Выбрать главу

Zgodnie z ustaleniami obydwie grupy skierowały się w dół rzeki, w stronę Nauta, nie zatrzymując się, a jedynie przez nią przepływając, tak jak przepłynęli również przez Bagazan, ich zamiarem było bowiem niepostrzeżenie osiągnąć punkt usytuowany około trzech kilometrów w dół rzeki od miejsca narodzin Amazonki, naszej wielkiej rzeki-oceanu, to znaczy Quebrada del Caciąue Cocama, miejsce nazwane tak w związku z legendą, głoszącą, że w tym miejscu w dniach wielkich deszczów dostrzec można płynącego blisko brzegu ducha słynnego kacyka plemienia Cocama don Manuela Pacaya, który 30 kwietnia 1840 roku, kierowany pionierskim zapałem, założył u ujścia dwóch rzek: Marańón i Ukajali, postępową miejscowość Nauta. Siedmiu oskarżonych wybrało to miejsce mimo przerażenia, które wzbudzał u niektórych z nich wspomniany przesąd, gdyż bujna roślinność zarastająca część koryta sprzyjała ich zamiarom zamaskowania się. Obydwie grupy, spotkawszy się w Quebrada del Caciąue Cocama l stycznia o zmierzchu, rozbiły na plaży obóz i rozpoczęły całonocną libację. Przewidując bowiem i to, zaopatrzyli się na wyprawę nie tylko w rewolwery, karabiny, gwoździe i koce, ale również każdy z uczestników wziął ze sobą w podróż butelki anyżówki i piwa, co pozwoliło im osiągnąć stan zamroczenia alkoholowego i oddać się w egzaltowanym upojeniu podniecającym myślom o następnym dniu, który miał urzeczywistnić ich chorobliwe machinacje i zaspokoić dzikie żądze.

PIRACTWO W QUEBRADA DEL CACIQUE COCAMI

Od wczesnych godzin rannych siedmiu osobników wspiąwszy się na drzewa obserwowało wody Amazonki. W tym celu zaopatrzyli się w lornetkę, którą przekazywali sobie z rąk do rąk, aby uzyskać jak najpełniejszy widok rzeki. Obserwację tę prowadzili przez dłuższą część dnia, gdyż dopiero o czwartej po południu Fabio Tapayuri dostrzegł w dali ziełono-czerwone barwy statku „Ewa”, który pruł żółte wody rzeki-oceanu wioząc tak pożądany ładunek. Osobnicy natychmiast przystąpili do realizacji swych przebiegłych planów. Podczas gdy czterech z nich – Teof ilo Morey, Fabio Tapayuri, Fabriziano Pizango i Renę Marąuez Curichimba – maskowali wśród przybrzeżnej roślinności łódź motorową kryjąc się razem z nią, Artidoro Soma, Nepomuceno Quilca i Caifas Sancho wsiedli na ślizgacz i skierowali.się w stronę nurtu, by odegrać swą podstępną sztukę. Płynąc na małej szybkości, Soma i Quilca zaczęli, zbliżając się do „Ewy”, gestykulować i wydawać okrzyki wzywające pomocy dla Caifasa Sancho, twierdząc, iż ten, ukąszony przez żmiję, potrzebuje natychmiastowej pomocy lekarskiej. Pierwszy podoficer Carlos Rodriguez Saravia słysząc krzyki rozkazał zatrzymać statek i zezwolił wnieść chorego na pokład „Ewy” (znajduje się tam bowiem podręczna apteczka) z szlachetnym zamiarem udzielenia pierwszej pomocy symulantowi Caifasowi Sancho.

Gdy tylko trzej przestępcy zdołali dzięki swemu podstępowi dostać się na pokład, zrzucili maski spokojnych ludzi, wyciągnęli ukryte rewolwery i zażądali od podoficera Rodrigueza Saravia i jego czterech ludzi absolutnego posłuchu. Podczas gdy Artidoro Soma zmusił grupę sześciu wizytantek (Luisę Canepa – Cyculkę; Juanę Barbichi Lu – Sandrę; Eduviges Lauri – Eduviges; Ernestę Sipote – Loretę; Marię Carrasoo Lunchu – Flor, i nieszczęsną Olgę Arellano Rosaura – Brazylijkę) oraz Juana Rivero, Ciupelka, kierownika grupy, do stłoczenia się w zamkniętej kajucie, Nepomuceno Quilca i Caifas Sancho szafując wulgarnymi określeniami i grożąc śmiercią zażądali od załogi „Ewy”, by ponownie uruchomiono statek i skierowano go w stronę Quebrada, gdzie czyhała reszta bandy. W tych właśnie okolicznościach, podczas gdy przeprowadzano manewr zaplanowany przez zamachowców, sprytny sternik Ahuanari Leiva zdołał dzięki zręcznemu kłamstwu (naturalna potrzeba organizmu) opuścić na chwilę pokład, dostać się do kabiny radiotelegrafisty i nadać rozpaczliwe SOS do bazy w Nauta, która, mimo iż dokładnie nie zrozumiała sygnału, zadecydowała natychmiast wysłać w dół rzeki ślizgacz z pilotem i dwoma żołnierzami, by sprawdzili, co się wydarzyło na „Ewie”. Okręt tymczasem unieruchomiony został w Quebrada del Caciąue Cocama, miejscu doskonale wybranym strategicznie, gdyż dzięki bujnym zaroślom był osłonięty w połowie, co utrudniało dostrzeżenie go ze środka naszej rzeki-oceanu przez przepływające tamtędy łodzie i motorówki rybaków.

