„Nic nie ma” – stwierdziła dziewczyna.
Stali pod przeciwległą ścianą, mogłam więc przyglądać się im bez przeszkód. Dziewczyna nie była wcale taka młodziutka, jak z początku mi się wydawało, lecz całkiem ładna. Na pewno widziałam ją już wcześniej, to jedna z pokojówek. Mężczyzna natomiast był raczej typem prostaka i z całą pewnością nie mieszkał w samym domu.
Miał oczy osadzone blisko siebie i rozczochrane nieporządnie włosy, jego wygląd nie budził zaufania.
Zwracał się do dziewczyny półszeptem, lecz ja byłam tak blisko nich, że doskonale słyszałam, co mówią.
„Postępujemy według planu. Pojedziesz razem z gościem, gdy będzie wracać do Castillo de Ramiro”.
Ojej, mówili o mnie!
Dziewczyna, czy też raczej kobieta, prychnęła:
„Chcesz powiedzieć, że mam usługiwać tej nieznośnej wyniosłej pannicy? To najbardziej niesympatyczna dziewczyna, z jaką się kiedykolwiek zetknęłam”.
„Wiem o tym, nikt jej nie znosi. Ale hrabia Domingo o niczym nie wie. Do takich wniosków doszliśmy. Całą wiedzę musi posiadać sam don Sevastino”.
Mężczyzna zaczął obmacywać kobietę, rozpiął jej bluzkę i odsłonił piersi, małe i obwisłe. Powinieneś zobaczyć moje, człowieku!
Nie przestawał przy tym gadać.
„Ty się tym zajmiesz. Możesz przecież zacząć już tutaj, od tej zadzierającej nosa dziewczyny. A jeśli nie uda ci się nic z niej wyciągnąć, to postarasz się dostać na służbę do niej czy też w ogóle do jej rodziny. Moglibyśmy na przykład otruć jej przyzwoitkę i ty w powrotnej drodze zajęłabyś jej miejsce”.
Na chwilę zaniechał pieszczot. Kobieta wpadła w złość i gniewnie odsunęła go od siebie.
„Co cię tak naprawdę najbardziej interesuje? Można by przypuszczać, że skarb znaczy dla ciebie o wiele więcej niż ja”.
W pierwszej chwili wydało mi się, że to ja mam być tym skarbem, najwyraźniej jednak się pomyliłam.
„Jest nam potrzebny, przecież wiesz. Jeśli mamy potwierdzić nasze prawa do terytorium, musimy być bogaci. I przecież jest nasz!”
Mężczyzna przystąpił do kolejnego ataku. Podsunął w górę spódnicę kobiety i przycisnął ją do ściany. Służąca najwyraźniej zmiękła.
„Dobrze, dobrze, zrobię co w mojej mocy” – szepnęła. Głowę oparła o jego ramię, a oczy zamknęła, jakby w uniesieniu.
Leżałam w takiej pozycji, że mogłam obserwować mężczyznę od tyłu, niezbyt wiele więc mogłam dojrzeć. Chciałabym właściwie zobaczyć, jak tak naprawdę wygląda dorosły mężczyzna, lecz widziałam jedynie, jak spodnie zsuwają mu się do kostek, a potem uniósł dziewczynę w górę, a ona otoczyła nogami jego biodra. Na jej twarzy znać było podniecenie, a on poruszał się coraz szybciej.
Wyglądało to komicznie, lecz mimo wszystko podziałało również na mnie. Przeniknął mnie dreszcz aż do kręgosłupa. Poczułam, że moje ciało nabrzmiewa i wilgotnieje.
Ach, jakże mrowiło!
Kobieta zaczęła pojękiwać, a on trudził się widać tak, że z czoła zaczął mu spływać pot. Przez chwilę oboje dawali niezłe przedstawienie, a potem nagle zapadła cisza.
Ubierali się w milczeniu, z trudem łapiąc oddech. Wcześniej kobieta wytarła się halką. W końcu wyszli.
Z drżeniem wypuściłam powietrze.
Oczywiście zdarzało mi się widzieć, jak ojciec znika gdzieś za drzwiami z tą czy inną służącą, czy też z jakąś panią bawiącą u nas w gościnie. Oczywiście słyszałam poszeptywania i żarty sług na ten temat, widywałam też psy, koty i większe zwierzęta. Nigdy jednak nie byłam tak blisko dwojga ludzi oddających się namiętności, tak, tak, bo naturalnie wiem, o co chodzi, chociaż nikt mi o tym nie mówił. Ale przecież nie jestem aż taka głupia!
