowie tylko głoszą, pełniąc rolę tuby dla idei autora, prawdziwymi bowiem „bohaterami” są same idee. Jednym z przykładów na takie umysłowe eksperymenty jest Dotknięcie prawdy Władimira Sawczenki. Wątek detektywistyczny — poszukiwania zaginionego bez wieści Kałużnikowa, pracownika naukowego z Instytutu Fizyki Teoretycznej — splata się tu z nieodłącznym od akcji wyłożeniem przedziwnej teorii rezonansu, dającego „na poziomie atomowo— molekularnym… prawie niewyczerpany strumień energii, nie mniejszej niż w wyniku syntezy termojądrowej”. I żeby dowieść prawdy, fizyk, skupiwszy całą swoją wolę, każe sobie samemu wejść w rezonans… Plusk oswobodzonej materii zamkniętej w jego własnym ciele, i… oto jeszcze jeden legendarny meteoryt, zdaniem uczonych — z antymaterii, nazwany tym razem meteorytem tobolskim!
Poetyka twórczości fantastycznej wymaga potwierdzenia „zwariowanych” idei. Filozofia naturalna Kałużnikowa, wyłożona wprawdzie trochę z ironią, jest w istocie swej mniej dowolna niż jej sprawdzenie w praktyce. Na zdumiewającym przejściu od rozumowania do działania polega właśnie ów starannie przygotowany efekt.
Inny, bardziej rozpowszechniony rodzaj „czystej” SF reprezentują opowiadania i powieści, w których łączą się w jedno psychologia i logika, gdzie postępowanie bohaterów jest uwarunkowane niezwykłymi okolicznościami wypływającymi z samych założeń utworu. Tu niełatwo jest autorowi uniknąć jawnej ilustracyjności. Nie występuje ona jednak w powściągliwych pod względem stylu, intelektualnych nie powierzchownie, lecz koncepcyjnie — nowelach Dymitra Bilenkina, włączonych do autorskich zbiorów: Marsjanskij priboj (1967), Prowierka na razumnost (1974) i innych. Opowiadanie tytułowe pierwszego zbioru, Marsjański przybój, jest jednym z wcześniejszych utworów tego znanego dziś pisarza— fantasty.
Igor Rosochowatski jest autorem cyklu opowiadań o sygomach (sygom — człowiek powstały drogą syntezy), przewyższających i wyprzedzających o wiele porządków najdoskonalsze roboty. Logiczne naukowe uzasadnienie powstania sygoma i wzajemnych stosunków pomiędzy nim a jego twórcą-człowiekiem jest głównym tematem opowiadań Rosochowatskiego. W czasie tworzenia się tego cyklu, który, nawiasem mówiąc, wywołał niemało sporów, pojawiły się opowiadania o przewidywanych możliwościach biologii w dziedzinie przeróbki i ulepszania ludzkiego organizmu, jak to kiedyś robił u Bielajewa znakomity profesor Wagner. W opowiadaniu Tor I pisarz demonstruje w działaniu nowe, nabyte cechy uczonego, który potrafi zmienić swoją tkankę nerwową, przyspieszyć wielokrotnie przebieg impulsów i tym samym podnieść jakby do entego stopnia wydajność, produktywność swego nieprzeciętnego intelektu.