Выбрать главу

– Uważam, że odmawianie modlitwy przed każdą akcją jest praktyką wysoce moralną i zasługującą na pochwałę – zaproponował nieśmiało i czekał.

– Tak – powiedział pułkownik – ale chciałbym wiedzieć, czy pan uważa, że to da u nas pozytywne rezultaty.

– Tak, panie pułkowniku – odpowiedział kapelan po chwili. – Myślę, że tak.

– Wobec tego chciałbym spróbować. – Ciężkie, mączyste policzki pułkownika zabarwiły się nagle różowymi plamami entuzjazmu. Zerwał się na nogi i w podnieceniu zaczął chodzić po pokoju. – Niech pan popatrzy, jak to pomogło tym ludziom w Anglii. Tu jest zdjęcie pułkownika, którego kapelan organizuje modlitwy przed każdą akcją. Skoro modlitwy pomogły jemu, to powinny pomóc i nam. Może, jeżeli będziemy się modlić, to i moje zdjęcie zamieszczą w “The Saturday Evening Post".

Pułkownik usiadł z powrotem i uśmiechnął się z rozmarzeniem do swoich myśli. Kapelan nie miał pojęcia, co powinien-tełaz zrobić. Kiedy tak stał z wyrazem zadumy na długiej, bladej twarzy, jego wzrok zatrzymał się na wysokich koszach czerwonych, dorodnych pomidorów, które stały w rzędach pod wszystkimi ścianami namiotu. Udawał, że zastanawia się nad odpowiedzią, ale po chwili zdał sobie sprawę, że wpatruje się w całe rzędy koszy z czerwonymi, dorodnymi pomidorami, i tak go zaintrygowało zagadnienie, co robią kosze pełne czerwonych, dorodnych pomidorów w biurze dowódcy grupy, że całkowicie zapomniał o dyskusji na temat modlitw.

– Chciałby pan kupić pomidorów? – wtrącił pułkownik Cathcart tonem towarzyskiej dygresji. – Przyjechały prosto z farmy, którą pułkownik Korn i ja mamy w górach. Mogę panu odstąpić po cenach hurtowych.

– Ależ nie, panie pułkowniku. Dziękuję.

– Nic nie szkodzi – zapewnił go pułkownik łaskawie. – Nie musi pan. Milo chętnie złapie wszystko, co wyprodukujemy. Te zerwano zaledwie wczoraj. Niech pan spojrzy, jędrne i dojrzałe, jak piersi młodych dziewcząt.

Kapelan stanął w pąsach i pułkownik natychmiast zorientował się, że popełnił błąd. Opuścił głowę zażenowany, jego toporna twarz płonęła wstydem. Czuł, że palce u rąk ma grube i nieposłuszne. Wezbrała w nim paląca nienawiść do kapelana za to, że jest kapelanem i że uwaga, która w każdej innej sytuacji zostałaby uznana za dowcipną i wytworną, nabrała cech grubej niezręczności. Bezskutecznie usiłował znaleźć jakieś wyjście z katastrofalnie niezręcznej dla nich obu sytuacji. Wyjścia nie znalazł, ale przypomniał sobie, że kapelan jest tylko kapitanem i natychmiast wyprostował się z gniewnym sapnięciem. Twarz ściągnęła mu się wściekłością na myśl, że dał się wciągnąć w upokarzającą sytuację komuś, kto będąc prawie jego rówieśnikiem ma zaledwie stopień kapitana, i mszcząc się zwrócił się do kapelana z wyrazem tak morderczej wrogości, że pod tym ugięły się nogi. Pułkownik z sadyzmem ukarał go długim, przeszywającym, złowrogim, jadowitym, milczącym spojrzeniem.

– Mówiliśmy o czymś zupełnie innym – przypomniał po chwili kapelanowi zjadliwie. – Nie o jędrnych, dojrzałych piersiach pięknych młodych dziewcząt, ale o czymś zupełnie innym. Mówiliśmy o zorganizowaiu modlitw w pokoju odpraw przed każdą akcją bojową. Czy widzi pan jakieś przeszkody?

– Nie, panie pułkowniku – wyjąkał kapelan.

– W takim razie zaczniemy jeszcze dziś po południu. – Wrogość pułkownika słabła stopniowo, w miarę tego jak przechodził do szczegółów. – Chciałbym, aby pan dobrze się zastanowił nad doborem modlitw. Nie chcę nic ciężkiego ani smutnego. Ma to być coś lekkiego i błyskotliwego, coś, co wprawi chłopców w dobry nastrój. Rozumie pan? Nic z tych rzeczy w rodzaju “królestwa Bożego" czy “cienia śmierci". To zbyt ponure. Dlaczego robi pan taką kwaśną minę?

