Выбрать главу

Cisza ciągnęła się przez kilka sekund. Co odpowie na bezpośrednie pytanie? Wreszcie Pham przemówił chrapliwym, wibrującym od emocji głosem:

— Fiksacja to klucz do stworzenia cywilizacji obejmującej całą Ludzką Przestrzeń, cywilizacji, która nigdy nie umrze.

— Fiksacja to niewolnictwo — odparł Ezr łagodnie. — Oczywiście dobrze o tym wiesz; myślę, że w głębi serca jej nienawidzisz. Podszyłeś się pod Zamle Enga; uważam, że zadziałała tu twoja podświadomość.

Pham znów milczał przez sekundę, spoglądając nań gniewnie. Potem wykrzywił usta w drwiącym uśmiechu.

— Jesteś głupcem. Przeczytałeś historie Naua i nadal nic nie rozu miesz. Kiedyś zostałem zdradzony przez Vinha. To się już nie powtórzy.

Myślisz, że pozwolę ci żyć, jeśli wejdziesz mi w drogę.

Pham przysunął się bliżej. Obraz przekazywany przez lokalizatory zniknął nagle sprzed oczu Ezra; Pham zablokował wszystkie sygnały. Ezr podniósł ręce.

— Nie wiem. Ale jestem Vinhem,. potomkiem Sury i także twoim.

W naszej rodzinie kryje się wiele sekretów; któregoś dnia poznałbym prawdę o Brisgo Gap. Ale nawet jako dziecko słyszałem różne uwagi, aluzje. Rodzina nie zapomniała o tobie. Mamy nawet swoje motto, którego nigdy nie powtarzamy na zewnątrz: „Wszyscy jesteśmy dłużnikami Phama Nuwena, bądźcie dla niego mili”. — Ezr wpatrywał się w ciemność. Teraz nie wiedział nawet, gdzie jest Pham. — A po tym, co zdarzyło się wczoraj…

Myślę, że mnie posłuchasz. Myślę, że nie mam czego się bać.

— Po tym, co zdarzyło się wczoraj? — Pham musiał stać gdzieś blisko, w jego głosie pobrzmiewały gniewne nuty. — Mój mały Vinhu, co ty możesz o tym wiedzieć?

Ezr patrzył w kierunku, z którego dobiegał głos. Kryło się w nim coś dziwnego, jakaś niewytłumaczalna nienawiść. Co stało się z Reynolt? Sytuacja stawała się coraz groźniejsza, Ezr nie wiedział, co odrzec.

— Nie zabiłeś jej. Wierzę w to, co powiedział Trud. Mogłeś ją bez tru du zabić, a wszystko i tak wyglądałoby na wypadek. Dlatego też myślę, że wiem, w którym momencie historie, które przekazał mi Nau, są prawdzi we, a gdzie kłamią. — Ezr wyciągnął obie ręce do przodu, a jego dłonie opadły na ramiona Phama. Wpatrywał się intensywnie w ciemność, jak by chciał rozpalić ją samą siłą woli. — Pham! Całe twoje życie było pod porządkowane jednej idei. To właśnie dzięki niej i dzięki twojemu geniu szowi staliśmy się tym, czym teraz jesteśmy. Ale ty chciałeś czegoś więcej.

Archiwa Queng Ho nie wspominają o tym ani słowem, ale badając opo wieści Naua, mogłem domyślić się wszystkiego. Miałeś cudowne marze nia, Pham. Fiksacja mogłaby je zrealizować… ale cena jest zbyt wysoka.

Przez chwilę w ciemności panowała absolutna cisza, przerwana wreszcie jękiem straszliwego, zwierzęcego niemal bólu. Nagle Pham odtrącił ręce Ezra na boki i pochwycił go za szyję, zamknął ją w żelaznym uścisku. Ezr czuł tylko ogromne zdumienie, coraz słabsze, tonące powoli w wewnętrznym mroku…

Potem dłonie zwolniły uścisk. Wszędzie dokoła błyskały maleńkie race, dziesiątki maleńkich urządzeń pękały z trzaskiem. Ezr otworzył usta, zdumiony, pełen niedowierzania. Pham niszczył wszystkie pobliskie lokalizatory! W krótkich rozbłyskach światła Ezr mógł dostrzec twarz Phama.

Jego oczy płonęły szaleństwem, którego Ezr nigdy tam nie widział.

Mikroskopijne eksplozje oddalały się od nich, dzieło zniszczenia zataczało coraz szerszy krąg. Ezr wydobył z siebie pełen przerażenia skrzek:

— Pham. Nasz kamuflaż. Bez lokalizatorów…

Ostatnie błyski ukazały drwiący uśmiech na jego twarzy.

