Выбрать главу

Rozejrzał się po schludnym pokoju, gdzie jedynie huśtawka była nie na miejscu. Pomyślał o bałaganie, jaki Jill zawsze po sobie zostawia.

– Jill wszystko ma, dziękuję.

– Może chciałbyś mieć któryś z prezentów ślubnych?

– Nie, zatrzymaj je wszystkie.

– A misa do popcornu? – Kiedy to mówiła, przypominała elfa.

– To nie był prezent ślubny. Razem ją kupiliśmy.

– Tak, to prawda. Cóż, nie robię teraz popcornu… Wydawało się, że już przystosowała się do życia bez niego. Odprowadziła go do drzwi i podeszła z nim do samochodu.

– Dziękuję za czek, Clay. Obie jesteśmy ci wdzięczne.

– Nie ma za co.

– Clay, chciałabym ci jeszcze coś powiedzieć. – Stał przy otwartych drzwiach samochodu, wdzięczny, że coś zatrzyma go na chwilę dłużej. Catherine wbiła wzrok w ziemię, kopnęła kamyk, po czym spojrzała mu prosto w oczy.

– Twój ojciec wspominał, że ostatnio nie widują się z tobą. To nie moja sprawa, ale jego to chyba strasznie boli. Clay, nie ma żadnego powodu, byś miał poczucie, że ich zawiodłeś czy coś takiego. – Po raz pierwszy czuła się zakłopotana. Jej policzki zaróżowiły się. – Och, przecież wiesz, co chcę powiedzieć. Twoi rodzice są naprawdę wspaniali. Nie odsuwaj się od nich, dobrze?

– Nie aprobują tego, że mieszkam z Jill.

– Daj im szansę – powiedziała cichym, dźwięcznym głosem i w jakiś sposób przekonywającym. – Jak mogą to aprobować, skoro ty tego nie robisz? – Po czym nagle uśmiechnęła się do niego promiennie. – Och, zapomnij o tym. To nie moja sprawa. Pożegnaj się z tatusiem, Melissa. – Catherine cofnęła się, poruszając rączką dziecka.

Dlaczego Clay miał uczucie, że w jakiś tajemniczy sposób poruszyła także jego serce?

Sześć tygodni po rozpoczęciu roku akademickiego wykładowca historii Frank Barrett zaprosił Catherine do „Orpheum”. Po wesołym przedstawieniu przyszli do niej do domu, a Frank Barrett próbował wymusić zapłatę za wieczór. Był dosyć przystojny, ciemnowłosy i brodaty, a Catherine pomyślała, że jest to pewien rodzaj terapii, kiedy pozwoliła mu się wziąć w ramiona i pocałować. Jednak jego broda, która wcześniej jej się podobała, okazała się mniej przyjemna, gdy dotykała jej policzka. Jego ciało, o którym nie można było powiedzieć nic złego, okazało się mniej pociągające, kiedy przyparło do ściany ciało Catherine. Jego czyste ręce o kwadratowych paznokciach były zbyt nachalne, a kiedy je odepchnęła, zrobiła to z całym przekonaniem, i nie miało to nic wspólnego z grą. Po prostu nie czuła do niego pociągu i stwierdziła, że to wspaniałe uczucie móc go odepchnąć z takiego powodu.

Kiedy ją przeprosił, nawet się uśmiechnęła i powiedziała:

– Och, nie musisz przepraszać. Było cudownie. Niewłaściwie odczytując jej odpowiedź, przystąpił do niej ponownie, lecz odepchnęła go.

– Nie, Frank.

Biedny zaskoczony Frank Barrett wyszedł od Catherine, uważając, że jest trochę stuknięta, a wcale na taką nie wyglądała, kiedy zwrócił na nią uwagę podczas swoich wykładów.

Pod koniec listopada prawo dopadło Herba Andersona i został wytoczony przeciwko niemu proces. Kiedy Catherine zobaczyła go w sali sądowej, z trudem mogła uwierzyć, że to on. Nie miał już rozdętego piwem brzucha, za to cerę ziemistą, ręce mu się trzęsły – życie włóczęgi wyraźnie mu nie służyło. Nadal jednak ten sam cyniczny wyraz szpecił jego twarz, wykrzywione usta zdawały się mówić, że stary Herb ciągle uważa, iż należy mu się coś od życia i że tego nie dostaje.

Ku swemu zdziwieniu Catherine dostrzegła na sali sądowej Claya, a także jego rodziców. Zmusiła się do skupienia uwagi na tym, co się dzieje w sądzie. Zauważyła grymas zadowolenia na twarzy Herba, kiedy zobaczył, że Forresterowie nie usiedli w tym samym rzędzie co Catherine i Ada.

