Выбрать главу

Niech pan sobie wyobrazi, że sen jest zaraźliwy. Robiłem następujące doświadczenie: zmusiłem psa do tego, aby nie spał. Kiedy jego organizm zatruty był hipnotoksynami, pobierałem je i wstrzykiwałem należycie wyspanemu i dopiero co rozbudzonemu psu. On natychmiast zasypiał. Całe zadanie polegało na tym, aby znaleźć przeciwjad — antyhipnotoksyny. I udało md się rozwiązać ten — problem, w szerszym zresztą zakresie, aniżeli zamierzałem: wynaleziona przeze minie antyhipnotoksyna zabija nie tylko toksyny snu, ale i inne trucizny. W konsekwencji uzdrawia ona cały organizm. Niemało było przeszkód, ale wszystkie zostały pokonane. Zwyciężyłem sen. Wyrzuciłem z domu łóżko — ten symbol szpitala. Nie śpię już wcale i pracuję prawie przez całą dobę. Antyhipnotoksynę zażywam razem z jedzeniem. Na posiłki poświęcam godzinę lub dwie w ciągu doby.

Wszystko to było tak niezwykłe, że Goriew siedział dalej w milczeniu i słuchał uważnie profesora.

— Ale jak się pan czuł ma początku? — zapytał w końcu.

— Tak, musiałem trochę powalczyć z nawykiem — snu. Spać mi się absolutnie nie chciało. Ale ten nieprzerwany, nie kończący się dzień pracy

— to ze słońcem za oknem, to z czarną zasłoną nocy — działał na mnie jakoś dziwnie. Do tego się jednak szybko przyzwyczaiłem. Za to jak się wspaniale pracuje w nocnej ciszy! Nie ukrywam egoistycznej myśli: boję się, że kiedy wszyscy ludzie zaczną prowadzić bezsenny tryb życia, nie będzie już tak cicho po nocach.

— A nie wydaje się panu, że nie wszystkim może się spodobać perspektywa życia bez snu?

— Jestem przekonany także o tym — profesor uśmiechnął się. — Kiedyś zimą, na zapadłej wsi, zaproponowałem pewnemu parobczakowi, dziwiącemu się bardzo, że ja nie śpię, aby wypróbował na sobie mój środek. Zgodził się. Nazajutrz pytam go, jak się czuje. „Paskudztwo! — powiada chłopak. — Z nudów omal — nie skonałem! Cała wieś śpi. Tylko psy szczekają. Chodziłem, chodziłem — niebożę! Na piec wlazłem — ani oka zmrużyć. Myślałem, że ta noc nigdy się nie skończy!”

— Uwolnijcie ludzi od codziennego mozołu — kontynuował profesor — też będą tęsknić. Ale to wszystko tylko na niższych stopniach kultury. Jednak sama ta kultura szybko się podniesie przy rozumnym wykorzystaniu

— Jeszcze jedno pytanie. Mówi pan, że nie śpi pan prawie całe dwadzieścia cztery godziny. Jak to się dzieje, że wcale nie odczuwa pan zmęczenia?

— To bardzo proste. Zmęczenie to także objaw chorobowy. Pracujący mózg wydziela hipnotoksyny, pracujące mięśnie wydzielają kemotoksyny — jady, które wywołują uczucie zmęczenia. Ja wprowadzam do organizmu przeciwjad — retardin, i zmęczenie mija, jak ręką odjął. Mój retardim tak samo radykalnie przerywa trwanie choroby, którą nazywamy zmęczeniem, jak radykalnie likwiduje się teraz tyfus, wprowadzając do organizmu diaksydiaminoarsenobeinzealdichlarhydrat — wyrecytował szybko Wagner.

Goriewowi aż dech zaparło od tego długiego słowa. Poprosił — profesora, aby powtórzył sylabami tę niezwykłą nazwę i zapisał ją sobie w notatniku. „Takie słowa dodadzą artykułowi wagi naukowej” — pomyślał.

— A teraz miech pan policzy — powiedział Wagner. — Pracując obydwiema połówkami mózgu równocześnie, podwajam swoją wydajność. Pracując dwadzieścia cztery godziny zamiast ośmiu, potrajam czas pracy. To znaczy, że pracuję za sześciu, i to bez żadnej szkody dla zdrowia. Innymi słowy, przez trzydzieści lat pracy człowiek będzie w stanie wykonać robotę stu osiemdziesięciu lat. Jeszcze inaczej mówiąc, w ciągu każdego pięćdziesięciolecia ludzkość będzie posuwać się naprzód na drodze postępu od razu o trzy stulecia.

— Jak pan myśli, czy można to porównywać z wartością kilku psów?… — z uśmiechem zakończył profesor.

