09:30 Przez celownik Redfield zaglądam do kuchni. Widzę wyraźnie DT jedzącego obfite śniadanie, które przygotowała mu służąca. Pani Trace nadal śpi.
10:39 Pani DT przyłącza się do męża, który nadal jest w kuchni, gdzie rozmawia przez telefon.
11:15 DT ubiera się – dżinsy, kowbojki, niebieska koszula jedwabna w stylu Dzikiego Zachodu, kamizelka ze skóry bizona.
11:38 DT opuszcza dom. Trzech spośród czterech ochroniarzy wychodzi wraz z nim.
12:22 Dom opuszcza służąca. Czwarty ochroniarz wchodzi wraz z panią DT na piętro. Uprawiają seks.
12:50 Ochroniarz wraca do głównego salonu.
13:00 Powrót służącej.
14:30 Robi się coraz goręcej. Rozważnie używam wody, tym niemniej kończę drugą butelkę. Została mi jedna.
14:40 Grzechotnik wpełza na moją prawą nogę, po czym zsuwa się z niej na odległy ode mnie około metra głaz. Tam zastyga i grzeje się w słońcu.
16:30 Wąż opuszcza moje najbliższe otoczenie.
16:45 Zaczyna padać ulewny deszcz. Widoczność nadal zadowalająca.
16:55 Wraca ciężarowiec z ubiegłej nocy. Rzeczywiście jest basenowym. Stoi pod osłonką patio i czeka, aż przestanie padać.
17:10 Pani DT wychodzi z czwartym ochroniarzem. Basenowego woła do domu służąca. Uprawiają seks w pokoju telewizyjnym.
18:20 Deszcz ustaje, ale strumyczki wody spływają na mnie po głazach. Służąca i muskularny basenowy opuszczają dom. Nie widać żadnych ruchów.
21:20 Ostatnie promienie zachodzącego słońca przesłaniają chmury. Oczy bolą mnie od patrzenia przez celownik. Krople do oczu prawie mi się skończyły.
22:10 DT wraca z czterema ochroniarzami i pięcioma niezidentyfikowanymi mężczyznami. Nowi wyglądają na cudzoziemców. Trzech z nich czeka w salonie głównym z ochroniarzami, dwaj pozostali ruszają z DT na piętro do gabinetu.
22:45 Długa rozmowa. DT siedzi plecami do okna, tak samo jak w swoim biurze w Los Angeles. Obaj jego goście przez całą dyskusję stoją. Pstrykam trzy rolki wysokiej jakości czarnobiałego filmu, czterystumilimetrowy obiektyw stawiam dla stabilności na dwójnogu. Ci dwaj to zespół snajperski: Gregor Yaponchik i Pavel Zuker. Nawet podczas rozmowy Zuker stoi trzy kroki za Yaponchikiem, dokładnie tak jak obserwator, który kryje swego strzelca. Nie sposób dokładnie odczytać z ruchu warg, co mówią Rosjanie (chociaż jestem przekonany, że konwersacja toczy się po angielsku), wydaje mi się, że użyli kilka razy słów „Latynos” i „Meksykanin”. Zakładam, że dyskutują o moim wieczornym telefonie, zastanawiając się, czy był prawdziwy.
22:55 DT pokazuje obu Rosjanom fotografie mecenasa Esposito i moje. Moje fotki ewidentnie zostały wykonane teleobiektywem. Na dwóch stoję przed domem w San Diego, na jednym przy wraku Gomeza. Ostatnie dwa zrobili mi przy domku. Cholera!
23:00 Spotkanie dobiega końca. Mam wyraźne fotografie Zukera i Yaponchika. Obserwator nie przypomina brodacza ze zdjęć FBI, jest wysoki, szczupły, starannie ogolony, ma króciutkie, czarne włosy i głęboko zapadnięte oczy. Podczas rozmowy pali papierosa. Widzę gniew na twarzy DT, gdy ten wstaje i szuka popielniczki. Yaponchik jest starszy od Zukera, może dwa, trzy lata starszy ode mnie. Przypomina mi jakiegoś szwedzkiego aktora, którego nazwiska nie mogę sobie przypomnieć… Grał w filmach Bergmana… Krótkie blond włosy, pociągła, pokryta zmarszczkami twarz, wąskie wargi, które stale wyglądają na gotowe ułożyć się w ironiczny uśmiech, niebieskie oczy, wydatne kości policzkowe i podbródek. Bardzo duże ręce o długich palcach. Nosi bardzo drogi włoski garnitur. Nie wygląda na Rosjanina, raczej na Skandynawa.
23:20 Trzech mężczyzn wraca na dół i rozmawia z siódemką zebranych tam ochroniarzy. Jestem pewien, że trzej, którzy przyszli z Y i Z, to także cudzoziemcy, z Europy Wschodniej albo Rosjanie – sądząc po garniturach, nie potrafią się jeszcze dobrze ubierać – natomiast pierwsza czwórka to amerykańscy bandyci, również profesjonaliści, choć daleko im do poziomu rosyjskich zabójców.
23:30 Znów pada deszcz. Sfotografowałem wszystkich dziesięciu mężczyzn. Opieram się pragnieniu zatelefonowania z komórki do Dallasa Trace’a i spytania go o Yaponchika.
23:40 Pani Trace wraca do domu i idzie prosto do łóżka.
23:45 Yaponchik, Zuker i trzej Rosjanie wychodzą.
26.06 – poniedziałek
00:15 DT dzwoni w trzy miejsca ze swojego gabinetu.
