Jeszcze raz zadzwoniłem do pułkownika Coopera, by spytać go, czy list ów jest autentyczny. Tym razem pułkownik okazał się bardziej rozmowny. Potwierdził, że list jest autentyczny i że w czasie swoich lotów w kosmos osobiście zaobserwował kilka UFO. Wspomniał również, że inni astronauci, którzy byli świadkami podobnych zjawisk, zostali ostrzeżeni, by tego nie rozgłaszać.
Przeczytałem kilkanaście książek, których autorzy dowodzili, że latające talerze istnieją. Przeczytałem kilkanaście książek, których autorzy twierdzili, że nie ma żadnych latających talerzy. Oglądałem filmy, które podobno przedstawiały zdjęcia UFO, i spotkałem się w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami z terapeutami, specjalizującymi się w leczeniu ludzi, którzy twierdzą, że przebywali na pokładzie UFO. Lekarze ci przyznali, że zetknęli się z setkami przypadków, kiedy szczegóły przeżyć ofiar były zaskakująco podobne, a na ciałach pacjentów zaobserwowano identyczne, niewytłumaczalne znaki.
Generał Sił Powietrznych, nadzorujący prace nad „Błękitną Księgą” – amerykańskim programem rządowym, zajmującym się badaniem sprawy latających talerzy – zapewnił mnie, że nigdy nie było niepodważalnych dowodów istnienia UFO i kosmitów.
Jednak w przedmowie do „Więcej niż ściśle tajne”, znakomitej książki Timothy’ego Gooda, lord Hill-Norton, admirał floty i szef brytyjskich Sił Zbrojnych w latach 1971 -1973, napisał:
„Dowody na istnienie obiektów, zaobserwowanych w powietrzu, a nawet na lądzie stałym, które nie mogą być uważane ani za wytwory rąk ludzkich, ani za efekt działania sił przyrody czy też wynik jakichś procesów, znanych naukowcom, wydają mi się nie podlegać dyskusji… Olbrzymia liczba meldunków na ten temat została zgłoszona przez ludzi, których wiarygodność jest dla mnie niepodważalna. Uderza przy tym fakt, że tak wielu z nich to osoby przeszkolone w zakresie prowadzenia różnego typu obserwacji, jak oficerowie policji, piloci wojskowi i cywilni…”
W 1933 roku Czwarty Szwedzki Korpus Lotnictwa wszczął dochodzenie w sprawie tajemniczego, nie oznakowanego samolotu, który pojawił się nad Skandynawią. 30 kwietnia 1934 roku generał-major Erik Reuterswaerd wydał następujące oświadczenie dla prasy:
„Zestawienie otrzymanych raportów pozwala nam stwierdzić, że nie ulega wątpliwości, iż nad naszymi zamkniętymi obszarami wojskowymi zaobserwowano ruch jakichś niezidentyfikowanych jednostek. Otrzymaliśmy mnóstwo meldunków od godnych zaufania osób, w których opisywany jest lot tajemniczego pojazdu. We wszystkich przypadkach stwierdzono, co następuje: maszyny nie są oznakowane ani nie mają żadnych identyfikatorów… Pozostaje bez odpowiedzi pytanie: co to za pojazdy i czemu naruszają naszą przestrzeń powietrzną?”
W 1947 roku poproszono profesora Paula Santoriniego, czołowego uczonego greckiego, o zajęcie się sprawą rakiet, przelatujących nad Grecją. „Szybko ustaliliśmy, że to nie rakiety. Ale zanim mogliśmy stwierdzić coś ponad to, wojsko, po skonsultowaniu się z ważnymi osobistościami z zagranicy, nakazało wstrzymanie prac. „Zagraniczni naukowcy przylecieli do Grecji, by odbyć ze mną poufne rozmowy”.
Profesor potwierdził, że światowa zmowa milczenia dotycząca problemu UFO spowodowana została między innymi przez fakt, że czynniki oficjalne nie chciały się przyznać do istnienia sił, przeciw którym nie dysponowano żadną bronią.
Między 1947 a 1952 rokiem ATIC (Centrum Technicznego Wywiadu Lotniczego) otrzymało około 1500 oficjalnych meldunków o zaobserwowaniu UFO. Z tej liczby 20 procent uważane jest za niewytłumaczalne.