– Przepraszam, panie pułkowniku – zająknął się kapelan. – Ale właśnie myślałem o psalmie dwudziestym trzecim.

– Jak to idzie?

– To jest właśnie ten, o którym pan pułkownik wspomniał. “Pan mię rządzi, a ninaczem mi schodzić nie będzie".

– To jest właśnie ten, o którym wspomniałem. Odpada. Co pan ma jeszcze?

– “Wybaw mię, Boże; boć weszły wody aż do duszy mojej".

– Wody odpadają – postanowił pułkownik przedmuchując głośno cygarniczkę, z której przed chwilą wybił niedopałek do popielniczki z polerowanego mosiądzu. – Może coś z muzyką? Może o tych “muzyckich naczyniach na wierzbach"?

– Tam są rzeki babilońskie, panie pułkowniku – odpowiedział kapelan. – “…tameśmy siedzieli i płakali, gdyśmy wspominali na Syjon".

– Syjon? Zostawmy to w takim razie. Ciekawe, skąd on się tam w ogóle wziął. Czy nie ma pan czegoś wesołego, co nie wspomina o wodach, cieniach i Bogu? W miarę możności wolałbym w ogóle unikać tematów religijnych.

– Żałuję bardzo, panie pułkowniku – powiedział kapelan przepraszającym tonem – ale prawie wszystkie znane mi modlitwy mają nastrój raczej poważny i przynajmniej mimochodem wspominają o Bogu.

– No to postarajmy się o jakieś nowe. Moi ludzie i tak skarżą się, że wysyłam ich na akcje, więc po co ich jeszcze drażnić Bogiem, Śmiercią i Rajem? Dlaczego nie mielibyśmy spróbować bardziej pozytywnego podejścia? Czy nie możemy modlić się o coś dobrego, na przykład o bardziej precyzyjne bombardowanie?

– Myślę, że tak, panie pułkowniku – odpowiedział kapelan z wahaniem. – Jeżeli tylko o to panu chodzi, to ja jestem właściwie zbyteczny. Pan pułkownik może to zrobić sam.

– Wiem, że mogę – uciął pułkownik cierpko – ale od czego mam pana? Mogę też sam robić zakupy, ale od tego jest Milo, i dlatego on kupuje żywność dla wszystkich grup stacjonujących w okolicy. Pana obowiązkiem jest dowodzić nami w modlitwie i od dzisiaj będzie pan przed każdą akcją dowodzić nami w modlitwie o bardziej precyzyjne bombardowanie. Czy to jest jasne? Uważam, że bardziej precyzyjne bombardowanie jest celem, o który warto się modlić. W ten sposób wszyscy zdobędziemy uznanie w oczach generała Peckema. Generał Peckem jest zdania, że zdjęcia lotnicze wyglądają znacznie lepiej, kiedy bomby wybuchają blisko siebie.

– Generał Peckem, panie pułkowniku?

– Tak jest, kapelanie – potwierdził pułkownik i roześmiał się dobrotliwie na widok zdziwienia kapelana. – Nie chciałbym, aby to się rozniosło, ale wygląda na to, że generał Dreedle ostatecznie odchodzi i na jego miejsce przyjdzie generał Peckem. Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko temu. Generał Peckem jest bardzo odpowiednim człowiekiem i myślę, że wszystkim nam będzie lepiej po jego rozkazami. Z drugiej strony może do tego nie dojść i generał Dreedle pozostanie. Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko temu, ponieważ generał Dreedle jest także bardzo odpowiednim człowiekiem i myślę, że wszystkim nam będzie lepiej również pod jego rozkazami. Mam nadzieję, że zachowa to pan dla siebie. Nie chciałbym, żeby któryś z nich pomyślał, że popieram drugiego.

– Tak jest, panie pułkowniku.

– Wszystko to ładnie – zawołał pułkownik i wstał w dobrym humorze – ale za te pogwarki nie napiszą o nas w “The Saturday Evening Post", prawda, kapelanie? Zastanówmy się teraz nad ustaleniem procedury. Nawiasem mówiąc, ani słowa o tym pułkownikowi Kornowi. Jasne?

– Tak jest, panie pułkowniku.

Pułkownik Cathcart zaczął przechadzać się w zamyśleniu wąskimi przejściami pomiędzy koszami dorodnych pomidorów, biurkiem i krzesłami na środku pokoju.

– Myślę, że będzie pan musiał czekać na zewnątrz do końca odprawy, ponieważ wszystkie informacje są tajne. Może się pan wślizgnąć w momencie, gdy major Danby uzgadnia zegarki. Myślę, że dokładny czas nie jest tajny. Zarezerwujemy dla pana w programie mniej więcej półtorej minuty. Czy półtorej minuty wystarczy?