– Chcesz usłyszeć, co się stało? – Win wyrwał Myrona z zamyślenia.
– Nie jestem pewien.
– Tak?
– Poprzednim razem nawaliłem. Nie posłuchałem twoich ostrzeżeń i zginęło przeze mnie wiele osób.
– Myron powstrzymał napływające łzy. – Pojęcia nie masz, jak źle się to skończyło.
– Myron?
Myron obrócił się w stronę przyjaciela. Ich oczy się spotkały.
– Weź się w garść – rzekł Win.
– Nie znoszę, kiedy mi pobłażasz – odparł Myron, wydając z siebie trój dźwięk złożony ze szlochu i chichotów.
– Wolałbyś porcję pustych frazesów? – Win zakręcił trunkiem w szklaneczce i skosztował. – Wybierz któryś z nich i lećmy dalej: życie jest ciężkie; życie jest okrutne; życiem rządzi przypadek; bywa, że dobrzy ludzie są zmuszeni do złego; niewinni czasem giną; tak, Myronie, nawaliłeś, ale tym razem spiszesz się lepiej; nie, Myronie, nie nawaliłeś, to nie była twoja wina; każdy kiedyś się przełamuje, kolej na ciebie… Mam przestać?
– Bardzo proszę.
– No, to zacznijmy od Clu Haida.
Myron skinął głową, łyknął yoo – hoo i opróżnił puszkę.
– Naszemu koleżce ze studiów wszystko szło jak po maśle. Rzucał dobrze. W domu sielanka. Zaliczał testy antynarkotykowe. Z dużym zapasem przestrzegał „godziny policyjnej”. Lecz dwa tygodnie temu wszystko się zmieniło: niespodziewana kontrola dała wynik pozytywny.
– Co wykryli?
– Heroinę.
– Mediom Clu nic nie powiedział, ale prywatnie stwierdził, że test sfałszowano. Użył bzdurnej wymówki w rodzaju: ktoś dosypał narkotyku do jedzenia.
– Skąd to wiesz?
– Od Esperanzy.
– Spotkał się z Esperanzą?
– Tak. Po wpadce z testem zwrócił się oczywiście o pomoc do swego agenta.
– Aha – rzekł po chwili Myron.
– Pominę milczeniem krach agencji Rep Sport MB. Powiem tylko, że Esperanzą i Wielka Cyndi zrobiły co mogły. Ale to twoja firma. Klienci wynajęli ciebie. Wielu bardzo nie spodobało się twoje nagłe zniknięcie.
Myron wzruszył ramionami. To zmartwienie odłożył na później.
– Clu wpadł na kontroli, i co? – spytał.
– I natychmiast go zawiesili. Media wzięły go pod obcasy. Stracił wszystkie kontrakty reklamowe. Bonnie wyrzuciła go z domu. Jankesi się go wyrzekli. Ponieważ nie miał się do kogo zwrócić, wciąż zachodził do twojego biura. Od Esperanzy słyszał, że jesteś nieosiągalny. Jego złość z każdą wizytą rosła.
Myron zamknął oczy.
– Nie mam pojęcia.
Myronowi stanęła przed oczami latynoska piękność, którą poznał w czasach, kiedy – wieki temu – jako Mała Pocahontas występowała na zapaśniczym ringu. Pracowała dla RepSport MB od powstania agencji – najpierw jako sekretarka, a obecnie, po skończeniu studiów prawniczych, jako pełnoprawna wspólniczka.
– Jestem jej najlepszym przyjacielem – rzekł.
– Dobrze wiem.
– Więc jak mogła powiedzieć coś takiego? Win uznał, że pytanie nie wymaga odpowiedzi. Wyspa już zniknęła za horyzontem. Dookoła rozciągał się spieniony ciepły błękit Atlantyku.
– Gdybym nie uciekł… – zaczął Myron.
– Myron?
– Słucham?
– Znowu jojczysz. Nie znoszę tego.
Myron skinął głową i oparł się o barierkę z teku.
– Masz jakiś pomysł? – spytał Win.
– Ze mną na pewno porozmawia.
– Próbowałem się do niej dodzwonić.
– No i?
– Nie podniosła słuchawki.
– Próbowałeś z Wielką Cyndi?
– Mieszka teraz z Esperanzą. Żadna niespodzianka.
– Co dziś mamy? – spytał Myron.
