Выбрать главу

Charakterystyczna jest tu historia rabina ben-Abuja, który żył w II wieku n.e. W młodości, jak opowiada Talmud, przeczytał on Homera i od tej chwili zapłonął żarliwą miłością do literatury greckiej. Później zapoznał się też z filozofią grecką, która wydawała mu się znacznie doskonalsza niż rabinistyczrie rozważania o Prawie „halakah”. Postanowił więc poświęcić życie hellenizacji Żydów i podobnie jak św. Paweł wędrował od synagogi do synagogi, wszędzie głosząc piękno hellenizmu i ganiąc talmudyczne zasklepienie umysłowe Żydów. Były to jednak czasy po zburzeniu Jerozolimy, czasy rosnącego w siłę chrześcijaństwa. Żydostwo, czując się zagrożone w swoim istnieniu, dążyło do konsolidacji wewnętrznej, toteż filohellenistycznego rabina, utrudniającego tę konsolidację, obłożono w synagogach klątwą i zakazano nawet wymawiać jego imienia.

Wiemy już, że pierwsze gminy chrześcijańskie, które powstawały licznie poza jerozolimskim zaściankiem, składały się z początku z tak zwanych „hellenis­tów”, to znaczy Żydów mówiących po grecku i wychowanych w klimacie kultury hellenistycznej. Do tej podstawowej grupy doszli rychło świeżo pozyskani dla nowej wiary autentyczni Grecy, Syryjczycy i przedstawiciele innych ludów żyjących w basenie Morza Śródziemnego, których łączyła już wówczas jedna kultura hellenistyczna. W parę lat po zburzeniu Jerozolimy chrześcijaństwo przestało mieć cokolwiek wspólnego z oficjalnym judaizmem.

Rozumiemy teraz, dlaczego ewangelie i listy Nowego Testamentu pisane były po grecku. Nie mogło być inaczej. Po pierwsze, autorzy prawdopodobnie w ogóle tylko ten język znali, po drugie, Pismo Święte napisane po aramejsku lub łacinie byłoby dla szerokich rzesz wierzących chrześcijan niedostępne.

Nawet w Kościele rzymskim panowała greka i to nawet przez parę stuleci. Po grecku są napisane słynne listy pasterskie trzeciego z kolei biskupa Rzymu Klemensa (92-101 r.), greckie są prawie wszystkie znalezione napisy w katakumbach; w kościołach po grecku śpiewano psalmy, modlono się i czytano wersety z Pisma Świętego aż do VIII wieku.

Hellenizm pozostawił głębokie piętno również w ewangeliach. Zygmunt Poniatowski w Pierwotnym chrześcijaństwie (Zarys dziejów religii) zwraca uwagę na odkryty przez biblistów fakt, że „...Łukasz wzoruje się na »Memorabiliach« Ksenofonta, natomiast głośny prolog jego Ewangelii – co przyznają nawet badacze katoliccy – jest żywcem zaczerpnięty z prologu książki antiocheńskiego lekarza z I wieku n.e., Pedaniosa Dioskoridesa, pt. O materii lekarskiej”. W ewangeliach znajdujemy poza tym inne jeszcze rozległe zapożyczenia z litera­tury greckiej. Pisarz z XVIII wieku J.J. Wettstain zebrał całą kolekcję przysłów greckich wziętych z Herodota lub ze skarbnicy Ezopa, które z mniejszymi lub większymi modyfikacjami zostały wchłonięte w tekst ewangelii. Dostały się one tam w sposób zupełnie naturalny, ponieważ krążyły wśród ludzi jako żywe elementy ówczesnego sposobu myślenia. Hellenizm do tego stopnia przeniknął umysłowość ówczesnych chrześcijan, że jeden z biskupów Azji napisał poemat, w którym prosił Chrystusa, by pozwolił zaliczyć w poczet chrześcijan Platona i Plutarcha, a w Konstantynopolu kanonizowano Bakchusa i Hippolytosa, syna Tezeusza i ofiarę Posejdona.

W I wieku n.e. nastąpiły, jak to już wiemy, ogromne przeobrażenia społeczne, polityczne i ekonomiczne we wszystkich krajach Bliskiego Wschodu, opanowa­nych przez legiony rzymskie. Z jednej strony kwitły tam manufaktury i ludzie bogacili się na dostawach towarów do triumfującego Rzymu, z drugiej strony rosły szeregi ludzi upośledzonych: niewolników, chłopów i biedoty miejskiej. Wraz z upadkiem niezależnych państewek miejskich, nastąpił również zmierzch ich bogów. Antyczny świat wygasał, budziła się nowa era. Angielski historyk W. Tarn w książce Cywilizacja hellenistyczna scharakteryzował ową sytuację w sposób lapidarny: „Wiele rzeczy sprzysięgło się, by przesądzić o losie bogów. Byli oni związani z miastem-państwem i wraz z nim ginęli. Dla ludzi wykształco­nych olimpijscy bogowie przestali istnieć, gdyż zabijała tych bogów filozofia. Przestawali oni istnieć także dla pospólstwa, gdyż zabijał ich budzący się indywidualizm. Człowiek nie był już częścią składową miasta i nie zadowalał się jakimkolwiek jego korporacyjnym kultem. Człowiek pragnął czegoś, co by przemawiało do niego samego”.

Ludzie mieli niejasne uczucie, że wszystko jest płynne i zdąża ku zagładzie, i utracili sens i podstawę życia. Świat w swoim kryzysowym położeniu wydawał się tak bezsilny, że jedyne wyjście widziano w pomocy z zewnątrz, ze świata nadprzyrodzoności. Rezultatem tego duchowego niepokoju i tęsknoty za odno­wą było to, że świat hellenistyczny zalała fala religijnego mistycyzmu, że mnożyły się i brały górę rozmaite kulty tajemne, które z wyjątkiem pochodzących z Tracji greckich misteriów dionizyjskich i orfickich przyszły ze Wschodu. Egipt dał światu Izydę, Ozyrysa i Serapisa; Syria Adonisa-Tammuza, Atargatis i różnych Baalów; Frygja boginię Kybele i Attisa; Persja Mitrę i boginią Isztar. Wszystkie misteria spłynęły szerokim strumieniem do wspólnego hellenistycznego tygla, wywołując ferment w całym imperium rzymskim.

Istniały między nimi różnice zewnętrzne, w ich mitologii, historii, teologii i w rytualnych praktykach kultowych, a także w wartości etycznej głoszonych nauk. Natomiast wspólny był im wszystkim kult umierającego i zmartwychwsta­jącego boga. Ich wtajemniczeni wierzyli, że człowiek składa się z nieśmiertelnej duszy i materialnej powłoki, że bytowanie na ziemi jest pasmem znoju i cierpie­nia, a prawdziwe życie jest gdzieś w krainie wieczystej szczęśliwości. Człowiek, przykuty do ziemi, nie jest mocen samodzielnie zdobyć zbawienia, może je uzyskać tylko przez łaskę boga. Misteria religijne ofiarowały mu pomoc w osią­gnięciu tej łaski i tym samym nieśmiertelność w przyszłym życiu. Podobnie jak ich bóg umarł i powrócił do życia, wyznawcy jego wierzyli, że i oni zmartwych­wstaną po śmierci. Jeden z hymnów tak oto pocieszał: „Bądźcie dobrej myśli, wtajemniczeni! Bóg ocalał! I tak po naszych cierpieniach osiągniemy zbawie­nie”. Niektóre misteria obiecywały nieśmiertelność nie tylko duszy, ale, podob­nie jak w religii egipskiej, także i ciała, które miało zmartwychwstać razem z duszą.