4. „DYKTATOR”

Obszerny salon bankiera Goldsacka, który nabył niedawno za pieniądze tytuł barona, urządzony był z ciężkim przepychem. Na ścianach wyłożonych rzeźbioną dębową boazerią pyszniły się rogi jeleni i herby nowo kreowanego artystokraty, w rogu pokoju stał rycerz z XII wieku w zbroi i z mieczem, domniemany przodek barona. Kolorowe szkiełka w oknach układały się również w herb: na żółtej tarczy zgięta w łokciu i zakuta w pancerz ręka ściskała żelazną rękawicą miecz. Nad ręką widniało pięć ciemnobłękitnych gwiazd.

Pośrodku salonu, wokół wielkiego okrągłego stołu z czarnego dębu, na dębowych fotelach z wysokimi rzeźbionymi oparciami, siedzieli członkowie komitetu centralnego niemieckiej organizacji politycznej „Dyktator”. Na honorowym miejscu, ozdobionym niemieckim orłem, siedział przewodniczący organizacji, stary generał, jeden z „bohaterów wojny imperialistycznej, przyjaciel cesarza. Twarz miał toporną, jakby wyciosaną z grubsza z jednego kawałka drewna. Mocno zaciśnięte wargi pod podkręconymi ku górze wąsami mówiły o ogromnej sile woli tego człowieka. Spod obwisłych siwych brwi patrzyły przenikliwie nieruchome oczy. Mundurowy surdut zdobił jeden tylko order — Żelazny Krzyż.

Po prawej stronie generała zasiadł gospodarz — łysy jak kolano baron Goldsack, w czarnym fraku, z moncklem w oku, gładko wygolony. Dalej, w ścisłym porządku, według rang, zasiedli członkowie komitetu. Generał o niskim czole, głęboko osadzonych oczach i wydatnym podbródku. Jeszcze jeden generał… Urzędnicy z ministerstw, posłowie… Potężni fabrykanci i bankierzy zamykali krąg.

Młodo wyglądający człowiek we fraku, z tworzą i manierami dyplomaty — sekretarz komitetu — wygłaszał referat. Na stole obok niego leżał numer „Izwiestii” z artykułem Goriewa „Zwycięstwo profesora Wagnera nad snem i zmęczeniem” oraz przekład artykułu na język niemiecki.

— Nie sprawdziliśmy jeszcze do końca wiarygodności przedstawionych w artykule danych, ale według posiadanych już przez nas informacji, najprawdopodobniej zgodne są one z rzeczywistością. Nie musze chyba mówić o znaczeniu takiego odkrycia. Jeśli zostanie ono wykorzystane przez Rosję Sowiecką, układ sił pomiędzy nią a pozostałymi państwami świata zmieni się generalnie. W ciągu jakichś pięciu lat potęga holszewizmu wzrośnie niebywale.

Równoczesne posługiwanie się obydwiema półkulami mózgowymi wymaga, na szczęście, czasu i treningu i dlatego nie w pełni dostępne jest masom. Ale samo tylko zwycięstwo nad snem i zmęczeniem już potraja siły fizyczne i umysłowe naszych przeciwników politycznych, a co za tym idzie — ich materialne zasoby. Za Mika lat będą dysponowali nowymi kadrami doskonale przygotowanych specjalistów ze wszystkie li dziedzin technika. Jednym słowem, ich potęga będzie rosnąć nieustannie. Będą pracować, kiedy cały świat będzie spał. Będą pracować, kiedy my, zmęczeni, będziemy odpoczywać po znojnym dniu…

— Jest jeszcze inne niebezpieczeństwo — dał się słyszeć ochrypły głos generała. — Myślę o potencjale bojowym Armii Czerwonej. Co będzie, jeśli tylko osiem z szesnastu godzin „dodatkowych” w ciągu doby wykorzystają na szkolenie wojskowe robotników i chłopów? Równa się to powołaniu wielomilionowej armii. W czasie wojny dysponować będą wojskiem, które nie potrzebuje odpoczynku. Nie będą musieli zmieniać żołnierzy w okopach. Zawsze będą rześcy, czujni, świeży, podczas gdy dwie trzecie naszej armii pogrążone będzie we śnie. Ich lotnicy, nie znający zmęczenia, będą w stanie przeprowadzać bardzo dalekie loty… Ich kadra oficerska, ich sztaby będą zdolne kierować operacjami, nie wypuszczając z rąk nici dowodzenia ani na jedną minutę… Jeśli środek ten zastosują również koniom, ich tabory, ich kawaleria nie będą znały zmęczenia… Wszystko to jest zbyt poważne!… Wystąpienie generała wywołało duże poruszenie wśród zebranych, szczególnie wśród wojskowych. Generałowie zasępili się, bębnili nerwowo palcami po stole, głęboko zaciągali się cygarami…