31 grudnia, sylwester. W poprzednim fragmencie użyliśmy słów „bekać” i „pierdzieć”. Jest to tak zwany komiczny efekt, jest to zabawne i śmieszne. Ten uniwersalny dowcip został ufundowany przez Telewizji program pierwszy w celu uczynienia piosenki bardziej jeszcze zabawną i przystępną dla większej liczby społeczeństwa. Ta piosenka powstała za pieniądze z funduszy Unii Europejskiej. W zaprezentowanym właśnie fragmencie pojawiły się refleksje na temat tak zwanej śmierci. Celowo sformułowane zostały one przez osobę lat dwadzieścia jeden z wykształceniem średnim, która nie umarła jeszcze i nic nie może o tym wiedzieć, aby pojawienie się w piosence było tym bardziej ewidentne i zbędne. Naszym celem było stworzenie piosenki pozbawionej jakiejkolwiek treści, mogącej utrudniać integrację czytelników tępych. Piosenka ta ma umożliwiać jednoczesne oglądanie telewizji i jedzenie. Zawiera liczne składniowe i logiczne błędy czytelnik znajdując je ma się cieszyć, że sam napisałby to wszystko znacznie poprawniej i lepiej.
Sylwester. Paluszki i słone orzeszki. Arlekin. Za manekin przebranie. Sztuczne ognie, zawarty w nich azotan baru. Co Staszek jadłeś w sylwka, bo ja er frąs i late cafe, i kąfeti, i fler di mal jadłem, a ty zupkę chińską? To też fajnie, tanie ale smaczne. Pożywny makaron, przyprawy ekstrakt z kaczki, kawałki kolorowych jarzyn i barwnych warzyw, wrzątek też smaczny pełen niewidzialnych witamin, biochloru i zdrowych minerałów Ja er frąs, sęk pies brew i mureny wąs jadłem, ale jakbym miał wybierać, to zupkę chińską z kaczki też bez zastanowienia wybrałbym. Ale wiesz. Tam straszna chujoza na tym Z Końmi sylwester była w kwestii aprowizacji, jakieś sęk pies brew super kolacje, a ani zupek, ani pizzy mrożonej, ani makaronu z koncentratem, osobiście ja ci strasznie zazdroszczę takiej szamki dobrej, Staszek.
Coraz to nowe przypominały mu się Szymona zagrania i niefajne posunięcia, które do decyzji zaprowadziły go tego kolegi złego morderstwa, tak więc w czasie teraźniejszym jest sylwester i Stanisław w Okrzei ulicę skręca, ale jeszcze parę dni temu co było? Może to dziwne się wydać, ale był czas przeszły grudnia siódmy dwudziesty niemiłych zdarzeń kumulacja, skurwysyństwa festiwal, orkiestra i procesja. Na Woronicza Stachu jechał metrem, dlatego metrem, bo na taksę nie miał pieniędzy w środkach komunikacji miejskiej musiał przepychać się z plebsem, kosmetyków tanich smród osobistej pozory higieny zarazki, średniowiecze, o siedzące miejsce fizyczna walka, w twarz czyjeś chuchnięcie, okrutna życia prozajka, owszem lubił bardzo osoby biedne, lubił nędzę, ale raczej platonowską taką nędzy ideę, w tym mnóstwo jest poezji, ale nie jak stoją obok ciebie, jeżdżą z tobą jednym metrem, lubił nędzę, ale nie wszędzie i nie wszyscy naraz, Szymon nakręcił mu ten niby występ w programie całym, „pójdziesz tam i sam, to wyniki polepszy sprzedaży i jakaś gotówka przy okazji się trafi”, choć Stachu nie był dobry w te klocki i popytu od podaży odróżnić nigdy nie potrafił, ale jechał tym metrem dalej, Mokotowskie Pola i Politechnika stacja. Narastały w duszy przeczucia najgorsze, psuje nozdrza czyichś smród zębów niezdrowych, z gitarą pokrowiec ściskał mocno, jak od jedynych drzwi klamkę urwaną w dłoni, ale chodziła za nim myśl