– To prawda. No cóż, zobaczymy, co Jiro o tym myśli.
– Tak.
– Chciałabym jednak, by mój syn nosił to samo imię co ojciec.
– Byłbym niezmiernie szczęśliwy. – Ukłonił się z lekkim uśmiechem. – Z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę, że to ogromnie irytujące, gdy krewni nalegają, by dawać dzieciom ich imiona. Pamiętam czasy, kiedy moja żona i ja kłóciliśmy się, jakie imię dać synowi. Chciałem dać mu imię po moim wuju, lecz mojej żonie nie podobał się zwyczaj nadawania dzieciom imion krewnych. Koniec końców, rzecz jasna, postawiła na swoim. Keiko była nieustępliwą kobietą.
– Ładne imię, Keiko. Jeśli urodzi się dziewczynka, to może nazwiemy ją Keiko.
– Nie powinnaś składać zbyt pochopnych obietnic. Stary człowiek będzie bardzo rozczarowany, jeśli ich nie dotrzymasz.
– Przepraszam, po prostu głośno myślałam.
– A oprócz tego, Etsuko, na pewno są inni członkowie rodziny, których imiona wolałabyś nadać swojemu dziecku. Osoby, które były ci bliższe.
– Być może. Jednak jeśli to będzie chłopiec, nazwę go Seiji. Ojciec był kiedyś dla mnie jak prawdziwy ojciec.
– Czy już nie jestem dla ciebie jak ojciec?
– Oczywiście, że tak. Tyle że nieco inaczej.
– Wierzę, że Jiro jest dobrym mężem.
– Oczywiście. Nie sądzę, bym mogła być szczęśliwsza.
– A i dziecko uczyni was szczęśliwymi.
– Tak, trudno sobie wyobrazić lepszy moment. Prawie zaaklimatyzowaliśmy się tutaj, a z pracą Jira wszystko jak najlepiej. Chwila jest naprawdę idealna.
– A więc jesteś szczęśliwa?
– Tak, jestem bardzo szczęśliwa.
– Wspaniale. To sprawia, że i ja jestem szczęśliwy.
– Proszę, już gotowe – powiedziałam, wręczając mu lakierowane pudełko.
– Ach tak, te resztki – odrzekł, przyjmując je z dramatycznym ukłonem. Uniósł nieznacznie wieczko i dodał: – Wygląda wcale smakowicie.
Gdy wróciłam wreszcie do salonu, Ogata-san wkładał buty w wejściu.
– Powiedz mi, Etsuko – odezwał się, nie podnosząc oczu znad sznurowadeł – spotkałaś kiedyś tego Shigeo Matsudę?
– Raz lub dwa razy. Odwiedzał nas po ślubie.
– Ale on i Jiro nie są już teraz bliskimi przyjaciółmi?
– Nie. Wysyłamy sobie życzenia i na tym się kończy.
– Chcę poprosić Jira, żeby napisał do swojego przyjaciela. Uważam, że winien jest mi przeprosiny. W przeciwnym razie będę nalegał, by Jiro zerwał kontakty z tym młodzieńcem.
– Rozumiem.
– Już wcześniej myślałem o tym, by mu to zaproponować, jeszcze przy śniadaniu. Jednak rozmowy tego rodzaju najlepiej zostawiać na wieczór. Zapewne ma ojciec rację przed wyjściem Ogata-san raz jeszcze podziękował mi za drugie śniadanie.
Jak się okazało, owego wieczora nie poruszył tej sprawy. Po powrocie obydwaj mężczyźni wyglądali na zmęczonych i większą część wieczoru spędzili nad gazetami, niewiele ze sobą rozmawiając. Tylko raz Ogata-san wspomniał nazwisko doktora Endo. Stało się to przy kolacji, kiedy powiedział po prostu:
– Endo dobrze wygląda. Tylko tęskni za pracą. Koniec końców ten człowiek żył dla niej.
Tej nocy, przed zaśnięciem, gdy leżeliśmy w łóżku, powiedziałam do Jira:
– Mam nadzieję, że ojciec jest zadowolony z przyjęcia, jakie mu zgotowaliśmy.
– A czegóż innego może oczekiwać? – spytał mój mąż. – Jeśli tak się zamartwiasz, to zabierz go gdzieś.
– Będziesz pracował w sobotę po południu?
– Czy myślisz, że mogę sobie pozwolić na wolne? Mam poważne zaległości. Akurat trafił na najgorszy okres ze swoją wizytą.
