Wyobraź sobie, że Panta musi chodzić dzień i noc ubrany jak cywil, a mundurami karmią się w kufrze mole i nigdy nie będzie mógł ich włożyć,1 a on tak je lubi. I wszystkim musimy wmawiać, że Panta jest handlowcem, który przyjechał do Iquitos w interesach. A najśmieszniejsze jest to, że teściowej i mnie w rozmowach z sąsiadami robi się kompletne poplątanie z pomyleniem, bo czasami coś im wymyślamy, a czasami coś innego, i nagle wyrywa nam się jakieś wojskowe wspomnienie z Chicalayo, które musi ich bardzo intrygować, i już mamy na całym osiedlu opinię dziwnej i co nieco podejrzanej rodziny. Już cię widzę, jak podskakujesz w łóżku i gadasz co się dzieje z tą idiotką, że nie chce od razu powiedzieć, o co chodzi, i po co tyle tajemnic. Ale okazuje się, Chichi, że nic nie mogę ci powiedzieć, bo to tajemnita wojskowa, i to taka tajemnica, że gdyby dowiedziano się, że Panta coś wygadał, to by go oskarżyli o zdradę stanu. Wyobraź sobie, Chichi, że zlecili mu bardzo ważną misję w Służbie Wywiadowczej, bardzo niebezpieczną i dlatego nikt nie powinien wiedzieć, że jest kapitanem. Ojej, co za idiotka, już ci wypaplałam tajemnicę, a teraz szkoda mi podrzeć list i zaczynać od nowa. Przysięgnij, Chichi, że nikomu, ale to nikomu ani słowa, bo cię zamorduję, a do tego chyba nie chcesz, żeby twojego szwagierka z twojej winy wsadzili do więzienia albo rozstrzelali, nie? A więc buzię na kłódkę i żadnego podrygiwania i zwierzania się twoim przyjaciółkom, tym plotkarom Santana. Czy to nie komiczne – Panta zamieniony w agenta? Mówię ci, że dońa Leonor i ja umieramy z ciekawości, żaby dowiedzieć się, co on tutaj w ląuitbs szpieguje, zasypujemy go pytaniami i próbuję coś z niego wyciągnąć, ale znasz go, nic nie powie, nawet gdyby go mordowano. Ale ja się tak łatwo nie poddam, twoja siostrzyczka też jest uparta jak osioł i zobaczymy, kto wygra. Ale ostrzegam cię, że kiedy tylko się dowiem, w co takiego jest wplątany Panta, to nie mam zamiaru czegokolwiek ci zdradzać, choćbyś miała się posiusiać z ciekawości.
Ale chociaż to musi być bardzo emocjonujące, że Siły Lądowe powierzyły mu tę misję w wywiadzie, Chichi, i chociaż może mu to bardzo pomóc w jego karierze, to, mówię ci, jeśli o mnie chodzi, wcale nie jestem zadowolona. Bo po pierwsze prawie go nie widuję. Ty wiesz, jaki on jest maniak z tą swoją sumiennością. W pracy wszystko, co mu każą zrobić, tak bierze sobie do serca, że nie śpi, nie je, nie żyje, dopóki tego nie wykona, ale w Chiclayo miał przynajmniej swoje godziny i wiedziałam, kiedy wychodzi ł przychodzi. A tutaj cały czas jest poza domem i nigdy nie wiadomo, o której godzinie wróci i padniesz trupem, w jakim stanie. Mówię ci, nie mogę się przyzwyczaić do niego w cywilnym ubraniu, w wiatrówce, w dżinsach i dżokejce, bo tak zachwiało mu się ubierać, i wydaje mi się, że zmieniłam męża, i nie tylko dlatego (ojej, tu już się wstydzę, Chichi, tego to na pewno ci nie powiem). I gdyby on pracował tylko w dzień, to ja proszę bardzo i nic mi więcej do szczęścia nie trzeba. Ale on w nocy też musi wychodzić i czasami na bardzo długo, a trzy razy już wrócił kompletnie pijany, trzeba było mu pomagać w rozbieraniu się i na drugi dzień jego mamusia musiała mu robić okłady i-parzyć ziółka. Tak, Chichi, już widzę, jaką robisz zdziwioną minę, i chociaż możesz w to nie wierzyć, ten Panta abstynent, który jeśli pi?, to tylko lekarstwa, kiedy miał hemoroidy, zataczał się i język mu się plątał. Teraz to śmiać mi się chce, bo przypominani sobie, jakie to było komiczne, jak padał na twarz, potykał się o różne rzeczy i jak jęczał, ale raz to wpadłam w taką złość, że miałam chęć jemu też obciąć to, co wiesz (ale chyba nie, żebym później męczyła się sama, haha). On mi przysięga i przysięga, że musi wychodzić w nocy w tej swojej misji, że musi szukać takich typków, którzy całe życie siedzą tylko w barach, że tam dla 'zmylenia się spotykają i może to prawda (tak to pokazują na filmach szpiegowskich, no nie?), ale słuchaj, czy ty przyjmowałabyś to spokojnie, gdyby twój mąż siedział po całych nocach w barach? No więc nie, moja droga, musiałabym być nie wiem jak głupia, żeby uwierzyć, że w barach są tylko mężczyźni. Tam muszą być kobiety, które się jego czepiają i przymizdrzają, i Bóg wie co jeszcze. Parę razy zrobiłam mu taką awanturę, że przyrzekł mi nigdy więcej nie wychodzić w nocy, chyba że tylko wtedy, kiedy będzie to sprawa życia i śmierci. Z lupą przeszukałam mu wszystkie kieszenie, koszule i bieliznę, bo, mówię ci, jeśli znajdę najmniejszy ślad, że był z kobietami, to biedny Panta. Przynajmniej dobrze, że pomaga mi w tym jego mamuśka, bo jest przerażona tymi nocnymi wypadami i pijaństwami swojego synalka, którego zawsze uważała za świętego, a teraz okazuje się, że nie taki on znów święty (ojej, Chichi, padniesz trupem, jak ci powiem).
