7 września
Przyglądam się normalnym ludziom, słucham ich opowieści. Kim są na co dzień? O czym marzą, co czują, czego pragną, kogo kochają, czego nie znoszą, w co wierzą, o co walczą, kiedy się smucą? Nie wiem. Dla mnie są nieznanymi zwierzętami, które inaczej postrzegają świat. Zupełnie nie rozumiem ich problemów, tak jak oni nie wiedzą nic o narkomanii.
A jednak żyjemy obok siebie, śmiejemy się, rozmawiamy, przeżywamy.
10 września
Wymuszają na nas zrobienie kabaretu na koniec praktyki, inaczej nie dostaniemy zaliczenia. Nie trzeba tego robić, kabaret jest na co dzień, wystarczy się rozejrzeć wokoło, tylu błaznów nas otacza.
Chciałabym być na samotnej, dzikiej plaży i zjednoczyć pulsujące skronie z szumem fal, i poczuć ciepło piasku, wniknąć w jego ziarenka, i rozsypać się na wszystkie strony świata.
13 września
Przyglądam się modlącej Iwonie. Jest wtedy cała zatopiona, zjednoczona z Bogiem.
Nie potrafię się modlić.
A może ich choroba polega na tym, że to Oni są rozszczepieni na tysiące światów, nakładają setki masek w zależności od sytuacji
15 września
Często „wyłączam się” poza Nich, kiedy powracają bolesne wspomnienia. Zakłopotanie zagłuszam nerwowym śmiechem lub zbędnymi gestami.
Wydaje mi się, że jestem usychającym drzewem, przeniesionym z pustyni do wspaniałej oazy, lecz nie mam szans na przyjęcie się w nowej glebie. Za późno.
To, co Ich podnieca do życia, mnie powoli zabija.
19 września
Powrót do domu utrudniony strajkiem komunikacji miejskiej.
Wytrwałam…
21 września
Chodzę z psem na spacery nad rzekę. Rozmawiam z nim i opowiadam, co mnie boli.
Oni nieustannie pytają mnie, kim jestem, jakby bycie człowiekiem nie wystarczyło do życia wśród nich.
Noc nadal jest zwiastunem demonów. Kim się jest, kiedy drugiego człowieka traktuje się jak martwego?
Ten mały ludzik w prawym uchu nadal szepcze i muszę go słuchać. Panie Boże, pozwól mi zapomnieć o działaniu morfiny, heroiny, kodeiny, opium. Pozwól mi zaistnieć.
24 września
Cezar gdzieś zaginął. Chodzę jak ogłuszona. Przyjacielu, wróć!!! Wszyscy „silni” bardzo szybko upadają, kiedy życie da im kopa. My obrastamy pancerzem cierpień, w który każde następne wtłacza się i asymiluje. Ale istnieje kres naszej wytrzymałości.
25 września
Lekarz od razu mnie podejrzewał o złamanie abstynencji, a ja płakałam. Nie umiałam dzisiaj wrócić do domu.
Oni stanowią tłum masek. Nie potrafimy się odnaleźć.
27 września
Cezar wrócił. Już wiem, jak wygląda wyczekiwanie w lęku z tysiącem obsesyjnych myśli o katastrofie, przeplatanych złudnymi nadziejami. Wtedy się jest jak wyschnięte koryto rzeki, bez zdolności do zwykłego działania nawet na poziomie biologicznym.
28 września
Gnało mnie w ćpanie, już niewiele brakowało, a poszłabym do nowych straceńców i powstrzymałam się, sama nie wiem, skąd znalazłam w sobie tyle sił.
29 września
Znowu przygotowania do wyjazdu, tym razem na studia. To prawie niemożliwe, a jednak namacalne. Jeszcze trzy miesiące temu… Aksamitny łeb Cezara nieustannie wtulony we mnie.
Czy wiara jest samooszukiwaniem?
30 września
Zamieszkałam w akademiku z Justyną. Iwona dojeżdża na zajęcia z Zabrza.
Udaję przed sobą i nimi, że to wszystko, co się wokoło dzieje, jest dla mnie czymś naturalnym.
