Jego primus wyczarował z powietrza trzcinkę i wskazał nią zamrożone ścięgna nanoasasyna.
– Ale tak naprawdę – czym to jest naprawdę?
– Mogę…?
– Proszę.
Obie manifestacje zniknęły, a całe pole widzenia /Za-moyskiego wypełniła gęsta, szara mgła.
= Pozwól = rzekłu P. G.
Zoom, zoom, zoom. Zapadali się w głąb tych mgielnych kłębów. Szare chmury rozjeżdżały się na boki i Adam zaraz dojrzał między nimi fragmenty muru zamkowego, kawałek trawnika, skrawek nieba, także czarną strunę, przebijającą mgłę niczym negatyw laserowego promienia. W prawym dolnym rogu pola widzenia phoebe włączyłu licznik skali. Zoom, zoom, zoom. Spadali w stałym tempie, rzędy wielkości tykały co sekunda; właśnie opuszczali mezokosmos.
= Widzisz?
Bezcielesny, pozbawiony jakiejkolwiek manifestacji – jesteś kierunkiem swego spojrzenia, punktem skupienia zmysłów, niczym więcej. Patrick obróciłu wzrok Zamoyskiego o 40° w prawo, o 30° w dół. Adam wpływał teraz w smugę cienia.
Minus 6, minus 7. Mgła wyglądała jak dotknięta przez ostrą pikselozę: z jednolitej substancji zmieniła się w nieuporządkowane zbiory różnobarwnych skrzeplin.
Minus 8. Nagłe przejście: zbiory były już uporządkowane.
Zoom, stop.
= Teraz możesz dojrzeć zarówno budulec, jak i strukturę. Spójrz najpierw na cesarskie, to jaśniejsze. Jakie kolory jesteś w stanie rozpoznać?
= Zaraz… to schodzi do składowych. Żółte, niebieskie, czerwone.
= Ton, kroton i ort. Gdybym trochę cofnął, zobaczyłbyś pełną paletę triad: dwadzieścia siedem kombinacji, dwa-
dzieścia siedem odcieni. To jest szkolne przyporządkowanie. Żółć, błękit i czerwień. Z tych trzech cegiełek za pomocą języka programowania infu, NSCC, konfigurujemy wszystkie możliwe operatory. Także nasze manifestacje. Także mammoidy. Także Cywilizacje Śmierci. Ton, kroton i ort. Widzisz? Wypełniają całą przestrzeń; oczywiście, w różnym zagęszczeniu. Przeczytaj Umowę Fundacyjną. Każda zamieszkana przestrzeń należąca do Cywilizacji Homo Sapiens, a w myśl Trzeciej Poprawki także próżnia kosmiczna zamknięta w jej Portach – jest wypełniona cesarskim nanowarem.
= Zaraz – to znaczy, że tam, w Afryce -
= Cała Ziemia. Tu, na weselu Beatrice – oddychałeś infem, piłeś go, pociłeś się nim, krążył ci w żyłach, przenikał przez skórę, osadzał się w mózgu. Jest wszędzie.
Tęczowa mgła otulała ich bezcielesne perceptoria ze wszystkich stron. KTTOOTKTKOKOOTTKOTKTOOOO-KTKTOTTOKTKKKOTTKTOTOKTKOTKTTOTOKT-KTOTKTOTKTKTOOOTKTOTKTTOKTTOKTTOKO-TOTKTOKTOKTTOTKTKTOTKOOOTKTOKTTKTKT-KOKKKTOTKTOTTTKKTOO…
Oddycha, pije, wydala…
A przecież w tej chwili to nie Cesarz inwaduje jego pustaka – lecz Franciszek.
Gdyby Zamoyski miał ciało – gdyby je teraz posiadał – zatrząsłby się zapewne z obrzydzenia. Oni tu wszyscy żyją we flakach lewiatana. Co z tego, że nieorganicznych? Gdy rozpatrywane na tym poziomie, wszystko jest już organiczne lub nieorganiczne, jak kto woli.
