– Więc zraniłaś Rhysa, żeby udowodnić swoje racje?
– To też. Ale tak naprawdę to był po prostu odruch. Próbował skrzywdzić Kitta z powodu jakiegoś głupiego wydarzenia sprzed wieków. Kitto nigdy nie dał Rhysowi powodu do nienawiści.
– Nasz białowłosy strażnik nienawidzi goblinów, Merry.
– Kitto jest goblinem. Nie zmieni tego.
Jeremy skinął głową.
– To prawda.
Popatrzyliśmy na siebie.
– Co mam zrobić?
– Nie chodzi ci tylko o Rhysa, prawda?
Wymieniliśmy kolejne długie spojrzenie. Opuściłam wzrok i napotkałam przenikliwe spojrzenie Kitta. Gdzie nie popatrzyłam, wszyscy czegoś ode mnie oczekiwali. Kitto chciał, by się nim zaopiekować. Jeremy… cóż, chciał po prostu, bym była szczęśliwa, przynajmniej tak mi się wydaje.
– Myślałam, że zyskałam ich szacunek w Illinois, ale wygląda na to, że przez ostatnie trzy miesiące coś się zmieniło.
– Co? – zapytał.
Pokręciłam głową.
– Nie wiem.
Kitto uniósł głowę. Dotknęłam jego karku.
– Doyle – powiedział cicho.
Popatrzyłam na niego.
– Co „Doyle”?
Opuścił wzrok, jakby obawiał się spojrzeć prosto na mnie. To nie była kokieteria; to była oznaka, że jest moim sługą.
– Doyle mówił, że dobrze zaczęłaś, ale nie wykorzystałaś swojego traktatu z goblinami. – Uniósł wzrok, ale tylko odrobinę. – Gobliny będą twoimi sojusznikami jeszcze tylko przez trzy miesiące. Jeśli w tym czasie wybuchnie wojna, to do ciebie, a nie do naszego króla Kuraga, królowa zwróci się z prośbą o posiłki. Doyle obawia się, że przez te trzy miesiące po prostu będziesz się pieprzyć ze wszystkim, co się rusza, zamiast podjąć działania przeciwko naszym wrogom.
– Czego on chce? Mam wypowiedzieć komuś wojnę?
Kitto wtulił twarz w moje kolano.
– Nie wiem, pani, ale wiem na pewno, że za nim pójdą inni. To jego przede wszystkim musisz dla siebie pozyskać.
Jeremy podszedł do nas.
– To dla mnie trochę dziwne, że wojownicy sidhe mówią przy tobie tak swobodnie. Bez obrazy, Kitto, ale jesteś goblinem. Dlaczego mieliby ci się zwierzać?
– Oni mi się nie zwierzają. Po prostu czasami rozmawiają nade mną, jakby mnie w ogóle nie było. Tak jak wy teraz.
Jeremy zmarszczył brwi.
– Rozmawiam z tobą, a nie nad tobą, Kitto.
Goblin spojrzał na nas.
– Ale przedtem rozmawialiście, jakbym był czymś, co was nie rozumie, jak pies czy krzesło. Wszyscy tak robicie.
Zmrużyłam oczy, wpatrując się w jego niewinną buźkę. Chciałam temu zaprzeczyć, ale powstrzymałam się i zastanowiłam nad tym, co właśnie powiedział. Czy miał rację? Kitto po prostu z nami był. Nie chciałam jego opinii ani jego pomocy. Szczerze mówiąc, nie pomyślałam, że mógłby mi w czymkolwiek pomóc. Postrzegałam go jako kogoś, kim trzeba się zaopiekować, a nie przyjaciela. Westchnęłam i odsunęłam od niego lewą rękę. Teraz tylko on mnie dotykał, ja jego nie. Z przerażeniem chwycił moją dłoń i położył ją na powrót na swojej głowie.
– Proszę, nie bądź na mnie zła. Proszę!
– Nie jestem zła. Myślę, że masz rację. Traktuję cię tak, jakbyś był zwierzątkiem domowym, nie osobą. Nie mogłabym tak po prostu siedzieć i pieścić któregoś z mężczyzn bez podtekstu seksualnego. Nie powinnam cię tak traktować. Przepraszam.
– Nie o to mi chodziło. Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz. Czuję się wtedy bezpiecznie. To jedyna rzecz, która sprawia, że czuję się bezpiecznie w tym… miejscu.
Podałam kubek z herbatą Jeremy’emu. Postawił go na brzegu biurka. Ujęłam w dłonie twarz Kitta, sprowadzając jego wzrok z powrotem na mnie.
– Mówisz mi, że traktuję cię jak psa, jak krzesło, ale kiedy próbuję traktować cię jak osobę, protestujesz. Nie rozumiem, czego ode mnie chcesz.
