Co się tyczy przygotowań topograficznych, zasadniczo polegały one na przystosowaniu czterech pomieszczeń przeznaczonych dla pierwszego konwoju SWGPGO i zostały przeprowadzone pod wyłącznym kierownictwem tak zwanej Ciuciumamy. Ta oświadczyła, że w związku z możliwością deszczu pomieszczenia powinny być pod dachem i przede wszystkim nie powinny przylegać do siebie, aby uniemożliwić rozchodzenie się dźwięków i podglądanie, czego niestety nie dało się całkowicie zapewnić. Po przeprowadzeniu przeglądu istniejących na posterunku obiektów pod dachem, których, o czym dowództwo wie, jest niewiele, wybrano magazyn prowiantowy, stanowisko radiowe i punkt sanitarny, jako najodpowiedniejsze. Dzięki rozmiarom magazynu prowiantowego można go było podzielić na dwa pomieszczenia, jako przegrody rozdzielającej używając skrzyń z artykułami żywnościowymi. Wspomniana Ciuciumama zażądała następnie, aby w każdym pomieszczeniu postawić łóżko z odpowiednim siennikiem lub materacem kauczukowym, a z jego braku hamak, i pokryć je nieprzemakalną ceratą mającą zapobiegać powstawaniu przecieków i uszkodzeń materiału. Natychmiast przystąpiono do przeniesienia z kwater żołnierskich do wyżej wymienionych pomieszczeń czterech łóżek (wybranych drogą losowania) z odnośnymi materacami, ale że nie można było zdobyć wymaganych cerat, zastąpiono je brezentem, którego używa się do zabezpieczania sprzętu i broni w czasie dreszczu. Również, po przykryciu materacy brezentem, przystąpiono do
W związku z tym, że okazało się niemożliwe wyposażenie każdego pomieszczenia w nocnik, o który prosiła pani Ciuciumama, z tej przyczyny, że posterunek nie dysponuje ani jednym ze wspomnianych naczyń, przydzielono cztery wiadra do paszy. Nie było trudności z wyposażeniem poszczególnych pomieszczeń po jednej umywalce z odnośnym naczyniem na wodę, tak jak i z dostarczeniem do każdego z nich po jednym krześle, skrzynce lub stołku celem odłożenia odzieży i po dwie rolki papieru toaletowego, w związku z czym niżej podpisany składa niniejszym dowództwu prośbę o wydanie Intendenturze rozkazu o jak najszybsze uzupełnienie tego ostatniego, ze względu na bardzo skromne zapasy wspomnianego artykułu, którego, w tym tak odosobnionym rejonie, nie można niczym zastąpić, jak np. papierem gazetowym czy pakowym, przy zaistnieniu już wypadków pokrzywki i ciężkich podrażnień skórnych wśród żołnierzy wskutek używania w wiadomych celach liści. Wspomniana Ciuciumama sprecyzowała, że jest konieczne zaopatrzyć pomieszczenia w zasłony, które nie pozostawiając ich w całkowitej ciemności złagodzą światło słoneczne i wprowadzą pewien półmrok, który, zgodnie z jej doświadczeniami, stwarza najodpowiedniejszy nastrój dla usługi. Niemożliwość zdobycia firanek w kwiatki, które proponowała pani Ciuciumama, nie była przeszkodą; pierwszy sierżant Esteban Sandora w pomysłowy sposób przygotował szereg zasłon z kocy i z kapot żołnierskich, które dosyć zadowalająco wypełniły swoje zadanie pozostawiając pomieszczenia w odnośnym półmroku. Poza tym, na wypadek gdyby noc zapadła przed zakończeniem operacji, pani Ciuciumama zażądała, aby lampy w pomieszczeniach przykryto szmatami koloru czerwonego, ponieważ, zapewniła, nastrój- tego koloru jest najbardziej sprzyjający dla usługi. I na koniec wspomniana osoba cywilna upierając się, ze pomieszczenia powinny mieć pewien posmak kobiecości, osobiście przystąpiła do sporządzenia wiązanek z kwiatów, liści i dzikich roślin, które zebrała przy pomocy dwóch szeregowców i artystycznie ustawiła przy łóżku każdego pomieszczenia. Tym samym przygotowania zostały zakończone i pozostało jedynie czekać na przybycie konwoju. Następnego dnia, we wtorek, 13 września, o godzinie 14.15 po południu, do przystani posterunku w Horcones przybił pierwszy konwój SWGPGO. Ledwo ukazał się okręt transportowy – świeżo pomalowany na zielono i z nazwą „Ewa” wypisaną dużymi czerwonymi literami na dziobie – żołnierze przerwali swoje normalne zajęcia i zaczęli wznosić entuzjastyczne okrzyki, i rzucać furażerki w powietrze na znak przywitania. Natychmiast, zgodnie z instrukcjami kapitana Pantoja, rozstawiono system wart, żeby uniemożliwić zbliżenie się do