Выбрать главу

– Wkrótce? Czy bierze pani pod uwagę czas geologiczny, czy nasz, ludzki?

Kobieta uśmiechnęła się. Wyglądała przy tym bardzo młodo, a jej uroda wprawiła Michaela w niekłamany podziw.

– Nasz oczywiście. Jesteś bardzo podobny do swego wspaniałego ojca, Michael. Wszyscy ludzie, zarówno nasi jak i tamci, muszą zostać ostrzeżeni i szybko ewakuowani.

– To nie będzie łatwe.

– Dość daleko stąd znajduje się lej po bombie szerokości trzydziestu stóp i głęboki na piętnaście. Ten jest największy, ale w pobliżu jest mnóstwo mniejszych. Jestem pewna, że wybuch tych bomb przyspieszyłby erupcję.

Byli w pułapce. Rosjanie nie uwierzą w to, że zbliża się kataklizm. Na zewnątrz stały helikoptery. Michael mógł porwać jeden z nich, oczywiście, pod warunkiem, że zdoła przedrzeć się do lądowiska. Ale nikt, poza nim, nie znał się na pilotażu. Gdyby Bóg pozwolił i nadarzyłaby się taka możliwość, mógłby zabrać z sobą najwyżej panią Jokli, jej służącą, Bjorna, psa i może jednego lub dwóch policjantów, zostawiając resztę na pewną śmierć. Nie mógł tak postąpić.

Gdyby Marii udało się wyjść z tunelu i dotrzeć do pozostawionych przez Wolfganga Manna jednostek komandosów, może byłaby jakaś szansa.

– Czy ma pani tutaj jakieś części, z których udałoby się nam skonstruować nadajnik radiowy? Nie chodzi o nawiązanie długotrwałej łączności, lecz o wysłanie na tyle silnego sygnału, aby ponad szczytem wulkanu powiadomić najbliższą niemiecką bazę o naszej sytuacji.

– To jest możliwe!

– W tamtej bazie pozostało kilka sprawnych, niemieckich śmigłowców. Razem ze stacjonującymi tutaj sowieckimi maszynami byłaby możliwa ewakuacja wszystkich ludzi, lecz obawiam się, że cały dobytek musiałby pozostać tutaj.

Pani Jokli uśmiechnęła się do niego.

– Michael! O sile Lydveldid stanowią ludzie, a nie meble, bogactwa, czy nawet biblioteka. Jeśli potrafiłbyś to zrobić, dokonałabyś rzeczy naprawdę wielkiej. Możemy spróbować zmontować taki nadajnik. Ale pozostało niewiele czasu.

Spojrzała najpierw na zapis sejsmiczny, a następnie wyjrzała przez okno, na zgromadzone tam sowieckie jednostki.

Pani prezydent miała rację. Zostało bardzo mało czasu. Ale jego ojciec nauczył go nigdy się nie poddawać. Jeśli im się uda, to i tak będzie musiała zostawić coś po sobie. Była teraz jakby w grobowcu, wraz ze swym jeszcze nienarodzonym dzieckiem.

ROZDZIAŁ XXX

Remont “Archangielska” i łodzi podwodnej klasy “Island”, oficjalnie przemianowanej już na USS “Roy Rogers”, przebiegał prawidłowo. Wiele niedokładnych i przestarzałych instrumentów sowieckich zostało wymienionych na najdokładniejsze narzędzia pokładowe, będące w wyposażeniu floty Mid-Wake.

Jason Darkwood usiadł w fotelu kapitańskim. Za dowódcą stanął T.J. Sebastian.

– To tylko na razie, Sebastian. – Darkwood uśmiechnął się. – “Roy Rogers” potrzebuje dobrego pierwszego oficera. Ty nadajesz się najlepiej na to stanowisko.

– Wolę “Reagana”, Jason. Ta pływająca bestia nie bardzo mi się podoba.

– Mi też nie, ale jest ona największym i najlepszym transportowcem podwodnym, jaki udało nam się zdobyć. Skoro tylko sowieckie torpedy zostaną usunięte z wyrzutni, może on wywieźć na swoim pokładzie to, czego bez niego nigdy nie bylibyśmy w stanie zabrać. Jest nam bardzo potrzebny.

Wszędzie kręcili się technicy, mężczyźni i kobiety.

– Przepraszam, kapitanie, ten fotel jest nam potrzebny – powiedział jeden z oficerów.

Darkwood wyszczerzył zęby w uśmiechu i wstał z fotela. Oficer natychmiast kazał dwóm marynarzom odkręcić go od podłogi.

– Nasze urządzenia elektryczne można wmontować w przewody sowieckich foteli – wyjaśnił Sebastian. – Wygląda więc na to, że będę miał stołek pierwszej klasy.

