Выбрать главу

W powietrzu wyczuwało się gaz. Rosjanie nie byli specjalistami od broni chemicznej. Jednak jedyny gaz bojowy, jakiego używali był tym samym, którego używał Karamazow podczas nieudanej próby zamachu w Podziemnym Mieście. Gaz ten działał głównie na mężczyzn, zmieniając ich w morderczych maniaków, atakujących siebie nawzajem, a zwłaszcza kobiety. Pani Jokli mogła więc znaleźć się w poważnym niebezpieczeństwie. Użycie tego gazu oznaczało dla niej pewną śmierć.

Zbliżał się moment rozstrzygnięcia.

– Co z nadajnikiem? – zapytał Michael, zaglądając przez ramię jedynemu znajdującemu się wśród nich naukowcowi – inżynierowi, pani Jokli, pracującej teraz z małą lutownicą w ręku.

– Już prawie gotowy. Mam nadzieję, że jego częstotliwość będzie właściwa.

– Ja też – uśmiechnął się do niej. Poruszał co chwilę lewą dłonią dla sprawdzenia, czy będzie w stanie utrzymać w niej jakąkolwiek broń.

Pokój, w którym przebywali, był usytuowany w górnej części pałacu. Znajdowały się w nim tylko dwa okna. Stoły i drzwi, wyrwane z zawiasów, ustawiono przy nich, by nikt nie mógł zajrzeć do środka. Pani Jokli pracowała przy bardzo słabym świetle. Dopływ prądu do pałacu prezydenckiego został odcięty już parę dni wcześniej. W suterynie stał stary rower i Michaelowi udało się zamienić go na skromny generator. Lecz czy to wystarczy? Dowie się tego dopiero wówczas, kiedy przybędzie pomoc. Ewentualny rajd niemieckich komandosów był jednak bardzo ryzykowny.

Nie można tracić nadziei.

ROZDZIAŁ XXXIV

Rourke, wyrwany ze snu, ściągnął mocniej pasek włożonego przed chwilą szlafroka i spojrzał córce w oczy.

– Co chcesz, żebym zrobił?

Niedawno zakończył naradę, po której wysłał komunikat do niemieckiego Naczelnego Dowództwa poprzez wszystkie będące w zasięgu łodzie podwodne z Mid-Wake. Teraz oczekiwał odpowiedzi. Z informacji uzyskanych od Sarah dowiedział się, że Annie, Natalia i Otto żyli, a dwoje z nich czuło się całkiem dobrze.

Annie powtórzyła swą prośbę.

– Chcę, abyś poddał się hipnozie i przeniknął do umysłu Natalii.

– Nie mogę tego zrobić. Nie posiadam takich zdolności.

– Myślę, że mogłabym ci pomóc. Spróbuj, proszę cię! Utkwił w niej wzrok. Po krótkiej chwili odwrócił się w stronę okna.

– Pomóc ci? Jak?

– Sądzę, że potrafię przeniknąć do obu waszych umysłów jednocześnie. W ten sposób wszystko rozgrywałoby się w mojej głowie. Innymi słowy, mój umysł stanowiłby miejsce waszego spotkania. Ona walczy z duchem Karamazowa i wierzy, że tylko ty możesz go pokonać. Jeśli to zrobisz, tato, będzie szansa na uratowanie Natalii.

Ponownie spojrzał na nią.

– W jaki sposób sen może…

– Teraz dla niej to jest rzeczywistość, w której żyje. Próbowałam już kilkakrotnie i wciąż powtarza się ten sam sen.

John usiadł na krawędzi łóżka. Rozbudził się już zupełnie.

– Jaki sen?

– Ona siedzi… Ona to znaczy… Ona myśli o tobie i czasami, w jej śnie, ona…

– Nie mów więcej.

– Tato, jesteś jedynym… Wstał i zaczął chodzić po pokoju.

– Nie chcę… Hm… No, dobrze. Co mam zrobić?

– Przede wszystkim musisz się odprężyć. Uśmiechnął się. Kiedy ostatnio mógł sobie na to pozwolić?

– Przypuszczalnie jeszcze umiem to zrobić. Ale jak ja dostanę się do jej snu? Wciąż tego nie rozumiem.

– Gdy będziesz już w stanie hipnozy, ona zacznie śnić. Wówczas ja tylko…

– Nie będziesz w stanie dokonać tego, będąc również pod wpływem hipnozy, prawda?

