Nagle przypomniała sobie jej ręce. Tak, były czyste i wręcz wypielęgnowane. Już wtedy zauważyła, że zupełnie do niej nie pasują, ale potem przestała się nad tym zastanawiać.
Przecież wszystko się zgadzało.
Nie chciała uwierzyć, że to iluzja. Sztuczka, którą ktoś specjalnie przygotował.
A to skurwysyn! – pomyślała. Zaczęła szybko przeglądać zdjęcia, aż w końcu zatrzymała się na zbliżeniu szyi zamordowanej. Na widok naszyjnika wstrzymała oddech.
Nie, to nie był taki sam naszyjnik. To był ten sam, który oddała brudnej kobiecie, przekonana, że ma przed sobą nieszczęsną ofiarę losu. Żebraczkę, która przez przypadek dostarczyła im kolejnego dowodu winy Iana Westbrooka. Zapewne ktoś ją wynajął, żeby pokazała im, gdzie mają szukać Lisette Gregory.
A teraz ten sam człowiek ją zabił.
Czy po to, żeby ją uciszyć?
Stacy skoczyła na równe nogi. Mac! Musiała się z nim jak najszybciej skontaktować.
Zamarła, przypomniawszy sobie coś, co jej wcześniej powiedział.
„Niektórzy zrobią wszystko dla pieniędzy”.
Dave miał kłopoty i rozpaczliwie potrzebował pieniędzy. Tych, które należały do Jane. Dlatego ukartował to wszystko.
„Niektórzy zrobią wszystko dla pieniędzy”.
A jeśli w grę wchodzi jeszcze miłość, cała sprawa staje się bardzo niebezpieczna. Śmiertelnie niebezpieczna.
Do czego mógł się posunąć Dave, żeby zdobyć Jane, a przez to również jej miliony? Czy byłby zdolny do kolejnych zbrodni?
Stacy potrząsnęła głową. Jakoś nie mogła w to uwierzyć. Wszystko jednak doskonale do siebie pasowało. Dave znał Jane i miał dostęp do jej mieszkania, znał również rozkład jej dnia i przyzwyczajenia. No i świetnie wiedział, jak grać na jej uczuciach – na jej fobiach i nadziejach. Przypomniała sobie jego minę, kiedy siedział w szpitalu przy łóżku Jane. Czy bolał nad tym, co się stało z jej siostrą? Czy może nad tym, do czego sam doprowadził?
Otworzyła komórkę i wybrała numer Maca.
– To Dave Nash stoi za tymi morderstwami -powiedziała po tym, jak odebrała informację z poczty głosowej. – Prześladuje też Jane. To on jest tym facetem, którego bał się Doobie. To on podrzucił ubrania do pracowni Jane. Jestem pewna. – Aż zadrżała, myśląc o tym, co to znaczy. – A teraz jest u Jane, ale na szczęście jeszcze nie wie, że my wiemy o nim. Jadę tam teraz. Dołącz do mnie, jak tylko będziesz mógł.
Zakończyła, ale jej komórka odezwała się jeszcze jednym krótkim sygnałem. Nieodebrane połączenie. Spojrzała na ekranik. Jane. Dziesięć minut temu.
Z bijącym sercem zadzwoniła do siostry. Odebrał Dave. Mówił przyciszonym tonem.
Postanowiła udawać idiotkę i nic nie wspominać o telefonie. Jeśli to Dave dzwonił, na pewno jej o tym powie.
– Cześć, tu Stacy – powiedziała. – Dzwonię, żeby dowiedzieć się, co słychać.
– Cześć. Szybko oddzwoniłaś.
– To ty dzwoniłeś? – spytała z uczuciem olbrzymiej ulgi.
– A kto inny? Pomyślałem, że chcesz wiedzieć, jak tam Jane. Ogólnie wszystko w porządku. Obudziła się jakiś czas temu i wypiła herbatę.
– Mogę ją prosić?
– Może później? Teraz znowu zasnęła.
Stacy wypuściła nagromadzone w płucach powietrze. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak bardzo była spięta.
– Jest z nią Ranger?
– Mhm, tak. Chciało jej się śmiać.
– Zdaje się, że zrobiłam się ostatnio bardzo nerwowa. Posłuchaj… – Urwała na chwilę. – Nie zamykaj go w klatce, na wypadek, gdyby Jane potrzebowała ochrony.
– Czy chcesz mi coś powiedzieć?
Chodziło raczej o to, czego on jej nie chciał powiedzieć.
Być może jednak nie miał jej nic do przekazania. Przecież od hazardu do mordowania kolejnych kobiet jest jeszcze długa droga.
