Przeraża mnie moje myślenie. Za dużo i niepotrzebnie. Wtedy się rozklejam i wszystko wydaje się kolejnym absurdem, jakbym żyła życiem zaprogramowanym przez nich, bez mojej zgody. Czy mam żyć z obowiązku, dla ich szczęścia?
Obsesyjnie powracają tamte obrazy, pragnienie narkotyku, fizyczny ból tęsknoty za jednym zastrzykiem. Obłęd.
12 lipca
Wyczekujemy na wynik egzaminów. Poruszam się po mieszkaniu w zwolnionym tempie. Każdy ruch jest nie mój, obcy. Każda myśl przeraźliwie rani. Boję się samej siebie. Czuję, że coś we mnie narasta, rozsadza od wewnątrz, gad, który chce zadusić. Czy to początek jakiejś choroby psychicznej?
13 lipca
Czuję, że piszę na siłę. Nie jestem w nastroju.
17 lipca
Jestem studentką pierwszego roku psychologii Uniwersytetu Śląskiego.
18 lipca
Oswajam się. Jak ślepiec dotykam każdej części nowej rzeczywistości i uczę się jej od nowa.
Przytuliłam się do mamy. To nagle okazało się takie proste.
19 lipca
Chciałam do kogoś zadzwonić, podzielić się dobrą nowiną, lecz było to niemożliwe. Byłam martwa dla świata, a inni nie żyli naprawdę.
Napisałam list do Anny.
Mam zapalenie płuc.
22 lipca
Byłam na wsi, poszłam na pola, łąki. Oddychałam świeżym powietrzem, wdychałam nową wiarę.
Tłumaczyłam drzewom i trawom, że muszę.
Szumiały potakująco.
25 lipca
Przeraża mnie codzienność, każdy krok na mojej ulicy przypomina tamte, zaćpane powroty. Każdy dźwięk telefonu staje się osaczeniem i poraża mnie jedna myśl – to Oni, chcą mi dać narkotyk, a potem ta druga – nie, Oni już nie żyją. Wszyscy. Zostałam tylko ja.
26 lipca
Czy ja to ja?
Czy możliwe jest wyleczenie z narkomanii? Jest to choroba nieuleczalna. Więc jakie mam szanse, jaki sens próbować?
31 lipca
Diagnoza lekarska: ogólne wyczerpanie fizyczne i psychiczne. Skoki ciśnienia, duszność. Wszystko boli, wszystko się sypie, jakby bez narkotyku nie chciało funkcjonować. Mój organizm jeszcze nie potrafi się przestawić na życie bez trucizny. I wiem, że mam wątrobę, nerki, śledzionę. Tak jakbym rozsypywała się na poszczególne elementy fizyczności, osobne organy, narządy. Cielesność zawładnęła myślami i uczuciami.
Czy istnieje skala bólu? On wypełnia nas do granic wytrzymałości, a jednak go znosimy.
3 sierpnia
Chciałam być samotną wyspą, ale przeczytałam, że to niemożliwe.
7 sierpnia
Przychodzi taki moment, że wszystko przytłacza mnie, dławi, paraliżuje. I wtedy czuję, że żyję w szklanej kuli, a świat jest zdeformowany, jakbym patrzyła przez wypukłe szkło.
Byłam z rodzicami w lesie na jagodach. To takie niesamowite – przytulić się do mchu, zrywać świeże owoce i cieszyć się.
10 sierpnia
Ach, te daty, które są zawsze pretekstem do zaćpania i mają tyle znaczeń.
Wbijam paznokcie w chore żyły, by przetrzymać ból, ale nie wiem, czy to się uda. Nie wiem, czy ktoś naprawdę wyszedł z narkomanii.
Wymyślam sobie różne rzeczy na przyszłość i… przyłapuję się na pytaniu o dawkę, którą teraz mogłabym wziąć, by nie przedawkować, by była optymalna, nie zwaliła z nóg, nie rozdrażniła z niedoćpania.
Nie, Basiu, nic z tego. Nie zaćpasz. Zrozum to w końcu.
11 sierpnia
Już widać hipów na ulicach. To ciebie, Basiu, nie dotyczy, to jest poza tobą.
List od Anny – wierzy we mnie. Czy ja wierzę w siebie?