Proces nie trwał długo, nie było bowiem nikogo, kto przemówiłby w obronie Herba Andersona, z wyjątkiem jego dwóch dawnych kompanów od kieliszka, wyglądających jeszcze gorzej niż Herb, który był przynajmniej umyty i czysto ubrany, o co zadbało miejskie więzienie. Brutalność Herba została jasno przedstawiona w zeznaniach Ady, Catherine, a nawet siostry Herba i jej męża, ciotki Elli i wuja Franka. Oskarżyciel chciał, by uznano jako dowód napaść na Claya, sąd jednak odrzucił tę sugestię. Zeznawał lekarz, który leczył Adę, jak również kierowca karetki i pani Sullivan. W miarę trwania procesu zazwyczaj czerwona twarz Herba bladła coraz bardziej. Tym razem nie rzucał obelg, jego sflaczałe policzki drżały, a w oczach pojawił się niespokojny wyraz, kiedy sędzia skazał go na dwa lata w stanowym więzieniu w Stillwater.

Opuszczając swe miejsce i podtrzymując Adę za ramię, Catherine zobaczyła, że Clay i jego rodzice również kierują się w stronę wyjścia. Clay miał na sobie elegancki kaszmirowy płaszcz w kolorze musztardowym. Ich spojrzenia spotkały się. Serce Catherine zadrżało, gdy uzmysłowiła sobie, iż na nią czeka. Bez słowa – gdyż już rozpoczynała się następna rozprawa – Angela i Claiborne rozstąpili się, robiąc między sobą miejsce dla Ady, i wyszli z sali, a za nimi Catherine, którą Clay podtrzymywał za łokieć. Idąc koło niego, poczuła znajomy zapach wody kolońskiej. Poddała się przemożnej chęci popatrzenia mu w twarz jeszcze raz. Przycisnęła ramieniem jego rękę do swego boku.

– Dziękuję ci, Clay – uśmiechnęła się z wdzięcznością. – Naprawdę potrzebowałyśmy dzisiaj waszego wsparcia.

Ścisnął jej łokieć. Jego uśmiech wywołał w niej dreszcz, odwróciła więc wzrok.

Clay ponownie zdał sobie sprawę z zaszłych w niej zmian. Nabrała jakiejś nowej pewności siebie, niezmiernie atrakcyjnej, a równocześnie złagodniała. Nie była już nerwowa ani lękliwa. Zauważył, że zmieniła uczesanie i że spłowiałe na letnim słońcu włosy zaczęły wracać do swego naturalnego złotego koloru. Przyglądał się im, kiedy Catherine szła o krok przed nim, aprobując w duchu sposób, w jaki upięła je grzebykami, pozwalając, by opadły miękkimi lokami na plecy.

Na korytarzu czekała na nich Angela. Walcząc ze łzami spojrzała na Catherine.

– Och, Catherine, jak miło znów cię zobaczyć.

– Ja także za tobą tęskniłam – odparła dziewczyna. Po czym rzuciły się sobie w ramiona, a w kącikach ich oczu czaiły się łzy.

Obserwując je, Clay przypomniał sobie, jak Catherine poprzysięgła sobie, że nie polubi jego rodziców, ale widocznie jej się to nie udało, bo z objęć Angeli przeszła w objęcia Claiborne'a. Odkąd Clay ją znał, po raz pierwszy uściskała się z kimś bez oporów. Tylko jej brat był wyjątkiem.

Niedźwiedzi uścisk Claiborne'a sprawił, że Catherine gwałtownie nabrała powietrza i roześmiała się, rozładowując napięcie. Ponad ramieniem jego ojca wzrok Catherine powędrował do Clay a, który przyglądał się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Wreszcie wszyscy przypomnieli sobie o sprawie, która ich tu przywiodła. Pogratulowali Adzie, ciesząc się jej wygraną, i rozmowa zeszła na inne tematy. Zachowywali się tak, jakby w krótkim czasie trzeba było wiele omówić. W końcu Angela zaproponowała:

– A może byśmy poszli gdzieś na kanapkę czy drinka, gdzieś, gdzie można przez chwilę porozmawiać? Tak wiele chcę się dowiedzieć o Melissie i o tobie, Catherine.

– Może wstąpimy do „The Mullion”? – zaproponował Claiborne. – To mój ulubiony lokal i jest blisko.

Catherine spojrzała szybko na Claya, a następnie na swoją matkę.

Ada z zakłopotaniem zaczęła przyciągać do siebie poły przyciasnego płaszcza.

– Cóż, nie wiem. Przyjechałam tutaj z Margaret. – Teraz zauważyli panią Sullivan, która stała nie opodal, czekając z Ellą i Frankiem.