00:42 DT kładzie się do łóżka. Pani DT śpi, Dallas próbuje ją zbudzić. Nie udaje mu się. Ogląda w sypialni telewizję.
01:50 DT wyłącza telewizor i gasi światło w sypialni. Ochroniarze pełnią wartę w parach.
02:00 Przypominam sobie nazwisko aktora – Max von Sydow. Yaponchik bardzo mi przypomina Maxa von Sydowa.
02:10 Dwaj ochroniarze sypiający w dodatkowej sypialni na parterze uprawiają seks. To homoseksualiści. Widząc, co się święci, przestaję patrzeć.
02:35 Dzwonię do Lawrence’a i proszę, żeby po mnie przyjechał. Stewart jest niezadowolony.
05:30 Odjeżdżam tuż po świcie.
05:40 Lawrence pyta, czy mi kompletnie odbiło.
We wtorkowy ranek Dar przespał dwie godziny, po czym wywołał wszystkie filmy w małej ciemni obok łazienki. Niektóre zbliżenia mężczyzn były nieco ziarniste, lecz wystarczająco wyraźne. Następnie sprawdził w internetowej książce telefonicznej Los Angeles nazwiska i adresy ludzi, do których dzwonił podczas obserwacji Dallas Trace. Dar widział numery, które prawnik wystukiwał – wszystkie z wyjątkiem jednego, gdy Trace zasłonił telefon. Kilka było zastrzeżonych, Minor miał jednak swoje sposoby. Po sprawdzeniu zakreślił kilka miejsc w Przewodniku hrabstwa Los Angeles Thomasa.
Agent specjalny Warren zostawił mu na sekretarce dwie wiadomości, a kiedy Darwin do niego oddzwonił, człowiek z FBI poinformował go, że może mu udostępnić pliki, o które prosił. Minor spytał, czy może je otrzymać wczesnym popołudniem. Syd Olson też nagrała się kilka razy. Darwin zadzwonił do niej (była w Centrum Sprawiedliwości) i zapewnił, że spędził miło czas na kempingu. Umówił się, że wpadnie do niej do biura o jakiejś nieprawdopodobnie wczesnej godzinie następnego ranka.
Akta osobiście dostarczył mu jakiś młody agent z Federalnego Biura Śledczego. Kazał podpisać pięć formularzy, ale i tak wyglądał na zdenerwowanego, gdy odchodził. Darowi przemknęło przez głowę głupie pytanie, czy nie powinien dać młodzieńcowi napiwku.
Wziął po raz trzeci prysznic, nałożył drelichowe spodnie i niebieską koszulę z niemnącej bawełny, po czym usiłował się dobudzić, przeglądając papiery przed jazdą do Camp Pendleton. Danych na temat Yaponchika było znacznie więcej niż akt Zukera, zresztą i tak większość z nich stanowiła oficjalne informacje otrzymane dzięki przejrzeniu tajnych źródeł armii radzieckiej. Materiały związane z KGB były w dużej mierze zastrzeżone, ale nawet z dostępnych detali można było złożyć historię obu mężczyzn: w Afganistanie aktywni sowieccy snajperzy wojskowi, w ostatnich latach reżimu paramilitarni członkowie KGB, w połowie lat dziewięćdziesiątych związani z mafią rosyjską. Żadnych aktualnych informacji. Darwin znalazł niewyraźne zdjęcie Zukera (był przekonany, że sfotografowano niewłaściwego mężczyznę) oraz jedno podpisane: „Yaponchik i Zuker z plutonem strzeleckim”, które najprawdopodobniej wykonano w Afganistanie aparatem Kodak Instamatic z teleobiektywem – na oko z odległości półtora kilometra. Mimo powiększenia fotka była ziarnista i nie dało się na niej dostrzec rysów twarzy żadnego z mężczyzn.
W tym momencie Minor się uśmiechnął. Poprzednia kartka dobrze posłuży jego celom. Zdał sobie sprawę, że teraz musi popędzić do Camp Pendleton, ponieważ jeszcze chwila i spóźni się na spotkanie.
Istniała szansa, że zobaczy jednostki marines z autostrady I-5 za Oceanside. Tak pomyślał i nie pomylił się. Na wschód od międzystanowej, tuż za ogrodzeniem oddzielającym teren obozu jechały lekkie czołgi piechoty morskiej oraz pojazdy opancerzone Bradley, a za nimi ciągnęły się samochody terenowe wyposażone w ustawione na stojakach karabiny maszynowe kaliber 60 milimetrów. Wznosiły kurz, wjeżdżając w koleiny i kierując się ku pustym wzgórzom. Na oceanie, dwa, trzy kilometry od brzegu cumował okręt desantowy, a ku plaży szybko zmierzał poduszkowiec z komandosami, który następnie skierował się w stronę wydm i rosnących za nimi niskich lasów.
Za północnym krańcem ogromnej bazy między Oceanside i San Clemente nie było żadnych zjazdów z międzystanowej, Dar wszakże znał doskonale te tereny, toteż z łatwością znalazł jeden z południowych wjazdów przy Hill Street. Zanim dotarł do budynku administracyjnego, zatrzymywano go trzykrotnie: dwa razy przy bramach z podnoszonymi barierkami, gdzie żołnierze potwierdzali jego spotkanie z kapitanem Butlerem, raz zaś musiał poczekać dobrą minutę, w trakcie której funkcjonariusz kierujący ruchem przepuścił przed nim trzy kierujące się ku wydmom czołgi, jadące z prędkością sześćdziesięciu pięciu kilometrów na godzinę.