Выбрать главу

– Przewieźć zwłoki do Iquitos było niemożliwością, strasznie śmierdziały i Santana ze swoimi ludźmi mogli dostać takiego zakażenia, że nie daj Boże – podpisuje zatwierdzam na sprawozdaniu, jedzie do Iquitos motorówką, spotyka się z generałem Scavino, wracając do swego garnizonu kupuje prosiaka pułkownik Maximo Davila. – A oprócz tego ci szaleńcy chcieli iść za nim, pogrzeb mógłby być czymś niesamowitym. Myślę, że wrzucenie do rzeki było najrozsądniejszym wyjściem. Nie wiem, co pan generał o tym myśli?

– A teraz proszę zgadnąć, po co przyszli? – chrząka, rozpuszcza pastylkę w szklance wody, pije, wykrzywia się generał Victoria. – Przyszli nawrzucać Służbie za skandal w Iquitos.

– Zbesztać nas, jakbyśmy byli od kilku dni rekrutami, kapitanie, zmyć głowy nie licząc się z naszymi siwymi włosami – targa sobie wąsy, odpala papierosa od poprzedniego niedopałka Tygrys Collazos. – I to nie po raz pierwszy mamy zaszczyt przyjmować wizyty tych panów. Ile to już razy zjawili się tutaj, żeby wytargać nas za uszy, pułkowniku?

– Minister Wojny i szef Sztabu Generalnego po raz czwarty zaszczycili nas swoją wizytą – wyrzuca do kosza niedopałki z popielniczki pułkownik López López.

– I za każdym razem, gdy pojawiają się w tym pokoju, przynoszą nam w prezencie nowy plik gazet, kapitanie – dłubie w uszach, nosie niebieskawą chusteczką generał Victoria. – W których, a jakże, możemy wyczytać na swój temat same kwiatki, kapitanie.

– W tej chwili kapitan Pantoja jest jednym f z najpopularniejszych ludzi w Peru – bierze wy- i cinek, wskazuje nagłówek: Kapitan Sil Lądowych | Wychwala Prostytucję. Oddal Honory Wojskowe Loretańskiej Nierządnicy, Tygrys Collazos. – Jak myślicie, skąd pochodzi ten paszkwil? Z Tumbes, no i jak wam się widzi?

– To jest najpoczytniejsze przemówienie w całej historii tego kraju, nie ma wątpliwości – przewraca, przekłada, rozrzuca dzienniki na biurku generał Victoria. – Ludzie cytują całe ustępy z pamięci, dowcipkują na ten temat na ulicy. Nawet za granicą mówią o was.

– Nareszcie, nareszcie dwa koszmary Amazonii wykończone na amen – rozpina rozporek generał Scavino. – Pantoja przeniesiony, prorok zdechł, wizytantki starte w drobny pył, Arka w rozsypce. Będzie to znowu spokojna ziemia, jak za dobrych czasów. No a teraz, w nagrodę, nie żałuj pieszczot, Kindziulko.

– Żałuję bardzo, że tą inicjatywą przysporzyłem dowództwu tylu kłopotów – nie śmie się ruszyć, mrugnąć, odetchnąć, patrzy uparcie na portret Prezydenta Republiki Pantoja. – Nie miałem, broń Boże, takiego zamiaru. Źle oszacowałem wszystkie za i przeciw. Przyznają się do winy. Zaakceptuję każdą sankcję zastosowaną wobec mnie w wyniku tego poważnego błędu.

– Ba, tylko że tu tkwi wielki problem, bo nie ma kary odpowiedniej do kryminału, jakim raczyliście się popisać tam, w Iquitos – krzyżuje ręce na piersi Tygrys Collazos. – Tym skandalem wyrządziliście Siłom Lądowym tyle szkód, że nawet rozstrzeliwując was nie potrafilibyśmy się wam

odpłacić.

– Łamałem sobie nad tą sprawą głowę i łamałem, i jestem coraz głupszy, Pantoja – opiera twarz na dłoniach, patrzy na niego z zaskoczeniem, złośliwie, z zazdrością, podejrzliwie generał Victoria. – Bądźcie szczerzy, powiedzcie nam prawdę. Dlaczego popełniliście takie barbarzyństwo? Na mózg się wam rzuciło z żalu po śmierci waszej kochanki?

– Przysięgam, że moje uczucia wobec tej wizytantki w najmniejszym stopniu nie zaważyły na podjęciu owej decyzji, panie generale – stoi sztywno, nie rusza ustami, liczy sześć, osiem, dwanaście odznaczeń na fraku Pierwszego Mandata-riusza, kapitan Pantoja. – Wszystko, co napisałem w raporcie, jest całkowicie zgodne z prawdą: podejmując tę inicjatywę myślałem, że przysługuję się Siłom Lądowym.