Jestem jak zwierzę, które przeżyło siedem lat na wygnaniu w buszu i pozostał mu tylko instynkt przetrwania.
Czuję się, jakby mnie nagle przeniesiono na Ziemię z innej planety, dano ludzkie ciało i język, a zapomniano nauczyć codziennego życia.
1 października
Spotkanie z Iwoną. Przy niej jestem spokojna i czuję się bezpieczniej.
Pierwszy wykład z rachunku prawdopodobieństwa. Czarna magia. Czuję ból, jakby uderzenie w twarz, ale to nie to.
3 października
Sześć godzin zajęć. Nie potrafię się skoncentrować, zasypują mnie wiadomości, przed którymi bronię się zmęczeniem.
Jak zacząć mówić na zajęciach? Jak przemówić do grupy ludzi?
Strajki ostrzegawcze nadal trwają.
Pragnę zamknąć w sobie upadki ludzkie, samotne przemijanie.
4 października
Na akademii wręczono nam uroczyście indeksy. Stało się. Ludzie nie są przygotowani do przyjęcia spełnionych marzeń.
6 października
Mamy zajęcia do wieczora, uczę się anatomii i fizjologii, uczę się psychologii, ale nie wiem, jak siebie przetrzymać. A gdzie jest w tym człowiek? Przyglądam się światu.
Studenci walczą o niezależną organizację.
Czy istnieje inna psychologia?
11 października
Czuję, że jestem inna. To znaczy czuję, że Oni dostrzegają moją odmienność. A może to jakieś moje urojenie.
Nie wiem, co jest prawdą, a co jest kłamstwem w realnym świecie. Tam było prościej – kłamali wszyscy, każdy ćpun, w każdej sytuacji. Teraz muszę się nauczyć to rozróżniać. Inaczej pogubię się i przegapię wiele spraw.
Nie będę wiedzieć, czy mnie ktoś lubi prawdziwie…
15 października
Byłam na pierwszym treningu karate, bolą mnie wszystkie mięśnie. To jakieś inne szaleństwo, które pozwoli mi opanować to pierwsze.
Nieustannie mi się zdaje, że świat mnie nie dotyczy i poruszam się jak zbędny mechanizm, o którym nikt nie wie, do czego ma służyć. Tęsknota jak nostalgia osacza serce, trzyma w uścisku całymi dniami i płaczę od środka za tym gównem, i nie chce się żyć.
18 października
Czuję, jak zbliżam się do Justyny, a oddalam od Iwony, która żyje swoimi tajemnymi sprawami. Rzadko teraz ze sobą rozmawiamy.
Zostałam sama w pokoju na noc i rozkleiłam się. Boję się takiej samotności.
Akademik to zbiór klatek, w których ludzie usiłują zaistnieć w różny sposób. Najczęściej na bezsensownych imprezach.
20 października
Treningi karate poprawiają mój nastrój, odprężam się i wyciszam. Czy wytrzymam to kondycyjnie?
24 października
Wiem, że wokół mnie dzieje się wiele ważnych spraw, których jeszcze nie rozumiem i dlatego przytłaczają mnie, i mocniej zaciera się rzeczywistość. Wtedy przychodzi szatańskie pragnienie, by zrobić sobie chociaż jeden zastrzyk. I wiem, że się oszukuję, bo wtedy popłynę, ale teraz już tylko w śmierć prawdziwą.
Myśl samobójcza może być obsesyjna. Boję się odrzucenia w przyjaźni.
W każdy piątek świętują mój przyjazd do domu., Cezar od rana czeka pod drzwiami.
27 października
Niewiele dzieje się teraz w moim życiu. Nie popełniam przestępstw, nie ściga mnie milicja. Chodzę po świecie trzeźwa, ba, uczę się, rozmawiam z ludźmi tak, jakby tamtego w ogóle nie było.
Uśmiecham się do nich i czuję, jak wtapiam się w nowe bagno rzeczywistości.
Nie potrafię zachłysnąć się tym, co mnie teraz otacza, pomimo pewnej normalności. Wypaliłam się w tamtym życiu.