Ale ja nie mogę myśleć inaczej. Oślizgły potwór, bestia amorficzna, zimny lewiatan. Oni żyją w nim, on w nich. I uważają to za normalne. Pieprzona Cywilizacja!
Mróz przeszedł Zamoyskiemu po kręgosłupie. (Ale przecież nie ma kręgosłupa).
Skoro w całej Cywilizacji – to także tam, wtedy: w Afryce, w Puermageze, w zagajniku nad strumieniem. I dalej: w Saku, w garści de la Roche'u et consortes. Co właściwie twierdziła Angelika? Że jaka jest geneza Smauga? Przecież nie cesarskie nano odcięte od Plateau? Odcięły je Wojny
– a Wojny zostały wypuszczone przez Cywilizacje, nie przez Horyzontalistów de la Roche'u. Horyzontaliści nie mogli tego przewidzieć; porwali nas wcześniej. Musieli zatem mieć jakiś inny sposób na pozbycie się infu. I to do tego stopnia dla wszystkich oczywisty, iż nikt się nawet o nim nie zająknął.
Zapytał phoebe'u.
= Nielicencjonowane nano = odparłu. = Istnieje wiele modeli nanoware'u znacznie bardziej zjadliwych niż inf. Cesarskie nie jest pod tym względem optymalne, ponieważ nie działa bynajmniej na najniższym możliwym poziomie atomowym.
Szarpnęło. Zoom. Minus 9.
Pole widzenia wypełniała grupa czerwonych i niebieskich granul, każda jak balon. Zamoyski przesuwał się między nimi bez wysiłku, przenikając przez wąskie szczeliny
– punkt, ciało zerowymiarowe, fala infowiatru. Przepłynął pod kilkudziesięcioma szeregowo połączonymi balonami i ujrzał obłok wściekłego fioletu.
Znowu szarpnięcie. Minus 10. Spadł między fioletowe ostrosłupy.
= To dopiero są nanoboty in limine. Oczywiście już czysta symulacja = rzekłu phoebe. = Silniki podenzymatycz-ne, jednowzorcowe asemblery i replikatory, disasamblery specjalistyczne… Nano cesarskie jest, jak widzisz, znacznie od nich większe, tym samym podatne na ataki z niższych poziomów.
= Dlaczego więc…?
= Prawo. Dla bezpieczeństwa. Przeczytaj Fundacyjną. Nigdy nie pozwolilibyśmy na podobne rozprzestrzenienie
się infu, gdyby nie był on kontrolowany, że tak powiem, „u samej podstawy".
Nie zeszli do poziomu fioletowego nano; miast tego skręcili ostro do góry i przebili powierzchnię najbliższego balonu. Mignięcie żółci – potem już inny świat.
Musiał sobie Zamoyski wciąż przypominać, iż jest to zaledwie model, reprezentacja.
Szkielet nanobota – ortu – zbudowany był symetrycznie, na bazie multidodekaedru. Na co czwartym zewnętrznym atomie zaczepione miał długie łańcuchy cząsteczek egzekutywnych. Tu, wewnątrz bota, wizualizacja traciła na elegancji i gładkości: granice poszczególnych atomów okazywały się rozmyte, same atomy posiadały zresztą dziwny, trudny do opisania kształt, najbliższy bynajmniej nie kuli, lecz elipsoidom, klepsydrom, nierzadko wręcz graniasto-słupom.
W sercu wielokrotnego dodekaedru znajdował się tajemniczy splot molekuł, tak ciasny, że trudno było rozróżnić poszczególne chmury elektronowe.
= Każdy cesarski nanobot jest kontrolowany bezpośrednio z Plateau. Manifestacje infu stanowią odbicie programów NSCC. Zmienia się mapa NSCC – zmieniają się wiązania i struktury 3D infu. Czy teraz rozumiesz, czym jest tamto czarne nano?
= Infem zhackowanym.
= Tak.