– Nie. Jak mówiłam, zrobiłam się potwornie nerwowa. Ta cała sprawa nieźle mi daje w kość.
Rozłączyła się i zaczęła myśleć o przebiegu rozmowy. Szukała w głosie Dave’a choćby najmniejszego śladu winy, ale nie udało jej się go znaleźć. Przyjaciel zachowywał się tak jak zawsze.
To jednak niewiele znaczyło, wziąwszy pod uwagę wydarzenia ostatnich trzech tygodni.
Miała do czynienia z niezwykle sprytnym przestępcą. Problem polegał na tym, że wciąż nie była przekonana, czy jest nim Dave.
Mogła wezwać posiłki i wtedy miałaby do dyspozycji co najmniej sześciu policjantów. Gdyby jednak okazało się, że popełniła błąd, szef wyrzuciłby ją z pracy na zbity pysk.
Dave nie miał jeszcze pojęcia, że wpadła na jego ślad, a to znaczyło, że Jane chwilowo nic nie grozi. Stacy nie chciała obudzić jego podejrzeń. Bała się, że zrobi wtedy coś nieobliczalnego.
Zapewne w tej chwili wydawało mu się, że ma już wszystko za sobą. To tłumaczyło jego pewny siebie ton. Dave już czuł się zwycięzcą.
Zrobił swoje i teraz oczekiwał nagrody.
Stacy odetchnęła głęboko. Szybko jeszcze raz wszystko przemyślała. Od mieszkania siostry dzieliło ją pół godziny jazdy. Istniało prawdopodobieństwo, że Mac zjawi się tam pierwszy i wtedy stanie w obronie Jane.
Chwyciła kurtkę i podbiegła do drzwi. Kitty aż wstała, kiedy ją zobaczyła.
– Kapitan jest już wolny. Kazał…
– Nie teraz. Zajrzę do niego…
– Teraz, Killian. – Szef stanął w drzwiach swojego gabinetu i spojrzał na nią ponuro.
Popatrzyła na zegarek, czując, jak serce łomoce jej w piersi.
– Ale mam coś ważnego. Moja siostra…
– Tak, twoja siostra – przerwał jej. – Właśnie o niej chcemy porozmawiać. – Zauważyła dwóch mężczyzn, którzy stanęli za nim. Szef wyczuł ich obecność i skinął głową do tyłu. – To śledczy Williams i Cooper z wydziału wewnętrznego. Chcieliby z tobą zamienić parę słów.
ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY SZÓSTY
Czwartek, 13 listopada 2003 r. 18. 30
Jane patrzyła, jak Dave krąży niespokojnie po pokoju. Co jakiś czas zatrzymywał się i przeciągał dłonią po włosach. Wyglądało na to, że jest coraz bardziej zdenerwowany.
Podsłuchała jego rozmowę ze Stacy, chociaż zamknął drzwi do sypialni i cofnął się w najdalszy kąt przedpokoju. Poradził sobie zupełnie nieźle. Był opanowany, rzeczowy, przekonujący… Ale potem, kiedy zajrzała do salonu, zauważyła, że krąży po nim niczym drapieżnik w klatce.
Dlaczego? Czyżby już wiedział, że się zdradził? Czy uznał, że ma bardzo mało czasu?
Gdyby zaczęła krzyczeć, Stacy na pewno by ją usłyszała, ale to sprowokowałoby Dave’a do dziaIania, a Jane wciąż wierzyła, że zdoła go jakoś przekonać, by dał jej spokój.
Miała nadzieję, że nie pożałuje swojej decyzji.
Po chwili namysłu wróciła do łóżka i dopiero stamtąd go zawołała.
– Dave?
Po paru sekundach był już w sypialni, spojrzał na Jane i poprawił jej poduszkę.
– Wyglądasz na zmęczonego.
– Nie, nic mi nie jest – powiedział miękko. – Martwię się o ciebie.
Z trudem przywołała uśmiech na twarz.
– Już czuję się lepiej. Usiądź, proszę. Chyba powinniśmy porozmawiać.
Posłuchał jej i westchnął ciężko.
– Czemu powiedziałeś Stacy, że śpię?
– Bo powinnaś odpocząć.
– Znamy się już od bardzo dawna. – Starała się by w jej głosie był zarówno ton wyrzutu, jak i zrozumienia. – Możesz powiedzieć mi prawdę.
– Myślę, że już ją znasz. Nawaliłem. Wiedziałem o wszystkim. – Zacisnął palce. – Nie spałaś, kiedy Stacy do mnie dzwoniła, prawda?
Jane postanowiła być szczera.
– Nie, nie spałam.
– To wszystko jest takie głupie… – Spojrzał jej w oczy. – Czuję się fatalnie z tego powodu.