"Więc to tak! – pomyślał. – To dlatego nikt tu nie zasłania ścian i nie zamyka się w domu…"
Wstał i obszedł pomieszczenie dokoła, dotykając czujników. Ściany odzyskały przejrzystość. Spróbował otworzyć jedne z drzwi. Rozsunęły się.
"W porządku – pomyślał. – Licho wie, co oznaczają te punkty, lepiej więc nie narażać się niepotrzebnie".
Cyfry zegara przeskoczyły na siedemnastą i w tej samej chwili ściana rozjarzyła się obrazem telewizyjnym. Rinah popatrzył przez ściany na sąsiadów. Wszyscy siedzieli w fotelach, każdy przed swoim ekranem.
Dotknął drzwi, które otwierał przed chwilą, lecz teraz nawet nie drgnęły. Podobnie wszystkie pozostałe… Stał przez chwilę bezradnie, a potem, za przykładem sąsiadów, zasiadł w fotelu.
Na ekranie lektor rozpoczął czytanie bieżących wiadomości. Rinah dotknął przycisku, lecz obraz i dźwięk nie dały się wyłączyć.
Nie mogąc opuścić pokoju, nie mając też pewności, czy brak zainteresowania podawanymi komunikatami nie spowoduje zaliczenia "punktów karnych", obejrzał cały program informacyjny. Na koniec wiadomości na ekranie pojawiła się Zinia. Była uczesana inaczej niż przed południem, lecz podawała prawie te same informacje, włącznie z wiadomością o przybyciu gościa z Ziemi. Jej uśmiech, znów jakby do niego skierowany, był jeszcze bardziej uwodzicielski…
"Być może uda nam się – powiedziała na koniec – uzyskać od naszego gościa kilka zdań na temat jego pierwszych wrażeń z pobytu w naszej planecie. Jak nam wiadomo, słynny autor zwiedzał dziś w towarzystwie przewodnika dziesiąte piętro pierwszego segmentu".
Po wiadomościach obraz telewizyjny można było wyłączyć, a drzwi wyjściowe – otworzyć. Rinah chciał spytać kogoś z sąsiadów, jak to jest z tymi punktami karnymi, lecz wszyscy tkwili w fotelach, oglądając w napięciu jakiś film kryminalny. Z urywków dialogu, usłyszanych przez otwarte drzwi, Rinah zorientował się, że film, opowiada o dywersantach z Ziemi, usiłujących zniszczyć zaczepy międzysegmentowe Paradyzji…
Nie chcąc przeszkadzać sąsiadom Rinah wcisnął przycisk informatora prawnego i spytał:
– Czy istnieje obowiązek oglądania programów informacyjnych w telewizji?
Odpowiedź była wyczerpująca i dokładna.
"Według stanu prawnego na dzień dzisiejszy oglądanie programów informacyjnych nie jest obowiązkowe. Jednakże za przebywanie w fotelu przed ekranem w czasie trwania tych programów przyznawane są punkty dodatnie, pod warunkiem jednakże, iż oglądający nie zamyka oczu. Programu informacyjnego nie można wyłączać ze względu na możliwość przeoczenia ważnych wiadomości dotyczących bezpieczeństwa planety. W czasie nadawania wiadomości obowiązuje pełna blokada przejść, by przechodnie nie zakłócali mieszkańcom odbioru programu. Blokada nie dotyczy jedynie służb awaryjnych i pogotowia lekarskiego".
Można było tylko podziwiać precyzję działania Systemu Zabezpieczeń, sterującego w każdym szczególe wszystkim, co miało związek z utrzymaniem mieszkańców Paradyzji w stanie ciągłej gotowości, czujności i pełnego poinformowania. System czuwał dosłownie nad każdym z osobna. Rinah mógł przekonać się o tym, gdy zdjął na chwilę z palca swój identyfikator, by dokładniej go obejrzeć.
"Wzywa się natychmiast właściciela identyfikatora 152718497 do bezzwłocznego założenia go w przepisowy sposób – powiedział groźnie głośnik. – Zdjęcie identyfikatora z palca zagrożone jest karą jednej setnej punktu za każdą sekundę!"
Rinah pospiesznie wsunął obrączkę z powrotem na palec i trwożnie rozejrzał się po przyległych pokojach, lecz sąsiedzi zajęci byli oglądaniem filmu.
"Kamery…" – pomyślał, szukając wzrokiem po ścianach.
Wysoko, prawie pod sufitem, rozmieszczone w regularnych odstępach, patrzyły na niego lśniące punkciki, jak główki nitów wprawionych w powierzchnię "ściany.
