Выбрать главу

Na koniec zdałam sobie sprawę z jeszcze jednego dźwięku – jakby szelestu węża pełznącego za mną wśród traw. Gdy zatrzymałam się i nastawiłam ucha, zrozumiałam, skąd pochodził: wokół kostki okręcił mi się kawałek starego sznurka i ciągnęłam go za sobą po trawie. Rozplatałam go starannie i wzięłam do ręki. Kiedy przyglądałam mu się w świetle księżyca, między palcami czułam wilgoć i błoto.

– Halo, Mariko – powiedziałam, gdy dostrzegłam ją nie opodal mnie, siedzącą w kucki na trawie. Nad miejscem, gdzie usiadła, jedna z rosnących przy brzegu wierzb zwieszała swoje gałęzie. Podeszłam bliżej, skąd mogłam wyraźnie widzieć jej twarz.

– Co to jest? – spytała.

– Nic takiego. Przyczepiło mi się do nogi, gdy szłam.

– Ale co to jest?

– Mówiłam, że nic takiego, po prostu kawałek starego sznurka. Dlaczego tutaj siedzisz?

– Chce pani kociaka?

– Kociaka?

– Mama mówi, że nie możemy zatrzymać kociaków. Chce pani jednego?

– Chyba nie.

– Ale my musimy szybko znaleźć im domy. W przeciwnym razie mama powiedziała, że będzie trzeba je utopić.

– Szkoda by było.

– Może pani wziąć Atsu.

– Zastanowię się.

– Po co pani to jest?

– Powtarzam, że to nic takiego. Po prostu przyczepiło mi się do nogi. – Podeszłam nieco bliżej. – Dlaczego tak robisz?

– Co robię?

– Zrobiłaś przed chwilą taką dziwną minę.

– Nie robiłam dziwnej miny. Po co pani ten sznurek?

– Zrobiłaś dziwną minę. To była bardzo dziwna mina.

– Po co pani ten sznurek?

Przyglądałam się jej przez chwilę. Na jej twarzy pojawiły się oznaki przerażenia.

– Więc pani nie chce kociaka? – spytała.

– Nie, raczej nie. Co się z tobą dzieje?

Mariko poderwała się. Podeszłam aż do wierzby. Niedaleko mignął mi domek i zarys ciemniejszego od nieba dachu. Odgłos kroków Mariko ginął w ciemności.

Dochodząc do domku, usłyszałam gniewny głos Sachiko. Gdy stanęłam w drzwiach, obydwie zwróciły się w moim kierunku. Sachiko stała na środku pokoju, a jej córka przed nią. W rzucanym przez lampę świetle starannie umalowana twarz Sachiko przypominała maskę.

– Obawiam się, że miałaś kłopoty z Mariko – powiedziała do mnie.

– No cóż, wybiegła na zewnątrz…

– Przeproś Etsuko-san. – Chwyciła Mariko brutalnie za ramię.

– Chcę znowu wyjść.

– Nie ma mowy. A teraz przeproś.

– Chcę wyjść. Wolną ręką Sachiko wymierzyła jej silnego klapsa w tylną część uda.

– A teraz przeprosisz Etsuko-san.

W oczach Mariko pojawiły się łzy. Spojrzała na mnie krótko, a potem zwróciła wzrok na matkę.

– Dlaczego ciągle gdzieś wychodzisz? Sachiko uniosła ostrzegawczo rękę.

– Dlaczego ciągle wychodzisz z Frankiem-sanem?

– Przeprosisz czy nie?

– Frank-san szcza jak świnia. On jest jak świnia w rynsztoku.

Sachiko wbiła wzrok w córkę, nie opuszczając uniesionej ręki.

– On pije swoje szczyny.

– Zamilcz.

– Pije swoje szczyny i sra do łóżka.

W oczach Sachiko zapłonął gniew, lecz nie wykonała żadnego ruchu.

– Pije swoje szczyny. – Mariko wyrwała się i przeszła nonszalancko przez pokój. Stanąwszy w wejściu, odwróciła się do matki. – On szcza jak świnia – powtórzyła i znikła w ciemnościach.

Sachiko nie odrywała wzroku od wejścia, najwyraźniej zapominając o mojej obecności.

– Czy nie powinno się za nią pójść? – spytałam po chwili.

Sachiko spojrzała na mnie i nieco się rozluźniła.

– Nie – odparła i usiadła. – Niech sobie idzie.

– Ale jest już późno.

– Niech idzie. Wróci, kiedy zechce.

Z imbryka stojącego na piecyku już od dłuższego czasu unosiła się para. Sachiko zdjęła go z ognia i zaczęła przygotowywać herbatę. Obserwowałam ją przez kilka minut, po czym spytałam cicho:

– Znalazłaś swojego przyjaciela?