posterunku jakichkolwiek elementów cywilnych w czasie trwania próbnej operacji, niebezpieczeństwo w rzeczywistości mało prawdopodobne, mając na uiwadzie, że najbliższym osiedlem jest osada Indian Keczua, położona w odległości dwóch dni żeglugi w górę rzeki Napo. Dzięki zdecydowanej pomocy szeregowców przybycie okrętu i zejście pasażerów przeszło całkowicie normalnie. Okręt transportowy „Ewa” przypłynął pod dowództwem Carlosa Rodrigueza Saravia (podoficer Marynarki Wojennej zakamuflowany jako cywil) i z czteroosobową załogą, która na rozkaz kapitana Pantoja cały czas pobytu „Ewy” w Horcones spędziła na pokładzie. Konwojem kierowali dwaj cywilni współpracownicy kapitana Pantoja: Porfirio Wong i osobnik zwany Ciupelek. Co do czterech wizytantek, których ukazanie się na trapie przywitane zostało przez żołnierzy salwą oklasków, odpowiadały one następującym imionom (wszystkie cztery odmówiły podania swych nazwisk): Lalita, Iris, Cyculka i Sandra. Wszystkie cztery zostały natychmiast zebrane przez osoby zwane Ciupelek i Ciuciumama w magazynie prowiantowym, żeby odpoczęły i otrzymały odpowiednie instrukcje, a przed drzwiami stanął na straży wspomniany Porfirio Wong. Biorąc pod uwagę niepokój, jaki wywołała wśród ludzi obecność wizytantek w posterunku, zgrupowanie ich w magazynie aż do godziny ustalonej na rozpoczęcie operacji (godzina piąta po południu) było posunięciem szczęśliwym, ale stało się przyczyną powstania w łonie SWGPGO małych trudności. Ponieważ po upłynięciu czasu, potrzebnego do odzyskania sił po trudach podróży, wymienione wizytantkł próbowały opuścić pomieszczenie tłumacząc, że pragnęłyby poznać okolicę i przespacerować się po posterunku. Nie uzyskawszy pozwolenia od swoich przełożonych, hałaśliwie zaprotestowały, krzycząc i przeklinając, i nawet próbując wyłamać drzwi. Żeby utrzymać je w skoncentrowanej grupie, zaszła potrzeba wkroczenia do magazynu prowiantowego samego kapitana Pantoja. Jako anegdotę dodaje się, że szeregowiec Segundo Pachas poprosił w chwilę po przybyciu konwoju o wpisanie go na listę użytkowników, zaznaczając, że jest zdecydowany przełamać pecha, co zostało mu odmówione z powodu ostatecznego zamknięcia listy.
O godzinie 16.55 kapitan Pantoja wydał rozkaz zajęcia przez wizytantki przydzielonych im pomieszczeń, tych samych, które zostały rozlosowane następująco: magazyny prowiantowe – Lalita i Cyculka; stanowisko radiowe – Sandra; punkt sanitarny – Iris. Stanowiska kontrolerów zajęli sani kapitan Pantoja przy drzwiach do magazynu prowiantowego, niżej podpisany przed stanowiskiem radiowym i podoficer Marcos Maravilla Ramos przed punktem sanitarnym, każdy z odnośnym stoperem. Dokładnie o godzinie 17, to znaczy natychmiast po zakończeniu zajęć i wykonaniu zadań przez żołnierzy (z wyjątkiem wartowników) kazano ustawić się dwudziestu użytkownikom i poproszono o wskazanie wybranej przez siebie wizytantki, co doprowadziło do zaistnienia w tej chwili pierwszej poważnej trudności, spowodowanej tym, że osiemnastu na dwudziestu opowiedziało się stanowczo za wspomnianą Cyculką, a dwóch pozostałych za Iris, tak więc dwie wizytantki zostawały bez kandydatów-użytkowników. Skonsultowany w sprawie powzięcia decyzji kapitan Pantoja zasugerował, a niżej podpisany zastosował w praktyce, następujące rozwiązanie: pięciu ludzi, którzy zasłużyli w tym miesiącu według karty służby na opinię najbardziej zdyscyplinowanych, zostało skierowanych do pomieszczenia cieszącej się największym popytem Cyculki, a pięciu z największą ilością kar i upomnień do wizytantki zwanej Sandra, ze względu na to, że spomiędzy czterech wizytantek jest ona najbardziej upośledzona wadami fizycznymi (liczne ślady po ospie). Reszta została podzielona na dwie grupy i skierowana, drogą losowania, odpowiednio do pomieszczeń Iris i Lality. Po stworzeniu czterech grup, po pięciu mężczyzn w każdej, w krótkich słowach wytłumaczono im, że ich pobyt w pomieszczeniu nie może przekroczyć dwudziestu minut, czas maksimum normalnej usługi według regulaminu SWGPGO, i rozkazano tym, którzy czekać będą na swoją kolej, zachować jak największą ciszę i spokój, żeby nie przeszkadzać koledze przeprowadzającemu akcję. W