Выбрать главу

Musiałam zaspokoić Kitta i przejść do reszty dzisiejszych obowiązków. Musiałam się jeszcze spotkać z dwoma klientami, zanim mogliśmy wyruszyć na spotkanie z Maeve Reed. Pani Reed, według Jeffery’ego Maisona, nalegała, żebyśmy się spotkali po południu, nie wieczorem. Jeśli nie uda się dzisiaj po południu, następny termin wypada jutro rano.

Kitto przytulił się do mnie, masując mi plecy i talię. To było delikatne przypomnienie, że nadal tu jest, czeka.

Drzwi nagle się otworzyły i stanął w nich Rhys. Ogarnęła mnie złość.

– Wejdź, przyłącz się do nas. – Mój głos był chłodny, odległy, zły.

Pokręcił głową.

– Zawołam Doyle’a.

– Nie – powiedziałam.

Zatrzymał się w drzwiach i w końcu popatrzył na mnie, napotkał mój wzrok.

– Wiesz, że nie zamierzam dzielić się tobą z tym… – opamiętał się, zanim powiedział „goblinem”, i dokończył niezręcznie: -…nim.

– A jeśli ci rozkażę?

– Przyszedłem tu, żeby cię przeprosić, Merry. Gdybym zranił Kitta, mogłoby to narazić na szwank twój sojusz z goblinami. Przepraszam, poniosło mnie.

– Przyjęłabym przeprosiny, gdyby to był pierwszy taki incydent. Ale nie jest. Słowa już nie wystarczą.

– Czego ode mnie żądasz, Merry? – Znowu wydawał się zły.

– Pieść mnie, kiedy będę zaspokajać Kitta.

Pokręcił gwałtownie głową. Skrzywił się i położył dłoń na szyi. Miał na niej opatrunek, ale najwidoczniej jeszcze go bolało. Za kilka godzin jednak rana powinna być ledwie wspomnieniem.

– Złożyłem śluby, że nie pozwolę się już nigdy dotknąć żadnemu goblinowi, Merry. Wiesz o tym.

– On będzie dotykał mnie, nie ciebie.

– Nie, Merry, nie.

– A zatem pakuj manatki i wynoś się stąd.

– Jak to?

– Nie mogę ryzykować, że skrzywdzisz Kitta i zerwiesz traktat z goblinami.

– Mówiłem już, że jest mi przykro.

– Ale nie na tyle, żeby się zaprzyjaźnić z Kittem. Nie na tyle, żeby zachowywać się jak ochroniarz z prawdziwego zdarzenia, a nie jak zepsuty szczeniak.

– Czy chcesz powiedzieć, że wyrzuciłabyś mnie, przedkładając tego… goblina nade mnie?

Pokręciłam głową.

– Od trzech miesięcy moi wrogowie są wrogami goblinów. Dzięki temu jestem o wiele bardziej bezpieczna niż dzięki wam. Nikt nie chce ryzykować konfrontacji z całą armią goblinów. To, że przez swoje uprzedzenia nie widzisz, jakie to ważne, oznacza, że masz zbyt dużo wad, by być moim strażnikiem.

Przejechałam dłonią po ręce Kitta, po czym przycisnęłam jego głowę mocniej do swojego ramienia, zmuszając Rhysa, by na niego patrzył.

Nie ukrywał wściekłości.

– To oni – wskazał Kitta – uczynili mnie takim. – Zdarł opaskę z oka i wszedł do pokoju. – Oni mi to zrobili. – Wskazywał palcem Kitta, zbliżając się do nas. – On to zrobił!

Kitto uniósł głowę i powiedział:

– Nigdy cię nie skrzywdziłem.

Dłonie Rhysa trzęsły się, kiedy zaciskał je w pięści. Stanął nad nami, trzęsąc się z gniewu, ledwie się powstrzymując przed zaatakowaniem kogoś.

– Uspokój się – powiedziałam cichym, spokojnym głosem. Bałam się, że jeśli podniosę głos, sprowokuję go. Naprawdę nie chciałam go stracić, ale nie chciałam też skrzywdzić Kitta.

Usłyszałam za nami jakieś poruszenie. Rhys jednak zasłaniał mi drzwi, więc nie wiedziałam, kto to.

– Jakiś problem? – rozległ się głos Doyle’a.

– Przez Rhysa muszę odnowić moje śluby z Kittem, więc zaproponowałam mu, żeby mnie pieścił, kiedy będziemy to robić.

– Z przyjemnością cię popieszczę, księżniczko – zaoferował swe usługi Doyle.

– O tak, jesteś świetny w grze wstępnej. Nigdy jednak nie ma ciągu dalszego. Powiedzmy sobie szczerze: tylko działasz mi tym na nerwy – powiedziałam.

