– Na policję? A co tutaj zgłaszać? Mariko mówi, że wspinała się na drzewo i spadła. Wtedy właśnie się skaleczyła.
– I nie była z nikim dziś wieczór?
– Nie, a z kim miałaby być?
– A ta kobieta? – spytałam.
– Jaka kobieta?
– Ta, o której Mariko nie przestaje mówić. Czy nadal sądzisz, że ona to sobie wymyśliła?
Sachiko westchnęła.
– Myślę, że ona jej sobie nie wymyśliła – odrzekła. – Mariko widziała ją raz. Tylko raz, kiedy była dużo młodsza.
– Ale czy myślisz, że ona, ta kobieta, mogła tu być dziś wieczór?
Sachiko roześmiała się.
– Nie, Etsuko, to absolutnie niemożliwe. Zresztą ta kobieta nie żyje. Uwierz mi, Etsuko, ta cała historia z kobietą to tylko taka gra, którą Mariko odgrywa, gdy chce sprawić kłopot. Zdążyłam się przyzwyczaić do czegoś takiego.
– Dlaczego jednak miałaby opowiadać podobne historie?
– Dlaczego? – Sachiko wzruszyła ramionami. – Dzieci lubią robić takie rzeczy. Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić, gdy zostaniesz matką.
– I jesteś pewna, że dziś wieczór była sama?
– Zupełnie pewna. Dostatecznie dobrze znam moją córkę.
Zamilkłyśmy na chwilę. Wokół nas słychać było bzyczenie moskitów. Sachiko ziewnęła, zasłaniając usta dłonią.
– Tak więc widzisz, Etsuko – powiedziała. – Niebawem wyjeżdżam z Japonii. Nie robi to na tobie większego wrażenia.
– Oczywiście, że robi. I ogromnie się cieszę, jeśli to jest właśnie to, czego pragnęłaś. Ale czy nie wiążą się z tym… różne trudności?
– Trudności?
– Mam na myśli przeprowadzkę do innego kraju, z innym językiem i innymi obyczajami.
– Pojmuję twoje obawy, Etsuko. Nie sądzę jednak, bym miała powody do niepokoju. Widzisz, słyszałam tak wiele o Ameryce, że ten kraj nie jest już dla mnie całkowicie obcy. A jeśli chodzi o język, to do pewnego stopnia już go opanowałam. Frank-san i ja często rozmawiamy po angielsku. Gdy pobędę trochę w Ameryce, będę mówić jak Amerykanka. Dlatego nie widzę powodu do niepokoju. Wiem, że dam sobie radę.
Skłoniłam się na te słowa w milczeniu. Dwa kociaki zaczęły zbliżać się do miejsca, gdzie siedziała Sachiko. Przyglądała się im przez chwilę, po czym zaśmiała się.
– Oczywiście są takie chwile, kiedy zastanawiam się, jak to się wszystko skończy. Ale naprawdę – uśmiechnęła się – wiem, że sobie poradzę.
– Właściwie miałam na myśli Mariko. Co będzie z nią?
– Mariko? Wszystko będzie w porządku. Wiesz, jakie są dzieci. One tak łatwo przystosowują się do nowych miejsc.
– Jednak mimo wszystko będzie to dla niej ogromna zmiana. Czy ona jest gotowa na coś takiego?
Sachiko westchnęła ze zniecierpliwieniem.
– Czy sądzisz, Etsuko, że nie wzięłam tego wszystkiego pod rozwagę? Czy przypuszczasz, że zdecydowałabym się na opuszczenie kraju, nie rozważywszy najpierw dokładnie dobra mojego dziecka?
– Naturalnie – odparłam. – Rozważyłabyś to niezwykle dokładnie.
– Dobro mojej córki leży mi najbardziej na sercu, Etsuko. Nie podjęłabym żadnej decyzji, która w jakikolwiek sposób mogłaby zagrozić jej przyszłości. Głęboko rozważyłam całą kwestię i przedyskutowałam ją z Frankiem. Zapewniam cię, że z Mariko wszystko będzie dobrze. Żadnych problemów.
– A co będzie z jej edukacją? Sachiko znów się zaśmiała.
– Etsuko, nie wybieram się do dżungli. W Ameryce istnieją takie instytucje jak szkoły. A nie zapominaj, że moja córka to bystre dziecko. Jej ojciec był człowiekiem utalentowanym, a i po mojej stronie nie brakowało krewnych, którzy zaszli daleko. Nie możesz myśleć, że to jakieś wiejskie dziecko, tylko dlatego, że widziałaś ją w… takich warunkach.