I do tego przez tę przeklętą misję musi spotykać się z takimi ludźmi, że ciarki przechodzą. Wyobraź sobie, że kiedyś po południu poszłam do kina z taką sąsiadką, z którą sią zaprzyjaźniłam, Alicją, żoną pracownika w Banco Amazónico, bardzo sympatyczną loretanką, która nam pomogła przy urządzaniu się. Poszłyśmy do kina „Exceląior” zobaczyć film z Rockiem Hudsonem (trzymaj mnie, bo mdleję) i potem poszłyśmy sobie ma spacerek odetchnąć świeżym powietrzem i kiedy przechodziłyśmy obok baru, który nazywa się „Camu Camu”, patrzę, a tu Panta przy stoliku w kąciku, i to z jaką parką! Atak serca, Chichi, babsztył, stara dziwa tak wypacykowana, że już nic więcej się tam nie mieściło, nawet na uszach, z takimi cycami i takim zadkiem, że na krześle się nie mieściła, a facet – ludzik tak niziutki, że stopy nie sięgały mu podłogi, a do tego wszystkiego o wyglądzie takiego podrywacza, że aż się wierzyć nie chciało. I Panta między nimi, rozmawiał sobie w najlepsze, jakby byli przyjaciółmi od dziecka. Powiedziałam Alicji patrz mój mąż, a ona wtedy, zdenerwowana, złapała mnie za ramię, chodź, Pocha, chodźmy stąd, nie możesz podejść. Więc poszłyśmy dalej. No i jak myślisz, co to była za parka? Babsztył to kobieta o najgorszej reputacji w całym Iquitos, wróg publiczny numer jeden wszystkich szanujących się domów, nazywają ją Ciuciumama i prowadzi dom tych na ka, który stoi przy drodze do Nanay, a liliputek jest jej kochankiem, pęknąć można ze śmiechu, jak sobie wyobrażę, jak ona robi te rzeczy z tym cudakiem, no ale pomyśl, co za zdeprawowane babsko, on jeszcze gorzej. Jak ci się wydaje? Później powiedziałam to twojemu szwagierkowi, żeby zobaczyć jaką zrobi minę, i oczywiście tak go zatkało, że zaczął się jąkać. Ale nie śmiał zaprzeczyć, przyznał, że ten duecik to męty. I że musiał, dla swojej pracy, odszukać ich i żebym nigdy, jak go z nimi zobaczę, nie podchodziła, a jeszcze bardziej jego matka. Powiedziałam mu twoja sprawa, z kim się zadajesz, ale jak tylko się dowiem, że wlazłeś do domu tego babsztyla w Nanay, to twoje małżeństwo w niebezpieczeństwie, Panta. No, więc nie, moja droga, wyobraź sobie, jakie tutaj zaczną mieć o nas opinie, jeśli Panta zacznie włóczyć się na oczach wszystkich z tymi ludźmi. Irniyni jego koleżką jest Chińczyk, ja myślałam, że wszyscy Chińczycy są drobni i delikatni, ale ten to Frankenstein. Chociaż Alicji wydaje się przystojny, ale loretanki mają skrzywiony gust, siostrzyczko. Przyłapałem go z nim w dniu, kiedy poszłam do Akwarium w Moronacocha zobaczyć egzotyczne ryby (piękne, mówię ci, ale zachciało mi się dotknąć węgorza i tak mnie od ogona prąd kopnął, że o mało nie upadłam na podłogę), a pani Leonor też go przydybała w knajpce z Chińczykiem, a Alicja nakryła ich, jak spacerowali po Placu Broni, i od niej dowiedziałam się, że Chińczyk ma opinię wielkiego przestępcy. Ze jest sutenerem, nabieraczem i próżniakiem: no to widzisz, jakie znajomości ma twój szwagierek. Rzuciłam inu to prosto w twarz, a pani Leonor więcej niż ja, bo ją więcej ode mnie to złe towarzystwo jej synalka wpędza w chorobę, zwłaszcza teraz, kiedy wierzy; że wisi nad nami koniec świata. Panta przyrzekł jej, że nie będzie się pokazywał na ulicach ani z babsztylem, ani z liliputem, ani z Chińczykiem, ale będzie musiał jednak spotykać isię z nimi po kryjomu, bo okazuje się, że to część jego pracy. Już nie wiem, czym się skończy ta jego misja, a z powodu takich znajomości to możesz teraz, Chichi, zrozumieć, dlaczego mam cały czas napięte nerwy i cała się trzęsę.