„Latawiec” wylądował dość twardo na falistej powierzchni rzeki Ankh. I jak się to często dzieje z le żącą bez dozoru własnością publiczną, szybko stał się własnością prywatną wielu, bardzo wielu osób.
Leonard rozpoczął pokutę za swą zuchwałość. Spotkało się to z po wszechną aprobatą miejskiego stanu kapłańskiego. Takie pokuty zachęcają do pobożności.
Vetinari zdziwił się więc, gdy odebrał pilną wiadomość już w trzy tygodnie po opisanych wydarzeniach. Ruszył natychmiast i wkrótce przeciskał się przez tłum przed Świątynią Bogów.
— Co się dzieje? — zapytał kapłanów zaglądających do środka przez uchylone drzwi.
— To jest… bluźnierstwo! — wyjaśnił mu Hughnon Ridcully.
— Dlaczego? Co takiego namalował?
— Nie chodzi o to, co namalował, panie. To, co namalował, jest… zadziwiające. Ale on już skończył!
Wysoko na Górze, gdy nadeszły zamiecie, wciąż coś lśniło krwiście pod śniegiem. Leżało tam przez całą zimę, a gdy dmuchnęły wiosenne wichury, rubiny zamigotały w słońcu.
Nikt już nie pamięta pieśniarza. Pieśń wciąż żyje.