Выбрать главу

– Cała wstecz! Wynieście nas sto stóp w górę tak szybko, jak to tylko możliwe, poruczniku.

– Jest cala wstecz. Ładujemy powietrze do głównych zbiorników lewej i prawej burty. Idziemy w górę!

– Sonar, co z torpedami wroga?

– Jedenaście. Dziesięć. Dziewięć…

– Nawigacja! Pół naprzód, ster pięć stopni w lewo i pięćdziesiąt stóp w górę! Uzbrojenie, przygotować wyrzutnie sterowanych pocisków głębinowych i nastawić je na dwa widoczne okręty wroga!

– Mam odczyt z odpalonych torped, sir.

– Trafiliśmy, poruczniku?

– Pierwsza potwierdzona. Trzecia… Trzecia także weszła, sir!

Rozległy się głośne okrzyki triumfu.

– Pierwszy egzamin zdany – powiedział Sebastian i zaraz zawołał: – Sonar, pozycja sowieckich torped?

– Dokładnie pod nami, sir. Właśnie przeszły.

– Nawigator! Cała wstecz, ster silnie w prawo, sprowadź tę łajbę na około sto osiemdziesiąt stopni i wtedy daj całą naprzód!

– Jest cała wstecz, sir, ster na prawo, sprowadzić na kurs i cała naprzód.

– Bardzo dobrze. Sonar, co się dzieje?

– “Archangielsk” odpalił torpedy. Uszkodził jedną z sowieckich łodzi.

– Nawigator! Wyznaczyć najkorzystniejszy kurs na drugi okręt klasy “Island”. Powiadomić uzbrojenie, kiedy będziemy go mieli na linii strzału. Łączność, przekazać załodze, aby pozostała na stanowiskach bojowych.

– Tak jest, sir! – odkrzyknął Mott.

– Uzbrojenie! – krzyknęła Bowman. – Zbliżamy się do celu. Natychmiast przygotować się do odpalenia następnych torped!

– Zrozumiano! – odkrzyknęła Walenski. – Pozostałe torpedy dziobowe gotowe do odpalenia!

– Przeliczyć optymalny czas odpalania torped i wystrzelić je w momencie, który uznacie za najbardziej odpowiedni. Łączność, przesłać na pokład “Archangielska” gratulacje od admirała Rahna.

– Tak jest, sir.

– Odpalamy druga i czwarta, sir – zawołała Walenski.

– Przyjąłem. Wstrzymać się z odpalaniem!

– Jest, wstrzymać się z odpalaniem!

– Nawigator! Skoro tylko torpedy zostaną wystrzelone, zmienić kurs o pięć stopni w prawo. Podprowadzicie nas na odległość pięciuset jardów od “Archangielska” i o sto stóp powyżej niego.

– Tak jest, kapitanie. Przepraszam, sir. Sebastian nie chciał, by nazywano go kapitanem.

– Znacie swoje zadania, Bowman?

– Tak jest, sir.

– Wykonać!

– Torpedy z drugiej i czwartej wyrzutni odpalone, sir!

– Bardzo dobrze!

– Sir! – zawołał Mott. – Odbieram sygnał alarmowy z drugiej sowieckiej łodzi! Ona…

– Możecie wyrazić im nasze ubolewanie. T.J. Sebastian, odwracając się, wyszeptał:

– Idiotyzm!

ROZDZIAŁ IV

Na pokładowym radarze pojawił się świetlisty punkt. Zaskoczony tym Paul Rubenstein zawołał:

– John!

– Jestem za tobą – odpowiedział Rourke.

Obaj z uwagą obserwowali ekran. Sygnał ostrzegał o obecności nieznanych obiektów. Prawdopodobnie byli to ludzie, niosący sporą ilość metalowych przedmiotów. Szli z północy w kierunku wschodnim. Doktor spojrzał na odczyt anemometru. Prędkość wiatru w porywach wahała się od dwudziestu sześciu do czterdziestu ośmiu, a nawet pięćdziesięciu mil na godzinę. Próba startu przy tej pogodzie byłaby samobójstwem.

– Ubieraj się, Paul – powiedział do swego towarzysza.

Siedziała z rękoma na kolanach. Patrzyła na obraz wiszący nad biurkiem doktora Rothsteina. Była to kopia płótna Van Gogha pod tytułem “Jedzący kartofle”. Matka przekonywała ją kiedyś do tego malarza, ale Annie miała raczej gusta zbliżone do ojca.

Wolała Remingtona, Russella i Delacroix. W Schronie była nawet teczka z komiksami i żartami rysunkowymi. Jak przez mgłę pamiętała historyjki obrazkowe w gazetach, które tak lubiła oglądać w dzieciństwie, jeszcze przed Nocą Wojny.

