– Dlaczego w takim razie odszedł? Doprawdy trudno mi zrozumieć.
– Tu nie ma nic do rozumienia, Etsuko, to drobnostka. On przede wszystkim chce mnie zabrać do Ameryki i prowadzić tam stateczny żywot. Tak, tego naprawdę chce. Czy w przeciwnym razie jechałby taki szmat drogi, by znaleźć mnie w domu mojego wuja? Widzisz, Etsuko, nie ma się czym martwić.
– Ależ oczywiście.
Wydawało mi się, że Sachiko chce coś powiedzieć, jednak się powstrzymała. Wbiła wzrok w filiżanki na tacy.
– No cóż, Etsuko – odezwała się z uśmiechem. – Nalejmy herbatę.
Przyglądała się w milczeniu, jak napełniam filiżanki. Gdy rzuciłam na nią krótkie spojrzenie, uśmiechnęła się zachęcająco. Napełniłam filiżanki i przez kilka chwil siedziałyśmy w milczeniu.
– Nawiasem mówiąc, Etsuko, rozumiem, że rozmawiałaś z panią Fujiwara i wyjaśniłaś jej moją sytuację.
– Tak, widziałam się z nią przedwczoraj.
– Na pewno zastanawia się, co się ze mną dzieje.
– Wyjaśniłam jej, że wezwano cię do Ameryki. Wykazała całkowite zrozumienie.
– Widzisz, Etsuko – odezwała się Sachiko. – Znalazłam się teraz w trudnej sytuacji.
– Tak, rozumiem.
– Finansowej, i nie tylko.
– Rozumiem – odparłam z lekkim ukłonem. – Jeśli sobie życzysz, nie omieszkam porozmawiać z panią Fujiwara. Jestem pewna, iż w obecnej sytuacji z ochotą…
– Nie, nie, Etsuko – odrzekła Sachiko ze śmiechem. -Bynajmniej nie pragnę powrócić do tej małej jadłodajni. Nadal oczekuję, że w niedalekiej przyszłości wyjadę do Ameryki. Po prostu plany uległy niewielkiemu przesunięciu, to wszystko. Tymczasem jednak potrzebna mi będzie pewna suma pieniędzy. Przypomniało mi się, Etsuko, iż kiedyś proponowałaś mi pomoc tego rodzaju.
Patrzyła na mnie z przyjaznym uśmiechem. Odwzajemniłam jej spojrzenie, po czym skłoniłam się i powiedziałam:
– Mam swoje oszczędności. Nie jest tego dużo, lecz z przyjemnością uczynię, co w mojej mocy.
Sachiko złożyła zgrabny ukłon, a następnie uniosła filiżankę.
– Nie chcę cię wprawiać w zakłopotanie, wymieniając konkretną sumę. Decyzję pozostawiam tobie. Z wdzięcznością przyjmę wszystko, co uznasz za stosowne mi pożyczyć. Rzecz jasna całą pożyczkę zwrócę jak najrychlej, co do tego możesz nie żywić obaw, Etsuko.
– Naturalnie – odrzekłam cicho. – Nie wątpię w to ani przez chwilę.
Sachiko nadal przyglądała mi się z przyjaznym uśmiechem. Przeprosiłam ją i wyszłam z pokoju.
Do sypialni wdzierały się promienie słońca, podświetlając unoszący się w powietrzu kurz. Uklękłam przy szafce. Z najniższej szufladki wyciągnęłam różne przedmioty – albumy ze zdjęciami, kartki z życzeniami, teczkę z akwarelami mojej matki – kładąc wszystko starannie na podłodze obok. Na spodzie szufladki znajdowała się czarna, polakierowana szkatułka. Uniósłszy wieczko, znalazłam kilka zachowanych listów – nie znanych mojemu mężowi – wraz z dwoma lub trzema niewielkimi fotografiami. Pod nimi znajdowała się koperta z moimi pieniędzmi. Starannie ułożyłam wszystko na miejsce i wsunęłam szufladkę. Przed wyjściem z pokoju otworzyłam szafę z ubraniami, wybrałam szalik o odpowiednio delikatnym wzorze i owinęłam nim kopertę.
Kiedy wróciłam do salonu, Sachiko napełniała swoją filiżankę. Nie patrzyła na mnie i gdy położyłam na podłodze obok niej zwinięty szalik, dalej w skupieniu nalewała herbatę. Gdy usiadłam, skinęła mi głową, po czym zaczęła sączyć herbatę. Tylko raz, opuszczając filiżankę, rzuciła ukradkowe spojrzenie na leżące przy niej zawiniątko.
