„Niemożność kontrolowania rzeczywistości”. Carl Jung wiedział o tym wszystko. Przeczytaj „Tajemnicę złotego kwiatu”. To otworzy ci oczy. Wyglądasz na oszołomionego… bez intelektualnego objaśnienia faktów nie potrafisz sobie poradzić. Jakim cudem może chodzić po tej planecie dwóch facetów w tym samym wieku, którzy nie tylko są do siebie podobni, ale i nazywają się tak samo?
Tak… doszukujesz się przyczyny? Pomogę ci. Po prostu zapomnij o sobie i o mnie. W przeszłości mogło urodzić się pięćdziesięciu innych żydowskich chłopców, którzy gdyby dorośli, wyglądaliby tak jak my. Nie stało się tak z powodu pewnych tragicznych wydarzeń, jakie zaszły w Europie między 1939 a 1945. Czy to wykluczone, by kilku z nich mogło nazywać się Roth? Czy to takie znowu rzadkie nazwisko? Czy niemożliwe, by dostali na imię Philip, jak ty i ja? Ty rozumujesz kategoriami swej kariery i sądzisz, że to straszne… Znalazło się nas dwóch i już nie jesteś unikatem. Jednak z mojego punktu widzenia straszne jest właśnie to, że pozostało nas tylko dwóch.
– Nie, nie, to nie straszne… To pobudza do działania. Jeden z tej dwójki, która przetrwała, podszywa się pod drugiego. Gdyby nawet chodziło nas po świecie siedem tysięcy, to, widzisz, tylko jeden z nich mógłby napisać moje książki.
– Philipie, nikt tak nie ceni twoich powieści jak ja. Tylko że znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym żydowskiej historii i być może są sprawy istotniejsze do omówienia tu, w Jerozolimie, od twoich książek. W porządku, dopuściłem, żeby ludzie mylili mnie z tobą. Jednak powiedz mi, proszę, jak inaczej mógłbym spotkać się z Lechem Wałęsą?
– Chyba nie pytasz mnie o to serio?
– Owszem i nie bez przyczyny. Spotkałem się z Lechem Wałęsą, odbyłem z nim owocną rozmowę i jaka szkoda wynikła z tego dla ciebie? Albo dla kogokolwiek innego? Szkoda wyniknie dopiero wtedy, gdy z jakiegoś powodu okażesz się zbyt zasadniczy i będziesz się starał zniszczyć wszystko to, co osiągnąłem w Gdańsku. Zgadza się, prawo jest po twojej stronie. Kto twierdzi, że nie? Nie wziąłbym się za to wszystko, nie wiedząc najpierw szczegółowo, na co się narażam. Sprawa „Onassis kontra Christian Dior” była wzorcowym modelem: sobowtórka Jackie Onassis została zaangażowana do reklamowania sukni firmy Dior. Sąd orzekł, iż takie postępowanie było niedopuszczalne i poparł roszczenia Jackie Onassis. Podobnie stało się w sprawie „Carson kontra «Oto Johnny i przenośne toalety»„. Ponieważ zwrot „oto Johnny” kojarzył się z Carsonem i jego programem telewizyjnym, to firma produkująca papier toaletowy nie miała, zdaniem sądu, prawa jego użycia. Tu prawo jest bezlitosne: nawet jeżeli pozwany używa swojego własnego nazwiska, to może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za czerpanie korzyści w imieniu kogoś bardziej znanego, kto nazywa się tak samo.
Jak widzisz, wiem więcej od ciebie, co jest legalne, a co nie. Nie mogę jednak uwierzyć, że jesteś skłonny postawić nasz przypadek na równi ze sporami milionerek z firmami sprzedającymi fatałaszki czy jakichś komików ze specami od toalet… Tu skala problemu jest inna. Podjąłem się misji i poświęciłem jej całe życie. Mam na koncie wymierne osiągnięcia. Dobrze, jeśli tak już to chcesz ująć, ukradłem ci książki. Ale w jakim celu? Raz jeszcze naród żydowski znalazł się na rozdrożu. Z powodu Izraela. Izrael stanowi dla nas wszystkich wielkie niebezpieczeństwo. Zapomnij o prawie i posłuchaj, proszę, co mam do powiedzenia. Większość Żydów mieszka w Izraelu. Istnienie tego państwa prowadzi jedynie do zamieszania. Powtarzam: Izrael stanowi jedynie niebezpieczeństwo. Przypomnij sobie, co stało się z Pollardem. Jego sprawa nie daje mi spokoju. Jonathan Pollard, amerykański Żyd, został zwerbowany przez izraelski wywiad i prowadził działalność szpiegowską wymierzoną w siły zbrojne swojego kraju. Przeraża mnie to.
