Był to Obywatel. Na ekranie dało się dostrzec jego ubranie i jedwabny cylinder, ale dla zachowania anonimowości twarz miał zamazaną i zniekształcony głos.
— Podobno szukasz pracy, Stile? — zapytał. Ależ się to szybko rozeszło!
— Poszukuję zajęcia, panie — potwierdził Stile. Ale nie jestem w stanie brać udziału w wyścigach konnych. — Proponuję ci transplantację mózgu do ciała androida ukształtowanego na twoje podobieństwo. Na pierwszy rzut oka nie da się odróżnić od twojego własnego i zostanie wyposażone w doskonałe kolana. Będziesz mógł się znowu ścigać. Mam znakomitą stajnię…
— Miałbym zostać cyborgiem? — zapytał Stile. Istotą z ludzkim mózgiem w syntetycznym ciele? Ależ to niedozwolone.
Sam pomysł wydał mu się obrzydliwy.
— Nikt się nie dowie — odparł gładko Obywatel. Jeżeli twój mózg będzie prawdziwy, a ciało i możliwości identyczne z twoimi, to nikt się nie domyśli.
Nikt, oprócz całej społeczności maszyn o wolnej woli, które przysłuchiwały się tej rozmowie, no i samym Stilem, który byłby zmuszony do życia w kłamstwie. Skoro transplantacja mózgów do ciał androidów jest taka dobra, to dlaczego Obywatele nie korzystali z niej dla zapewnienia sobie nieśmiertelności? Najprawdopodobniej organizm androida nie potrafił przez dłuższy czas utrzymać żywego mózgu i następowało powolne wyczerpywanie się inteligencji i zdrowych zmysłów, aż wreszcie ulegał całkowitemu zniszczeniu. Ta propozycja nie miała żadnego sensu!
— Panie, zostałem przed chwilą zwolniony, bo odmówiłem zgody na zabieg na moich kolanach. Dlaczego przypuszczasz, że wolałbym, aby zabiegowi poddana została moja głowa?
Wypowiedź ta graniczyła z bezczelnością, ale Obywatel przełknął ją gładko. Chciwość przeważyła!
— Rozumiem, że masz dosyć skąpstwa twojego byłego pracodawcy. Po co poddawać się częściowemu leczeniu, kiedy można dokonać całkowitej odnowy?
Ładna mi całkowita odnowa — pomyślał w duchu usunięcie mózgu!
— Panie, dziękuję ci, ale nie skorzystam z propozycji. — Nie?
Mimo zniekształceń głosu, słychać było wyraźne zdziwienie. Żaden niewolnik nie odmawiał Obywatelowi!
— Panie, nie mogę przyjąć pańskiej łaskawej oferty. Nie chcę się już ścigać.
— Słuchaj — nie rezygnował Obywatel — moja propozycja jest korzystna! Czego jeszcze chcesz?
— Chcę zaprzestać udziału w wyścigach konnych, panie.
Stile ciekaw był, czy to właśnie on polecił strzelać do niego z lasera. Jeśli tak, to rozmowa miała na celu sprawdzenie, czy zareagował właściwie.
— Stile, twoje mieszkanie jest pod strażą. Nie wyjdziesz z niego, dopóki nie dogadasz się ze mną.
Tak nie mówi wróg, który odniósł zwycięstwo!
— Złożę skargę do Rady Obywatelskiej… — odpowiedział/
— Twoje rozmowy będą rozłączane. Nie zdołasz się poskarżyć.
— Panie, nie możesz tego uczynić. Jako niewolnik mam przynajmniej prawo do zakończenia służby wcześniej, aby nie… — Cha, Cha! — zaśmiał się ironicznie Obywatel.
— Posłuchaj, Stile, albo będziesz się ścigał dla mnie, albo nigdy nie wyjdziesz z domu. Nie jestem taki miękki, jak twój były pan. Zawsze zdobywam to, czego zapragnę, a teraz chcę ciebie na moich koniach.
— Twardy jesteś, panie.
— To prawda, ale potrafię też być hojny dla tych, którzy ze mną współpracują. No, co powiesz teraz? Moja szczodrość zmaleje z czasem, ale nie determinacja.
Nie patyczkował się. Stile nie wierzył ani w jego hojność, ani w uczciwość. Ten przypadek był dokładną ilustracją twierdzenia, że władza demoralizuje.
— Chcę teraz wyjść z domu — rzekł Stile. — Każ swoim sługom odejść.