— Bez lokalizatorów zginiemy! Umrzemy, mały Vinhu. Teraz już mnie to nie obchodzi.

Ezr słyszał, jak odwraca się i oddala. Została tylko ciemność i cisza — i śmierć odległa nie więcej niż o kilka Ksekund. Bo choć bardzo się starał, Ezr nie mógł odnaleźć żadnego śladu wsparcia lokalizatorów.

Co robisz, kiedy umiera twoje marzenie? Pham unosił się w mroku swego pokoju i myślał o tym pytaniu z nikłym zaciekawieniem, niemal z obojętnością. Gdzieś w zakątku jego umysłu czaiła się świadomość zniszczeń, jakie poczynił, ogromnej dziury wypalonej w sieci lokalizatorów.

Mimo to sieć nadal działała, a uszkodzenie nie zostało jeszcze zauważone przez szpiegów Brughla. Jednak przy pierwszym uważnym przeglądzie muszą domyślić się prawdy. Pham wiedział, że Ezr Vinh stara się desperacko zatrzeć jakoś ślady zniszczenia. Co zaskakujące, chłopak nie pogarszał sytuacji, lecz umiał jeszcze zbyt mało, by naprawdę coś naprawić.

Jeszcze kilkaset sekund i Kai Omo zaalarmuje Ritsera Brughla… i gra dobiegnie końca. Teraz naprawdę nie miało to już dlań żadnego znaczenia.

Co robisz, kiedy umiera twoje marzenie?

Marzenia umierają w życiu każdego. Każdy się starzeje. Na początku drogi nadzieja płonie jasno, całe życie wydaje się wielką obietnicą. Wszystko blaknie, gdy lata stają się coraz krótsze.

Lecz nie marzenie Phama. Walczył o nie przez trzy tysiące lat obiektywnego czasu na przestrzeni pięciuset lat świetlnych. Był to sen o jednej ludzkości, o rzeczywistości, w której sprawiedliwość nie byłaby płomykiem rozpalającym się tylko na chwilę w różnych częściach wszechświata, lecz niegasnącym blaskiem obejmującym całą Ludzką Przestrzeń.

Marzył o cywilizacji, w której nigdy nie płonęłyby kontynenty i gdzie królowie nie oddawaliby swych dzieci jako zakładników. Kiedy Sammy wyciągnął go z hospicjum w Lowcinder, Pham umierał, ale nie jego marzenie. Ono płonęło tak mocno jak zawsze, zżerało go.

Tu wreszcie znalazł coś, co mogło urzeczywistnić ten sen; fiksację, automatykę dość zaawansowaną i wydajną, by utrzymała międzygwiezdne imperium. Mogła stworzyć „oddanych niewolników”, o których mówiła Sura.

I co z tego, że była to forma niewolnictwa? Fiksacja na zawsze położyłaby kres znacznie większym podłościom.

Może.

Odwracał wzrok od Egila Manrhi, który był teraz tylko żywą maszyną analizującą. Odwracał wzrok od Trixii Bonsol i innych, zamkniętych przez lata w maleńkich celach. Wczoraj jednak musiał spojrzeć na Annę Reyrtolt, walczącą w samotności z całą potęgą fiksacji, gotową poświęcić życie tej walce. Te szczegóły wielce zaskoczyły Phama, ale do tej pory oszukiwał się, kłamał przed samym sobą, że nie jest to częścią ceny za spełnienie jego marzeń.

A dziś Ezr Vinh i ta jego przemowa. Cena jest zbyt wysoka! Ezr Vinh!

Pham mógłby zrealizować swój sen gdyby zrezygnował z wszystkiego, co było jego przyczyną.

Kiedyś już członek Rodziny Vinhów stanął pomiędzy nim a jego marzeniami. Mech zginie ten wąż. Niech zginą oni wszyscy. Niech zginę ją.

Pham zwinął się w kłębek. Nagle uświadomił sobie, że płacze. Nie licząc tych chwil, kiedy udawał, nie płakał już od… nie pamiętał… być może od tamtych dni na drugim krańcu jego życia, kiedy wszedł na pokład „Repryzy”.

Co robisz, kiedy umiera twoje marzenie?

Kiedy umiera twoje marzenie, rezygnujesz z niego.

Co wówczas zostaje? Przez długi czas umysł Phama zastanawiał się nad tym pytaniem. I wtedy raz jeszcze do jego świadomości dotarty obrazy przekazywane z sieci lokalizatorów; zafiksowani niewolnicy, stłoczeni w labiryncie Hammerfest, Annę Reynolt.śpiąca w maleńkiej celi.