Выбрать главу

Zaraz też zapomniała o całym zdarzeniu. I o nim.

– Byłaś z tymi swoimi przemądrzałymi koleżankami. Nie znosiłem zwłaszcza Abbie Benson. Mówiła, że jestem fajtłapą. Wyśmiewała mnie tak, że chciałem się schować pod ziemię.

Abbie Benson? Jane nie myślała o niej od dłuższego czasu. Abbie zerwała z nią kontakty zaraz po wypadku, podobnie jak wielu innych.

Zginęła w katastrofie parę lat później. O ile dobrze wiedziała, nigdy nie odnaleziono tamtego kierowcy…

Nagle przypomniała sobie coś jeszcze. Ojciec Dave’a miał motorówkę.

Jane nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiała, bo wiele osób w Dallas miało łodzie, a ona później starała się trzymać z daleka od wody i wszystkiego, co się z nią wiązało.

Dave nie zwrócił uwagi na jej milczenie. Wciąż wspominał, mówił o ludziach i zdarzeniach ze szkoły. Jane zdążyła już o tym wszystkim zapomnieć, ale dla Dave’a to wszystko wciąż było żywe i ważne.

O Boże, czy to możliwe? Czy to Dave wysyłał jej te anonimy? Czy to on przejechał ją motorówką?

– To los nas połączył – oznajmił. -Wtedy i teraz. Czy rozumiesz, że powinniśmy być razem?

Zamrugała, starając się skupić uwagę na teraźniejszości. Poczuła odrazę, widząc, jak Dave na nią patrzy. Pomieszanie histerii i czystego szaleństwa. Jakby się gdzieś zapadał i chciał ją za sobą pociągnąć.

Pęknięcia w masce, uświadomiła sobie.

Dave przestawał już nad tym wszystkim panować.

Pomyślała, że powinna skontaktować się jak najszybciej ze Stacy.

Zastanawiała się, co mogłaby teraz powiedzieć, żeby go uspokoić, dać mu poczucie pewności, by sobie poszedł i pozwolił zadzwonić do siostry.

Ranger znowu zaczął miotać się w klatce, jakby przeczuwał coś niedobrego. A przecież zawsze lubił Dave’a.

– Stacy nie chce, żebym trzymała Rangera w klatce – postanowiła skorzystać z okazji. – Jest tu po to, żeby mnie chronić.

– Ja cię obronię, Jane.

Zrobiła ruch, jakby chciała się podnieść.

– Trzeba go wyprowadzić na dwór. Dave pchnął ją na poduszkę.

– Nic mu nie jest.

– Ale nie dałam mu…

– Cii, nie przejmuj się. Wyprowadziłem go i nakarmiłem, kiedy spałaś.

Jeszcze jedno kłamstwo. Widziała po jego minie, że kłamie. Jak to się stało, że tak długo ją oszukiwał?, Udała, że mu wierzy.

– Dobrze, ale sprawdź, co mu jest. Byłabym też wdzięczna, gdybyś zrobił mi filiżankę earl greya.

– Jasne. – Pocałował ją raz jeszcze. Bez przerwy ją całował, jakby uznał, że ma do niej prawo. – Zaraz wracam.

Jane wstała, jak tylko zniknął za drzwiami. Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie znalazła telefonu.

Gdzie może być?

Ach, przedpokój. Stacy tam właśnie zamieniła z nim ostatnie słowa, a potem pewnie odłożyła telefon na stolik. Przez chwilę nasłuchiwała, a następnie wyśliznęła się na zewnątrz. Od razu dostrzegła telefon. Chwyciwszy go, wycofała się do swojej sypialni.

Drżącą dłonią wybrała numer siostry, modląc się, by Stacy sama odebrała telefon.

Po chwili usłyszała komunikat: „Porucznik Killian nie może w tej chwili osobiście odpowiedzieć. Proszę po sygnale zostawić wiadomość albo zadzwonić pod… „.

– Co robisz, Jane? Odwróciła się, blednąc.

– Dz… dzwonię do Stacy. Że… żeby powiedzieć, że wszystko w porządku.

Podszedł do niej, wyjął telefon z jej dłoni, rozłączył i schował do kieszeni.

– Sam to za chwilę zrobię – powiedział.

– Już dobrze się czuję. Nie chcę się kłaść. Dave pokręcił głową.

– Powinnaś odpocząć. – Wziął ją pod ramię i zaprowadził do łóżka. – Przeżyłaś szok. Nie jesteś tak silna, jak ci się wydaje.