– Wtorek.
– Wielka Cyndi nadal stoi na bramce w Skurze i Chóci. Może tam teraz być.
– W dzień?
Myron wzruszył ramionami.
– Dewiacje seksualne nie mają wolnego.
– Dzięki Bogu – rzekł Win.
Zamilkli, jacht lekko ich kołysał. Win zmrużył oczy, patrząc pod słońce.
– Pięknie, co? Myron skinął głową.
– Po tak długim czasie można mieć tego po uszy.
– Owszem.
– Zejdźmy pod pokład. Mam tam coś miłego.
3
Win zabrał na jacht kasety. Obejrzeli odcinki starego serialu z Batmanem (z Julie Newmar w roli Kocicy i Lesley Gore jako Różowej Kici – podwójne miau!), Facetów do wzięcia (z Oscarem i Feliksem w Haśle), Strefy Zmroku {Służyć człowiekowi), a z nowszych Seinfelda (epizod, w którym Jerry i Elaine odwiedzają jego rodziców na Florydzie). Nie było duszonej wołowiny. Same węglowodany. Na wszelki wypadek zaś, gdyby to nie wystarczyło, meksykańskie chrupki, chrupki z serem, yoo – hoo, a nawet odgrzewana pizza z pizzerii Calabria na Livingston Avenue. Win mógł sobie być socjopatą, ale cóż to był za gość.
Na Myrona wszystko to podziałało ze wszech miar leczniczo – czas spędzony na morzu i później w powietrzu, w swoistej emocjonalnej komorze wysokociśnieniowej, pozwolił jego duszy przystosować się do powrotu do rzeczywistego świata.
Dwaj przyjaciele niewiele się odzywali, nie licząc westchnień na widok Julie Newmar w roli Kocicy (ilekroć pojawiała się na ekranie w obcisłym czarnym kocim kostiumie, Win powtarzał: „Ffffffantastyczna!”). Kiedy serial ten nadano po raz pierwszy, mieli pięć czy sześć lat, ale w Kocicy Julie Newmar było coś, co rozbijało w puch Freudowskie tezy o okresie dziecięcego utajenia seksualnego. Nie potrafili powiedzieć co. Może jej łotrostwo. A może coś bardziej pierwotnego. Ciekawą opinię na ten temat miałaby na pewno Esperanza. Starał się o niej nie myśleć, bo i po co, skoro w niczym nie mogło to zmienić sytuacji, ale pamiętał, że poprzednio ich trójce zdarzyło się oglądać razem stare seriale w Filadelfii. Brakowało mu jej. Oglądanie kaset bez bieżących komentarzy Esperanzy nie było tym samym. Jacht przybił do nabrzeża i skierowali się do prywatnego odrzutowca.
– Uratujemy ją – zapewnił Win. – Bądź co bądź służymy dobru.
– Rzecz do dyskusji.
– Uwierz w siebie, przyjacielu.
– Mam na myśli służenie dobru.
– No wiesz!
– Już nic nie wiem.
Win wysunął szczękę z taką miną, jakby przypłynął do Ameryki na pokładzie Mayflower.
– Ach, ten twój kryzys moralny. Fi donc! – powiedział. W kabinie odrzutowca firmy Lock – Horne powitała ich blond seksbomba o matowym głosie, jakby żywcem wyjęta z burleski. Wśród chichotów i krygów podała im drinki. Win uśmiechnął się do niej, a ona do niego.
– Ciekawe – rzekł Myron.
– Co?
– Zawsze wynajmujesz zmysłową stewardesę. Win zmarszczył brwi.
– Na litość boską – rzekł. – Ona woli być nazywana asystentką pokładową.
– Wybacz mi prostacki brak taktu.
– Więcej pobłażliwości, Myron. Zgadnij, jak ma na imię.
– Tawny?
– Ciepło. Candi. Z „i” na końcu. W miejsce kropki rysuje serduszko. Win potrafił bardziej świntuszyć, ale Myron wolał o tym nie myśleć.
Usiadł w fotelu. Przez głośnik powitał ich imiennie pilot i wystartowali. Prywatny odrzutowiec. Jacht.
Czasem miło było mieć bogatych przyjaciół.
Kiedy osiągnęli wysokość podróżną, Win z podobnej do pudełka cygar skrzynki wyjął telefon.
– Zadzwoń do rodziców – powiedział.