– Nie całkiem. Hipnoza pomoże mi, ale ja będę nadal przytomna.

– A co się stanie, jeśli zagubisz się w jej śnie?

– Widzę, że rozmawiałeś już z doktorem Rothsteinem, prawda?

Rourke stał teraz przed oknem, patrząc na park.

– I z doktor Barrow. Jeśli będziesz w hipnozie, Rothstein może wyciągnąć cię z tego snu. Ale możesz ulec sile jej majaczeń i stać się bezwolną uczestniczką jej fantazji.

– Ty również.

– Ten sen! Co będę musiał w nim zrobić?

– Ona jedzie konno wzdłuż morskiego brzegu. Jest średniowiecze, jakieś sześćset lat temu… – Uśmiechnęła się i potrząsnęła głową. – Co ja mówię? Tysiąc sto lat temu! Jest pięknie ubrana i jedzie na wspaniałym wierzchowcu, który nazywa się Shire. Ma przy sobie miecz. Zbliża się do nadmorskich skał, gdy nagle pojawia się przed nią czarny rycerz.

John uważnie obserwował córkę.

Annie przerwała, podchwytując spojrzenie ojca. Jeszcze nigdy nie widziała takiego spokoju na jego twarzy. Chociaż…

Przypomniała sobie taki moment. Raz, kiedy była jeszcze małą dziewczynką i przypatrywała mu się ukradkiem. To było w domu. Był weekend i w telewizji nadawano jakiś mecz.

Z jakiegoś powodu chciała ten mecz oglądać, chociaż nie pamiętała już dlaczego. Weszła do salonu. On spał na sofie, telewizor był włączony. Ojciec zamknął oczy, oddychał równo i spokojnie. Wyglądał dość zabawnie. Pobiegła do kuchni, powiedziała o tym mamie i przyprowadziła ją do pokoju. Przykryły go kocem, wyłączyły telewizor i resztę dnia spędziły po cichu w kuchni. Później powiedział, że obudził go zapach pieczonych ciasteczek. Nie pamiętała, czy tego dnia Michael był w domu, czy nie. Po prostu wyleciało jej to z pamięci.

Doktor Rothstein przerwał jej rozmyślania.

– Zaczynamy znowu. Major Tiemierowna ponownie zaśnie, chociaż może mieć z tym pewne problemy. Zneutralizowałem środki uspokajające, które mogłyby spowodować ujemne skutki uboczne.

– Proszę mnie zahipnotyzować, doktorze. Nie mamy zbyt wiele czasu.

Skinął głową.

– I jeszcze jedno, doktorze Rothstein.

– Tak, słucham?

– Człowiek, który czeka tam, na zewnątrz, z doktor Barrow, jest moim mężem a także najlepszym przyjacielem major Tiemierowny.

Doktor usiadł naprzeciwko niej.

– Wiem o tym. Teraz musi się pani odprężyć. Oparła dłonie na udach.

Wyobraziła sobie ojca, ubranego w stare wytarte dżinsy i niebieską koszulę. Był bez zegarka i jakiejkolwiek broni.

Skoncentrowała swoje myśli tylko na nim i na Natalii. Uczucie odprężenia minęło. W tyle głowy poczuła narastający ból.

Znalazła się nagle w zupełnie innej epoce. Natalia była ubrana w długą, jedwabną szatę. Jechała na grzbiecie swego czarnego konia. Annie znajdowała się jakby poza nią, obserwując ją to z mniejszej, to z większej odległości. Raz – jakby była małym ptaszkiem, siedzącym na ramieniu dziewczyny, a po chwili znajdowała się w odległości setek jardów, jakby obserwując ją przez lornetkę.

Słyszała jednostajny szum morza i tętent potężnych kopyt Shire’a. Nic się nie zmieniło.

Wiatr. Nie czuła jego podmuchów jak przedtem, tylko lodowatą wilgoć i skurcz w żołądku, spowodowany strachem. Kim była?

Natalia zbliżała się do skał. Pojawił się czarny rycerz na siwym rumaku.

– Kim jesteś, rycerzu?

– Za to, że mnie oszukałaś, poniesiesz karę, zginiesz! Natalia zadrżała. Zsunęła do tyłu kaptur. Jej włosy powiewały na wietrze jak skrzydła pięknego ptaka.