Chwycił moje dłonie i przycisnął je mocno do swojej twarzy. Jego dłonie były malutkie; był jedynym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałam, którego dłonie były mniejsze od moich.
– Chcę, żebyś mnie dotykała, Merry. Nie przestawaj. Nie przejmuję się tym, że niektórzy rozmawiają nade mną. Dzięki temu więcej wiem.
– Kitto – powiedziałam cicho.
Wgramolił się na moje kolana jak dziecko, zmuszając mnie do tego, bym go objęła. Prawą dłonią gładziłam jego łuski na plecach, lewą chwyciłam jego gładkie, pozbawione owłosienia udo. Sidhe nie mają zbyt dużo owłosienia na ciele, a wężowe gobliny są go w ogóle pozbawione. Kitto jest idealnie gładki, jakby był cały nawoskowany. Wygląda jak porcelanowa laleczka. Urodził się podczas ostatniej wojny między sidhe a goblinami, a to znaczy, że ma ponad dwa tysiące lat. Gdy tak trzymałam go na rękach, trudno mi było w to uwierzyć. Nie do wiary, ta istotka zwinięta na moich kolanach urodziła się niedługo przed śmiercią Chrystusa.
Doyle jest jeszcze starszy. Tak samo Mróz. Rhys pod innym imieniem, którego nigdy mi nie wyjawił, był wielbiony jako bóg śmierci. Nicca ma tylko kilkaset lat, w porównaniu z nimi jest młody. Galen jest starszy ode mnie tylko o siedemdziesiąt lat; to niemal tak, jakbyśmy byli rówieśnikami.
Dorastałam, widząc ich cały czas takich samych. Są nieśmiertelni; ja nie. Starzeję się odrobinę wolniej od ludzi, ale nie za dużo. Jestem jakąś dekadę albo dwie od miejsca, w którym powinnam być. Dwadzieścia dodatkowych lat to coś wspaniałego, ale trudno to nazwać wiecznością.
Spojrzałam w górę na Jeremy’ego w oczekiwaniu na podpowiedz, co zrobić z goblinem. Rozłożył ręce.
– Nie patrz tak na mnie. Nigdy nie miałem pracownika, który mi siadał na kolanach i dopominał się pieszczot.
– On właściwie nie chce być pieszczony – powiedziałam. – On chce być zaspokojony.
– Dlaczego więc go nie zaspokoisz?
– Możesz zostawić nas samych? – spytałam. W tej chwili poczułam, że Kitto zaczyna się przy mnie rozluźniać. Wsunął rękę pod mój żakiet, by objąć mnie w pasie. Przesunął moją dłoń na udo, aż na brzeg jego szortów. Ponieważ klienci go nie widywali, mógł ubierać się nader niezobowiązująco.
Jeremy poprawił krawat i wygładził poły marynarki.
– Zostawię was, chociaż myślę, że gdy Doyle się połapie, że jesteście tu sami, zaraz tu wpadnie.
– Dużo czasu nam nie trzeba – powiedziałam.
– Wyrazy współczucia – odparł Jeremy. Otworzył usta, jakby chciał coś dodać, potem jednak potrząsnął głową i wyszedł.
Ledwie drzwi się za nim zamknęły, popatrzyłam na goblina. Nie zamierzaliśmy robić tego, o czym Jeremy najwyraźniej myślał. Nigdy nie przespałam się z Kittem i nie miałam zamiaru tego zrobić. Musiałam dzielić ciało z jednym z goblinów, by scementować sojusz między nimi a mną, ale dzielenie ciała może dla goblina oznaczać wiele rzeczy. Mówiąc ściśle, pozwoliłam kiedyś, by Kitto zostawił na moim ramieniu odcisk zębów. Królowi Kuragowi pokazałam świeży ślad po ugryzieniu. Rana jednak zagoiła się, nie pozostawiając blizny. A bez blizny nie było dowodu, że należę do Kitta.
Ból po ugryzieniu Kitta zniknął podczas uprawiania seksu z kimś innym, zniknął, kiedy osiągnęłam ten stan, w którym przyjemność i ból się zacierają.
Kitto miał prawo oczekiwać zaspokojenia poprzez dzielenie się ciałem, cokolwiek to dla nas znaczy. Miałam dużo szczęścia. Zachowuje się w stosunku do mnie służalczo. Nie przeczę, że mi to odpowiada. Mój ojciec postarał się, bym poznała wszystkie kultury Unseelie, i wiem, co w świecie Kitta jest prawdziwym zaspokojeniem, a co nie. Musiałam grać wobec niego fair. Podejrzewałam, że Kurag byłby zły, gdyby dowiedział się, że nie mam widocznego znaku goblina na ciele. Jakby tego było mało, Kitto nie uprawiał ze mną seksu. Starałam się więc bardzo przestrzegać wszystkich innych zasad.