Выбрать главу

Przypuśćmy, że Paweł sporządził wiele egzemplarzy. Jak to zrobił? Wydaje się, że list nie został napisany przez niego własnoręcznie, ale podyktowany sekretarzowi skrybie. Dowodzą tego ostatnie słowa, wyraźnie własnoręczny dopisek autora, dzięki któremu adresaci mogli mieć pewność, że list pochodzi naprawdę od niego (była to powszechna w starożytności procedura przy dyktowaniu listów): „Przypatrzcie się, jak wielkie litery własnoręcznie stawiam ze względu na was” (Ga 6,11). Można z tego wnioskować, że własnoręczne pismo Pawła było większe i prawdopodobnie „na oko” mniej wprawne niż pismo skryby, któremu list ten dyktował.

Jeśli jednak Paweł dyktował list, czy dyktował słowo za słowem? Czy może raczej tylko główne punkty, pozwalając skrybie dopisać resztę? W antycznej praktyce epistolograficznej obie metody były powszechnie stosowane. Gdyby nawet Paweł dyktował słowo za słowem, czy nie jest możliwe, żeby skryba w niektórych miejscach zapisał nie to, co trzeba? Jeśli tak, to wówczas już „autograf ” (tzn. oryginał) zawierał pomyłki, tak więc wszystkie jego następne kopie nie byłyby w pełni słowami Pawła.

Załóżmy zresztą, że skryba spisał to, co słyszał z absolutną dokładnością. Czy w takiej sytuacji, skoro powstały liczne egzemplarze listu, możemy mieć pewność, że wszystkie były również w stu procentach poprawne? Wszak możliwe, że choćby i powstawały w obecności Pawła, jedno czy dwa słowa mogły ulec zmianie w jednym bądź drugim fragmencie tego czy innego egzemplarza. A jeśli tak istotnie się stało, to co, jeżeli kopie w pierwszym, drugim czy trzecim stuleciu sporządzano właśnie w oparciu o jeden z tych egzemplarzy z błędami? Wówczas już najstarsza kopia, ta, która stanowiła podstawę wszystkich następnych, nie zawierała dokładnie tych słów, jakie chciał przekazać sam Paweł.

Kiedy egzemplarz listu dotarł na miejsce przeznaczenia w miastach Galacji, był oczywiście kopiowany, a przy tym – znów – pojawiały się pomyłki. Oryginalny egzemplarz (albo każdy z wielu oryginalnych egzemplarzy) mógł ulec zaginięciu, zużyciu lub wreszcie zniszczyć się. I tak w pewnym momencie już po prostu nie było możliwości porównania kopii z oryginałem, aby upewnić się, że jest „poprawna”, nawet jeżeli komuś przyszło coś takiego na myśl.

To, co z listu do Galatów dotrwało do dnia dzisiejszego, nie jest ani oryginalnym egzemplarzem, ani jedną z pierwszych kopii, ani żadną z kopii powstałych w którymś z miast Galacji, ani nawet kopii tych kopii. Pierwszy w miarę kompletny egzemplarz listu do Galatów, jaki posiadamy, to tak zwany papirus P46 (jest to 46. z kolei skatalogowany papirus Nowego Testamentu), datowany na około 200 rok n.e. To z grubsza 150 lat po tym, jak Paweł go dyktował. Minęło zatem aż piętnaście dziesięcioleci, przez które list krążył, kopiowany czasem poprawnie, a czasem niepoprawnie, zanim powstała kopia, która zachowała się do naszych czasów. Nie potrafimy oczywiście zrekonstruować kopii, na której podstawie sporządzony został papirus P46. Czy była wierna? Jeśli tak, jak bardzo? Z pewnością zawierała jakiegoś rodzaju pomyłki, tak samo jak kopia, z której ją skopiowano, kopia z której skopiowano tamtą i tak dalej.

