Выбрать главу

Po tej przedwczesnej i tragicznej przygodzie sercowej Olga Arellano Rosaura zaczęła staczać się w przepaść rozwiązłego i lekkiego życia, w czym, bez wątpienia, pomocne jej były wielka uroda i wdzięk. Od tej pory normalnym i zwyczajnym widokiem była jej piękna sylwetka w nocnych lokalach Iquitos, jak „Mao Mao”, „Seiwa” i nie istniejąca już jaskinia rozpusty „Kwiat młodości” – lokal w swoim czasie zamknięty przez odpowiednie czynniki w związku z ujawnieniem, iż ów bar, zgodnie ze swą nazwą, spełniał rolę domu schadzek, w którym od godziny czwartej do siódmej po południu traciły cnotę gimnazjalistki z Iquitos. Właściciel baru, nieomal mityczny Humberto Sipo, alias Smarkul, po odbyciu kilkumiesięcznej kary zrobił w tej dziedzinie karierę, zakończoną, jak to wszystkim wiadomo, pełnym sukcesem. Długo można by oczywiście kreślić szlak życia uczuciowego pięknej Olgi Arellano Rosaura – w tych latach plotki przypisywały jej niezliczoną ilość opiekunów i możnych przyjaciół, w tym wielu żonatych, z którymi dziewczyna nie wahała się dumnie pokazywać na mieście. Jedna z tych nie potwierdzonych pogłosek zapewnia, że Olga została dyskretnie wydalona z Iquitos pod koniec 1952 roku przez ówczesnego prefekta departamentu, don Miguela Torres Salamino, co miało być związane z gorącą miłością, jaką darzył pełną temperamentu Olgę syn prefekta, student inżynierii, Miguelito Torres Saavedra, którego śmierć w mulistych wodach jeziora Quistococha wielu ludzi, choć rodzina energicznie te pogłoski zdementowała, uznało za samobójstwo, zwracając uwagę na występujące z dużą częstotliwością objawy gwałtownej rozpaczy, okazywanej przez młodzieńca po odjeździe jego ukochanej. Tak czy inaczej, żądna przygód Olga wyjechała do brazylijskiego miasta Manaus, lecz o jej pobycie w tym mieście mamy raczej skąpe wiadomości, wiemy jedynie, iż zamiast wstąpić na drogę poprawy, staczała się coraz bardziej, już jawnie poświęcając się lekkiemu życiu i całkowicie oddając się w odpowiednich po temu miejscach – lupanarach i domach schadzek – najstarszemu zawodowi, prostytucji.

Powrót do Ojczyzny

Otrzaskana z tymi niecnymi praktykami, piękna jak nigdy, Olga Arellano Rosaura, którą pełna inwencji wyobraźnia loretańska obdarzyła błyskawicznie przydomkiem Brazylijki, wróciła parę lat temu do swego rodzinnego Iquitos i, niemal natychmiast skaptowana przez znanego werbownika kobiet Chińczyka Porfirio z osiedla Belen, wstąpiła do Służby Wizytantek, przedsiębiorstwa przewożącego kobiety lekkich obyczajów, niby bydło lub artykuły pierwszej potrzeby, do przygranicznych garnizonów. Nieco jednak wcześniej niepoprawna Olga stała się bohaterką innego głośnego skandalu, gdy przyłapano ją, podczas nocnego seansu w ostatnim rzędzie kina „Bolognesi”, na lubieżnych czynach i nieprzyzwoitych aktach z porucznikiem żandarmerii, którego z zaistniałych przyczyn trzeba było służbowo przenieść z departamentu Loreto; w sprawie tej – jak zapewne pamiętają nasi czytelnicy – zanotowano również próbę napaści ze strony żony owego oficera, która podczas czwartkowego koncertu na wolnym powietrzu zaatakowała Brazylijkę, co doprowadziło do rękoczynów i wymiany obelg między obydwiema kobietami na naszym Placu Broni.

Olga Arellano Rosaura miała szybko stać się, dzięki swej fizycznej atrakcyjności, wizytantką numer jeden cieszącego się tak złą sławą lokalu nad rzeką Itaya i przyjaciółką naczelnego administratora przedsiębiorstwa, którego do wczoraj w swej nieświadomości uważaliśmy za zwykłego, normalnego cywila, don Pantaleona Pantoja, a który okazał się być, ku zaskoczeniu i zakłopotaniu wielu, ni mniej, ni więcej, tylko kapitanem naszych Sił Lądowych. Dla nikogo w tym mieście nie jest tajemnicą, jak zażyłe i intymne stosunki łączyły piękną zmarłą z panem, przepraszamy, z kapitanem w służbie czynnej, Pantaleonem Pantoja, i że tych dwoje można było bardzo często spotkać, gdy spacerowali niczym para narzeczonych na Placu 28 Lipca, lub też w namiętnym uścisku, o zmierzchu, na bulwarze Tarapaca. Posiada się, że Olga Arellano Rosaura, bezwiedna sprawczyni wielu tragedii, uwodzicielska Brazylijka, była przyczyną wyjazdu z Iquitos porzuconej małżonki kapitana Pantoja, który to wstrząsający dramat rodzinny ujawniony został w swoim czasie przez naszego kolegę, znakomitego komentatora radiowego tego miasta.