I teraz, wciąż się złoszcząc, że tacy plebejusze, pozbawieni bodaj odrobiny dostojeństwa, ośmielają się nazywać mnie „nieznośną i wyniosłą”, zaczęłam coraz mocniej zaciskać uda, aż w końcu nadszedł ów moment, gdy nie mogłam już dłużej nad sobą panować, potem zaś nastąpiła sama już tylko przyjemność.
Czegoś mi jednak brakowało.
Właśnie dlatego zdecydowałam się na owo fatalne w skutkach posunięcie. To było dwa dni później, również w czasie sjesty.
Oczywiście było to z mojej strony bardzo niemądre posunięcie, lecz gdybym tego nie zrobiła, nie przeżyłabym wszystkich tych niewiarygodnych, emocjonujących i wspaniałych rzeczy, które nastąpiły później.
Natomiast sam tamten mój występ był doprawdy idiotyczny.
Byłam tak bardzo zaciekawiona i tak podniecona, że odważyłam się zakraść do pokoju mego kuzyna Sancha.
Sancho spędzał gorącą porę sjesty, leżąc na łóżku.
Okna zasłaniały żebrowane żaluzje i rzucany przez nie cień sprawił, że Sancho cały był w paski.
Ponieważ spał, wyślizgnęłam się ze wszystkich ubrań, zostając jedynie w cienkiej halce, i wsunęłam się obok niego na szerokie łóżko. Postanowiłam go zbadać.
Sancho jednak natychmiast się przebudził i poderwał jak oparzony.
„Estrellita? Co ty tu robisz?” – szepnął przerażony.
Zrobiłam niewinną minkę.
„W moim pokoju panuje nieznośny upał, nie mogę spać” – poskarżyłam się, kręcąc się przy tym tak, że halka podsunęła mi się w górę. Niedużo, ledwie odrobinę, jakby obiecująco.
Sancho stał na podłodze i tylko się na mnie gapił. A potem… Ach, rozkoszy, coś zaczęło się dziać!
Starałam się wyglądać niewinnie jak dziecko.
„Co to ci tam wystaje z przodu?”
Sancho zgiął się wpół jak dziadek do orzechów, usiłując zasłonić się rękami.
„Nic” – jęknął.
„Pokaż” – poprosiłam, podnosząc kolano, tak że halka naprawdę podsunęła mi się do góry. Sancho nie mógł oderwać ode mnie oczu.
„Nie mogę” – wyjąkał.
„Podciągnij koszulę, zdejmij ją” – szepnęłam.
Przez chwilę stał jak sparaliżowany, zerkając tylko na drzwi, aż w końcu prędko się odwrócił i ściągnął koszulę przez głowę.
Ja w tym czasie zdążyłam zdjąć halkę. Leżałam teraz wyciągnięta na łóżku, gołymi stopami dotykając podłogi.
Sancho przełykał ślinę, widać było, jak grdyka przesuwa mu się w górę i w dół.
Powiedziałam miękko:
„Wydaje mi się, że biednemu więźniowi jest za ciasno. Sanchito, jesteśmy przecież starymi przyjaciółmi… (Tak naprawdę nigdy się nie przyjaźniliśmy, ale co tam!) Jeszcze nigdy nie widziałam, jak zbudowany jest mężczyzna, a ty przecież jesteś już dorosły, ale pewnie też jeszcze nigdy nie byłeś tak blisko żadnej dziewczyny. Czy nie możemy trochę tak po prostu na siebie popatrzeć? Postarać się coś zrozumieć i nauczyć? To chyba nie będzie aż tak groźne. A może próbowałeś już obmacywać służące?”
„Ja? O, nie, nigdy!” – wydusił z siebie, był jak sparaliżowany.
Ale mówiąc, że jest już dorosły, zagrałam na właściwej strunie.
„No to pozwól mi zobaczyć – poprosiłam. – Muszę się czegoś dowiedzieć, nikt nie chce mi nic zdradzić”.
Sancho zbliżył się teraz, stanął pomiędzy moimi nogami.
Usiadłam i zaczęłam rozpinać mu pasek. Po kilku nieśmiałych protestach przestał się opierać. Kiedy rozpinałam mu spodnie, jego dłonie mimowolnie sięgnęły do moich odsłoniętych piersi.
Pozwoliłam mu je objąć.
Jego tajemnica została wreszcie uwolniona, wystąpił ze spodni.
Zaczęłam oddychać szybciej. Męskość Sancha trudno było nazwać imponującą, ale obiecywała wiele na przyszłość. Prężyła się wyprostowana, lekko drżąc. Ujęłam ją w dłonie, w dotyku była miękka i ciepła. Całe moje ciało znów ogarnęło mrowienie.
Sancho stał przede mną, a ja niewiele się zastanawiając, pocałowałam czubek jego członka. Sancho wydał z siebie jęk i poruszył się tak, że jego męskość wpadła mi prosto w usta.