Wracając jednak do rzeczy samych w sobie, co będzie z tymi dwojgiem, oplątanych konwenansu i wstydu fałszywego powojem, on się patrząc na tą z ludu prostego dziewoję, wstydzi się cokolwiek powiedzieć do niej, przegrał życia marzenia utajone głęboko o kobiecie prostej, o życiu czystym od fałszu, od klak, bez na baterie wylansowanych z branży idiotek, o życia prostego dwudźwiękowej Atari melodii, wśród wycinanek łowickich, dźwięku lecącej wody wśród dźwięku tarcia tanią szminką o grube wargi, cebuli smażonej zapachu, bez zaawansowanych technik seksualnych, seks wyłącznie w ubraniu i wyłącznie waginalny daleko, daleko stąd od tych przemądrzałych klik pseudointelektualnych.
Gdy on myśli wszystko to, w Katarzyny głowie rzęzi stłuczone szkło, myślowych operacji pospiesznych swąd, pokus nagłych tłok, żeby nie kupował pieczywa starego chce ostrzec go, powiedzieć ale co, „this old” czy po prostu „this is not”, na ekranie płonącym ciągle nowego wyskakuje jej coś, szaleją procesory, świeci się lampka CAPS LOCK, zawsze kochała go I w ogóle rock, choć generalnie woli polski hip hop, zespołów różnych natłok, ale teraz wie najlepsze jest co, angielskiego nauczy się, niech da jej rok, jej dotychczasowe życie to był żenujący błąd, ma chłopaka ale jakiego? Szybko, szybko, szybko. Jak szafę pełną lumpów zużytych przegląda swe przed przyjściem jego do piekarni życie, od zbyt silnego wciskania psuje się jej BACKSPACE przycisk, więc używa teraz na masową skalę opcji WYTNIJ, wytnij wytnij wytnij cut, ma? Miała chłopaka, ale on nic do powiedzenia nie ma, od dwóch lat w Biedronce jest strażnikiem i jego pozycja w życiu jest żadna, trzy kilometry ganiać sprintem za dzieciakami, by prince Polo im zabrać, co ukradły i tak do nocy od rana, a nocą ze zmęczenia się słaniać, przed współżyciem telewizją zaciekawieniem się zasłaniać, a ona czułości by chciała, wciąż marzy o seksualnych cosmograch i cosmozabawach, cosmotricki i cosmosztuczki różne chętnie by z nim miała, ciekawe z kim, skoro on siedem wypił piw i śpi od dawna, penis i pochwa, co za chała.
I w nieśmiałych wzajemnych spojrzeń dziwnej matni Retro chce doprowadzić do zakupu przez siebie tej starej ciabatki, i czuje się taki smutny stary i slaby chyba za dużo ma pracy chyba jest przepracowany i gdy tak memła tę myśl nagle słyszy tej sprzedawczyni słaby pisk, która jakby chrobocząc tipsem o tips szepcze: „This not. Is old this”, co to za kiks, pochwa i złamany penis! Fakt, może zmęczony jest Stachu, może przepracowany presja, koncerty autografy jakieś dragi i rezultat oto taki mamy halucynacji ataki, schizofrenii ciężkie omamy Pochwa i penis złamany dziwnie się czuł ostatnio, trochę za dużo grał w tą grę Zatoka Piratów, potem rzeczywiście jakieś nocą głosy słyszał, „czy na twojej wyspie są uczciwe ladacznice?” – ktoś go wciąż w duszy pytał, miał też jakieś dziwne myśli o mężczyznach, w internecie o swej muzyce opinie często czytał, że jest homoseksualistą, aż zaczął sam siebie pytać, czy coś na rzeczy nie było, niby kobietę miał i dymał, ale co się za tym kryło? Zabicie psa drugie, drugie złamanie penisa, ale dotychczas tylko zdawało mu się to wszystko, tymczasem teraz naprawdę to słyszał jak mówiła ta kasjerka „this old”. No to teraz zwariował! Nigdy nie umiał po angielsku, zawsze na pamięć fonetycznie się uczył swoich tekstów, tymczasem teraz przychodzi, proszę ja ciebie, do sklepu, a pochwa penis po angielsku panienka strzela nawijkę do niego per „stary” a on to nagle rozumie, chociaż też ona nie wygląda, żeby angielski umieć i słuchaczowi może się zdawać, że to trwa wszystko jakoś długo, a tak naprawdę nie więcej niż jedną minutę, kiedy on myśli: koniec, teraz ja tam pójdę, bo kogo proszę ja ciebie to jest wina to już pochwa penis nie mam złudzeń, bo ja Stanisław Retro haruję a ta po chleb nawet pójść nie, bo ty Stachu haruj, a ona sobie wypełni krzyżówkę, przeliczy włosy we fryzurze i tłuszcz pohoduje, i co? I teraz co, a jak, a pewnie, na jego nazwisko ona szybki kredyt weźmie, i dyla da z jego perkusistą do Bullerbyn, a on na Nowowiejskiej białe szaleństwo i zimowe ferie, jeśli im się to uda, to penis, tego jest pewny zaraz tam wraca i mówi jej bez ściemy: „wyłaź głupia pochwo cycki głupie przez ciebie dostałem w sklepie schizrofremii”.
