Rinah zajął pospiesznie miejsce w fotelu. Poczuł, jak uchwyty unieruchamiają jego tułów i głowę. Fotel był przymocowany do podłogi i nie dawał się obracać. Przed oczyma siedzącego migotał barwny prostokąt, mieniący się teraz na przemian żółtym i czerwonym światłem. Kątem oka Rinah dostrzegł, jak nieznajomy siada na drugim fotelu.
– Powinienem teraz być przy stanowisku pomp awaryjnych – westchnął przybysz. – Drugi raz w tym miesiącu trafia mi się taki pech… Mówiłeś, że jesteś obcy?
– Tak. Z Ziemi.
– Jak udało ci się dostać wizę?
– Jestem pisarzem.
– Aa!… To znaczy, robisz reportaż dla waszej telewizji?
– Nie. Chcę napisać książkę o waszym świecie.
– Książkę… Aha, rozumiem. Nagranie foniczne?
– Nie, po prostu książkę, drukowaną na papierze.
– Nie znam się na tym. To jakieś ziemskie specjalności. Tutaj tego nie używamy.
Rinah milczał przez chwilę, obserwując barwny ekran. Pojawiły się na nim kolorowe figury geometryczne, jakieś uproszczone rysunki i symbole.
– Co się właściwie dzieje? – zagadnął sąsiada. Nie mógł przyjrzeć mu się dokładniej, bo uchwyt fotela nie pozwalał na odwrócenie głowy.
– Stan zagrożenia. Trzeba czekać na dalsze instrukcje.
– Czy mogło się stać coś groźnego?
– Zawsze może się zdarzyć… coś groźnego. Podczas alarmu trzeba przestrzegać instrukcji niezależnie od tego, co się stało.
Na ekranie ukazała się nagle twarz człowieka w srebrzystym kasku. W prawym górnym rogu obrazu pojawiły się cyfry zegara, pokazujące szóstą pięć.
"Dziś o godzinie piątej czterdzieści siedem służba porządkowa wykryła próbę zbrodniczej dywersji w rejonie zaczepów międzysegmentowych. Przystąpiono do usuwania wykrytych ładunków wybuchowych i kontroli wszystkich zaczepów. Do czasu zakończenia akcji obowiązuje stan zagrożenia pierwszego stopnia. Utrzymuje się pełną blokadę przejść i łączności indywidualnej, pełne oświetlenie i przejrzystość, oraz obowiązek śledzenia komunikatów audiowizualnych".
Twarz z ekranu zniknęła zaraz po wygłoszeniu komunikatu. Znów pojawiły się jakieś figury i symbole, a z głośnika popłynęła poważna, powolna melodia.
– Co to znaczy? – spytał Rinah. – Te ładunki wybuchowe?…
– Nie wiadomo. Może to prawda, a może tylko założenie ćwiczebne. Dowiemy się po odwołaniu alarmu. Jeśli to tylko próbny alarm, to nie potrwa dłużej niż pół godziny/ Skończy się na pogadance szkoleniowej. O, właśnie zaczynają!
Z głośnika zabrzmiał donośny sygnał trąbki, jakby dla dobudzenia sennych widzów unieruchomionych przed ekranami. Obraz ukazywał ruchomy model Paradyzji, zawieszonej na tle gwiazd i majestatycznie obracającej się wokół osi.
"W związku z ogłoszeniem stanu zagrożenia – mówił spiker – przypominamy wszystkim mieszkańcom Paradyzji podstawowe zasady ochrony planety. Wśród zagrożeń, jakie mogą występować, wyróżniamy: zewnętrzne, do których zaliczamy zagrożenia spowodowane zjawiskami naturalnymi i zagrożenia militarne, oraz wewnętrzne, które dzielimy na awarie techniczne i działania dywersyjne.
Skutkiem każdego z wymienionych typów zagrożeń może być, po pierwsze, poważne naruszenie warunków biologicznych we wnętrzu jednego lub wielu segmentów; po drugie, naruszenie mechanicznej więzi międzysegmentowej, co spowodować może unicestwienie naszego świata.
Proszę uważnie prześledzić na modelu różne warianty zdarzeń., powodujących wymienione typy zagrożeń…"
Na ekranie ukazał się schematyczny, animowany rysunek, pokazujący w uproszczeniu konstrukcję sztucznej planety. Rinah znał to zagadnienie dość dokładnie. Przygotowując się do podróży, pilnie studiował podobne schematy i opisy.
"Paradyzja jest sztucznym obiektem kosmicznym, stanowiącym największy we Wszechświecie ośrodek osadnictwa orbitalnego. (Komentarzowi towarzyszyły odpowiednie poglądowe obrazy na ekranie). Zbudowana jest w postaci zespołu dwunastu walcowatych elementów, zwanych segmentami. Każdy walec spojony jest z dwoma Sąsiednimi wzdłuż tworzącej, stykając się z nimi boczna powierzchnią. Wszystkie walce tworzą zamknięty pierścień, przypominający wieniec łożyska tocznego. Cały ten wieniec obraca się wokół osi symetrii, równoległej do osi wszystkich walców i przebiegającej przez geometryczny środek bryły. Inaczej mówiąc, planeta nasza jest zamkniętym łańcuchem złożonym z dwunastu segnientów-ogniw, który można by porównać do łańcucha Galia, lecz o sztywnej konstrukcji połączeń.
