— Właśnie z tego powodu przesunąłem czas śmierci. Podają, że miała miejsce wczoraj.
— Czy to konieczne?
— Nasze oświadczenie musi ukazać się pierwsze, przed ich komunikatem. Oni na pewno nie będą czekać z tym, aż koroner zakończy dochodzenie — odparł Herb z prostotą.
— W porządku — powiedział Buckman. — Wydaj je.
Peggy Beason weszła do biura, niosąc kilka tajnych komunikatów policyjnych i żółte akta.
— Panie Buckman — powiedziała — nie chcę zawracać panu głowy w takiej chwili, ale te…
— Przejrzę je — rzekł Buckman. I to wszystko, powiedział sobie. Potem idę do domu.
— Wiem, że szukał pan tych akt, tak samo jak inspektor McNulty. Dopiero co przyszły z Danpolu, jakieś dziesięć minut temu. — Położyła akta na bibularzu, przed generałem. — Akta Jasona Tavernera.
— Przecież nie ma żadnych akt Jasona Tavernera — zdumiał się Buckman.
— Widocznie ktoś miał je u siebie — odparła Peggy — W każdym razie przysłali je nam, więc pewnie właśnie dostali je z powrotem. Nie dołączyli żadnego wyjaśnienia, ci z Danpolu po prostu…
— Odejdź i daj mi je przejrzeć — polecił Buckman. Peggy Beason cicho opuściła gabinet, zamykając za sobą drzwi.
— Nie powinienem jej tak traktować — powiedział Buckman do Herba Maime’a.
— To zrozumiałe.
Otworzywszy akta Jasona Tavernera, Buckman zobaczył błyszczącą fotografę. Przyczepiona do niej karteczka głosiła: Na pamiątkę od Jasona Tavernera, co wtorek o dziewiątej wieczór w NBC.
— Jezu Chryste — rzekł Buckman. Bogowie, pomyślał, igrają z nami. Obrywają nam skrzydełka.
Herb pochylił się i również spojrzał na akta. Razem patrzyli na błyszczącą odbitkę, bez słów, aż w końcu Herb zaproponował:
— Zobaczmy, co tam jeszcze jest.
Buckman odłożył na bok pocztówkowe zdjęcie z przyczepioną kartką i przeczytał pierwszą stronę akt.
— Ilu widzów? — spytał Herb.
— Trzydzieści milionów — odparł Buckman. Wyciągnął rękę i podniósł słuchawkę.
— Peggy — powiedział. — Zadzwoń do tutejszej flii NBC. KNBC czy jakoś tak. Połącz mnie z kimś z zarządu, im wyższe stanowisko, tym lepiej. Powiedz, kto dzwoni.
— Tak, panie Buckman.
Chwilę później na ekranie wideofonu pojawiła się poważna twarz, spokojny głos powiedział:
— Tak, generale? Co możemy dla pana zrobić?
— Czy macie w programie Jason
— W każdy wtorek, od trzech lat. Punktualnie o dziewiątej wieczorem.
— Puszczacie to od trzech lat?
— Tak jest, generale. Buckman odłożył słuchawkę.
— A zatem, co Taverner robił w Watts, kupując podrobione świadectwa tożsamości?
— zapytał Herb Maime.
— Nie mogliśmy znaleźć nawet jego metryki — mówił Buckman. — Przeszukaliśmy wszystkie istniejące banki danych, wszystkie istniejące wycinki prasowe. Czy oglądałeś kiedyś Jason Taverner Show, puszczany przez NBC o dziewiątej w każdy wtorek?
— Nie — odparł ostrożnie Herb, z lekkim wahaniem.
— Nie jesteś pewien?
— Tyle rozmawialiśmy o rym Tavernerze…
— Ja nigdy nie widziałem tego programu — rzekł Buckman — a co wieczór przez dwie godziny, między ósmą a dziesiątą, oglądam telewizję.
Przeszedł do następnej strony akt; odłożył pierwszą, która spadła na podłogę; podniósł ją Herb.
Druga strona zawierała listę przebojów Jasona Tavernera; podawano tytuł, numer płyty i datę nagrania. Generał patrzył na listę niewidzącym wzrokiem; obejmowała okres dziewiętnastu lat.