– Tak, Etsuko – odparła. – Znalazłam go. – Nadal przygotowywała herbatę, nie podnosząc na mnie wzroku. Potem powiedziała: – Bardzo miło z twojej strony, że przyszłaś tu dziś wieczór. Ogromnie przepraszam za Mariko.

Nie spuszczając z niej wzroku, spytałam:

– Jakie masz teraz plany?

– Plany? – Sachiko skończyła napełniać imbryk, a potem wylała resztkę wody na płomień. – Etsuko, mówiłam ci wiele razy, że najbardziej leży mi na sercu dobro mojej córki. Nic innego się nie liczy. Przecież jestem matką, a nie jakąś utrzymanką, lekceważącą nakazy przyzwoitości. Jestem matką i na pierwszym miejscu stawiam interes mojej córki.

– Oczywiście.

– Zamierzam wysłać list do mojego wuja. Napiszę, gdzie obecnie zamieszkam i jakie jest moje położenie, oczywiście tyle, ile uznam za stosowne. Potem, jeśli będzie sobie tego życzył, porozmawiam z nim o możliwości powrotu do jego domu. – Sachiko ujęła imbryk w obie ręce i zaczęła nim delikatnie potrząsać. – Prawdę mówiąc, Etsuko, jestem raczej zadowolona, że sprawy przybrały taki właśnie obrót. Wyobraź sobie, jak źle podziałałoby na moją córkę, gdyby niespodziewanie znalazła się w kraju pełnym cudzoziemców, kraju pełnym Ame-kos. I gdyby nagle okazało się, że jeden z tych Ame-kos jest jej ojcem, na pewno czułaby się bardzo zagubiona. Czy rozumiesz, co mówię, Etsuko? Już tak dużo wydarzyło się w jej życiu, że zasłużyła sobie na jakąś stabilizację. Chyba dobrze, że wszystko potoczyło się w taki sposób.

Mruknęłam coś na znak zgody.

– Dzieci, Etsuko – ciągnęła – oznaczają odpowiedzialność. Niebawem sama się o tym przekonasz. A on tego się właśnie obawia, co widać od razu. On się boi Mariko. Cóż, z czymś takim nie mogę się pogodzić. Moja córka jest na pierwszym miejscu. Dobrze, że wszystko potoczyło się w taki sposób. – Nie przestawała delikatnie potrząsać trzymanym w rękach imbrykiem.

– Z pewnością wytrąciło cię to z równowagi – powiedziałam wreszcie.

– Mnie? – zaśmiała się Sachiko. – Etsuko, czy myślisz, że podobne drobiazgi są w stanie wyprowadzić mnie z równowagi? Być może działo się tak, gdy byłam w twoim wieku, lecz nie teraz. Zbyt wiele przeżyłam w ciągu ostatnich lat. W każdym razie spodziewałam się, iż coś takiego się wydarzy. O nie, absolutnie nie jestem zaskoczona. Spodziewałam się tego. Poprzednim razem, w Tokio, wszystko potoczyło się prawie tak samo. Zniknął i wydał wszystkie nasze pieniądze. Przepił je w trzy dni. To były w większości nasze pieniądze. Czy ty wiesz, Etsuko, że pracowałam wówczas jako pokojówka w hotelu? Tak, jako pokojówka. Jednak nie narzekałam, mieliśmy dużo pieniędzy; jeszcze kilka tygodni i uzbieralibyśmy na statek do Ameryki. Ale wtedy on wszystko przepił. Spędziłam tyle tygodni na kolanach, szorując podłogi, a on przepił wszystko w trzy dni. A teraz znowu tam siedzi, ze swoją nędzną utrzymanką. Jakże mogę komuś takiemu powierzyć przyszłość mojej córki? Jestem matką, a moja córka jest dla mnie najważniejsza.

Znowu zamilkłyśmy. Sachiko postawiła imbryk obok siebie i wbiła weń wzrok.

– Mam nadzieję, że twój wuj wykaże zrozumienie dla całej sytuacji – odezwałam się.

Wzruszyła ramionami.

– Jeśli chodzi o mojego wuja, Etsuko, to przedyskutuję z nim całą kwestię. Jestem gotowa to uczynić dla dobra Mariko. Jeżeli nie zechce mi pomóc, będę musiała znaleźć jakieś inne rozwiązanie. W każdym razie nie mam zamiaru wyprawiać się do Ameryki z jakimś cudzoziemcem – pijakiem. Cieszę się, że znalazł sobie jakąś panienkę do towarzystwa; jedno warte drugiego. Jeśli o mnie chodzi, wybiorę to, co najlepsze dla Mariko.