– Chciałabym, żebyś coś zrozumiała, Etsuko – odezwała się. – Widzisz, nie zrobiłam nic takiego, abym musiała się teraz wstydzić czy rumienić. Dlatego możesz mnie pytać, o co tylko zechcesz.
– Tak, oczywiście.
– Na przykład, Etsuko, dlaczego nigdy nie zadajesz serii pytań na temat, jak to ciągle określasz, „mojego przyjaciela”? Naprawdę nie ma powodów do zakłopotania. Cóż to, Etsuko, już zaczynasz się rumienić.
– Zapewniam cię, że nie jestem zakłopotana. Prawdę mówiąc…
– Jesteś, Etsuko, przecież widzę, że jesteś. – Sachiko zaśmiała się i klasnęła w dłonie. – Pojmij że wreszcie, iż nie mam nic do ukrycia, niczego się nie wstydzę. Dlaczego tak się czerwienisz? Tylko dlatego, że wspomniałam Franka?
– Ależ mówię ci, że nie jestem zakłopotana. I zapewniam cię, iż nigdy nie myślałam…
– Dlaczego nigdy się o niego nie pytasz, Etsuko? Z pewnością jest wiele pytań, które chciałabyś zadać. Więc czemu ich nie zadajesz? Skoro wszyscy w sąsiedztwie są zainteresowani, to nie sądzę, byś ty była wyjątkiem. Proszę więc, pytaj o wszystko bez skrępowania.
– Ale ja naprawdę…
– Daj spokój, Etsuko, proszę. Pytaj mnie o niego. Chcę. Pytaj mnie o niego, Etsuko.
– No więc dobrze.
– Tak? Proszę, Etsuko, pytaj.
– No dobrze. Jak on wygląda, ten twój przyjaciel?
– Jak on wygląda? – Sachiko znów się zaśmiała. – Czy tylko tego chciałabyś się dowiedzieć? Cóż, jest wysoki jak większość cudzoziemców, a jego włosy zaczynają powoli rzednąć. Nie, nie jest stary. Czy wiedziałaś, Etsuko, że cudzoziemcy znacznie szybciej łysieją? Pytaj mnie dalej. Na pewno są różne rzeczy, które chciałabyś wiedzieć.
– No cóż, szczerze mówiąc…
– Proszę, Etsuko, pytaj. Chcę, żebyś pytała.
– Ależ naprawdę nie ma niczego, co chciałabym…
– Nie wierzę, musisz mnie spytać. Pytaj mnie o niego, Etsuko, pytaj.
– Prawdę mówiąc – powiedziałam – zastanawiałam się nad jedną rzeczą.
Sachiko nagle zesztywniała. Do tej pory trzymała złożone ręce przed sobą, lecz teraz opuściła je powoli na kolana.
– Zastanawiałam się, czy on w ogóle mówi po japońsku. Przez chwilę Sachiko milczała. Potem uśmiechnęła się i powoli zaczęła się rozluźniać. Znów uniosła filiżankę i wypiła kilka łyków. Gdy zaczęła mówić, w jej głosie pobrzmiewało rozmarzenie.
– Cudzoziemcy mają tyle problemów z naszym językiem – zaczęła. Przerwała i uśmiechnęła się do siebie. – Japoński Franka jest straszny, więc rozmawiamy po angielsku. Czy ty znasz choć trochę angielski, Etsuko? Wcale? Widzisz, mój ojciec mówił dobrze po angielsku. Miał powiązania z Europą i zawsze zachęcał mnie, bym uczyła się tego języka. Jednak gdy wyszłam za mąż, nauka się skończyła. Mój mąż mi zakazał. Zabrał mi wszystkie angielskie książki, ale ja nie zapomniałam. Gdy spotykam w Tokio cudzoziemców, wszystko mi się przypomina.
Siedziałyśmy chwilę w milczeniu. Potem Sachiko westchnęła ciężko.
– Chyba będę musiała wkrótce iść – powiedziała. Sięgnęła po zwinięty szalik i nie patrząc nań, wrzuciła go do torebki.
– Nie napijesz się jeszcze herbaty? – spytałam. Wzruszyła ramionami.
– Może trochę.
Napełniłam filiżanki. Sachiko spojrzała na mnie, po czym powiedziała:
– Jeżeli ci nie pasuje, to znaczy dziś wieczór, to nic się nie stanie. Mariko powinna dać sobie radę sama.
– Żaden kłopot. Jestem pewna, że mój mąż nie będzie miał nic przeciwko temu.
- To miło z twojej strony, Etsuko – rzekła Sachiko apatycznie. Potem dodała: – Może jednak powinnam cię ostrzec. Od kilku dni moja córka jest w dość dziwnym nastroju.