Выбрать главу

Kapitan Black marzył, a pułkownik Cathcart tymczasem działał i kapitan Black był oszołomiony szybkością, z jaką według niego major Major go przechytrzył. Jego zdumienie na wieść o tym, że dowódcą mianowano majora Majora, zabarwione było goryczą i niechęcią, czego nie starał się ukrywać. Kiedy pozostali oficerowie administracyjni wyrażali zdziwienie z powodu decyzji pułkownika Cathcarta, kapitan Black mruczał, że dzieją się rzeczy podejrzane; kiedy rozważali polityczne korzyści podobieństwa majora Majora do Henry'ego Fondy, kapitan Black stwierdzał autorytatywnie, że major Major to jest Henry Fonda; a jeżeli ktoś wspomniał, że major Major jest nieco dziwny, kapitan Black oznajmiał, że to komunista.

– Oni się wszędzie wciskają – twierdził wojowniczo. – Wy możecie stać z założonymi rękami i pozwalać im robić, co chcą, ale ja nie mam zamiaru. Ja będę przeciwdziałać. Od dzisiaj każdy skurwiel, który zajrzy do mojego namiotu, będzie musiał podpisać deklarację lojalności. A temu kutasowi majorowi Majorowi nie pozwolę podpisać, nawet jeżeli będzie chciał.

Wspaniała Krucjata Lojalności rozkwitła nieomal z dnia na dzień i kapitan Black stwierdził ku swemu wielkiemu zachwytowi, że stoi na jej czele. Odkrył prawdziwą żyłę złota. Wszyscy lotnicy z personelu bojowego musieli podpisać deklarację lojalności w namiocie wywiadu, żeby otrzymać swoje mapniki, drugą deklarację lojalności, żeby otrzymać kamizelki przeciwodłamkowe i spadochrony w magazynie, trzecią deklarację lojalności u porucznika Balkingtona, szefa transportu, żeby móc wsiąść na jedną z ciężarówek dowożących lotników z eskadry na lotnisko. Gdzie tylko się obrócili, musieli podpisywać kolejną deklarację lojalności. Podpisywali deklarację lojalności u oficera finansowego, żeby odebrać żołd, w kantynie, żeby pobrać deputat, u fryzjera, żeby się ostrzyc. Kapitan Black traktował każdego oficera, który popierał jego Wspaniałą Krucjatę Lojalności, jako rywala i przez dwadzieścia cztery godziny na dobę głowił się nad sposobami utrzymania się na czele. Nie chciał nikomu ustąpić pierwszeństwa w umiłowaniu ojczyzny. Kiedy inni oficerowie za jego namową wprowadzili własne deklaracje lojalności, on poszedł o krok dalej dając do podpisu każdemu skurwielowi, który zajrzał do jego namiotu, najpierw dwie deklaracje lojalności, potem trzy, a wreszcie cztery; potem wprowadził przysięgę na wierność, a następnie Gwiaździsty Sztandar, pierwsza zwrotka, dwie zwrotki, trzy zwrotki, cztery zwrotki. Kapitan Black za każdym razem, kiedy udało mu się wysforować przed rywali, beształ ich pogardliwie za to, że nie dotrzymują mu kroku. Ilekroć zaś dotrzymywali mu kroku, zamykał się zatroskany i wytężał mózgownicę w poszukiwaniu nowego fortelu, który pozwoliłby mu znowu besztać ich z pogardą.

W pewnej chwili lotnicy eskadry stwierdzili, że niepostrzeżenie zostali zdominowani przez personel administracyjny, który miał ich obsługiwać. Od rana do wieczora byli tyranizowani, obrażani, nękani i popychani. Kiedy usiłowali protestować, kapitan Black odpowiadał, że ludzie prawdziwie lojalni bez szemrania podpisują tyle deklaracji lojalności, ile się im każe. Jeżeli ktoś kwestionował skuteczność zbierania deklaracji, odpowiadał, że ludzie naprawdę lojalni wobec ojczyzny są dumni mogąc demonstrować swoją lojalność za każdym razem, kiedy się ich do tego zmusza. Tym zaś, którzy wysuwali zastrzeżenia natury moralnej, odpowiadał, że Gwiaździsty Sztandar jest najwspanialszym utworem muzycznym świata. Im więcej deklaracji lojalności ktoś podpisał, tym był lojalniejszy; dla kapitana Blacka było to jasne jak słońce i kapral Kolodny podpisywał w jego imieniu setki deklaracji dziennie, dzięki czemu mógł zawsze wykazać, że jest najbardziej lojalny ze wszystkich.

– Najważniejsze, żeby się bez przerwy deklarowali – tłumaczył swoim pretorianom. – Nieważne, czy robią to z przekonaniem, czy nie.

