Pod niektórymi względami mitraizm był zdumiewająco podobny do chrystianizmu. Na pamiątkę ostatniej wieczerzy Mitry przed jego wniebowstąpieniem, wtajemniczeni zasiadali do wspólnej, sakralnej uczty, podczas której kapłan, wymawiając odpowiednią formułę rytualną, błogosławił chleb i wino rozcieńczone wodą. Jednym z zasadniczych składników inicjacji był, także chrzest wodą oraz symbolicznie odegrany dramat śmierci i budzenia się do nowego życia. Nawet strój liturgiczny kapłanów przypominał dzisiejszy strój duchownych rzymskokatolickich.
Te podobieństwa spostrzegli już z niejakim zażenowaniem Justyn Męczennik i Tertulian, widząc w nich złośliwe dzieło szatana. Tertulian napisał: „diabeł także chrzci niektóre osoby, swoich wiernych, to on również czyni znak krzyża na czole swoich żołnierzy, celebruje ofiarę chleba, przynosi obraz zmartwychwstania”
Poprzestaliśmy tu na skrótowym opisie niektórych tylko z licznych misteriów religijnych, podkreślając to, co w nich wszystkich było wspólne i co nas specjalnie interesowało. Obraz epoki byłby jednak niepełny, gdybyśmy nie uwzględnili w nim roli ówczesnych greckich szkół filozoficznych, tak znamiennych dla hellenizmu. Jednakże tu znowu ograniczymy się do scharakteryzowania tylko jednej z nich, mianowicie stoicyzmu. W tym wyborze kierowaliśmy się następującymi względami: po pierwsze, stoicyzm w ówczesnych czasach miał chyba najwięcej adeptów; po drugie, w rzeczywistości był w tej samej mierze religią, co filozofią; po trzecie, wpływu jego etyki na chrystianizm nie kwestionują nawet najbardziej dogmatyczni pisarze kościelni.
Założycielem szkoły stoickiej był Fenicjanin, Zenon z Kitionu na Cyprze (ok. 336-264 r. p.n.e.). Był to człowiek ascetyczny, skromny, nieśmiały, znany powszechnie z łagodnego i szlachetnego charakteru. Wśród współczesnych wzbudzał jednak czasem zgorszenie, dopuszczając do swego towarzystwa nędzarzy i niewolników. Do pewnego stopnia więc przypominał pod tym względem postać Jezusa.
Zenon, wielki, twórczy myśliciel, był w gruncie rzeczy również wielkim utopistą. Marzeniem jego było, aby cała ludzkość porzuciła plemienne i państwowe partykularyzmy i złączyła się w jedno państwo światowe, w którym panowałyby wolność, braterstwo i ogólna miłość Według niego człowiek mądry i cnotliwy poddaje się woli bożej i żyjąc zgodnie z naturą zyskuje najwyższy stopień szczęśliwości duchowej. Kamieniem węgielnym jego filozofii była więc nauka o odpowiedzialności człowieka wobec innych ludzi, solidarność ze światem, ale przede wszystkim po raz pierwszy w tak skrystalizowany sposób wyrażona uniwersalistyczna miłość bliźniego.
Myśl tę w wersji bardziej jeszcze wysublimowanej podjęli stoicy działający w Rzymie, piszący jednak po grecku. Wymieńmy tu przede wszystkim Epikteta (ok. 50-130 r.). Ten ułomny, poniewierany niewolnik, następnie wyzwoleniec i faworyt Nerona, wygnany w 95 r. przez Domicjana i Italii wraz z innymi filozofami, nauczał, że Bóg jest ojcem ludzkości, że wobec tego ludzie są braćmi i powinni się wzajemnie kochać, nie wykluczając nieprzyjaciół. Domagał się nawet równości dla niewolników, ponieważ są oni jak inni ludzie synami bożymi i naszymi braćmi. Tym samym zbliżył się on najwyraźniej do chrystianizmu, tak że św. Nil żyjący w V wieku, uważał za możliwe przerobić jego teksty na podręcznik życia klasztornego. Inny stoik, cesarz Marek Aureliusz (121-180 r.) w swoich po grecku napisanych Rozmyślaniach wyraził identyczną zasadę moralną, streszczającą się w następującym zdaniu: „Człowiek powinien kochać nawet tych, którzy wyrządzają mu krzywdę, gdyż nie wiedzą oni, co czynią”.
Stoicyzm nie mógł jednak w tej dziedzinie rościć sobie prawa do pierwszeństwa. Jest to bowiem idea nurtująca pokolenia ludzkie od zamierzchłych czasów. Już bowiem w VII wieku p.n.e. jakiś skryba czy myśliciel w Babilonie wyrył na tabliczce klinowej taką oto sentencję moralną: „Temu, kto krzywdzi, odpowiedz dobrocią”. Żydzi, których związki z Mezopotamią były bogate i płodne w historyczne skutki, podjęli następnie ową ideę moralną w drodze dziedzictwa i wyrażali ją w mniej lub bardziej uniwersalistycznym sensie przez usta swoich proroków i uczonych w Piśmie. Tak na przykład w Proroctwie Izajasza pojawia się ona w następującym wersecie: „Uczcie się dobrze czynić, szukajcie sądu, wspomnijcie uciśnionych, czyńcie sprawiedliwość sierocie, brońcie wdowy” (1,17). Szczególnie znana jest wypowiedź jednego z największych uczonych judaizmu Hillela (75 r. p.n.e. – 5 r. n.e.). Gdy zapytano go, co stanowi istotę Tory, odpowiedział: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Oto całe Prawo!”. Późniejszy, nie mniej głośny uczony, rabin Akiba (ok. 50-135 r.) powtórzył tę myśl w następujących słowach: „Kochaj swego sąsiada, jak siebie samego”. Jak widzimy, dewiza moralna miłości bliźniego nie jest osiągnięciem wyłącznie chrześcijańskim. Gdy wypowiadał ją Jezus w ewangelii, była ona już końcowym, humanitarnie dojrzałym produktem długiej ewolucji, sięgającej początkami dalekich głębin przeszłości.
Stoicy wierzyli, że wszechświat po upływie pewnego, niepojęcie długiego okresu zostanie pochłonięty przez boski ogień, skąd pochodził, aby w następnej fazie narodzić się do nowego, lepszego istnienia. W tej kosmicznej teorii zawarty jest apokaliptyczny obraz końca świata i wiara w nadejście nowego lądu na ziemi.
Stoicyzm miał również duży udział w tworzeniu się nastrojów mesjanistycznych, wyrażających się w oczekiwaniu zbawcy. Dało się to odczuć w samym Rzymie na przełomie starej i nowej ery. Kazimierz Kumaniecki w Historii kultury starożytnej Grecji i Rzymu stwierdza, że świat antyczny gotów był do przyjęcia takiej religii, jaką było chrześcijaństwo. Antycypacja wielkich przemian w świecie zawarta jest na przykład w słynnej czwartej eklodze Wergiliusza, a w Eneidzie są nawet tak uderzające tendencje mesjanistyczne, że pisarz chrześcijański Laktancjusz nazwał Wergiliusza „pierwszym z naszych”, czyli pierwszym chrześcijaninem.