– Oczywiście, że nie. Ani przez chwilę…
– To bystra dziewczynka. Nie miałaś okazji poznać jej od lepszej strony. Nic dziwnego, że w takich warunkach jak te dziecko zachowuje się dziwacznie. Jednak gdybyś widziała ją w czasach, gdy mieszkałyśmy w domu mojego wuja, dostrzegłabyś jej zalety. Gdy jakiś dorosły zwracał się do niej, odpowiadała jasno i inteligentnie; żadnego chichotania i wstydzenia się, tak typowego dla większości dzieci. A już na pewno nie było mowy o tych jej małych sztuczkach. Chodziła do szkoły, przyjaźniła się z najlepszymi dziećmi. Poza tym mieliśmy dla niej prywatnego nauczyciela, który ogromnie ją chwalił. Tempo, w jakim wszystko nadrabiała, było doprawdy zdumiewające.
– Nadrabiała?
– No cóż. – Sachiko wzruszyła ramionami. – Tak się nieszczęśliwie składało, że w edukacji Mariko od czasu do czasu zdarzały się przerwy. Składały się na to różne przyczyny, w tym nasze częste przeprowadzki. Wiele przeżyłyśmy, Etsuko. Gdyby nie wojna, gdyby mój mąż nadal żył, Mariko miałaby zapewnione wychowanie odpowiednie dla rodziny o takim, jak nasz statusie.
– Tak. Niewątpliwie – odparłam.
Niewykluczone, że Sachiko wyczuła coś w moim tonie, gdyż spojrzała na mnie uważnie, a gdy zaczęła mówić, w jej głosie brzmiało napięcie.
– Nie musiałam opuszczać Tokio, Etsuko. Uczyniłam to ze względu na Mariko. Przyjechałam tu, by mieszkać w domu mego wuja, gdyż uznałam, że tak będzie najlepiej dla mojej córki. Nie musiałam tego robić, wcale nie musiałam wyjeżdżać z Tokio.
Skłoniłam się. Sachiko patrzyła na mnie przez chwilę, potem odwróciła się i wbiła wzrok w rozciągającą się za drzwiami ciemność.
– Jednak opuściłaś swego wuja – powiedziałam. – A teraz chcesz opuścić Japonię.
Sachiko obrzuciła mnie gniewnym spojrzeniem.
– Dlaczego mówisz do mnie w taki sposób, Etsuko? Dlaczego nie możesz mi dobrze życzyć? Czyżbyś mi zazdrościła?
– Ja naprawdę dobrze ci życzę. I zapewniam cię, że…
– Mariko będzie dobrze w Ameryce, dlaczego nie chcesz w to uwierzyć? Znacznie lepiej niż tutaj. Będzie mieć większe szansę; kobietom w Ameryce jest dużo lepiej.
– Pragnę cię zapewnić, iż cieszę się razem z tobą. Jeżeli zaś chodzi o mnie, to cieszę się z tego, co mam, i chyba nie mogłabym być szczęśliwsza. W pracy Jira wszystko układa się jak trzeba, a teraz oczekujemy dziecka, właśnie wtedy, kiedy bardzo tego pragnęliśmy…
– Może zostać kobietą interesu, a nawet aktorką. To jest właśnie Ameryka, Etsuko, jest tam mnóstwo możliwości. Frank mówi, że ja też mogę zostać kobietą interesu. Takie rzeczy są tam możliwe.
– Nie mam wątpliwości. Chodzi tylko o to, że ja sama jestem szczęśliwa z tym, co mam.
Sachiko patrzyła na dwa małe kociaki, drapiące obok niej tatami. Przez kilka chwil panowało milczenie.
– Muszę wracać – odezwałam się wreszcie. – Będą się o mnie martwić. – Podniosłam się, ale Sachiko nie spuszczała wzroku z kociąt. – Kiedy wyjeżdżasz? – spytałam.
– Za kilka dni. Frank przyjedzie swoim samochodem i zabierze nas. Przed końcem tygodnia powinniśmy być na pokładzie statku.
– Rozumiem, że nie będziesz już pomagać pani Fujiwara.
Etsuko spojrzała na mnie z krótkim, pełnym niedowierzania śmiechem.
– Etsuko, niedługo czeka mnie wyjazd do Ameryki. Nie ma potrzeby, żebym pracowała dalej w jadłodajni.
– Rozumiem.
– Może byłabyś tak dobra, Etsuko, i poinformowała panią Fujiwara o mojej decyzji. Nie planuję już więcej się z nią spotykać.
– Więc nie powiesz jej sama?
Sachiko westchnęła ze zniecierpliwieniem.
– Etsuko, czy nie spostrzegłaś, jak nienawistna była praca w jadłodajni dla kogoś takiego jak ja? A jednak nie uskarżałam się i robiłam to, co mi kazano. Jednak to już minęło i bynajmniej nie ciągnie mnie do tego miejsca. – Jedno z kociąt szarpało za rękaw jej kimona, więc dała mu ostrego klapsa, po którym małe stworzenie umknęło pośpiesznie do swojego kąta. – Więc pozdrów ode mnie panią Fujiwara – powiedziała. – I życz jej wszystkiego najlepszego w interesach.