Delikwenci rzucili się natychmiast do ucieczki, ukrywając się w zaroślach. Jedynie dwóch z nich zdołano w tym (momencie schwytać: Nepomucena Quilca i Renana Marąuez Curichimba. Po wejściu na pokład „Ewy” żołnierze natknęli się na przejmujący grozą obraz: rozhisteryzowane, półnagie kobiety miotające się bezładnie, przy czym u niektórych widać było na twarzy i ciele ślady okrutnego traktowania (Cyculka), a nieco dalej, parę kroków od brzegu, piękne ciało Olgi Arellano Rosaura przybite do pnia lupuny. Kule dosięgnęły tej nieszczęśliwej kobiety, gdy tylko rozpętała się strzelanina, trafiając ją w centralne narządy jak serce i mózg, co natychmiast spowodowało jej zgon. Nieszczęsna ofiara została zdjęta z drzewa, przykryta kocami i w atmosferze przerażenia, pośród szaleńczego płaczu innych ofiar, wniesiona na statek.
Natychmiast po oswobodzeniu pierwszy podoficer Rodriguez Saravia i załoga zaalarmowali przez radiotelegraf garnizony w Nauta, Reąuena i Iquitos powiadamiając o zaistniałych wypadkach, a celem wielkiej pogoni za pięcioma uciekinierami zarządzono mobilizację we wszystkich posterunkach, bazach marynarki i garnizonach okręgu. Wszyscy zostali ujęci w ciągu dwudziestu czterech godzin. Trzech z nich – Teofila Morey, Artidora Soma i Fabia Tapayuri – schwytano o zmierzchu w okolicach Nauta, gdzie przebiegle zamierzali się ukryć po przebyciu wielu kilometrów] wśród chaszczy, w których zniszczyli swą odzież i ostro się poranili. Dwaj pozostali – Caifas Sancho i Fabriciano Pizango – zostali ujęci w rannych godzinach, gdy płynęli w górę Ukajali na ślizgaczu skradzionym w porcie Nauta. Jeden z nich, Caifas Sancho, ciężko ranny, gdyż kula wyrwała mu część ust.
Ofiary zostały przewiezione do Nauta, gdzie Luisie Canepa i Ciupelkowi, wykazującym w swej smutnej sytuacji wiele odwagi i animuszu, udzielono koniecznej pomocy lekarskiej. Tamże otrzymano również pierwsze zeznania ofiar dotyczące tragicznych przejść. Ciało nieszczęsnej Olgi Arellano Rosaura w związku z postępowaniem sądo'wym przewiezione być mogło do Iquitos dopiero w dniu 4 stycznia na po'kładzie hydroplanu,,Dalila”, którym wcześniej przyleciał do Nauta, w celu towarzyszenia zwłokom i przeprowadzenia pierwszych badań, wtedy jeszcze tylko pan – Pantaleon Pantaja. Reszta wizytantek wróciła do Iquitos drogą wodną na statku „Ewa”, który nie ucierpiał w czasie napadu poważniejszych uszkodzeń, zaś siedmiu aresztowanych pozostało jeszcze przez dwa dni w Nauta do dyspozycji władz, które poddały ich szczegółowemu śledztwu. W dniu wczorajszym w towarzystwie silnej eskorty Zostali na pokładzie hydroplanu PSP przewiezieni do Iquitos, gdzie aktualnie przebywają w centralnym więzieniu przy ulicy Sargento Loves i gdzie bez wątpienia przebywać będą za swój bestialski wyczyn jeszcze sporo czasu.
