Выбрать главу

I wy, Panowie, pójdźcie za starych przykładem

I rozstrzygnijcie spór wasz choć mniejszym zakładem.

Słowo wiatr, w sporach słównych nigdy nie masz końca,

Szkoda ust dłużej suszyć kłótnią o zająca;

Więc polubownych sędziów najpierwej obierzcie,

A co wyrzekną, temu sumiennie zawierzcie.

Ja uproszę Sędziego, ażeby nie bronił

Dojeżdżaczowi, choćby po pszenicy gonił;

I tuszę, że tę łaskę otrzymam od Pana".

To wyrzekłszy, Sędziego ścisnął za kolana.

"Konia - zawołał Rejent - stawię konia z rzędem

I opiszę się jeszcze przed ziemskim urzędem,

Iż ten pierścień sędziemu w salarijum złożę".

"Ja - rzekł Asesor - stawię me złote obroże,

Jaszczurem wykładane, z kółkami ze złota,

I smycz tkany, jedwabny, którego robota

Równie cudna jak kamień, co się na nim świeci.

Chciałem ten sprzęt zostawić w dziedzictwie dla dzieci,

Jeślibym się ożenił; ten sprzęt mnie darował

Książę Dominik, kiedym z nim razem polował

I z marszałkiem Sanguszką księciem, z jenerałem

Mejenem, i gdy wszystkich na charty wyzwałem.

Tam - bezprzykładną w dziejach polowania sztuką

Uszczułem sześć zajęcy pojedynczą suką.

Polowaliśmy wtenczas na kupiskiem błoniu;

Książę Radziwiłł nie mógł dosiedzieć na koniu;

Zsiadł i objąwszy sławną mą charcicę Kanię,

Trzykroć jej w samą głowę dał pocałowanie,

A potem, trzykroć ręką klasnąwszy po pysku,

Rzekł: <<Mianuję cię odtąd księżną na Kupisku>>.

Tak Napoleon daje wodzom swoim księstwa

Od miejsc, na których wielkie odnieśli zwycięstwa".

Telimena, znudzona zbyt długimi swary,

Chciała wyjść na dziedziniec, lecz szukała pary;

Wzięła koszyczek z kołka: "Panowie, jak widzę,

Chcecie zostać w pokoju, ja idę na rydze;

Kto łaska, proszę za mną" - rzekła, koło głowy

Obwijając czerwony szal kaszemirowy;

Córeczkę Podkomorstwa wzięła w jedną rękę,

A drugą podchyliła do kostek sukienkę.

Tadeusz milczkiem za nią na grzyby pośpieszył.

Zamiar przechadzki bardzo Sędziego ucieszył.

Widział sposób rozjęcia krzykliwego sporu,

A więc krzyknął: "Panowie, po grzyby do boru!

Kto z najpiękniejszym rydzem do stołu przybędzie,

Ten obok najpiękniejszej panienki usiędzie;

Sam ją sobie wybierze. Jeśli znajdzie dama,

Najpiękniejszego chłopca weźmie sobie sama".

KSIĘGA TRZECIA

UMIZGI Treść:

Wyprawa Hrabi na sad - Tajemnicza nimfa gęsi pasie - Podobieństwo grzybobrania do przechadzki cieniów elizejskich - Gatunki grzybów - Telimena w Świątyni dumania - Narady tyczące się postanowienia Tadeusza - Hrabia pejzażysta - Tadeusza uwagi malarskie nad drzewami i obłokami - Hrabiego myśli o sztuce - Dzwon - Bilecik - Niedźwiedź, Mospanie!

Hrabia wracał do siebie, lecz konia wstrzymywał,

Głową coraz w tył kręcił, w ogród się wpatrywał;

I raz mu się zdawało, że znowu z okienka

Błysnęła tajemnicza bieluchna sukienka

I coś lekkiego znowu upadło z wysoka,

I przeleciawszy cały ogród w mgnieniu oka,

Pomiędzy zielonymi świeciło ogórki:

Jako promień słoneczny, wykradłszy się z chmurki,

Kiedy śród roli padnie na krzemienia skibę

Lub śród zielonej łąki w drobną wody szybę.

Hrabia zsiadł z konia, sługi odprawił do domu,

A sam ku ogrodowi ruszył po kryjomu;

Dobiegł wkrótce parkanu, znalazł w nim otwory

I wcisnął się po cichu jak wilk do obory;

Nieszczęściem, trącił krzaki suchego agrestu.

Ogrodniczka, jak gdyby zlękła się szelestu,

Oglądała się wkoło, lecz nic nie spostrzegła;

Przecież ku drugiej stronie ogrodu pobiegła.

A Hrabia bokiem, między wielkie końskie szczawie,

Między liście łopuchu, na rękach, po trawie,

Skacząc jak żaba, cicho, przyczołgał się blisko,

Wytknął głowę - i ujrzał cudne widowisko.

W tej części sadu rosły tu i ówdzie wiśnie,

Śród nich zboże, w gatunkach zmieszanych umyślnie:

Pszenica, kukuruza, bob, jęczmień wąsaty,

Proso, groszek, a nawet krzewiny i kwiaty.

Domowemu to ptastwu taki ochmistrzyni

Wymyśliła ogródek: sławna gospodyni.

Zwała się Kokosznicka, z domu Jendykowi-

czówna; jej wynalazek epokę stanowi

W domowym gospodarstwie; dziś powszechnie znany,

Lecz w owych czasach jeszcze za nowość podany,

Przyjęty pod sekretem od niewielu osób,

Nim go wydał kalendarz, pod tytułem: Sposób

Na jastrzębie i kanie, albo nowy środek

Wychowywania drobiu - był to ów ogrodek.

Jakoż zaledwie kogut, co odprawia warty,

Stanie i nieruchomie dzierżąc dziob zadarty,

I głowę grzebieniastą pochyliwszy bokiem,

Aby tym łacniej w niebo mógł celować okiem,

Dostrzeże wiszącego jastrzębia śród chmury,

Krzyknie - zaraz w ten ogród chowają się kury,

Nawet gęsi i pawie, i w nagłym przestrachu

Gołębie, gdy nie mogą schronić się na dachu.

Teraz w niebie żadnego nie widziano wroga,

Tylko skwarzyła słońca letniego pożoga,

Od niej ptaki w zbożowym ukryły się lasku;

Tamte leżą w murawie, te kąpią się w piasku.

Śród ptaszych głów sterczały główki ludzkie małe,

Odkryte; włosy na nich krótkie, jak len białe;

Szyje nagie do ramion; a pomiędzy niemi

Dziewczyna głową wyższa, z włosami dłuższemi;

Tuż za dziećmi paw siedział i piór swych obręcze

Szeroko rozprzestrzenił w różnofarbną tęczę,

Na której główki białe, jak na tle obrazku,

Rzucone w ciemny błękit, nabierały blasku,

Obrysowane wkoło kręgiem pawich oczu

Jak wiankiem gwiazd, świeciły w zbożu jak w przezroczu,

Pomiędzy kukuruzy złocistymi laski

I angielską trawicą posrebrzaną w paski,

I szczyrem koralowym, i zielonym ślazem,

Których kształty i barwy mieszały się razem

Niby krata ze srebra i złota pleciona,