— Nie bądź głupi.
Stile wykonał nieelegancki gest w stronę ekranu. Mimo zakłóceń widać było, jak Obywatel wytrzeszcza ze zdziwienia oczy.
— Jak śmiesz! — zawołał. — Ty bezczelny kurduplu! Każę cię za to poćwiartować!
Stile przerwał połączenie.
— Nie powinienem był tego robić — powiedział do siebie z odcieniem satysfakcji.
Najmocniej zabolało go, że Obywatel brutalnie użył słowa „kurdupel” . Stile nie miał najmniejszego powodu, żeby przejmować się tym, co ten człowiek o nim myśli, ale rozmawiał z nim tak pogardliwie i tak bardzo przypomniał mu dzieciństwo, że nie potrafił się opanować. A niech go diabli!
— Twoje życie znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu — stwierdziła anonimowa maszyna. — Obywatel wkrótce zda sobie sprawę, że został oszukany, a już teraz jest wściekły. Przez jakiś czas możemy zataić miejsce, w którym przebywasz, ale jeśli rozpocznie poszukiwania na szerszą skalę, znajdzie cię natychmiast. Musisz szybko postarać się o czynną opiekę innego Obywatela.
— Mogę to zrobić tylko wyrażając zgodę na udział w wyścigach — rzekł Stile. — A to oznacza katastrofę.
— Maszyny pomogą ci się ukryć — powiedziała Sheen. — Jeśli Obywatel ustawi na ciebie detektor, nasza pomoc nie potrwa długo — odparł rzecznik. — Poza tym zagroziłoby to naszej tajemnicy i stanowiłoby pogwałcenie przysięgi, że nie będziemy działać przeciwko ludziom, co w obecnych warunkach jest już dosyć problematyczne. Musimy słuchać poleceń. Jeżeli jednak zostaniesz schwytany i poddany przesłuchaniu…
— Wiem. Pierwszy test jakiemu zostanę poddany przy użyciu maszyny o wolnej woli, będzie ostatnią chwilą w moim życiu.
— Widzę, że się rozumiemy. Obywatele mają do dyspozycji środki, które są w stanie złamać wolę każdego przesłuchiwanego. tylko śmierć może temu zapobiec.
Była to smutna prawda, ale Stile starał się o niej nie myśleć.
— Hej, Sheen, czy zechciałabyś mi pomóc? Pamiętasz jeszcze, że to twoja dyrektywa?
— Pamiętam — odrzekła z uśmiechem.
Jako robot nie potrzebowała snu, więc kiedy on odpoczywał, podłączyła się do informacji na temat poczucia humoru. Teraz miała już na ten temat o wiele większe pojęcie. Starała się zredukować każdą różnicę, jaką dostrzegła pomiędzy sobą a ludźmi i rezultaty były już widoczne.
— Wątpię, żeby ktokolwiek chciał cię aresztować — powiedziała. — Historia w szpitalu została zatuszowana, a twój konflikt z anonimowym Obywatelem jest waszą prywatną sprawą. Gdyby udało się go zneutralizować, nic nie stałoby na przeszkodzie, żebyś sobie znalazł odpowiednią pracę u kogoś innego.
Stile chwycił ją za rękę, przyciągnął do siebie i znowu pocałował. Jego uczucia ulegały stałym wahaniom. W tej chwili prawie ją kochał.
— Nie wystawiono nakazu aresztowania Stile’a — odezwał się rzecznik — ale niezidentyfikowany Obywatel nie odesłał androidów pilnujących mieszkania.
— Więc zidentyfikujmy go! Może to on kazał do mnie strzelać z lasera po to, żebym startował na jego koniach powiedział Stile bez przekonania. — Czy mamy zapis jego rozmowy?
— Zapis jest — stwierdził Techtwo. — Ale nie może zostać odczytany przed upływem okresu obowiązującego przy przetwarzaniu prywatnych rozmów. Gdybyśmy to zrobili, stwierdzono by błąd lub usterkę w działaniu odpowiedniej maszyny.
— Tak, maszyny muszą stosować się do przepisów. — Jak długo trwa wymagany okres?
— Siedem dni.
— Więc mogę przesłać zapis do banku pamięci z zastrzeżeniem, żeby został opublikowany w przypadku mojej śmierci. To ochroni mnie przed atakami. Wątpię, by Obywatel chciał narazić się na zidentyfikowanie w chwili, gdy taśma zostanie zbadana przez Wydział Ochrony.