ciągle, że o wzięciu jakiejś większej torby kompletnie zapomniał albo reklamówki jakiejś chociaż, teraz cale nagranie będzie sobie pluł w brodę, odbierając jako osobistą potwarz niemożliwość kateringu zagrabienia do domu, no zapomniał kompletnie był popatrz, a tu to, śmo, paluszki, dwulitrowa kola, tyle dobrych resztek zostawionych, ktoś kanapkę bierze i zostawia nadgryzioną, zajebałby tak marnację powodującego kutafona, trzeba zjeść do końca jak coś wziąłeś ze wspólnego stołu, a jak nie masz ochoty to dla innych osób zostaw bardziej głodnych, takim skurwielom powinni cementem pozalewać żołądki. To jedno, przyjechał tam na Woronicza i się rozgląda, dwa że jakieś balony dekoracje jakieś z prądów świecących, noworoczny to chyba jakiś program, z krepiny napis utworzony „witamy nowy rok” i „rok piąty dwa tysiące”, jaką tu by teraz piosenkę więc zaprezentować, Warever you go czy Yo’a never I always, która bardziej jest sylwestrowa, noworoczna, treści Stach nie rozumie za bardzo, więc ocenia po melodii, ale w tej drugiej z wymówieniem refrenu słów ma problemy i kłopoty jak tam były słowa? Przypomnieć musiałby sobie, niedobrze, ale co to, oto się z nim chce zapoznać program prowadząca Małgorzata Mosznal, i co to, cynicznym śmiechem wybucha na widok z gitarą pokrowca w Staszka dłoniach: „ależ panie Staszku, cenimy pana utwory tak owszem, ale to nie jest o gitarach raczej taki program” i „niech pan to sobie tam odłoży powiem, żeby popilnował panu tą zabaweczkę nasz dźwiękowiec”. Stachu przeciera ze zdziwienia oczy „mówił Szymon, że to miał być taki występ, koncert”. „Ale jakiego Szymona?”- jest absolutnie zdziwiona jego słowami prowadząca, jakby w ogóle nie było w kalendarzu takiego imiona, i szybkim krokiem odchodzi, bo musi ćwiczyć oklaski komputerowo symulowanej publiczności.
No to Stachu zobacz, mała zaskoczka, ale ty nic po sobie nie pokaż, ty spokojnie, ty jesteś spokojny ktoś chce cię do gry swej chujowej wciągnąć, ale ty nic po sobie nie daj poznać, bo twoje serce rytmem bije miłości, lubisz ciebie, lubisz siebie, czytałeś Ziemią leczenie dr. Sancho Perez i dasz się im w chuja zrobić, bo jesteś dobry Szwecja duchowym jest twoim przylądkiem, a twoje serce bije rytmem miłości, rację mam, mówię dobrze?
A dalej było tylko więcej i gorzej, Staszek by oponował, ale myślał, że to tylko śni mu się jakiś senny koszmar, więc nie zareagował, gdy w wirujących ciągach potwarze, za potwarzą potwarz, śliny bladej salwy w twarz, myślał że to tylko koszmar- „A ja za twoimi piosenkami jestem Stan szalona!” – mówi Małgorzata Mosznal, prowadząca czyszcząc mikrofon paznokciem. – „Stan- chyba mówić tak do ciebie można? To Wareyer yon go to ja znam na pamięć nawet słowa, w pewien sposób identyfikować się z nimi jestem skłonna, hey boy however you and me always, no say no, no say yes”, słucham tego w domu, w samochodzie, ćwiczę przy tym aerobik, grill w ogrodzie robię. Szczerze, to wszyscy byli przeciwko, żebyś tu występował, o homoseksualny twój charakter chodzi to wprost powiem, producent mi mówi Małgocha, niech skonam, nie dawaj mitu tylko tego pseudoartysty tego gejomasona”, ale tu słowo tu pięć słów tu trzy słowa, tu z fundacji dotacja Pro Homo i nie chcę się chwalić, ale udało mi się ten projekt chory bo chory ale przeforsować!”