A ten posłał (swych żołnierzy) i sprawił, że moc spośród ludu zabito. I polecił przyprowadzić przed oblicze swoje cudotwórcę. Poddawszy go badaniu poznał, że był to dobroczyńca a nie złoczyńca albo buntownik, albo taki, który o władzę zabiega, i wypuścił go. I rzeczywiście uzdrowił on mu jego umierającą żonę. I oddalił się na swe zwykłe miejsce, i swe zwykłe czyny wykonywał.
Uczeni w Piśmie, zatruci zazdrością, dali Piłatowi 30 talentów, aby go zabił. A ten wziąwszy pieniądze, pozostawił ich woli wykonanie tego zamysłu. Ci zaś pojmali go i wbrew Prawu swych ojców ukrzyżowali”.
„A ponad tymi napisami był czwarty napis tymiż sporządzony literami i głoszący: »Jezus król, który nie królował, ale został ukrzyżowany za to, że głosił zburzenie miasta i dewastację świątyni”.
„Jedni teraz utrzymują, że został on wskrzeszony, inni – że wykradli go przyjaciele. A kto ma słuszność, nie wiem. Ponieważ zmarły sam z siebie zmartwychwstać nie może, mógłby to uczynić z pomocą modlitwy innego sprawiedliwego, wyjąwszy wypadek, jeśli jest to anioł albo ktoś spośród mocy niebieskich, albo kiedy by sam Bóg zjawił się jako człowiek: wykonywa to, co chce, obcuje z ludźmi i pada, kładzie się i zmartwychwstaje zgodnie ze swoją wolą.
Ale inni mówili, że niemożliwą było rzeczą go wykraść, gdyż wokół jego grobu ustawiono straże: trzydziestu Rzymian i tysiąc Żydów”.
MILCZENIE I KALUMNIA
Jedyny przekaz o Jezusie rzekomo pochodzenia żydowskiego okazał się, jak widzieliśmy, falsyfikatem. Zastanówmy się nad rozpoznaną sytuacją. Jest ona dziwaczna, zagadkowa i w najwyższym stopniu intrygująca. Bo oto Józef Flawiusz, kapłan jerozolimski, który do tego stopnia interesował się ruchami religijnymi swego kraju, że po kolei był faryzeuszem, saduceuszem i esseńczykiem, ani jednego słowa nie poświęca Jezusowi i jego dramatycznym losom. Pisze o wymienionych sektach z widocznym znawstwem, tymczasem o naukach, cudach i zmartwychwstaniu Mistrza z Nazaretu tak jakby nic nie wiedział. A przecież jako kapłan świątyni jerozolimskiej musiał chyba coś słyszeć. Wprawdzie urodził się w siedem lat po ukrzyżowaniu Jezusa, ale w Jerozolimie z pewnością powinni byli żyć jeszcze ludzie, którzy mogli mu opowiadać o pamiętnych wydarzeniach. Zresztą, przypomnieć należy, istniała tam pierwsza gmina nazarejczyków pod przewodnictwem Jakuba, brata Jezusowego. Byli to wierni wyznawcy judaizmu, którzy poza tym, że uznawali Jezusa za Mesjasza, zachowali wierność Prawu. Przebywali więc często na terenie świątyni i w głowie nie chce się pomieścić, aby Józef nie miał się z nimi kiedykolwiek zetknąć. Był on także, jak wiemy, rządcą Galilei, ojczyzny Nazarejczyka. Przybył tam w 66 r., a więc około 36 lat po jego śmierci. To prawda, że kraj znajdował się w stanie wojennym, a on sam miał pełne ręce roboty organizując opór zbrojny przeciwko Wespazjanowi. Czyżby jednak nie znalazł nawet chwili czasu, by interesować się losami i działalnością głośnego reformatora religijnego pochodzącego właśnie z tej prowincji, którą zarządzał?
A inni wybitni pisarze żydowscy z tych czasów? Okazuje się, że i oni zachowują głuche milczenie. Choćby taki Justus z Tyberiady, zacięty wróg Józefa Flawiusza, autor Wojny żydowskiej i Kroniki królów żydowskich. Dzieła te wprawdzie zaginęły, ale patriarcha Konstantynopola, który żył w IX wieku i miał je w ręku, twierdzi, iż Justus nic nie pisał o Jezusie. Jest to tym dziwniejsze, że pochodził on również z Galilei i znał stosunki swego regionu na wylot. Tak przynajmniej można wnioskować z polemicznej odpowiedzi, jakiej udziela mu Józef Flawiusz w swej autobiografii.
No i wreszcie jeden z największych filozofów i myślicieli żydowskich Filon z Aleksandrii, z którym zapoznamy się bliżej w późniejszych naszych rozważaniach z tej racji, że przyczynił się on w niemałym stopniu do ukształtowania pewnych idei chrystianizmu. Ten rabin, który cały trud życia poświęcił zadaniu pogodzenia judaizmu z filozofią grecką, wywarł ogromny wpływ na autora Ewangelii Jana i na Pawła z Tarsu. Dość powiedzieć, że grecka idea logosu za jego pośrednictwem przeszła do teologii chrześcijańskiej.
Filon urodził się na jakieś trzydzieści lat przed Jezusem i przeżył go mniej więcej o dwadzieścia lat. Będąc rabinem i słynnym egzegetą Pisma Świętego, brał poza tym żywy udział w wydarzeniach swojej epoki, zwłaszcza że bratanek jego Tyberiusz Aleksander w latach 46-48 piastował wysoką godność prokuratora Judei. Mimo że mieszkał w Aleksandrii, odbywał częste podróże do Jerozolimy, gdzie miał rodzinę i mnóstwo znajomych. W jednym z licznych traktatów De vita contemplativa opisał działalność terapeutów, sekty religijnej, przypominającej pod wielu względami esseńczyków i pierwszych chrześcijan. A jednak w swojej ogromnej ilościowo twórczości literackiej, przeważnie mającej za temat zagadnienia religijne i okres rządów Piłata, nie poświęca Jezusowi nawet wzmianki kronikarskiej. Odnosi się to również do pozostałej literatury religijnej Żydów z wyjątkiem Talmudu, który stanowi odrębne zagadnienie i omawiany będzie jeszcze w tymże samym rozdziale.
Skoro krajanie i rodacy Jezusa w ten sposób sprawili nam zawód, trudno mieć pretensję o to do Rzymian i Greków. Tacyt, Pliniusz Młodszy i Swetoniusz wprawdzie pozostawili nam w spadku krótkie przekazy, ale ich treść odnosi się raczej do faktu, że istniały wtedy już gminy chrześcijańskie, a nie do Jezusa. Zresztą wszystkie trzy są stosunkowo dość późne, bo powstały z górą osiemdziesiąt lat po ukrzyżowaniu. Natomiast tacy autorzy, jak Pliniusz Starszy (23-79 r.), Marcjalis (43-103 r.), Plutarch (50-120 r.) i Juwenal (55-130 r.), chociaż odnotowywali wydarzenia znacznie mniejszej wagi, pominęli milczeniem wstrząsającą historię galilejskiego Mesjasza.