Poszczególne segmenty spojone są systemem zaczepów, których wytrzymałość gwarantować musi zrównoważenie potężnej siły odśrodkowej, powstającej w wyniku obrotu całego układu. Obrót ten – jak wiemy – jest niezbędny do zapewnienia sztucznej grawitacji w każdym z segmentów, skierowanej na zewnątrz pierścienia.
Paradyzja jest jedynym w swoim rodzaju, wspaniałym wytworem sztuki astroinżynierskiej, zaprojektowanym sto lat temu przez twórcę naszej wspaniałej cywilizacji, komandora Cortazara i jego niezrównany zespół specjalistów. Genialna idea, która uratowała naszych przodków i dała początek rozkwitowi naszej społeczności, była powszechnie krytykowana przez ówczesnych Ziemian i osadników z innych, naturalnych planet różnych układów gwiezdnych. Znamy dobrze przyczyny ich niechęci i wręcz wrogości do nas, Paradyzyjczyków.
Niezłomna wola pokoleń sprawiła, że idea Sztucznej Planety Nowego Rodzaju została wcielona w życie, stała się faktem. Jest to dziś solą w oku całej reszty zaludnionego Kosmosu. Wielu jest takich – na Ziemi i gdzie indziej – których marzeniem jest zniszczenie Paradyzji i zawładnięcie bogactwami planety Tartar. Dlatego musimy być czujni i nieufni. Planeta nasza, zbudowana wedle genialnego planu konstrukcyjnego, przez wieki opierać się może wszelkim naturalnym czynnikom destrukcyjnym. Niestraszne jej deszcze meteorów i kosmiczne promieniowania, lodowata próżnia i gorące promienie naszej gwiazdy. Jednak istnieją środki techniczne, które – pozostając w dyspozycji złych, przewrotnych sił destrukcji i przemocy – mogłyby spowodować zagładę Paradyzji wraz ze stu pięćdziesięcioma milionami jej mieszkańców. Wiemy o tym my i wiedzą nasi przeciwnicy. Wśród tych ostatnich znajdują się i tacy, którzy nie zawahaliby się dokonać tej zbrodni.
Musimy wszyscy pamiętać, w jak niezwykłych, jedynych w swoim rodzaju warunkach egzystuje nasze społeczeństwo: od próżni kosmicznej oddziela nas gruba i trwała – lecz przecież nie niezniszczalna – powłoka zewnętrzna. Paradyzja krąży po orbicie wokół Tartaru i każde wytrącenie jej z normalnego toru może grozić katastrofą, upadkiem na Tartar lub ucieczką w nieskończoność; najgroźniejszym jednak z możliwych – a zarazem najbardziej prawdopodobnym zagrożeniem jest rozerwanie pierścienia segmentów, choćby w jednym tylko z dwunastu połączeń. Spowodowałoby to nieuchronne, natychmiastowe rozerwanie wieńca, rozłamanie go na pojedyncze elementy i rozpad Paradyzji na dwanaście niezależnych części rozbiegających się w różne strony Kosmosu, pozbawionych sztucznej grawitacji, wytrąconych z tartaryjskiej orbity, pędzących ku zagładzie – każdy z osobna, by spłonąć w ogniu gwiazdy, rozbić się o powierzchnię Tartaru lub ulecieć w przestrzeń".
Obraz na ekranie ukazywał w animacji tę apokaliptyczną wizję, a głos spikera, odpowiednio modulowany, potęgował nastrój grozy. Rinah wyobraził sobie, że mogłoby to się zdarzyć podczas jego pobytu w Paradyzji i poczuł niemiły dreszcz przerażenia. Teraz już nie dziwił się ostrożności i nieufności, z jaką traktowano tu obcych. Jeśli nawet przesadą jest twierdzenie, że współczesna Ziemia planuje zniszczyć Paradyzję, to przecież wystarczyłby jeden szaleniec z termonuklearną głowica…
"Należy więc zawsze pamiętać, że Paradyzja istnieć może tylko jako całość i każde naruszenie więzi mechanicznej, spajającej poszczególne jej segmenty, byłoby zgubne dla wszystkich jej obywateli. Dbałość o bezpieczeństwo jest podstawowym obowiązkiem każdego Paradyzyjczyka. Nie należy przy tym zapominać, że oprócz zewnętrznych zagrożeń istnieją także wewnętrzne. Każdy może być dywersantem, pragnącym zagrozić naszemu najlepszemu ze światów – światu zbudowanemu przez ludzi dla ludzi, planecie zaprojektowanej w każdym szczególe dla optymalnego zaspokajania potrzeb jej mieszkańców".