– Wkrótce Mróz powinien powrócić z misji, którą mu przydzieliłem. Powiedział tej gwiazdce, że musi sobie znaleźć kogoś innego do ochrony przed fanami.

– Myślałam, że pozostanie jej ochroniarzem przynajmniej do końca tygodnia.

– Po ostatniej nocy uznałem, że lepiej, jeśli będzie z nami. Wysłałem go na zwiad do domu Maeve Reed.

– Na zwiad?

– Maeve jest sidhe pochodzącą z Dworu Seelie, byłą boginią, ale już nie należy do żadnego dworu. Mogła poczuć, że jest poza granicami naszego prawa. Byłbym naprawdę kiepskim strażnikiem, pozwalając ci wejść do jej domu bez poczynienia przedtem pewnych przygotowań.

– Więc po prostu odwołałeś Mroza, który wykonywał zlecenie dla naszej agencji, i przydzieliłeś mu nowe zadanie, nie pytając o zgodę ani Jeremy’ego, ani mnie.

Nic nie odpowiedział.

– Potraktuję to milczenie jako „tak”. – Zmierzyłam wzrokiem Rhysa. – Odsuń się – powiedziałam. – Twoje groźby nie robią na mnie wrażenia.

Rhys wyglądał na nieco zaskoczonego. Prawdopodobnie całe to przedstawienie nie było adresowane do mnie, tylko do Kitta. Chyba się udało, bo goblin był blady i wyglądał na bardzo przestraszonego.

– Na co czekasz?!

– Zrób, co księżniczka każe – powiedział Doyle. Dopiero wtedy Rhys przesunął się niechętnie na bok. Popatrzyłam na Doyle’a, który stał w drzwiach.

– Albo Rhys będzie mnie pieścił w czasie, gdy będę zaspokajała Kitta, albo spakuje swoje rzeczy i wróci do Illinois.

Doyle sprawiał wrażenie kompletnie zaskoczonego. Takiej reakcji u Ciemności Królowej nie widuje się za często. Dało mi to odrobinę satysfakcji.

– Myślałem, że jesteś zadowolona z opieki Rhysa.

– Uwielbiam się z nim kochać, ale to nieważne. Jeśli nie potrafi się kontrolować w stosunku do Kitta, to kiedyś może go skrzywdzić. Wiesz, że Kurag nie chciał zawrzeć ze mną sojuszu. Od początku usiłował się od tego wykręcić. Jeśli Kitlowi stanie się krzywda albo gorzej, zginie, król goblinów może użyć tego jako pretekstu do zerwania naszego traktatu. – Pogłaskałam Kitta po twarzy, odwracając jego uwagę od Rhysa. – Czy naprawdę myślisz, że drugi goblin, którego przyśle Kurag, będzie tak miły jak Kitto? To ja tu ryzykuję, nie Rhys ani nie ty.

– To prawda, księżniczko – powiedział Doyle. – Ale jeśli odeślesz Rhysa do domu, królowa przyśle mi w zastępstwie nowego strażnika, a on może być niezbyt miły.

– Nieważne. Albo Rhys to zrobi, albo się pożegnamy. Mam już dosyć tej komedii.

Doyle westchnął ciężko.

– W takim razie zadbam o wasze bezpieczeństwo.

Rhys odwrócił się w jego stronę.

– Nie chcesz chyba, żebym to zrobił?

– Księżniczka Meredith NicEssus dała ci wyraźny rozkaz. Jeśli go nie wykonasz, poniesiesz karę.

Rhys podszedł do Doyle’a.

– Wyrzuciłbyś mnie za to? Jestem jednym z twoich najlepszych strażników.

– Nie chciałbym cię stracić – odparł Doyle – ale nie mogę się sprzeciwiać woli księżniczki.

– Nie to mówiłeś ostatniej nocy – powiedział Rhys.

– Księżniczka ma rację, zagroziłeś naszemu przymierzu z goblinami. Jeśli nie potrafisz kontrolować swojego gniewu, stanowisz zagrożenie dla nas wszystkich. Powinieneś zmierzyć się ze swoim strachem.

– Ja się go nie boję – zaprotestował Rhys.

Kitto wtulił się znowu we mnie, bojąc się jego złości.

– Każda bezmyślna nienawiść wyrasta ze strachu – stwierdził Doyle. – Gobliny skrzywdziły cię dawno temu i boisz się trafić znowu w ich ręce. Możesz ich nienawidzić, jeśli chcesz, i możesz się ich bać, jeśli musisz, ale oni są naszymi sojusznikami, i tak powinieneś ich traktować.

– Nie pomogę temu… czemuś zatopić kłów w księżniczce Unseelie.