"Albo może czujnik termiczny? – Rinah szybko przełożył obrączkę na palec lewej dłoni. Ostrzeżenie nie powtórzyło się. – Tak, raczej coś w tym rodzaju. Czujnik wysyła jakieś sygnały magnetyczne. Alvi wspominał o tym… Na pewno jest tu jakaś pętla indukcyjna wokół ścian. W ten sposób łatwo stwierdzić, który identyfikator znajduje się w danym pomieszczeniu… A wraz z identyfikatorem – jego właściciel. Bo sam identyfikator, pozbawiony źródła ciepła, jakim jest dłoń ludzka, natychmiast sygnalizuje swoje osamotnienie".
System śledzenia mieszkańców Paradyzji zaczynał powoli odsłaniać swe tajemnice. Może zresztą były to "tajemnice" tylko dla niego, przybysza z zewnątrz. Tutejsi obywatele znali zapewne wszystkie właściwości swego świata i odruchowo, z nawyku i obawy przed "punktami karnymi", zachowywali się w sposób, jakiego wymagał i oczekiwał Centralny System Zabezpieczeń, znający bez wątpienia wszelkie triki i naiwne próby oszukiwania go w jakimkolwiek celu. Świadomi tego, Paradyzyjczycy nie narażali się bez potrzeby na karne punkty, obniżające ich wskaźnik "SC" – bo od jego wielkości zależała zapewne ocena każdego obywatela, o której wspominał Alvi…
– Czy nie przeszkadzam? – Rinah usłyszał za plecami ściszony, jakby skądś znajomy głos kobiety.
Odwrócił się powoli. Na środku pokoju, na skrzyżowaniu wydeptanych w chodniku ścieżek, stała Zinia. Jej ciemnozielona aksamitna suknia prawie dotykała wyburzałej powierzchni dywanu, który – też ongiś zielony – wyglądał w tym zestawieniu jak brudna szmata. Rinah stał naprzeciw dziewczyny, zdumiony jej nagłym pojawieniem się, zapomniawszy odpowiedzieć na zadane pytanie.
– Może tutejsze obyczaje wydają ci się prostackie – powiedziała z uśmiechem – ale panuje tu zasada, że do nie zablokowanego pomieszczenia wchodzi się bez uprzedzenia… Pomyślałam, że… mógłbyś mi odmówić spotkania, gdybym próbowała uprzedzić cię przez video, więc…
– Ach, oczywiście, bardzo mi przyjemnie! – Rinah odzyskał mowę, lecz wciąż nie mógł oderwać wzroku od wspaniałej postaci dziewczyny.
Wyglądała jeszcze efektowniej niż na ekranie. Zdążyła nawet zmienić fryzurę, jej makijaż był o wiele bardziej dyskretny, stonowany. Najwyraźniej usiłowała wyglądać jak kobieta z Ziemi. Mieszkanki Paradyzji były dość szare i nieciekawe w swych niewiele różniących się seryjnych ubiorach.
Rinah chciał wskazać jej fotel, lecz dziewczyna bez ceregieli usiadła na skraju tapczanu.
– Zasłoń ściany – powiedziała. – Sąsiedzi już mnie poznali.
Rzeczywiście, we wszystkich przyległych pokojach widać było zainteresowanie wśród mieszkańców. Jak nigdy do tej pory, sąsiedzi Rinaha zerkali przez ściany, wymieniając między sobą jakieś uwagi.
– To straszne być popularną osobą w Paradyzji – powiedziała Zinia, gdy Rinah zasłaniał ściany. – Tracę okropnie dużo punktów, chcąc mieć parę chwil spokoju. Aż dziwne, że ludzie nie mają mnie dosyć na ekranie… Czy zechcesz poświęcić mi kilka minut? Chodzi o wywiad dla telewizji.
– Jak zdążyłem się zorientować, do zmontowania wypowiedzi nie trzeba tutaj wcale prosić o wywiad – zauważył Rinah cierpko,
– Ach, wybacz… U nas jest to przyjęte. Korzystamy z rejestracji rozmów…
– O właśnie. A mnie mówiono, że te mikrofony i kamery we wszystkich pomieszczeniach służą jedynie komputerowemu systemowi bezpieczeństwa. Nie przypuszczałem, że ludzie mają dostęp do tych materiałów…
– Wiesz, telewizja ma specjalne upoważnienia… Aktualność informacji, szybkość działania… Wszystko to służy wreszcie bezpieczeństwu. Rozumiem, że cię to zaskakuje, ale… chyba to nie jedyne zaskoczenie, jakie spotyka cię w tym cudownym świecie?
Ostatnie dwa słowa wypowiedziała z wyraźnie przesadną emfazą, lecz wyraz jej twarzy pozostał poważny, bez cienia ironii.
– Myślę, że podoba ci się tutaj – ciągnęła wciąż z powagą, głęboko patrząc w oczy Rinaha. – Na pewno w życiu nie widziałeś czegoś podobnego i pewnie też nigdzie więcej nie zobaczysz.