Dlatego właśnie każe się składać deklarację lojalności dzieciom, chociaż nie wiedzą jeszcze, co to znaczy “deklaracja" i “lojalność".

Kapitanowi Piltchardowi i kapitanowi Wrenowi Wspaniała Krucjata Lojalności stała wspaniałą ością w gardle, gdyż komplikowała im pracę nad kompletowaniem załóg do każdej kolejnej akcji. Ludzie zajęci byli podpisywaniem, deklarowaniem, śpiewaniem i przygotowanie do akcji ciągnęło się godzinami. Jakiekolwiek szybsze działanie stało się niemożliwe, ale ani kapitan Piltchard, ani kapitan Wren nie śmieli się przeciwstawić kapitanowi Blackowi, dzień po dniu skrupulatnie realizującemu swoją doktrynę “Permanentnego Deklarowania Lojalności", doktrynę mającą umożliwić wychwycenie tych wszystkich, którzy stali się nielojalni od czasu podpisania poprzedniej deklaracji, czyli od wczoraj. Nie kto inny, ale właśnie kapitan Black zjawił się z dobrą radą u kapitana Piltcharda i kapitana Wrena, kiedy łamali sobie głowy nad kłopotliwą sytuacją, w jakiej się znaleźli. Przyszedł na czele delegacji i bez ogródek zalecił im, żeby kazali wszystkim lotnikom podpisywać deklarację lojalności, nim pozwolą im wziąć udział w akcji bojowej.

– Oczywiście decyzja należy do was – podkreślił kapitan Black. – Nikt nie wywiera na was nacisku, ale wszyscy oprócz was każą im podpisywać deklaracje lojalności i FBI wyda się diablo podejrzane, że tylko wy dwaj nie troszczycie się o dobro kraju i odmawiacie zbierania od żołnierzy deklaracji lojalności. Jeżeli chcecie popsuć sobie opinię, to wasza prywatna sprawa. My wam tylko radzimy.

Milo nie dał się przekonać i stanowczo odmówił pozbawienia majora Majora żywności, choćby ten i był komunistą, w co Milo w cichości ducha powątpiewał. Milo z natury był przeciwny wszelkim innowacjom, które groziły zakłóceniem normalnego toku spraw. Stanął twardo na gruncie zasad moralnych i stanowczo odmawiał udziału we Wspaniałej Krucjacie Lojalności, dopóki kapitan Black nie przyszedł do niego na czele delegacji i go nie zmusił.

– Obrona kraju jest sprawą każdego obywatela – odpowiedział kapitan Black na zastrzeżenia Mila. – I cała ta akcja jest dobrowolna, nie zapominajcie o tym, Milo. Lotnicy nie muszą podpisywać deklaracji lojalności Piltcharda i Wrena, jeśli nie chcą. Ale jeżeli nie zechcą, macie zagłodzić ich na śmierć. Zgodnie z paragrafem dwudziestym drugim. Rozumiecie? Nie jesteście chyba przeciwni paragrafowi dwudziestemu drugiemu?

Doktor Daneeka był niezłomny.

– Skąd ta pewność, że major Major jest komunistą?

– Czy słyszał pan kiedyś, żeby mówił, że nie jest, dopóki nie zaczęliśmy go o to oskarżać? A czy widział pan kiedyś, żeby podpisywał deklarację lojalności?

– Bo mu nie pozwalacie.

– Oczywiście, że nie pozwalamy – wyjaśnił kapitan Black. – To pozbawiłoby sensu całą naszą krucjatę. Jeżeli nie chce pan z nami współpracować, to jest to pańska prywatna sprawa. Ale jaki sens ma cały nasz wysiłek, skoro udzieli pan majorowi Majorowi pomocy lekarskiej, ledwo Milo zacznie go głodzić? Ciekawe, co pomyślą w dowództwie grupy o człowieku, który sabotuje cały nasz program bezpieczeństwa. Jak nic przeniosą pana na front japoński.

Doktor Daneeka poddał się natychmiast.

– Pójdę i powiem Gusowi i Wesowi, żeby robili, co pan im każe. Tymczasem w dowództwie grupy sam pułkownik Cathcart zaczął się zastanawiać, co się dzieje.

– To ten idiota Black urządza patriotyczną hecę – poinformował go z uśmiechem pułkownik Kom. – Uważam, że powinien pan zagrać z nim czasem w piłkę, bo to przecież pan mianował majora Majora dowódcą eskadry.

– To był pański pomysł – odciął się pułkownik Cathcart ze złością. – Nie powinienem był w żadnym wypadku dać się na to namówić.