Usłyszeli gwizd czajnika dobiegający z kuchni.

– Herbata… – rzuciła.

– Zaraz wracam.

Jane miała nadzieję, że Dave się myli. I że jest silna. Na tyle silna, by stawić mu czoło.

ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY PIĄTY

Czwartek, 13 listopada 2003 r. 17. 30

Stacy siedziała przy biurku i patrzyła na przeciwległą ścianę. Dave zawsze miał wszystko najlepsze: samochód, dom, ubrania. Lubił też podróżować. Często jeździł do Las Vegas. Wspominał, że był parę razy na wyścigach w Santa Anita w Kalifornii.

Nigdy jednak nie uważała go za hazardzistę.

Kiedy to się zaczęło? – zastanawiała się. Czy w czasie pierwszej wizyty w Las Vegas? A może na wyścigach czy przy pierwszych zakładach piłkarskich? Kiedy niewinna rozrywka przeistoczyła się w zabójczy nałóg?

Z tego, co powiedział Benny, wynikało, że Dave nie uważa hazardu za zabawę. Wyglądało na to, że ma z tym poważny problem, nad którym nie potrafi zapanować.

W Teksasie traktowano hazard jako pomniejsze przestępstwo, za które groziło co najwyżej do pięciuset dolarów grzywny, jednak Dave był zamieszany w coś poważniejszego. Benny wspominał o powiązaniach z bukmacherem, który z kolei miał kontakty ze światem przestępczym. To właśnie na niego policja urządziła zasadzkę, a Dave należał do jego dłużników. Był mu winien tak dużo, że nie dał rady go spłacić.

Dlaczego okazał się aż tak głupi?

Zaczęła się zastanawiać, czy to możliwe, żeby policja popełniła błąd. Po chwili potrząsnęła głową. Jeśli Benny przyszedł do niej, by o tym pogadać, to znaczyło, że miał poważne dowody przeciwko Dave’owi. Domyślała się też, że będzie chciał mu je przedstawić, by zmusić go do współpracy.

Kiedy o tym myślała, przypomniała jej się zamordowana prostytutka. Miała wrażenie, że gdzieś już ją widziała. Że było w niej coś znajomego…

Ta myśl nie przestawała jej męczyć. Może powinna się nad tym zastanowić. Benny mógłby jej pomóc, znał przecież świetnie to środowisko. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze czas. Wyglądało na to, że szefowi wcale się nie spieszy.

Szybko wybrała numer komórki Benny’ego.

– Halo, tu porucznik Rodriguez – odpowiedział niemal natychmiast.

– Cześć, Benny. Tu Stacy. Chciałam cię zapytać o tę zabitą prostytutkę. Masz jej papiery?

– Tak, jest tego sporo. Czego potrzebujesz?

– Czy ja wiem, zdjęcia, informacje…

– Jasne. Jestem do dyspozycji. – Urwał na chwilę. – Możesz mi powiedzieć, po co ci to wszystko?

Gdy wyjaśniła, co jej chodzi po głowie, usłyszała po drugiej stronie ciche westchnienie.

– Ciekawe – mruknął Benny. – Wiesz co, zanim do mnie przyjedziesz, sprawdź na biurku Libermana albo Maca. Mają większość materiałów.

Stacy podziękowała i rozłączyła się. Podeszła do biurka Maca i zaczęła przeglądać leżące tam rzeczy.

Wkrótce znalazła grubą kopertę z aktami Gwen Noble. Zaczęła zapoznawać się z jej zawartością. Pierwsze aresztowanie w wieku szesnastu lat za nagabywanie mężczyzn. Potem następne.

Wszystko to wydawało się typowe. Nic nie rzuciło jej się w oczy. Zostawiła więc papiery i sięgnęła po zdjęcia zamordowanej.

I nareszcie zobaczyła to, co powinna była już dawno zauważyć.

Sassy miała na szyi krzyżyk, taki jak ten od Jane. Z macicy perłowej, wysadzany turkusami, ze złotym łańcuszkiem. Stacy dała go wtedy żebraczce, która znalazła ciało w pojemniku na śmieci.

Teraz uważnie przyjrzała się twarzy zamordowanej. Sassy miała dwadzieścia cztery lata, a żebraczka musiała być znacznie starsza. Czy jednak na pewno? Przecież była brudna, co zawsze bardzo postarzało, no i mówiła bardzo niewyraźnie, więc Stacy nie mogła stwierdzić, czy ma młody, czy też stary głos.