tej chwili zanotowano drugą poważną przeszkodę, gdyż wszyscy mężczyźni usiłowali stanąć na czele każdej z grup celem zdobycia pierwszeństwa w wykorzystaniu usługi każdej wizytantki, doszło nawet do rękoczynów i zatargów słownych. Raz jeszcze należało zaprowadzić spokój i odwołać się do systemu losowania, żeby ustalić w szeregach kolejność wejścia, wszystko to razem spowodowało piętnastominutowe opóźnienie. O godzinie 17.15 wydano rozkaz startu. Wypada już. teraz stwierdzić, że operacja próbna, ogólnie, zakończyła się pełnym sukcesem, w terminach mniej lub bardziej przewidzianych i przy miniimur. trudności. Co się tyczy czasu pobytu u wizytantkij dozwolonego każdemu użytkownikowi, co do którego kapitan Pantoja obawiał się, że będzie zbyt krótki dla zadowalającej i pełnej usługi, okazało się, że było go nawet za dużo. Oto na przykład czasy uzyskane przez pięciu użytkowników grupy Sandra, które niżej podpisany zanotował na stoperze: pierwszy 8 minut, drugi 12, trzeci 16, czwarty 10 i piąty, który uzyskał rekordowy czas – 3 minuty. Podobne czasy uzyskali również mężczyźni z pozostałych grup. W każdym razie kapitan Pantoja zaznaczył, że wyniki te są cenne jako symptom ogólny, w związku z tym, iż z powodu odosobnienia Horcones tutejszych użytkowników charakteryzowała męska niecierpliwość, która przez tak długie okresy tłumiona (u niektórych przez sześć miesięcy) doprowadziła do tendencji anormalnie szybkiego kończenia aktu usługi. Biorąc pod uwagę, że po kolejnych usługach następowały kilkuminutowe przerwy, potrzebne wymienionym: Ciupelkowi i Ciuciumamie, do wymiany wody w naczyniach każdego pomieszczenia, można ostatecznie stwierdzić, że operacja od chwili rozpoczęcia do jej zakończenia trwała mniej niż dwie godziny. Zaszły podczas próbnej operacji pewne incydenty, niegroźne w skutkach, a niektóre z nich nawet zabawne i przydatne dla uspokojenia nieco napięcia nerwowego ludzi oczekujących w kolejce. I tak, na przykład, wskutek nieuwagi radiotelegrafisty posterunku, który codziennie nastawia Radio Amazonas z Iquitos, by wysłuchać programu Głos Walecznego, który nadajemy przez głośnik, gdy zegary wskazały godzinę 18, nad Horcones rozległ się, jak najbardziej nie w porę, głos wymienionego spikera, ponieważ stacja była na automatycznym włączniku, co spowodowało śmiech i rozbawienie ludzi, szczególnie gdy ujrzeli wizytantkę Sandrę i pierwszego sierżanta Estebana Sandora wychodzących w bieliźnie, którzy ze względu na wykonywanie usługi w stanowisku radiowym, gdy wybuchł hałas, bardzo się wystraszyli. Inny chwilowy incydent miał miejsce, kiedy chcąc wykorzystać sytuację, że w magazynie prowiantowym, w sąsiadujących pomieszczeniach, działały Cyculka i Lalita, szeregowiec Amelio Sif uentes, z kolejki użytkowników tej ostatniej, usiłował podstępnie wedrzeć się do pomieszczenia tak zwanej Cyculki, tej samej, która, co dowództwo pewnie już zauważyło, zdobyła najwięcej sympatii wśród mężczyzn naszego posterunku. Kapitan Pantoja zauważył manewr szeregowca Sifuentes i udzielił mu ostrego napomnienia. W tym samym magazynie prowiantowym zanotowano również inną trudność, która została zauważona przez niżej podpisanego, dopiero gdy konwój SWGPGO już odpłynął. Chodzi o to, że w czasie świadczenia usług, w okresie zgrupowania tam wizytantek, ktoś skorzystał z okazji, aby otworzyć paczkę środków żywnościowych i wynieść siedem konserw tuńczyka, cztery paczki sucharów i dwie butelki wody gazowanej; do tej pory niemożliwe było zidentyfikowanie winnego lub winnych. Reasumując i nie biorąc pod uwagę tych mało istotnych incydentów, o 19 wieczorem operacja została zakończona z pełnym powodzeniem, a w posterunku panował nastrój dużego zadowolenia, uspokojenia i radości wśród młodszych podoficerów i szeregowców. Niżej podpisany zapomniał jeszcze zaznaczyć, że wielu użytkowników po wykorzystaniu usługi pytało się, czy jest możliwe ponowne zajęcie miejsca w kolejce (tej samej lub innej) dla skorzystania z drugiej usługi, co spotkało się z odmową kapitana Pantoja. Ten wytłumaczył, że przestudiuje się możliwość wydania zezwolenia na powtórną usługę, gdy SWGPGO uzyska swą maksymalną zdolność operacyjną.