Marszałek brytyjskiego lotnictwa, lord Dowding, dowódca dywizjonu bombowców RAF podczas bitwy o Anglię w 1940 roku, napisał:
„Zgłoszono ponad 10 000 przypadków, z których większość nie dała się wytłumaczyć naukowo. Pojazdy obserwowano na ekranach radarów… a stwierdzone prędkości sięgały 14 000 km na godzinę… Jestem przekonany, że obiekty te istnieją i że nie zostały zbudowane przez mieszkańców Ziemi. Tym samym nie widzę innej możliwości, jak tylko zaakceptowanie teorii o ich pozaziemskim pochodzeniu…”
Ostatnio w Elmwood w Wisconsin całe miasto przez kilka dni obserwowało przemykające po niebie latające talerze.
Generał Lionel Max Chassin, który awansował do rangi dowódcy Francuskich Sił Powietrznych i służył jako naczelny koordynator Obrony Powietrznej Zjednoczonych Sił Powietrznych Europy Centralnej (NATO), napisał:
„Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zaobserwowano dziwne obiekty… Liczba ludzi mądrych, inteligentnych, wykształconych, znajdujących się w pełni władz umysłowych, którzy «coś widzieli» i to coś opisali, rośnie z każdym dniem”.
W 1947 roku miało miejsce słynne wydarzenie w Roswell. Zgodnie z relacjami naocznych świadków 2 lipca wieczorem nad Roswell w stanie Nowy Meksyk zaobserwowano jasny obiekt w kształcie dysku. Następnego dnia miejscowy farmer i dwójka jego dzieci zauważyli rozrzucone na dużej powierzchni szczątki jakiegoś pojazdu. Władze zostały postawione w stan pogotowia; wydano oświadczenie, potwierdzające odkrycie wraku latającego talerza.
Niemal równocześnie opublikowano drugie oświadczenie dla prasy, w którym stwierdzono, że szczątki pochodziły z rozbitego balonu sondy; zaprezentowano je następnie podczas konferencji prasowej. Po cichu mówiono, że prawdziwy wrak został przewieziony do Wright Field. Jeden ze świadków opisał kosmitów jako istoty przypominające ludzi. „Mieli okrągłe, pozbawione owłosienia głowy i szeroko rozstawione oczy, dosyć małe w porównaniu z oczami ludzkimi. Głowy natomiast były duże w stosunku do reszty ciała. Kosmici mieli na sobie jednoczęściowe, szare kombinezony. Było ich kilku, wszyscy płci męskiej… Zabrało ich wojsko, a nam powiedziano, byśmy opuścili te tereny i z nikim nie rozmawiali o tym, co widzieliśmy”.
Według dokumentu, uzyskanego w 1984 roku z archiwum wywiadu – w 1947 roku został powołany przez prezydenta Trumana tajny zespół, opatrzony kryptonimem „Majestic 12” lub w skrócie „MJ-12”. Miał on za zadanie zbadanie kwestii UFO i przekazanie swych ustaleń prezydentowi. Dokument, opatrzony datą 18 listopada 1952 i zakwalifikowany jako ŚCIŚLE TAJNY, przygotowany ponoć przez admirała Hillenkoettera dla prezydenta elekta Dwighta Eisenhowera, zawierał zdumiewające stwierdzenie, że 3 km od miejsca katastrofy w Roswell znaleziono szczątki ciał czterech kosmitów.
Pięć lat po powołaniu zespół wystosował do ówczesnego prezydenta elekta Eisenhowera pismo na temat UFO i konieczności zachowania faktu ich istnienia w tajemnicy.
„Implikacje dla kwestii bezpieczeństwa narodowego są wagi nieprzemijającej, głównie ze względu na to, że motywy i ostateczne zamiary owych gości pozostają zupełnie nieznane… Z tego powodu, jak również z uwagi na poziom rozwoju nauki światowej i nie podlegającą dyskusji konieczność uniknięcia za wszelką cenę paniki, zespół «Majestic 12» jednomyślnie stwierdza, że nowa administracja powinna kontynuować poprzedni kurs, nakazując utrzymanie najściślejszych środków ostrożności”.
Oficjalne dementi podważa autentyczność wspomnianego pisma.
Podobno Narodowa Agencja Bezpieczeństwa ukrywa ponad sto dokumentów, dotyczących UFO, CIA – około pięćdziesięciu, a DIA – sześć. Donald Keyhoe, były doradca Charlesa Lindbergha, publicznie oskarżył rząd USA, że zaprzecza istnieniu UFO w celu zapobieżenia wybuchowi paniki.
W sierpniu 1948 roku, w ściśle tajnej „Ocenie sytuacji”, opracowanej przez Centrum Technicznego Wywiadu Lotniczego, zaprezentowano opinię, że UFO to goście z innych planet; generał Vandenberg, ówczesny szef personelu Sił Lotniczych, rozkazał, by dokument spalono.