A ona na to powie: „tak? A może a co jeszcze? Skąd wiesz, że niby aby jest to jakoby przeze mnie?” Czyja to wina będą się kłócić do wieczora, a nocą będą kłócić się wciąż jeszcze, tymczasem to już się do czytelnika nie należy dalszy przebieg tych dziwnych emocjonalnych epilepsji, bo oto on Stanisław załatwiwszy z pieniędzmi wychodzi na zewnątrz pospiesznie, ona śledzi go jeszcze wzrokiem tęsknym, czy zbyt nowojorski był akcent, czy w ogóle to może nie był to co powiedziała angielski, do końca dnia już tą myślą będzie się dręczyć, dlaczego postąpiła tak nieelokwentnie i na drzwi patrzyć tęsknie, bo on gdzieś tam jest, nie? Pochwa penis, dlaczego w złoto nie chciały zamienić się smerfy? Ty od razu chcesz oceniać to pejoratywnie, co masz przeciw Staszkowi, że było duszno i sobie na świeże powietrze wyszedł? O rzeczywistości mówimy dziś blaskach a nie cieniach, odpowiedz sobie, czy chciałabyś tak ciągle przebywać w zamkniętych pomieszczeniach zamiast sobie wyjść na świeże i pooddychać, ponieważ zdrowe jest powietrze, może banalna prawda wybacz, ale oddech pozytywnie wpływa na cale człowieka życie, ponieważ generalnie dobrze jest oddychać. A jak ci się tak oddychania koncepcja nie podoba, to wypchaj sobie szmatami przewód nosu, i tak chodź, i wtedy zobacz, jak bez powietrza życie beznadziejnie wygląda, jest ci smutno i w ogóle źle i łapiesz doła. No tak więc przechodzimy do kwestii życia fundamentalnej, oto powietrza i oddychania afirmacja i aprobata, wiele jest korzyści realnych z oddychania, penis i pochwa, żebyś mitu nie zarzucała, żebyś ciągle do depresji innych nie nakłaniała, pochwo, co stosunek seksualny odbywała.
Bo ty byś na pewno dużo lepszy świat umiała wymyśleć, nikt w to nie wątpi, ale biednemu Bogu tak świetnie nie wyszło. Ty byś to lepiej urządzić mogła, nikt nie wątpi, ale czemu sprawiasz osobie od siebie starszej przykrości, powiedz nam MC Doris, on naprawdę nie chciał tego tak głupio stworzyć. Zobaczyć raz stronę świata jasną, jest cień, więc musi też tu gdzieś się palić światło. Zobaczyć raz stronę świata jasną, cień jest tylko światła ciemnego odmianą.
Tak płynie grudnia dzień na Jagiellońskiej, tęcza ze spalin i słońca, architektura końca, miasto stołeczne Warszawa, państwo, że tak powiem, Polska, „wy tu mieszkacie?!”- jak to określił Sławek Sierakowski, penis, cycki, pochwa. Nie może to być, że czas mija a sprzedane ma Katarzyna tylko ciabatkę starą i cztery pączki, klienci wciąż walą do drzwi a każdy klient to film obyczajowy osobny lecz wszystko dziś jakoś tak Katarzynie szkodzi, jakoś tak ją mierzi, może to przez to, co przeszło obok nosa szczęście, raz po raz częściej coraz widziała ciągle ten hipnotyczny wyraz w jego pięknych oczach, nie musiał od razu jej znowuż kochać, ale wie pochwa dokąd tak naraz był polazł. Boże Bożuniu mój a jak on wyglądał! Taka a taka kurtka, takie a takie spodnie buty jednakoż na pewno jak cycki i mała pochwa drogie, a ona by wiedziała jak do tego podpasować, bo dżinsy ten czerwony krótki golfik i reklamówkę siatkę by taką znalazła do noszenia czerwoną pod kolor, i na to kaszkiet, lecz jedno wie prącie co jakie wiatry przyniosły tu teraz tą babę do piekarni, co mieszka na Targowej i co dzień przychodzi, ma pięć włosów na głowie, jeden z przodu i po dwa po każdej stronie, gada całe dnie z telewizorem, a jak ten jej za długo nie odpowiada, to do Kasi do piekarni przychodzi, o tak pooglądać, okruchów powyjadać z lady pogadać, najczęściej o tym pod jakim kątem śnieg nocą padał i co przez judasz widziała, a niech se pogada baba, Lep Katarzynie to zwykle nie przeszkadza, a wręcz na sklepu zamknięcie karencję ułatwia i stagnację wydarzeń zwykłą skraca, ale dziś ją to trochę z równowagi wyprowadza, każdego szmeru w tomach pięciu historie, wielkie etymologie każdego na klatce hałasu, a tak, a tak było, a co może, a może było nie? „Nocą stuk usłyszała, więc była wstała i stanęła szybko przy balkonie, tak że ona co było była widziała, a jej widział nikt nie, i ło Boże co tam się działo, szedł jakiś i kopał puszke! Lo w Betlejem Jezusie! Tedy ona z powrotem siem połużyła, biowitul cały wypiła i nerwokardiol, i mimo to wciąż się żyła i wszystko słyszała, co się dalej działo, o trzeciej piętnaście jakieś państwo skodom takom jakby jechało, ale zanim ona do ukna zdążyła była dobiegła, to ta skoda już dawno była przemkła jak wściekła, więc połużyła się una na powrót, ale wtedy poczuła taki dziwny taki jakby jakiś smród, winc zaczęła szukać co ino tak czuć czymś jakim takim, a to kawałeczk taki malutczi gulaszu był gnił w szparze tej, co una ma kanapy
Nu tak było i do rana już spania nie było, grejpfruti dziś se w sklepie tu na winklu kupiła, ale tu trzeba uważać bo we Faktach dziś czitała, że uni teraz dziurki w grejfrutach tymi nalepkami Jaffa zalepiaj om. A jej córka co mieszka zwyklom jest kurwą za darmo, ale syn porzundny człowiek jakimś ochroniarzem czy na Gocławiu barmanem, a jeszcze dwoje miała była poroniła i siedem zrobiła miała skrobanek, bo jej ten taki był, że jak miał wypite to nie miał uważane, i tak to było, a one teraz nie żyjom, ale wszystkie je ma siedem aniołków