Tragiczny finał

I tak dochodzimy do ostatniego rozdziału tego życia, które, jeszcze w pełni młodych lat, spotkał o zmierzchu, drugiego dnia 1959 roku, w GJuebrada del Caciąue Cocama, w okolicach Nauta, przedwczesny i okrutny koniec i śmierć tak od zdradzieckich kuł – które być może zauroczone, jak tylu mężczyzn, urodą jej ciała, upatrzyły ją sobie w swej śmiercionośnej trajektorii – jak i od gwoździ degeneratów czy fanatyków. Wiele z tych osób, które wybrały się do okrytego złą sławą lokalu nad rzeką Itaya – gdzie zakład pogrzebowy „Modus Vivendi” wzniósł kapliczkę pogrzebową pierwszej kategorii – by wziąć udział w ceremonii czuwania przy zwłokach Olgi Arellano Rosaura, zbliżywszy się do trumny podziwiało, poprzez przezroczyste szkło, jaśniejącą w świetle świec, nietkniętą, śniadą urodę Brazylijki!

Sensacyjny material po raz pierwszy udostępniony szerokiej publiczności przez „El Oriente”

EPISTOŁA BRATA FRANCISCO DO DOBRYCH O ZŁYCH

Poniżej publikujemy udostępniony po raz pierwszy tekst, który dotarł do naszej redakcji w nocy, własnoręcznie napisany przez sławnego Brata Francisco, proroka i najwyższego przywódcę Bractwa Arki, poszukiwanego przez organa policyjne czterech państw jako ojca duchowego kryjącego się za ukrzyżowaniami, które od pewnego czasu plamią niewinną krwią naszą ukochaną Amazonię. „El Oriente” w pełni gwarantuje autentyczność tego sensacyjnego dokumentu.

W imię Ojca, Ducha Świętego i Syna, Który Umarł Na Krzyżu, zwracam się do opinii publicznej Peru i całego świata, aby za zgodą i inspiracją głosów z nieba, które oczekuje Dobrych, zaprzeczyć i zadać kłam przewrotnym, oszczerczym -i całkowicie fałszywym oskarżeniom Złych, którzy zamierzają związać Siostry i Braci Arki z gwałtem, śmiercią, a następnie z Ukrzyżowaniem panienki Olgi Arellano Rosaura, które ku naszemu ubolewaniu miały miejsce w Queibrada del Caciąue Cocama, w pobliżu Nauta. Z mego dalekiego miejsca ukrycia, gdzie dźwigam Krzyż, który Pan raczył mi wyznaczyć w swej wspaniałomyślnej i nieskończonej wiedzy, odsuwając mnie daleko od bezbożnych rąk, które nie mogą i nigdy nie będą mogły mnie ująć ani oddalić od ludu wierzącego, zdrowego, Dobrego, od Sióstr i Braci, zjednoczonych w związku bożym, w miłości do Boga i nienawiści do Złego, unoszę moją rękę i z całą siłą ruszając nią na lewo i na prawo mówię, wtórując gestowi krzykiem: Nie! Nieprawdą jest, że Siostry i Bracia Arki – których celem jest czynić Dobro i przygotować się, aby iść do nieba, gdy Ojciec, Duch Święty i Syn, Który Uimarł Na Krzyżu, postanowi, że świat ten, pełen zła i bezbożności, skończy się ogniem i iwodą, jak głosi Dobra Księga Biblia, a co stanie się niebawem, albowiem tak powiedziały mi głosy, których słucham i które nie pochodzą z tego świata – mają cokolwiek wspólnego ze zbrodnią popełnioną przez Złych, którą chcą nam przypisać, by umniejszyć swoje winy i uczynić cięższymi i ostrzejszymi nasze Gwoździe, a twardszym Drewno naszych Krzyży. Nikt z winnych śmierci panienki Arellano nie należał nigdy do naszego Bractwa ludzi Dobrych, a nawet żaden z nich nie uczestniczył w charakterze zwykłego widza czy gapia w uroczystościach odprawianych przez Arki tego regionu, który zamieszkiwali, to znaczy w Nauta, Bagazan i Reąuena, jak mi Dobrzy Apostołowie tych Ark potwierdzili. Nigdy nie widziano tych oskarżonych we własnej osobie na zebraniach, które zwoływano, by oddać cześć Ojcu, Duchowi Świętemu i Synowi, Który Umarł Na Krzyżu, i błagać ich o odpuszczenie grzechów, by mieć oczyszczoną duszę, gdy nadejdzie Ostatnia Chwila. Siostry i Bracia nie zabijają, nie gwałcą, nie napadają, nie kradną, a jedynie nienawidzą gwałtów Złego, tak jak nauczyło ich tego niebo przez moje usta. Nigdy nie będzie nam można otwarcie zarzucić choćby jednego czynu przeciw Dobru, a nie jest prawdą, jakobyśmy głosili zbrodnię, jak to nam wmawiają ci, którzy nas prześladują i zmuszają do ukrywania się i pędzenia życia dzikich zwierząt wśród leśnej gęstwiny. Ale przebaczamy im. są bowiem tylko zwykłymi, powolnymi niewolnikami w ręku nieba, używanymi przez nie jako Krzyże, które zdobędą nam nieśmiertelność wiecznej chwały. A biedną Olgę Arellano, choć nie wysłuchała jeszcze słowa, włączamy od dziś do naszych modlitw i od tej chwili będziemy ją wspominać razem z naszymi męczennikami i świętymi, którzy widza nas, słyszą, mówią do nas, osłaniają i tam w górze cieszą się zasłużonym niebiańskim pokojem przy Ojcu, Duchu Świętym i Synu, Który Umarł Na Krzyżu.