15 sierpnia
Dekabrysta zbierał na ulicy pieniądze na wódkę. Ksiądz Andrzej mówił o godności człowieka.
Doskonalenie się w samotności.
Msza przeciwko narkotykom.
19 sierpnia
Jutro wyjeżdżam na praktykę studencką, tak zwyczajnie. Jeszcze do mnie nie dociera, że zwykłe życie może być moim udziałem. Nie wiem, jak mam zachowywać się wśród ludzi, nie pamiętam, jak się żyje z normalnymi.
W domu zostawiam mojego Małego Przyjaciela. Mój pies przeczuwa, że wyjeżdżam i cały czas za mną chodzi.
22 sierpnia
Mieszkam w akademiku w Ligocie. To jakiś cyrk – skoszarowano nas i chcą nam nawet organizować wolny czas. Nie wolno nam jeździć do domu. Traktują nas jak głupich smarkaczy.
Mieszkam razem z Iwoną.
24 sierpnia
Tęsknie za domem. To uczucie spadło na mnie w sposób niezrozumiały.
Nikt nie wie, że jestem odpowiedzialna za swoje szaleństwo i w przeciwieństwie do normalnych ludzi nie skrzywdzę nikogo.
25 sierpnia
Z Iwoną i Justyną będziemy obsługiwać stołówkę studencką. Duża rzecz – zmywanie talerzy po 1200 osobach.
Właściwie to ja zupełnie nie wiem, jaki jest ten świat. Iwona przygląda mi się uważnie i pyta, o czym tak ciągle myślę. Wyłączam się. Uciekam w siebie, w swój świat. Boję się ludzi.
28 sierpnia
Moje serce nie wytrzymuje takiego obciążenia pracą.
Muszę wytrwać. Choćbym miała upaść w te tysiące talerzy.
Strajki nadal trwają.
Iwona już nie pyta o moje milczenie.
30 sierpnia
Jednak pojechałam do domu. Pies odtańczył swoją radość. Zakończono strajki w Szczecinie i Świnoujściu. Powstały wolne związki zawodowe.
Śniłam człowieka z układem krążenia na zewnątrz. Blada postać pęczniała w zwoju poskręcanych żył i tętnic pulsujących rytmicznie. To bardzo niebezpieczne wystawiać się na urazy świata.
Mam wrażenie, że wszyscy ludzie przyglądają mi się na ulicy, jakby znali moją tajemnicę. Wiem, że to absurdalne, lecz to natrętnie powraca.
Lato ciepłe, a ja nie mogę chodzić w ubraniach z krótkimi rękawami, bo dowody moich win są wypisane na przedramionach. I nie tylko.
Dobrze, że brać studencka toleruje dziwactwa, więc można przejść przez ich sito „w swoim stylu”.
1 września
Zaczyna strajkować Śląsk.
Kolejne nieprzespane noce. Już wiem, na czym polegają imprezy studenckie w pokoju obok. Czy muszą wyć całą noc?
Nadal boję się przebywać w grupie ludzi, wtedy czuję się osaczona z każdej strony.
Kiedyś chciałam popełnić samobójstwo, bo nie miałam siły, by przetrzymać realny świat. Ale odkąd poznałam tajemnicę, umieranie stało się tylko jedną chwilą uniesienia.
3 września
Tak po prostu można bez lęku zadzwonić do domu i usłyszeć ciepły głos mamy. Jest spokojniejsza, kiedy przebywam w Katowicach – tutaj więcej ćpunów niż u nas, ale ona o tym nie wie. To niepojęte, lecz moi rodzice nadal nic nie wiedzą o narkomanii.
Jest to pewna zmiana środowiska i jestem tu anonimowa, mimo wszystko. Wyłapuję ich wzrokiem na ulicach. Są. Jest ich tak wielu.
5 września
Iwona zabrała mnie do kościoła Franciszkanów. Wydawało mi się, że zaraz runą na mnie mury i zmiażdżą za wszystkie winy.
Iwona nie wie, kim jestem.
Czy kiedyś będę umiała jej zaufać? Czy ona tego pragnie?
Nie mogę pozbyć się pytań o przyczynę istnienia. A może zadaję niewłaściwe pytania?