– Oddając honory jakiejś kurwie, nazywając ją bohaterką, składając podziękowania i wyrażając wdzięczność za wyświadczone Siłom Zbrojnym ciupciania – bucha kłębami dymu, kaszle, patrzy na swojego papierosa z nienawiścią, wykończą mnie te papierosy, szepce Tygrys Collazos. – Lepiej nas nie broń, kochasiu. Jeszcze jedna taka przysługa i zniesławicie nas na amen.

– Za bardzo się pośpieszyłem, bo zamiast wycofać się, trzeba było przystąpić do ostatniej bitwy – opiera głowę o hamak, patrzy na niebo i wzdycha ojciec Beltran. – Prawdę mówiąc tęsknię za obozami, wartami, naramiennikami. W ostatnich miesiącach co dzień śni mi się trąbka pobudki, szpady. Spróbuję znowu włożyć mundur i zdaje się, że jest to do załatwienia. Nie zapomnij o jajeczkach, Kindziulka.

– Moje współpracownice były głęboko wstrząśnięte śmiercią tej wizytantki – przesuwa o milimetr wzrok, dostrzega mapę Peru, wielką, zieloną plamę puszczy, kapitan Pantoja. – Moim zamiarem było z myślą o przyszłości podnieść je na duchu, napełnić otuchą. Skąd mogłem przypuszczać, że Służba Wizytantek zostanie zlikwidowana.

1 to właśnie w momencie, gdy funkcjonowała znakomicie, jak nigdy dotąd.

– A nie pomyśleliście, że Służba ta mogła istnieć tylko w jak największej tajemnicy? – spaceruje po pokoju, ziewa, drapie się w głowę, słyszy uderzenia zegara, mówi ale późno, generał Victoria. – Ostrzegało się was aż do znudzenia, że pierwszym i bezwzględnym warunkiem waszej pracy jest absolutna konspiracja.

– Istnienie i działalność Służby Wizytantek znane były w Iquitos wszystkim na długo przed podjęciem przeze mnie tej decyzji – stopy trzyma złączone, ręce ściśle przylegające do ciała, nieruchomą głowę, próbuje zlokalizować Iquitos na mapie, to jest ten czarny punkcik, myśli kapitan Pantoja. – Ku mojemu wielkiemu ubolewaniu. Zapewniam pana generała, że przedsięwziąłem wszelkie środki ostrożności, aby temu zapobiec. Ale w tak małym mieście okazało się to niemożliwe, po upływie kilku miesięcy musiało się to roznieść.

– I to ma być przyczyną, że zamieniliście plotkę w apokaliptyczną prawdę? – otwiera drzwi, może pani wyjść, kiedy pani zechce, Anita, ja zamknę, oznajmia pułkownik López López. – Jeśli już was tak korciło, żeby sobie poprzemawiać, to dlaczego nie zrobiliście tego we własnym imieniu i po cywilnemu?

– A więc wszystkie tęsknią za nim? Ja też, byliśmy dobrymi przyjaciółmi, ten biedak pewno teraz trzęsie się z zimna – kładzie się na plecach porucznik Bacacorzo. – Ale z wojska przynajmniej go nie wyleli, umarłhy z rozpaczy. Tak, dzisiaj tak. Ręce na biodra, główka do tyłu i nawijaj, Coca.

– W wyniku błędnej oceny ewentualnych następstw, panie pułkowniku – nie odwraca głowy, nie patrzy kątem oka, jak to wszystko wydaje się dalekie, myśli kapitan Pantoja. – Byłem oszołomiony myślą, że Służba, po tym, co zaszło w Nauta, może pójść w rozsypkę. A rekrutować nowe wizytantki, przynajmniej te dobrej jakości, było coraz trudniej. Chciałem je zatrzymać, odzyskać ich zaufanie i przywiązanie do instytucji. Bardzo żałuję, że popełniłem taki błąd w ocenie.

– Wasza pomyłka kosztuje nas już tydzień piorunowania i cholerowania, i nieprzespanych nocy – zapała następnego papierosa, zaciąga się, wypuszcza dym ustami, nosem, ma rozwichrzone włosy, zaczerwienione i zmęczone oczy Tygrys Collazos. – Czy to prawda, że osobiście braliście na sztych wszystkie kandydatki do Służby Wizytantek?

– To była część egzaminu z prezencji, panie generale – czerwieni się, zmienia na twarzy, krztusi się, jąka, wbija sobie paznokcie, gryzie się w język kapitan Pantoja. – Celem sprawdzenia przydatności. Nie mogłem zbytnio ufać moim współpracownikom. Wykryłem przypadki kumoterstwa, łapówek.

– Że też gruźlicy nie złapaliście – powstrzymuje śmiech, śmieje się, poważnieje, znowu się śmieje, ma załzawione oczy Tygrys Collazos. – Wciąż nie mogę was rozgryźć i nie wiem, czy jesteście takim niewiniątkiem, czy cynikiem, któremu i święcona woda nie pomoże.