Выбрать главу

Przypuśćmy, że rozdział 21 i 1,1–18 pierwotnie nie były częścią Ewangelii. Jakie ma to znaczenie dla badacza zamierzającego zrekonstruować „oryginalne” brzmienie Nowego Testamentu? Przede wszystkim, który oryginał ma być rekonstruowany? Sporne fragmenty zawierają wszystkie znane nam dzisiaj greckie manuskrypty. Tak więc czy badacz ma zrekonstruować jako tekst oryginalny tę wersję Ewangelii, która pierwotnie je zawierała? Ale czyż nie powinniśmy uznawać za pierwotną wersji wcześniejszej, w której ich nie było? A jeśli rekonstruować właśnie ją, to czemu nie iść dalej, na przykład odtwarzając pierwszą wersję Ewangelii Jana? Dlaczego jednak nie cofnąć się jeszcze dalej, aż do źródeł, w oparciu o które powstała Janowa Ewangelia, albo wręcz do tradycji ustnej, na której te najstarsze źródła bazowały?

Podobne problemy wiążą się oczywiście ze wszystkimi pismami wczesnochrześcijańskimi, jakie posiadamy – zarówno tymi, które zostały włączone do Nowego Testamentu, jak i pozostałymi ewangeliami, dziejami, listami, apokalipsami i całą literaturą wczesnochrześcijańską. Zadaniem krytyki tekstu jest ustalenie pierwotnej formy każdego z tych pism. Istnieją przyjęte zasady dokonywania takich ustaleń oraz kryteria pozwalające zadecydować, które różnice w naszych manuskryptach są efektem przypadkowych błędów kopiowania, które są rozmyślnymi zmianami, a które – jak wszystko wskazuje – pochodzą od pierwotnego autora. Obecnie naukowcy zajmujący się krytyką tekstu są w stanie z dużym stopniem pewności określić miejsca, w których oryginalny tekst Nowego Testamentu musiał zostać zmieniony. Dla ludzi, którzy nie są dobrze zaznajomieni z tą dyscypliną, ale znają dobrze Nowy Testament w przekładzie na któryś z języków narodowych, osiągnięcia krytyki tekstu mogą stanowić spore zaskoczenie.

DODATEK DO JANA (ALBO ŁUKASZA) 

Opowieść o cudzołożnicy jest najlepiej znaną biblijną przypowieścią o Chrystusie i ulubionym motywem w hollywoodzkich wersjach jego żywota. Nawiązująca do niej scena pojawiła się nawet w „Pasji” Mela Gibsona. Tej popularności nie szkodzi fakt, że historia ta pojawia się wyłącznie w jednym fragmencie Nowego Testamentu, w Ewangelii Jana 7,53–8,12, i wiele wskazuje, że stanowi nieoryginalne wtrącenie.

Przypomnijmy może sekwencję zdarzeń. Jezus naucza w świątyni, a wtedy uczeni w piśmie i faryzeusze przyprowadzają do niego kobietę, „którą pochwycono na cudzołóstwie”. Jego zaciekli wrogowie chcą go wystawić na próbę. Prawo Mojżeszowe, mówią, nakazuje cudzołóstwo karać śmiercią przez kamienowanie, jednak oni chcieliby wiedzieć, co do powiedzenia w tej sprawie ma Chrystus. Czy powinno się ją zabić, czy okazać jej litość? Jezus najpierw pochyla się i pisze coś na ziemi, wreszcie mówi: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” i dalej coś pisze. Po chwili wszyscy, którzy przyprowadzili cudzołożnicę, zaczynają odchodzić, aż pozostaje z nim jedynie ona. Wówczas Jezus pyta: „Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?”. Na co ona: „Nikt, Panie”. „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz” – mówi Jezus.

To wspaniała historia, bardzo podniosła, z zaskakującym zwrotem akcji, kiedy Jezus wydobywa się z tarapatów w bardzo błyskotliwy sposób, przy okazji ocalając również nieszczęsną cudzołożnicę. Oczywiście uważny czytelnik natychmiast ma chęć zadać liczne pytania. Jeśli kobieta ta została przyłapana na cudzołóstwie, gdzie jest mężczyzna, który zgrzeszył wraz z nią? Wszak zgodnie z Prawem Mojżeszowym oboje powinni zostać ukamienowani (patrz: Kpł 20,10). Co właściwie Jezus pisał na ziemi? (Zgodnie z jedną z tradycyjnych wersji, spisał tam grzechy oskarżycieli, którzy uciekli w zakłopotaniu, gdy ujrzeli, że wydały się ich własne występki). Po trzecie wreszcie, czy nawet jeśli Jezus nauczał miłości, to naprawdę uważał, że Prawo dane Mojżeszowi przez Boga zostało zniesione i nie należy go przestrzegać? Czy według Chrystusa za grzechy w ogóle trzeba karać?

Z opowieścią o cudzołożnicy, przy całym podziwie dla jej budującej wymowy (i przewrotnej intrygi), wiąże się jeszcze jeden, poważniejszy znacznie problem. Otóż okazuje się, że pierwotnie przypowieści tej nie było w Ewangelii Jana. Co więcej, nie było jej w żadnej z Ewangelii – została dodana później przez kopistów. Skąd to wiadomo? Przypowieść ta nie występuje w najstarszych i najlepszych manuskryptach Ewangelii Jana; pisana jest stylem zupełnie odmiennym niż pozostałe części tej Ewangelii (włączając w to fragmenty ją poprzedzające i następujące bezpośrednio po niej); po trzecie wreszcie zawiera również wiele słów i zwrotów, które są zupełnie obce Ewangeliom. Wniosek jest nieuchronny: pierwotnie ten fragment nie należał do Ewangelii.

Jak doszło do tego, że się tam znalazł? Większość badaczy uważa, że prawdopodobnie była to jedna z popularnych opowieści o Jezusie przekazywanych w tradycji ustnej i w jakimś momencie ktoś zapisał ją na marginesie manuskryptu, a potem inny kopista, przekonany, że nota stanowi część tekstu, włączył ją tam tuż po historii kończącej się na wersie 7,52. Warto zaznaczyć, że różni kopiści wstawili tę historię w różnych miejscach Nowego Testamentu: niektórzy w Ewangelii Jana po wersie 21,25, inni u Łukasza po wersie 21,38. Czytelnika stawia to przed następującym dylematem: jeśli pierwotnie historia ta nie była częścią Ewangelii Jana, czy należy ją uważać za część Biblii? Większość badaczy zajmujących się krytyką tekstu optuje za tym, że nie.

SPORNA KOŃCÓWKA MARKA 

Przykład kolejny, który chciałbym omówić, może nie jest równie dobrze znany przeciętnemu czytelnikowi Biblii, ale odegrał bardzo istotną rolę w historii interpretacji biblijnej, a dla badaczy tradycji przekazu tekstu Nowego Testamentu nadal stanowi ważny problem. Mam na myśli zakończenie Ewangelii Marka.