– A widzisz! Coś ci się tu jednak podoba. Przejdźmy do twojej kajuty, zanim zechcą wynieść stąd i mnie.

Sebastian skinął głową.

Przeszli przez mostek i weszli do schodni. Dotarli do kajuty, którą na swój sposób Darkwood zdążył już polubić.

Sebastian zatrzymał się, chcąc przepuścić zwierzchnika, lecz ten wepchnął go do środka.

Kajuta była niemal tak duża, jak pomieszczenie w bazie Mid-Wake i większa niż kwatery słuchaczy akademii.

Będzie ci tu jak w raju, Sebastian.

– Trudno – odparł oficer. – Kawy?

– Tak, proszę.

Sebastian podszedł do kredensu i włączył mikrofalowy ekspres do kawy.

– To może być dla ciebie bardzo ważne stanowisko.

– Byłem zadowolony, będąc twoim oficerem operacyjnym na pokładzie “Reagana”.

– Cóż, spójrz na to w inny sposób – uśmiechnął się Darkwood, siadając na krawędzi biurka Sebastiana, które było tak duże, jak koja na pokładzie “Reagana”. – Mogli cię zrobić generałem brygady, tak jak doktora Rourke’a. Wyglądał na przestraszonego. Podziwiam go, że zdołał się tak opanować.

– Myślę, że Rourke woli działać ze swoimi ludźmi. Dziwne. Na pokładzie “Reagana” czułem się jakby bardziej wolny. I będę za tym tęsknił.

– Domyślam się, że to był komplement z twojej strony. Dziękuję. – Darkwood skinął głową.

Oficer podał mu kubek z kawą i wziął drugi dla siebie.

– “Roy Rogers” będzie gotowy za dwadzieścia cztery godziny. Czy masz może jakieś informacje dotyczące naszej pierwszej misji?

– Nie. Doktor Rourke, przypuszczam, że powinienem powiedzieć: generał Rourke, zwołał odprawę na dzisiejszą noc. Wziął wszystko na siebie i zamierza skontaktować się z niemieckim dowództwem. Możliwe, że niedługo zapadną jakieś istotne decyzje, na bazie których rozpoczniemy naszą misję. Jednak nie przypuszczam, żeby w najbliższym czasie miała miejsce jakaś większa akcja. Zbyt wielu ludzi będzie debatowało na jeden temat. Jeśli chodzi o ciebie, to weźmiesz ich na pokład, a “Reagan” będzie cię eskortował.

Wydawało się, że ciemna twarz Sebastiana pociemniała jeszcze bardziej. Darkwood kontynuował, popijając kawę:

– Spójrz na to w ten sposób, stary przyjacielu – siorbnął głośno – przynajmniej będziemy służyć blisko siebie. Taki jest podział ról. Ale gdybyś chciał wrócić na “Reagana”, jestem pewny, że wystarczy jedno słowo i admirał Rahn się zgodzi.

– Bądź pewny, że tak zrobię. Zaproponuję Saula Harnetta na swoje miejsce.

– Chwilowo pozwolę Rodriguezowi pełnić dwie funkcje. Jest dobrym, młodym oficerem, a teraz będzie miał okazję to udowodnić. Będzie obsługiwał stanowisko komputerowe i maszynownię, a Saul pozostanie tam, by mu pomóc w razie jakiejś wpadki. Tak, będzie mi ciebie brakowało. – Siorbnął ponownie.

– Międzynarodowe siły wojskowe. Przypominają mi się niektóre książki, czytane jeszcze w akademii. Wielkie koalicje zawiązywane przeciwko wspólnemu wrogowi w czasie wojen światowych…

Darkwood zaśmiał się.

– Tak, ale teraz naszymi sojusznikami są Niemcy i prawdopodobnie ten japoński lotnik, porucznik Kurinami, o którym tak dobrze wyrażał się doktor Rourke. Jak te czasy się zmieniają, co?

Sebastian pociągnął łyk kawy i odpowiedział:

– Czasy – tak, ale okoliczności – nie.

ROZDZIAŁ XXXI

W czarnych oczach Elaine Halwerson zabłysły łzy.

– Dziękuję, dziękuję wam obu za uratowanie Akiro – wyjąkała przejęta. Odwróciła się i podeszła do łóżka, na którym leżał Kurinami.

– Musi go bardzo kochać – powiedział szeptem Wolfgang Mann.

– Sądzę, iż Elaine myślała, że jej życie jest skończone. Nie mam na myśli tego, czym się zajmowała, ale jej życie wewnętrzne. I wtedy pojawił się on.