Reasumując, powoływanie się na „oryginalny” tekst Listu do Galatów to kwestia problematyczna. Nie dysponujemy takowym oryginałem, a jedyne, co możemy zrobić, to spróbować dotrzeć do możliwie najwcześniejszego etapu przekazu tekstu z nadzieją, że to, co zrekonstruowaliśmy w oparciu o kopie, które się zachowały (w coraz większej ilości, im bardziej wkraczamy w średniowiecze) – w miarę wiernie odzwierciedla to, co Paweł sam napisał albo przynajmniej co zamierzał napisać, dyktując swój list.

KOD EWANGELII 

Drugi przykład – Ewangelia Jana. Jest zdecydowanie odmienna od pozostałych trzech Ewangelii Nowego Testamentu. Znajdujemy tu sporo opowieści bardzo różniących się od narracji pozostałych Ewangelii, również stylem pisarskim. U Jana wypowiedzi Jezusa to raczej długie przemowy, a nie treściwe i proste sentencje; zarazem w tej Ewangelii, w odróżnieniu od trzech pozostałych, sam Jezus nigdy nie występuje w roli narratora. Co więcej, niektóre biblijne wydarzenia – na przykład rozmowę z Nikodemem (rozdział 3) i z Samarytanką (rozdział 4) albo cud przemienienia wody w wino (rozdział 2) i wskrzeszenie Łazarza z martwych (rozdział 10) – można znaleźć tylko w Ewangelii Jana. Ponadto Jan prezentuje Jezusa w dość specyficzny sposób. Inaczej niż w pozostałych Ewangeliach Jezus większość czasu poświęca wyjaśnianiu, kim jest, i czynieniu „znaków” mających dowieść, że to, co mówi, jest prawdą.

Z pewnością Jan oparł swoją opowieść na jakichś źródłach i całkiem możliwe, że były dwa – jedno opisywało znaki czynione przez Jezusa, drugie przytaczało jego mowy, Jan natomiast skompilował z obu tych źródeł jedną, ciągłą opowieść przedstawiającą życie Jezusa, jego działalność, śmierć i zmartwychwstanie. Wydaje się jednak dość prawdopodobne, że Jan stworzył kilka odmiennych wersji swej Ewangelii. Wielu uważnych czytelników dostrzega na przykład, że rozdział 21 sprawia wrażenie późniejszego uzupełnienia. Niegdyś ta Ewangelia praktycznie z pewnością kończyła się na wersach 20,30–31, wydarzenia opisane w rozdziale 21 stanowią zaś formę późniejszej refleksji; fragment dodano być może po to, aby dopełnić opowieści o tym, jak Jezus ukazał się po swym zmartwychwstaniu, i wyjaśnić, że śmierć ucznia, „którego Jezus umiłował”, a który przekazał opowieści spisane w Ewangelii, nie była bynajmniej nieprzewidziana (por. 21,22–23).

Rozdział 21 Ewangelii Jana to zresztą niejedyny fragment wyraźnie niepasujący do pozostałych. Choćby początkowe wersy 1,1–18, stanowiące swego rodzaju prolog do Ewangelii, wydają się różnić od reszty. Ten bardzo wysoko ceniony poemat mówi o „Słowie” Boga, które współistniało z Bogiem od początku i samo było Bogiem, a które w Jezusie Chrystusie „stało się ciałem”. Fragment ten napisany jest stylem bardzo poetyckim, którego próżno szukać w innych partiach Ewangelii. Choć centralne motywy powtarzają się w toku dalszej narracji, to kluczowe pojęcia i terminologia – już nie. Jezus w ewangelicznej opowieści wielokrotnie przedstawiany jest jako ten, który zstąpił z nieba, jednak nigdzie nie jest ponownie nazwany Słowem. Czy możliwe jest, że ten fragment pochodzi z innego źródła niż reszta i że został dodany (jako swoisty prolog) przez autora już po tym, jak ukazała się wcześniejsza wersja?