Выбрать главу

24 kwietnia

Łudzę się, lecz nie ma cienia szansy. Niszczy go rak żołądka, schudł i wygląda jak stary plasterek cytryny. Ważył kiedyś czterdzieści kilogramów.

Przyglądam mu się godzinami, podaję leki i boli mnie w środku, jakby wypalali ropień. Przygląda mi się ze spokojem w pożegnaniu.

25 kwietnia

KONIEC. Żegnaj, mój Mały Przyjacielu.

Zabrałeś mi siebie. Odszedłeś w spracowane południe, kiedy musiałam cię zostawić, by pomagać innym.

26 kwietnia

Wypłakałam w nocy cały ból. Królestwo wypełniło się niepojętym smutkiem, pusto się zrobiło, Przyjacielu. Zostawiłeś mnie…

27 kwietnia

Nie potrafię się bez ciebie poruszać po moim Królestwie. Wszystko mi ciebie przypomina. Schowałam twoją fotografię. Nie mogę teraz na nią patrzeć. Przez te lata wytrzymałeś wszystkie moje radości, smutki, ucieczki, powroty. Kiedy się na ciebie gniewałam o jakiś nic nie znaczący drobiazg, przepraszałeś mnie. Dawałeś mi szkołę prawdziwej przyjaźni.

28 kwietnia

Kim jestem i po co jestem?

Już mnie nie witasz, kiedy powracam do domu.

Noc poezji, drżenia, lęku i nadziei.

Noc rozkoszy.

Serce, poczekaj na życie.

5 maja

Codzienne dotykanie śmierci. Opuszkami palców. Smakowanie językiem. Zapach przedmieścia Raju. Umierasz i przyglądam ci się bez lęku, z zakłopotaniem, że to ja tu jestem, a nie ktoś bliski. Umieranie bez tajemnic, bez majestatu śmierci, oficjalnie, w pośpiechu, łóżko po łóżku, bez skupienia, samotnie. Urzędowe stwierdzenie zgonu i to wszystko. Ostatni akt życia odegrany w kiepskim teatrze, na niewłaściwej scenie.

Wiktor D.: Kochać do granic swego istnienia.

Dostrzegam w nocy, jak ciemność powstrzymuje czas, mijające sekundy, tak namacalnie czuję swoje istnienie w twórczości, którą uprawiam. I uśmiecham się do lęku. lecz nie obawiam się, kiedy mogę zatrzymać na kartce zapisany wiersz.

8 maja

Sądzę, że mój stan emocjonalny uległ pogorszeniu. Czy Bóg karze mocniej tych, którzy zbyt często modlili się o śmierć, a teraz od nowa pragną żyć?

Przytłacza mnie świat i nie mam czym oddychać. Pojechałabym w knieje augustowskie na kilka miesięcy.

Tyle osób potrzebuje mojej pomocy. Na każdego człowieka jest sposób, miejsce i czas. 99,9 procent to brak miłości. 0,1 procent to tak zwane inne czynniki. Gdyby udało się uratować każdego szaleńca, świat nie byłby taki podniecający.

W nocy pojawiły się halucynacje, które mnie przeraziły.

15 maja

Przez lata byłam uśpiona, a kiedy zaczynam się budzić, mogę nie zdążyć.

Mogę nie zdążyć dogonić życia.

16 maja

Mam manię kupowania butów. To jedyna rzecz, którą muszę mieć w nadmiarze. Jest to także obsesja kilku moich znajomych, takich samych jak ja indywidualistów, więc można pokusić się o stwierdzenie, że buty są symbolem lęku przed opuszczeniem.

Mówię znajomym, że mam nowy rzut schizofrenii. Oczywiście schizofrenii nie mam. To jedynie mały rzucik. Kto tego nie pojmuje, to jego strata.

Prześladują mnie cierpienia Kafki: Wyrok, Proces, Zamek, Dzienniki, to wszystko przesuwa się we mnie i jest mi dziwnie znajome i bliskie.

Czym są nasze wyobrażenia więzi z kimś, komu dajemy i zabieramy miłość?