ZDRADZIECKA NAPAŚĆ: GWAŁTY I RANNI

Poszczególne etapy makiawelicznego planu delikwentów wypełniane były jeden po drugim z iście matematyczną precyzją. Gdy statek dopłynął do Quebrada del Caciąue Cocama, czterej pozostali na lądzie mężczyźni szybko dostali się na pokład i przyłączywszy się do swych trzech wspólników, z największą brutalnością związali i zakneblowali podoficera Rodrigueza Saravię i czterech członków załogi, iktórych następnie, popychając i maltretując, zamknęli w maszynowni, rozgłaszając na lewo i prawo, że obecni są tutaj z rozkazu Arki, by wykonać wyrok z racji grzesznej działalności Służby Wizytantek. Siedmiu piratów – którzy, jak zeznały ich ofiary, ujawniali stan poważnego upojenia alkoholowego i gorączkowej nerwowości – skierowało się do kajuty, gdzie przetrzymywane były w zamknięciu wizytantki, aby tam zaspokoić swe rozpasane żądze. W tej chwili miał miejsce pierwszy krwawy wypadek. Kobiety mianowicie, zrozumiawszy kryminalne intencje osobników, stawiły im energiczny opór idąc za przykładem dzielnego Juana Rivera, Ciupelka, który śmiało, nie zważając na swój niski wzrost i słabowitość fizyczną, zaatakował piratów uderzeniami głowy, kopiąc, ostro wypominając im ich złe postępowanie, na nieszczęście jednak donkichotowska akcja nie trwała zbyt długo, jako że ci napastnicy, kopiąc leżącego, kolbami rewolwerów zmasakrowali mu twarz i doprowadzili go do utraty przytomności. Podobny los spotkał wizytantkę Luisę Canepa, alias Cyculkę, która również okazała wiele energii i odwagi stawiając czoło porywaczom niczym mężczyzna z krwi i kości, drapiąc ich i gryząc, póki napastnicy nie pobili jej z takim okrucieństwem, iż straciła przytomność. Gdy piraci pokonali opór zbłąkanych kobiet, zmusili je, celując w nie z rewolwerów, by zaspokoiły ich rozpustne żądania; każdy z nich wybrał sobie w tym celu upatrzoną ofiarę, przy czym zaistniała wówczas groźba konfliktu między samymi napastnikami, wszyscy bowiem zamierzali wziąć w posiadanie nieszczęsną Olgę Arellano Rosaura, która ostatecznie została odstąpiona, z racji wieku, Teofilowi Morey.

STRZELANINA I OSWOBODZENIE: UMIERA PIĘKNA WIZYTANTKA

Tymczasem, gdy siedmiu osobników gwałtem celebrowało swoją wielką orgię, ślizgacz wysłany z bazy w Nauta przepłynął większą cześć rzeki nie natrafiając na ślad „Ewy” i już miał zamiar zawrócić, gdy, w cudowny sposób, czerwień zmierzchu pozwoliła z daleka dostrzec lśniące między drzewami Quebrada del Caciąue Cocama czerwono-zielone barwy statku. Ślizgacz natychmiast skierował się w tę stronę i ku zdumieniu całej załogi przywitany został gradem kuł, z których jedna zraniła w lewe udo i zewnętrzną część pośladka szeregowca Felicio Tanchiva. Żołnierze otrząsnąwszy się ze zdziwienia odpowiedzieli na ogień i właśnie podczas tej strzelaniny, która wywiązała się wtedy i trwała przez okres kilku minut, padła śmiertelnie ranna – od kuł żołnierzy, jak stwierdziła autopsja – Olga Arellano Rosaura, alias Brazylijka. Żołnierze widząc, że znajdują się w mniejszości, postanowili wrócić do Nauta, aby ściągnąć posiłki. Zauważywszy oddalający się patrol, piraci przejęci strachem w związku ze wspomnianym już śmiertelnym wypadkiem wpadli w popłoch. Pierwszy, jak się wydaje, oprzytomniał Teofilo Morey, który zaczął nawoływać swoich wspólników do zachowania spokoju, tłumacząc, iż zanim patrol dopłynie do Nauta, starczy im czasu nie tylko na ucieczkę, ale nawet na doprowadzenie do końca swego planu. Właśnie wtedy ktoś – nie zdołano ustalić, czy sam Morey, jak twierdzą jedni, czy Fabian Tapayuri, jak podają drudzy – rzucił myśl, by zamiast jakiegoś zwierzęcia ukrzyżować Brazylijkę. Delikwenci przystępując do wykonania swego krwawego zamiaru wyrzucili na brzeg zwłoki Olgi Arellano i zdecydowali, chcąc zyskać na czasie, nie zbijać krzyża, lecz w tym celu użyć jakiegokolwiek drzewa. Byli właśnie pochłonięci swym makabrycznym pi-ocederem, gdy na horyzoncie ukazały się cztery wojskowe ślizgacze.