– Ale w niedzielę wybierzemy się gdzieś, prawda? Zdaje mi się, że nie otrzymałam wówczas żadnej odpowiedzi, lecz czekałam na nią, długo wpatrując się w ciemność. Po całym dniu pracy Jiro bywał zmęczony i nie miał nastroju do rozmów. W każdym razie niepotrzebnie martwiłam się o Ogatę-sana, gdyż jego wizyta owego lata była najdłuższa z dotychczasowych. Pamiętam, że nadal był z nami tego wieczora, gdy do drzwi zastukała Sachiko.
Ubrana była w suknię, której nigdy wcześniej nie widziałam, a na ramiona zarzucony miała szal. Twarz pokrywał staranny makijaż, lecz na jej policzku zwisał cienki kosmyk włosów.
– Przepraszam, że cię niepokoję, Etsuko – powiedziała z uśmiechem. – Myślałam, że może znajdę tu Mariko.
– Mariko? Ależ nie.
– No cóż, trudno. Wcale jej nie widziałaś?
– Niestety nie. Zginęła?
– Nie patrz tak na mnie. – Uśmiechnęła się. – Po prostu nie było jej w domu, gdy wróciłam, to wszystko. Na pewno niedługo ją znajdę.
Rozmawiałyśmy w drzwiach i nagle zdałam sobie sprawę, że Jiro i Ogata-san spoglądają w naszą stronę. Przedstawiłam im Sachiko i cała trójka wymieniła ukłony.
– To niepokojące – stwierdził Ogata-san – Może lepiej od razu zadzwonimy na policję.
– Nie ma takiej potrzeby. Na pewno ją znajdę – odrzekła Sachiko.
– Może jednak lepiej na wszelki wypadek zadzwonić.
– Naprawdę nie trzeba. – W głosie Sachiko dało się wyczuć cień irytacji. – Na pewno ją znajdę.
– Pomogę ci jej szukać – powiedziałam, wkładając kurtkę.
Mój mąż spojrzał na mnie z niezadowoleniem. Chciał coś powiedzieć, lecz rozmyślił się. Na koniec rzucił:
– Już prawie ciemno.
– Naprawdę, Etsuko, nie ma powodu do takiego zamieszania – mówiła Sachiko. – Będę ci jednak wdzięczna, jeśli wyjdziesz na chwilę ze mną.
– Uważaj na siebie, Etsuko – powiedział Ogata-san. – I zadzwoń na policję, jeśli nie znajdziecie szybko tego dziecka.
Zeszłyśmy po schodach. Na dworze było wciąż ciepło, a słońce kryło się za pustkowiem, podświetlając błotniste bruzdy.
– Szukałaś już między blokami? – spytałam.
– Nie, jeszcze nie.
– W takim razie do dzieła. – Ruszyłam szybko przed siebie. – Czy Mariko ma jakichś przyjaciół, z którymi może być?
– Nie sądzę. Naprawdę, Etsuko – Sachiko ze śmiechem położyła mi rękę na ramieniu – niepotrzebnie wpadasz w panikę. Na pewno nic się jej nie stało. Szczerze mówiąc, przyszłam do ciebie, gdyż chciałam podzielić się z tobą pewnymi wiadomościami. Widzisz, wszystko nareszcie jest ustalone. Za kilka dni wyjeżdżamy do Ameryki.
– Do Ameryki? – Nie wiem, czy sprawiła to ręka Sachiko na moim ramieniu, czy też moje szczere zaskoczenie, w każdym razie stanęłam jak wryta.
– Tak, do Ameryki. Niewątpliwie słyszałaś o takim miejscu. – Moje zdumienie sprawiło jej przyjemność.
Ruszyłam dalej. Nasze osiedle to betonowa przestrzeń wyłożona płytkami, której monotonię rozpraszają od czasu do czasu wiotkie, młode drzewka, zasadzone po ukończeniu budowy. Ponad naszymi głowami w większości okien zapalono światła.
– Nie zapytasz mnie o nic więcej? – ciągnęła Sachiko, zrównując się ze mną. – Nie zapytasz, dlaczego jadę? I kim?
– Cieszę się, że chcesz, bym pytała o takie rzeczy – odparłam. – Jednak może najpierw powinnyśmy odnaleźć twoją córkę.
– Etsuko, musisz zrozumieć, że niczego się nie wstydzę. Nie chcę niczego przed nikim ukrywać. Pytaj, o co chcesz; ja się nie wstydzę.
– Sądzę, że najpierw powinnyśmy odnaleźć twoją córkę. Porozmawiać możemy potem.
– Dobrze, Etsuko. – Zaśmiała się. – Znajdźmy najpierw Mariko.
Przeszukałyśmy wszystkie podwórka i okrążyłyśmy wszystkie bloki. Niebawem doszłyśmy do miejsca, skąd wyruszyłyśmy. Wtedy spostrzegłam dwie kobiety rozmawiające przy wejściu do jednego z bloków.
– Może te kobiety będą mogły nam pomóc – powiedziałam.