21 maja

Ranisz mnie, ale przyjmuję to ze spokojem, bo moja miłość nie zna granic i nie odejdę, nie zostawię Cię. Nie ma dla mnie innych racji, zdrowego rozsądku, materii, pośpiechu, wymówek. Czasami tylko obawiam się, że nie zdążysz, by przy mnie być, kiedy trzeba będzie się pożegnać, uśmiechnąć, zabrać w daleką podróż ciepło Twojej dłoni.

30 maja

Noc. Czy warto było wydawać Pamiętnik? Wiele spraw zrozumiałam, zobaczyłam inaczej, prawdziwi przyjaciele pozostali i sprawdzili się, a jednak męczy mnie to wszystko.

Czasami nie potrafię pogodzić tego w sobie.

2 czerwca

Wiem, że jestem kimś innym. Pragnę pisać inaczej, czuję to. A jednak codziennie chodzę do pracy i tam znowu jestem kimś innym. Kiedy myślę o mojej miłości, znowu jestem kimś innym, pełna poczucia bezpieczeństwa i spokoju, wtulona w jego mocne ramiona.

I tak się zdarza, że pragnę żyć na bezludnej wyspie, zespolić się ze zdradliwą ciszą drzew, tęsknym krzykiem ptaków i wtulić się w ziarenka piasku na tajemniczej plaży. Uspokoić się, a jednak zaistnieć. I być taką całością jak świat, który mnie otacza, mimo ze buntuję się nieustannie.

To JA rozrasta się we mnie i nie nadąża za rozwojem. Wtedy następuje wybuch. Wiele razy przekraczałam własną śmierć, trudniej to uczynić z życiem, choć jest to możliwe i wciąga jak narkotyk. Takie życie twórcze jest wielkie i wspaniałe, przerażające i pokorne. Dlatego nie sposób zatrzymać się na tej drodze.

Uwielbiam to niesłychane podniecenie, kiedy pochłania mnie słowo poezji i prozy. Jestem. Tak realnie, a jednak poza ziemskie wymiary.

6 czerwca

Kiedy tworzę, mniej się buntuję na zewnątrz i z większym spokojem przyjmuję cierpienie pacjentów. Oszalałe morze niepokoju.

Paweł uważa, że trzeba by mnie zjeść na surowo, żeby poznać.

7 czerwca

Zawsze byłam melancholijna i w zdumienie wprawiają mnie dłuższe chwile zachwytu. Kiedy mam depresję, wszystko wokół staje się oczywiste i normalne.

Dobry obłęd nie jest zły, kiedy jest twórczy i spokojny i nie da się zniewolić schematom życia. Kiedy jest dobry dla drugiego człowieka, przyjazny światu, uciekający w samotność bez zranienia przyjaciela. Dobry obłęd nie zabija nigdy.

Chciałabym tylko pisać. Czy mam być dalej psychologiem? Czuję, że teraz nie mogę pomagać ludziom.

8 czerwca

A we mnie jest ciepły wiatr, słońce. Rozgrzane pola pachną wszystkim, co kwitnie i pragnie wolności. Kiedy się tobie wymykam, zaczynam cię więcej kochać. Nie mogę już patrzeć na umieranie moich pacjentów.

Co robię w tych miejscach, w których przebywam? Taka już moja śmiertelna uroda, świadomość nieustannej katastrofy.

9 czerwca

Gram silną, by w ryzach utrzymać swe szaleństwo. Co wieczór przychodzi zwątpienie. Nie, pytanie: czy mam być na dwóch torach jednocześnie i czy biegną w tym samym kierunku?

10 czerwca

Pink Floyd. Tamto lato po czwartym roku studiów. Ściana. Chciałam odejść, bo zrozumiałam, że nie dam rady, że mogę się jeszcze wycofać. Powrót ściany po czterech latach… Tak, panie Profesorze, lepiej jest ze mną, ale nie może być inaczej.

14 czerwca

Chciałabym stworzyć Jeszcze Mniejszą Księżniczkę, by Mały Książę nie był osamotniony w Kosmosie.

Poezja to znikający punkt. To, co czujesz teraz, za chwilę jest dalej lub w innej płaszczyźnie. To coś zmienia się w środku mnie.

Podążanie wzbudza niepokój. Nie mogę chodzić do pracy. Niepokój codziennie rozbija się o skały.

11 czerwca

Coraz więcej skazanych na moim oddziale. Przerzuty to kwestia miesiąca. Są jak drzewa rodzące zakazane owoce.