– Widzę!
– Dołączamy do niego!
Teraz wyraźnie już było widać, że Sowieci cofają się, wypierani przez niemieckich komandosów. Słyszał w słuchawce głos Rubensteina, który cieszył się jak dziecko:
– Wygraliśmy! Wygraliśmy!
Wraz z Michaelem dobiegł do Darkwooda i Han Lu Czena. Odgłosy walki stopniowo zamierały. Od czasu do czasu rozlegały się jeszcze pojedyncze wystrzały karabinowe.
Jason zwrócił Johnowi jego pistolet.
– Krwawisz, doktorze – zauważył. John uśmiechnął się.
– No cóż, tak samo, jak i ty. O, i ty także! – powiedział do Hana. – Czas chyba już wracać.
Powoli zaczęli dołączać do nich pozostali przy życiu obrońcy północnej części muru, Chińczycy i niemieccy komandosi. Gdy wracali do “Edenu”, z północy dobiegały jeszcze odgłosy kończącej się bitwy.
ROZDZIAŁ LIII
Reszta sowieckich oddziałów, wypierana przez żołnierzy Johna Rourke’a walczyła nadal, co zdaniem Sarah, było zwykłym samobójstwem. Mała ich grupa licząca około trzydziestu ludzi, wolała walczyć do końca niż się poddać. Sarah nie chciała na to patrzeć.
Akiro Kurinami stał niedaleko niej, za wyłomem w murze.
– Strzelać ponad ich głowami! Taka rzeź jest bezsensowna!
Zabrzmiała salwa. Jedna, po chwili druga. Akiro powtórzył komendę. Popatrzyła na niego. Japończyk miał w oczach łzy.
– Nic z tego! Strzelajcie do nich! Nie poddadzą się.
Po murze w pobliżu wyrwy zabębniły pociski. Jeszcze jeden z obrońców padł ranny. Odłamki muru rozprysły się na boki. Kanonada na chwilę wzmogła się, a następnie gwałtownie ucichła.
Sarah odwróciła głowę. Zobaczyła nagle tego przystojnego mężczyznę, który poprzednio odezwał się do niej doskonałą angielszczyzną. Uświadomiła sobie, że nie widziała go wcześniej. Nieznajomy w ręce trzymał karabin z lunetą. Spojrzała w kierunku, w którym mierzył.
– Akiro!
Chwyciła szybko małego Scorpiona 45. Uklękła, wycelowała starannie i zaczęła strzelać, opróżniając cały magazynek. Mężczyzna padł martwy na ziemię.
Sarah nie mogła podnieść się z klęczek. Ręce jej drżały.
Jerry Ahern