NIESPOKOJNE I SKANDALICZNE BYŁO ŻYCIE ZMARŁEJ WIZYTANTKI
Urodziła się 17 kwietnia 1936 roku w oddalonym wtedy osiedlu Nanay (wówczas nie. istniała jeszcze droga łącząca ten kurort z Iquitos), jej matką była dońa Hermenegilda Arellano Rosaura, a ojciec pozostał nieznany. Została ochrzczona 8 maja tego samego roku, w kościele w Punchana, imieniem Olga, otrzymując obydwa nazwiska matki. Ta imała się w Nanay, jak opowiadają osoby, które ją pamiętają, różnych zajęć jako pomoc domowa w bazie marynarki w Punchana, w miejscowych barach i restauracjach, zawsze jednak wymawiano jej z powodu skłonności do nadużywania alkoholu, i to do tego stopnia, że jak wieść niesie, widok zataczającej się postaci Browarku Hermę, jak ją przezwano, której przejściu przez osiedle towarzyszył śmiech ludzi i mała córeczka Olga, był codziennym i zwyczajnym obrazem. Na szczęście dla małej, gdy dziewczynka miała osiem czy dziewięć lat, Browarek Hermę zniknęła z Nanay porzucając córeczkę, która została miłosiernie przygarnięta przez Adwentystów Dnia Siódmego do ich małego sierocińca na rogu ulic Samanez i Napo, gdzie aktualnie pozostał jedynie kościół. Owa biedna dziewczynka, która do tej pory chowała się niczym 'bezpańskie zwierzątko, w brudzie i nieświadomości, zaczęła pobierać we wspomnianej instytucji pierwsze nauki, nauczyła się czytać, pisać, rachować i prowadzić życie skromne, ale zdrowe i schludne, poddane surowym przykazaniom tego kościoła. („Z surowością i solidnością tych przykazań to gruba przesada, przynajmniej sądząc z akt personalnych tej kurtyzany” – tak brzmiał komentarz wygłoszony z charakterystycznym sarkazmem przez duchownego katolickiego, niegdyś związanego z Siłami Lądowymi, słynącego ze swych zjadliwych kazań wymierzonych przeciw licznym kościołom protestanckim osiedlającym się w Iquitos; poprosił nas on o nieujawnianie jego nazwiska.)
Dramat młodego misjonarza
„Pamiętam ją bardzo dobrze – powiedział nam ze swej strony pastor, wielebny Abraham MacPherson, który kierował sierocińcem w okresie, gdy przebywała tam młodziutka Olga Arellano Rosaura. – Była to wesoła czarnulka o błyskotliwej inteligencji i żywym usposobieniu, która wypełniała posłusznie polecenia swych wychowawców i nauczycieli i od której oczekiwaliśmy wiele dobrego. A przyczyną jej zguby była bez wątpienia wielka uroda, którą obdarzyła ją natura już w latach wczesnej młodości. Ale cóż zrobić, módlmy się za nią i niech jej przypadek służy nam do prostowania ścieżek naszego własnego życia, zamiast przypominać sprawy smutne i gorzkie, które nikomu nie służą i do niczego nie prowadzą.” Wielebny Abraham MacPherson delikatnie napomyka tymi słowami o wypadku, który w swoim czasie wstrząsnął tak bardzo i wywołał tyle komentarzy w Iquitos: o sensacyjnej ucieczce z sierocińca Adwentystów Dnia Siódmego pięknej piętnastolatki, jaką była wówczas Olga Arellano Rosaura, z jednym z jej przewodników duchowych, młodym pastorem adwentystą, Richardem Jay Pierce Jr, dopiero co przybyłym w tamtych dniach do Iquitos ze swej dalekiej ojczyzny. Ameryki Północnej, aby tu stawiać pierwsze misjonarskie kroki. Epizod ten zakończył się tragicznie, o czym wielu czytelników „El Oriente” zapewne pamięta, bowiem właśnie do redakcji naszego dziennika, już wtedy cieszącego się w Iquitos największym prestiżem, udręczony misjonarz skierował swój list pod adresem opinii publicznej departamentu Loreto, z prośbą o wybaczenie, nim, dręczony wyrzutami sumienia z powodu swej uległości wobec urody małoletniej Olgi, powiesił się na palmie aguachi w okolicach osiedla San Juan („El Oriente” opublikował cały list, napisany częściowo po hiszpańsku, częściowo po angielsku 20 września 1949 roku).
Staczanie się po równi pochyłej rozwiązłego życia