I jeszcze o tym, jakie z tych loretanek są bandytki, ale ze mnie idiotka, mało brakowało, a nie opowiedziałabym ci najzabawniejszego i najlepszego (a raczej najgorszego). Nie możesz sobie nawet wyobrazić, jaką mieliśmy przygodę, jak jeszcze się urządzaliśmy w tym domku. Czy ty słyszałaś o słynnych „praczkach” z Iquitos? Wszyscy mi później mówili na jakim ty świecie żyjesz, Pocha, z Pipidówka przyjeżdżasz, wszyscy wiedzą, co to są „praczki” z Iquitos. No więc albo ja jestem idiotka, albo niedorozwinięta, siostrzyczko, ale ani w Chiclayo, ani w Ica, ani w Limie nie słyszałam nigdy o „praczkach” z Iquitos. Wyobraź sobie, że jesteśmy w domu dopiero parę dni, a nasza sypialnia jest na parterze i okno wychodzi na ulicę. Jeszcze nie mieliśmy służącej – teraz mam, taką, że leniwszej nie znajdziesz, ale bardzo dobra – i o najdziwniejszych godzinach nagle pukano w okno i słychać było kobiecy głos: „praczka, praczka, czy jest coś do prania?” A ja nawet nie otwierając okna mówiłam nie, dziękuję bardzo. Nigdy mi nawet do głowy nie przyszło, że to dziwne, żeby w Iquitos na ulicach było tyle praczek, a za to bardzo trudno znaleźć służącą, bo wywiesiłam kartkę „Potrzebna pomoc domowa”, a kandydatki zgłaszały się tylko od czasu do czas. I tak, gdy pewnego dnia było bardzo wcześnie i jeszcze leżeliśmy, słyszę pukanie w okno: „praczka! czy jest coś do prania?”, a mnie zebrało się bardzo dużo brudnej bielizny, bo tutaj, mówię ci, przy tym upale, to straszne, pocisz się okropnie, trzeba zmieniać bieliznę dwa i trzy razy dziennie. Więc pomyślałam sobie jak to cudownie, może mi nawet zawsze prać, byle tylko nie kazała sobie za dużo płacić. Krzyknęłam jej proszę chwileczkę poczekać, wstałam w koszuli i wyszłam otworzyć drzwi. I już w tej chwili powinnam była podejrzewać, że coś jest nie w porządku, bo dziewczynka wyglądała na wszystko, tylko nie na praczkę, ale ja, idiotka, nic. Dziewczyna owszem, owszem, ubrana obcisło, żeby oczywiście wszystko wystawić na pokaz, paznokcie pomalowane i bardzo zadbana. Przyjrzała mi się od stóp do- głów, strasznie zdziwiona, a ja pomyślałam co jej jest, a co ja mam takiego, że tak mi się przygląda. Powiedziałam jej proszę wejść, ona weszła i zanim ja zdążyłam coś pisnąć, to ona widząc otwarte drzwi do sypialni i Pantaleonka w łóżku, trach, prosto do drzwi i nic, tylko stanęła naprzeciwko twojego szwagierka w takiej pozie, że zeza dostałam, dłoń na biodrze i nogi rozstawione jak u kogucika, który zaraz zaatakuje. Panta, gdy zobaczył kobietę w drzwiach, usiadł od razu na łóżku, a oczy wyszły mu na wierzch ze zdziwienia. No i jak myślisz, co ona zrobiła, zanim ja albo Panta spróbowaliśmy powiedzieć co pani robi w sypialni, proszę poczekać na zewnątrz. No więc zaczęła mówić o taryfie, że muszą mi państwo zapłacić podwójnie, że ona nie jest przyzwyczajona do zajmowania się kobietami, i pokazując na mnie, chuda, trupem padniesz, że za takie przyjemności to trzeba bulić, i nie wiem już jakie jeszcze wulgarności i od razu zdałam sobie sprawę z całej pomyłki, i nogi zaczęły mi dygotać. No więc tak Chichi, bo to była ka, rozumiesz, ka! „Praczki” z Iquitos to ka z Iquitos, i chodzą od domu do domu oferując swoje usługi, wabiąc bajeczka o praniu. No i teraz powiedz, czy Iquitos jest czy nie jest najbardziej niemoralnym miastem na świecie, siostrzyczko? Panta też zrozumiał i zaczął wrzeszczeć won stąd, bezwstydnico, co ty sobie myślisz, aresztuję cię! Babka najadła się największego stracha w swoim życiu, zrozumiała pomyłkę i pędem wyleciała, potykając się. No i widzisz, co za heca, chuda? Pomyślała, że jesteśmy jaikimiś zboczeńcami, że ja wpuściłam ją, żebyśmy pobawili się w trójkę. Kto wie, żartował później Panta, może warto było spróbować, nie mówiłam ci, jak bardzo się zmienił? Teraz, kiedy już po wszystkim, mogę się śmiać i dowcipkować, ale mówię ci, to nie była najprzyjemniejsza chwila, przez cały dzień umierałam ze wstydu przypominając sobie całą tę scenkę. Widzisz, co to za kraj siostrzyczko, i miasto, gdzie te, które nie są ka, próbują nimi być, i gdzie jeśli się nie upilnujesz, to w sekundę zostajesz bez męża, no i zobacz, do jakiej jaskini rozpusty przyszło mi trafić.
Już mi ręka usycha, Chichi, jest ciemno, musi być bardzo późno. Będę musiała wysłać ci ten list w kufrze, żeby się zmieścił. Zobaczymy, czy odpiszesz mi szybciuteńko, tak dużo jak ja i z całą kupą plotek. Czy nadal kochasz się w Robercie, czy już ci przeszło? Opowiedz mi Wszystko i słowo, że następnym razem odpiszę ci od razu.
Tysiąc razy całuje cię, Chichi, twoja siostrzyczka, która bardzo się za tobą stęskniła i która bardzo Cię kocha,
Pochita.
Noc z 29 na 30 sierpnia 1956