Выбрать главу

Przejechałam palcem po jednym ze śladów i zadrżał.

– Nie jesteś już goblinem, jesteś teraz jednym z nas, Kitto.

Doyle odgadł, o co chciałam go poprosić, i uniósł swój czarny T-shirt, by pokazać Kitlowi ślady paznokci, które znaczyły jego czarną skórę.

– Jesteś sidhe z Dworu Unseelie – powiedziałam.

Poruszył się, jego ciało było teraz mniej napięte. Leżał obok mnie, jedną ręką obejmując mnie w pasie. Patrzył na strażników otaczających łóżko.

– Moja matka pochodziła z Dworu Seelie. Porzuciła mnie przy kopcu goblinów. – Jego głos był obojętny, jakby wiedział o tym od tak dawna, że nie podchodził już do tego emocjonalnie.

Doyle opuścił koszulkę i odwrócił się do łóżka.

– Nie jesteśmy Seelie. – Doyle nie opuścił kręgu, ale wszedł do środka. Podniósł Kitta, Mały człowieczek wyglądał na przestraszonego, ale ani drgnął.

Doyle złożył pocałunek na jego czole.

– Posmakowałeś już naszej krwi, a my posmakowaliśmy twojej. Teraz otrzymasz nasze pocałunki na znak powitania pośród nas.

Jeden po drugim strażnicy podchodzili i przyciskali usta do czoła Kitta. Płakał i trząsł się cały. Kiedy ostatni z moich strażników pocałował Kitta w czoło, Mędrzec wzleciał w powietrze, trzepocząc skrzydełkami. Był to wściekły furkot.

– Nienawidzę was wszystkich. – Te słowa przesycone były jadem. – A teraz wypuśćcie mnie z tego przeklętego kręgu.

Doyle uczynił w kręgu wyrwę wystarczającą na wypuszczenie krwawego motyla. Przeleciał szybko przez nią i Doyle zamknął krąg.

Mędrzec unosił się przed zamkniętymi drzwiami sypialni. Pomyślałam, że jedno z nas powinno mu je otworzyć, ale drzwi same się otworzyły i wyfrunął w ciemność salonu, wciąż świecąc od magii.

– Królowa otrzymała swoją zapłatę, ale ty nie dostałaś leku. Znajduje się on wewnątrz mojego ciała. Zamierzałem podzielić się tobą z goblinem, żeby zapewnić sobie jego milczenie, nie być przez niego wyeliminowanym. – Zasyczał jak wściekły kot. – Kto mógł przypuszczać, że goblin okaże się sidhe? To ja powinienem być w twoich ramionach, nie on. To, co mogło być zrobione w miłych okolicznościach, będzie trzeba zrobić z poczucia obowiązku. – Zasyczał raz jeszcze, po czym zniknął w ciemności. Drzwi same się za nim zamknęły. Wszyscy się w nie wpatrywaliśmy.

– Czy on miał na myśli to, co myślę, że miał na myśli? – spytał Galen.

– Niceven musiała mieć niezłą zabawę, gdy wymyśliła, że zmusi sidhe do zaspokojenia jednego z jej ludzi – powiedział Doyle.

Uniosłam brwi.

– Jak?

– Lepiej nie pytaj – odparł i spojrzał na Kitta. – Tej nocy nic nas już nie powinno niepokoić. Odnaleźliśmy krewnego. Nie powinniśmy się już niczym martwić.

Jak na dwór faerie, świętowaliśmy nad wyraz skromnie. Zamówiliśmy jedzenie, kupiliśmy kilka butelek dobrego wina i bawiliśmy się do świtu.

Rano nastąpiło trzęsienie ziemi, 4 stopnie w skali Richtera, z epicentrum w El Segundo. Na szczęście podstawy El Segundo były solidne. Tylko to prawdopodobnie uchroniło nas przed zniszczeniem całego miasta. Wstrząsy trwały zaledwie minutę, nie było poważnych zniszczeń, nikt nie zginął, chociaż byli ranni. Dzięki temu jednak wyrażenie „bezpieczny seks” nabrało zupełnie nowego znaczenia.

Rozdział 30

Pierwszego dnia mojego przymusowego zamknięcia w mieszkaniu odezwała się główna osobista sekretarz króla Taranisa – Rosmerta. Była ubrana na różowo i złoto, które to kolory idealnie podkreślały złoty odcień jej skóry i ciemnozłote włosy. Była tak bardzo grzeczna i pełna godności, że w zupełności rekompensowała gburowatość Hedwicka. Przy okazji wyjaśniła, że bal, na który mnie zaprasza, to bal bożonarodzeniowy. Musiałam odmówić. Jeśli miałam być obecna na jakimś balu bożonarodzeniowym, musiał to być bal Unseelie. Rosmerta odrzekła, że, oczywiście, rozumie.