— Mówił nam, że jest piosenkarzem. Jeden z jego dokumentów głosił, że należy do związku artystów muzyków, a więc to prawda — powiedział Herb.
— To wszystko prawda — rzucił gniewnie Buckman. Spojrzał na trzecią stronę. Opisywała stan majątkowy Tavernera, źródła i wysokość jego dochodów. — Zarabia o wiele więcej niż ja — stwierdził Buckman — jako generał policji. Więcej niż ty i ja razem wzięci.
— Miał przy sobie sporą sumkę, kiedy go tutaj ściągnęliśmy. Kathy Nelson dał piekielnie dużo forsy. Pamięta pan?
— Tak, Kathy powiedziała o tym McNulty’emu; czytałem w jego raporcie.
Buckman zamyślił się, machinalnie zaginając róg kserokopii. Nagle przestał to robić.
— O co chodzi? — spytał Herb.
— To kserokopia; akt Danpolu nigdy nie wyjmuje się z banku, wysyłają tylko kopie.
— Przecież muszą je wyjąć, żeby skserować.
— Na pięć sekund.
— No, nie wiem — rzekł Herb. — Mnie proszę nie pytać. Nie wiem, jak długo to trwa.
— Na pewno wiesz. Wszyscy wiemy. Milion razy widzieliśmy, jak je kserują. Nic innego nie robią przez cały dzień.
— A zatem pomylił się komputer.
— No dobrze — powiedział Buckman. — On nigdy nie miał żadnych politycznych powiązań, jest zupełnie czysty. Jego szczęście. — Znów zajrzał do akt. — Przez jakiś czas zamieszany w historię z Syndykatem. Nosił broń, ale miał pozwolenie. Przed dwoma laty zaskarżył go do sądu widz, który twierdził, że Tavener w jednym ze skeczy sparodiował jego osobę. Facet nazywa się Artemus Franks i mieszka w Des Moines. Adwokat Tavernera wygrał sprawę. — Czytał fragmenty akt, nie szukając niczego konkretnego; ciągle się dziwił. — Jego najnowsza, czterdziesta piąta płyta: Nowhere Nuthin’ Fuck-up, rozeszła się w dwóch milionach egzemplarzy. Słyszałeś ją kiedy?
— Nie wiem — odparł Herb.
Buckman przez chwilę mierzył go wzrokiem.
— Ja nigdy jej nie słyszałem. Na tym polega różnica między tobą a mną, Maime. Ty nie jesteś pewien, ja jestem.
— Ma pan rację — przyznał Herb. — Ale teraz naprawdę już nie wiem. Uważam, że to bardzo zagmatwane, ale mamy ważniejsze sprawy: musimy myśleć o Alys i raporcie koronera. Powinniśmy porozmawiać z nim najszybciej, jak to możliwe. Pewnie wciąż jest w domu; zadzwonię do niego i…
— Taverner — przerwał mu Buckman — był z nią w chwili śmierci.
— Tak, wiemy. Chancer mówił o tym. Uznał pan, że to nieistotne. Sądzę jednak, że na wszelki wypadek powinniśmy go tu ściągnąć i pogadać z nim; przekonać się, co ma do powiedzenia.
— Czy Alys mogła znać go wcześniej? — spytał Buckman. Tak, pomyślał, zawsze lubiła szóstaków, szczególnie związanych z przemysłem rozrywkowym, takich jak Heather Hart. Dwa lata temu ona i ta Hart miały romans trwający trzy miesiące… ten związek niemal udało im się zataić przede mną; tak dobrze się kryły. Tylko ten jeden raz Alys zdołała utrzymać język za zębami.
Nagle w aktach Jasona Tavernera znalazł wzmiankę o Heather Hart; przeczytał ją uważnie. Heather Hart mniej więcej przez rok była kochanką Tavernera.
— W końcu — powiedział głośno — oboje są szóstakami.
— Taverner i kto?
— Heather Hart. Ta pieśniarka. Akta są aktualne; mówią, że Heather Hart wystąpiła w tym tygodniu w jego programie jako specjalny gość.
Odłożył akta i zaczął przetrząsać kieszenie płaszcza w poszukiwaniu papierosów.
— Proszę. — Herb podał mu swoją paczkę. Buckman potarł szczękę i powiedział:
— Sprowadźmy tu tę Heather Hart. Razem z Tavernerem.