Przeraża, gdyż na jego miejscu mógłbym postąpić tak samo.
I ośmielam się przypuszczać, że ty również, Philipie Roth, gdybyś był przekonany – tak jak Pollard, że zdradzając Izraelowi tajne amerykańskie informacje, dotyczące arabskich systemów obronnych, ratujesz wiele żydowskich istnień. Pollard fantazjował, że ratuje Żydów. Mam nadzieję, że rozumiesz: żydowskie istnienie musi być ocalone i to za wszelką cenę. Ceną nie jest jednak zdrada swojego kraju.
Jest nią rozbicie państwa, które dzisiaj najbardziej właśnie zagraża żydowskiej egzystencji, a państwo to zwie się Izrael! Nie powiedziałbym tego nikomu innemu, mówię to wyłącznie tobie. Ale kiedyś trzeba to powiedzieć głośno i otwarcie! Pollard jest kolejną żydowską ofiarą spowodowaną istnieniem Izraela… Zachował się bowiem dokładnie tak, jak tego wymagają Izraelici od Żydów i diaspory aż do dzisiaj. To nie Pollard powinien odpowiadać; powinien odpowiadać Izrael… Izrael z tym wszechogarniającym, żydowskim totalizmem, nastawionym wrogo do gojów; Izrael, który obecnie, wchłaniając Żydów, na różne okropne sposoby deformuje żydostwo, idąc tym samym na rękę naszym nastawionym antysemicko nieprzyjaciołom. Pollard kochał Żydów. Ja też kocham Żydów.
– Ty również kochasz Żydów. Tylko nie powinniśmy już naśladować Pollarda. I niech Bóg da, żeby nie było więcej Demianiuków. Nie porozmawialiśmy nawet o Demianiuku. Chciałbym usłyszeć, jakie wrażenie wywarło na tobie dzisiejsze posiedzenie sądu. Zamiast obrzucać się pretensjami, możemy teraz, kiedy się poznaliśmy już nieco lepiej, pogadać o…
– Nie. Nie. To, co dzieje się podczas rozprawy, nie ma wiele wspólnego z nami. I karygodne, że korzystasz z takiej sposobności jako tła do oszustwa, jakiego dopuściłeś się podszywając się pode mnie.
– Znowu mówisz o oszustwie – wymamrotał ze smutkiem, rozmyślnie przybierając nienaturalny ton. – Proces Demianiuka ma z nami bardzo wiele wspólnego. Gdyby nie chodziło o Demianiuka, o holocaust, o Treblinkę…
– Jeżeli to żart – powiedziałem wstając – to bardzo głupi i bardzo niesmaczny. Lepiej, żebyś dał sobie spokój! Tylko nie Treblinka…! Nie wiem, kim jesteś i co kręcisz, ale ostrzegam cię: zbieraj manatki i jazda stąd! Słyszałeś? Jazda!
– Do licha, gdzie ten kelner? Przemokło ci ubranie, nic nie jadłeś… – odezwał się i dla uspokojenia przytrzymał mnie za rękę. – Zaczekaj chwilkę… Kelner!
– Zabierz łapy, pajacu! Nie jestem głodny… Chcę, żebyś wyniósł się z mojego życia! Razem ze swoim Diorem, Johnnym Carsonem i papierem toaletowym… Precz!
– Chryste, aleś ty zapalczywy, Philipie. Należysz do tych, którzy muszą uważać na atak serca.
Zachowujesz się tak, jakbym próbował cię ośmieszyć, podczas gdy ja, na Boga, cenię cię ponad…
– Dosyć! Jesteś oszustem!
– Ależ – wtrącił błagalnym głosem – przecież nie wiesz jeszcze nawet, co zamierzam zrobić.
– Wiem, i to dobrze. Oczyścić Izrael z Aszkenazyjczyków. Chcesz doprowadzić do ponownego osiedlenia Żydów w tamtych uroczych miejscach, gdzie kiedyś żyli sobie wśród kmiotków, którzy ich kochali. Ty i Wałęsa, ty i Ceausescu pragniecie zapobiec drugiemu holocaustowi!