Odpuściliśmy sobie pomoc w sprawie morderstw, ponieważ Peterson zabronił komukolwiek z Agencji Detektywistycznej Greya mieszać się w tę sprawę. Jeremy był tak wkurzony, że zakazał Teresie mówić komukolwiek o tym, co widziała, ale Teresa lubi pomagać bliźnim. Poszła na posterunek policji i w końcu znalazła detektywa, który chciał jej wysłuchać. Zeznała, że widziała na miejscu zbrodni duchy – białe kształty wysysające życie z ludzi. W odpowiedzi usłyszała, że duchy nie robią takich rzeczy. Peterson podarł przy niej jej zeznanie i wyrzucił do kosza. Zwykle policjanci czekają, aż składający zeznanie wyjdzie, zanim zrobią coś takiego. Teresie ledwo udało się powstrzymać męża przed czynną napaścią na funkcjonariusza policji. Jej mąż Ray jest byłym futbolistą. Jest wielki jak góra, ma ujmujący uśmiech i pewny uścisk dłoni.

Tak więc nagle okazało się, że mamy mnóstwo wolnego czasu. Nie, wcale przez cały dzień nie uprawialiśmy seksu. Zadręczaliśmy Mędrca. Zapłaciłam cenę, której zażądała królowa Niceven, nie otrzymaliśmy jednak w zamian leku. Dlaczego Mędrzec go nam nie dał ostatniej nocy? Dlaczego to, że Kitto okazał się sidhe, zmieniło wszystko? Czy naprawdę musiałam uprawiać seks z Mędrcem, by otrzymać lek? Wysłannik Niceven nie odpowiadał na żadne pytania.

Latał po mieszkaniu, usiłując uciec przed pytaniami, ale to było małe mieszkanie, nawet jeśli się było wielkości lalki Barbie. W pewnej chwili wystartował z parapetu i podleciał trochę za blisko Galena, który uderzył go tak, jak się bije muchy. Myślę, że nie chciał zrobić mu krzywdy.

Mędrzec spadł na podłogę. Leżał nieruchomo – maleńka istotka w kolorze masła z jasnymi skrzydełkami. Uniósł się powoli na jednej ręce, zanim zdążyłam przy nim uklęknąć.

– Nic ci nie jest? – spytałam.

Spojrzał na mnie z taką nienawiścią, że aż się wzdrygnęłam. Odrobinę się potknął, wstając, ale pomachał skrzydłami i złapał równowagę. Kiedy wyciągnęłam rękę, nie przyjął jej. Stał tam z rękami na biodrach i wpatrywał się w nas.

– Jeśli umrę, zielony rycerzu, lekarstwo umrze wraz ze mną. Lepiej o tym pamiętaj.

– Nie miałem zamiaru cię skrzywdzić – powiedział Galen, ale w jego oczach było coś, co nie było uprzejme, delikatne, Galenowe. Być może krwawe motyle zniszczyły nie tylko jego męskość, ale i coś jeszcze.

– To prawie kłamstwo – zauważył Mędrzec, wzbijając się do lotu. Jego skrzydła poruszały się tak szybko, że stały się niewyraźną plamą. Skrzydła motyla nie poruszają się w ten sposób. Bardziej przypominało to ruch skrzydeł ważki. Kiedy wzniósł się na wysokość oczu Galena, zawisł w powietrzu, machając skrzydełkami dużo wolniej, ale z wystarczającą siłą, by zmierzwić włosy mojego zielonego rycerza.

– Nie miałem zamiaru uderzyć cię tak mocno. – Głos Galena był cichy i gniewny. Była w nim twardość, jakiej u niego nigdy przedtem nie słyszałam. Poczułam przypływ nadziei. Może nawet Galen nauczyłby się czegoś, gdyby został królem. A może właśnie uczył się nienawiści. Tej lekcji chciałabym mu oszczędzić.

Obserwowałam ich, jak wpatrują się w siebie nawzajem z nienawiścią. Mędrzec nadal był wielkości lalki Barbie, ale jego gniew nie był wcale zabawny. To, że mógł w moim zawsze uśmiechniętym Galenie wzbudzić tak negatywne emocje, było trochę zatrważające.

– Bawcie się grzecznie, chłopcy – powiedziałam. Odwrócili się i spojrzeli na mnie. Chyba jednak nie udało mi się rozładować napięcia. – Dobrze, zachowujcie się tak dalej. Chciałam tylko zapytać Mędrca, co miał na myśli, mówiąc, że jeśli umrze, lekarstwo umrze wraz z nim.

Mędrzec podleciał do mnie i skrzyżował ręce na piersi.

– To znaczy, księżniczko, że królowa Niceven pozostawiła coś w moim ciele. Lek dla twojego mężczyzny jest ukryty we mnie. – Kiedy to powiedział, rozłożył szeroko ręce, niemal kłaniając się w locie i trzepocząc skrzydełkami.