Ktoś otworzył drzwi, znajdujące się za jej plecami. Ostrożnie przesunęła się na krawędź krzesła, po czym lekko odwróciła głowę, aby spojrzeć przez ramię w tamtym kierunku. Do pokoju wszedł wysoki, chudy, lekko łysiejący mężczyzna. Miał na sobie sportową koszulę, szerokie marynarskie spodnie i białe buty. Wąskie usta i mała, kozia bródka lekarza, przywiodły jej na myśl psychiatrę z pewnego filmu, oglądanego na wideo.

– Pani Rubenstein?

– Tak, sir – skinęła głową. – Doktor Rothstein?

– Tak. Czuję, że pod względem etnicznym mamy wiele wspólnego.

– Mój maż, Paul jest…

– Wyobrażam sobie, jaki był szczęśliwy, gdy dowiedział się, że nie jest jedynym Żydem, jaki został na świecie – powiedział z uśmiechem Rothstein.

– Tak, rzeczywiście – dziewczyna roześmiała się.

– Oczywiście, przy tak małej populacji Mid-Wake nie ma nas tutaj wielu. Ale… No, cóż. Zapoznałem się z danymi na temat pani i major Tiemierowny. Czy prawidłowo wymówiłem jej nazwisko? Mój rosyjski zawsze był okropny.

– Całkiem znośnie, doktorze. Czy myśli pan…

– Mogę spróbować – psychiatra usiadł w wygodnym fotelu. – Zrobić to może każdy, pani Rubenstein. I, jak należy wnioskować z notatek doktor Barrow, byłaby pani skłonna nam pomóc. A propos, muszę przyznać, że pani doktor postawiła doskonałą diagnozę. Z braku lepszego wytłumaczenia uznała, że major Tiemierowna zdradza klasyczne symptomy depresji, ale podświadomie czuje, że jest coś jeszcze. To, co sugerowała doktor Barrow, zostało potwierdzone, ale zastanawia mnie niezwykle duże rozproszenie świadomości chorej. Oczywiście, będę musiał przetestować pani zdolności ESP.

– Są dość wysokie – powiedziała Anna.

Spojrzała w dół, na swoje dłonie. Dostrzegła leżący na spódnicy skrawek białego bandaża. Zastanawiała się, czy nagłe strzepnięcie go na podłogę nie będzie odebrane, jako objaw zbytniej impulsywności.

– Tak, rozumiem. Czy kiedykolwiek poddano panią hipnozie?

– Nie całkiem. Ale mogłabym spróbować.

– Musi pani coś zrozumieć, pani Rubenstein. Proszę odpowiadać tylko na te pytania, na które będzie pani rzeczywiście mogła udzielić odpowiedzi bez skrępowania – powiedział. – Widzi pani, gdybym mógł panią skutecznie zahipnotyzować, a pani z kolei mogłaby odczytać myśli Tiemierowny, to jedynym pożytkiem dla mnie byłaby w pierwszym rzędzie próba zarejestrowania jej myśli w pani umyśle. To oznacza, że pani własne myśli będą musiały być całkowicie wyeliminowane. Jednak zawsze istnieje niebezpieczeństwo…

– Natalia jest moją przyjaciółką, doktorze.

– Istnieje realne niebezpieczeństwo, że szok wywołany tą operacją, będzie tak duży, że jej myśli zawładną pani świadomością. Zapewniam: będzie pani żyła bez względu na to, co ona ma w swojej głowie. Miałem okazję przebywania z major Tiemierowną tylko przez kilka chwil, lecz opierając się na moich wrażeniach, sądzę, że jej depresja jest bardzo głęboka. Tak głęboka, iż wszelkie doznania powodują cierpienie. Istnieje ryzyko, że cokolwiek spowodowało u niej taki stan, cokolwiek, jak to się mówi, pchnęło ją na krawędź, może pchnąć panią również. Tak więc zamiast wyleczyć major Tiemierownę, może pani skazać samą siebie na to samo.

– Skazać? – Annie zaniepokoiła się. Strzepnęła ze spódnicy skrawek bandaża, po czym spytała: – Co pan ma na myśli, mówiąc o “skazaniu”?

– Biorąc pod uwagę cały dorobek naukowy naszej medycyny i psychiatrii, zadziwiająco mało wiemy o głębokich recesjach ludzkiej podświadomości. Jeśli pani zdolności są rzeczywiście tak duże, to tym samym stanowi pani wspaniały obiekt doświadczalny do studiów psychiatrycznych. To niepowtarzalna możliwość wejrzenia w umysł osoby dotkniętej depresją. Muszę również pani powiedzieć, że jeszcze nigdy nie przeprowadzono eksperymentu o takim znaczeniu, przynajmniej tutaj, ponieważ oczywiście, nie mamy pojęcia, co w tej dziedzinie robią Sowieci. I jestem zobowiązany powiadomić panią, że nie jesteśmy w stanie ocenić stopnia ryzyka, które może pociągnąć za sobą to przedsięwzięcie.