Phoebe zatrzasnęłu wizualizację i przywróciłu stare adresowania manifestacji.
Primus Zamoyskiego opuścił rękę z trzcinką. Zamrugał w lipcowym słońcu, spojrzał na Murzynkę, ogień, struny. Z powrotem wzniósł rękę. Uderzone ścięgna rezonowały. Cesarka sperwertowana. Ktoś wszedł na jej Pola.
Całe Farstone objęte było protokołem Pierwszej Tradycji. Czy trzyipółmetrowa kobieta z ogniem na czaszce mie-
ści się w nim? Z błędu maszynowego i maszynowej nad-poprawności rodzą się największe absurdy.
Adam ponownie uruchomił nagranie. Czarnoskórą mortmanifestację pociągnęło wstecz, phoebe i stahs odstąpili. Szło to w tempie sekundy na sekundę i końcówka (to znaczy początek) rozegrała się błyskawicznie. Na dwa metry przed Okiem Nocy Murzynka się rozpadła. Najpierw zgasł płomień na jej czaszce – jakby z nagła zakręcono palnik acetylenowy. Potem – trzask-trzask-trzask; trzy mgnienia oka – złożyła się w sobie, niczym organiczne ori-gami. Dwukrotnie, czterokrotnie, ośmiokrotnie – wstecz, po czarnych liniach gwałtu – 64-krotnie, 128-krotnie… zasysało ją Oko Nocy.
Teraz jeszcze sekunda, półtorej – zamknęło się i ono, wycofując się ze światła do swoich niewidzialnych domen.
– Chwila dla entropii – mruknął Adam.
Obrót i -
Symulacja skoczyła naprzód.
Ponownie (po raz już chyba czwarty) ujrzał przebieg zdarzenia. W przesiąkniętym słonecznym blaskiem powietrzu wybuchł granat ciemności, przez wybitą dziurę wychynęło Oko, czarna bulwa, kieszeń nocy. Coraz szybciej pulsując, wydała ona z siebie w blask dnia zarodek morderczyni. Ten, ledwo wypadłszy w światło, począł się z przerażającą szybkością rozwijać do pełnej manifestacji.
Zamoyski zarządził restart i obejrzał to raz jeszcze., teraz bez wizualizacji mikrostruktur infowych.
Murzynka eksplodowała ex nihilo, wprost z powietrza. Może tylko ten ułamek sekundy wcześniej – powidok ruchu zbyt gwałtownego, by odbił się na źrenicach… Lecz jeśli ktoś wie, czego się spodziewać, dojrzy frenetyczny pląs ciasno splątanych rąk, nóg, żeber, skóry, wewnętrznych organów, w niczym jednak nie przypominających fragmentów ludzkiej anatomii. Gdyby atlasy anatomiczne rysowali kubiści…
– Dosyć – szepnął. – Muszę pomyśleć. – A z woli randomizera uśmiechnął się przy tym szyderczo.
Gheorg przeprocesowału to jakoś po swojemu, bo naraz wyskoczyłu z propozycją:
– Jeśli nie masz innych zobowiązań, stahs, zapraszam do „Trzech Koron".
= „Trzy Korony", info.
= Prywatny klub stahsowo-phoebe'owy, Londyn, pod protokołami Ortodoksji. Regulamin? Historia? Członkowie? Inne szczegóły?
– Dziękuję.
P. G. przesłału mu na Pola buforowe adresy i krypto dostępu. Zamoyski odruchowo wygładził chiński kaftan i przeadresował się.
Stali na schodach ceglanego budynku w starej części Londynu. Pokondensacyjny wir powietrzny już zwalniał, powoli opadały kurz i liście. Manifestacja Gheorgu unosiła właśnie dłoń, by zapukać; manifestacja była ta sama (taka sama), co w Farstone. Również Zamoyski się nie zmienił: Da_Vinci_VII, Lord Orientu – teraz to już twardy default.
Zanim wszedł, obejrzał się jeszcze na ulicę, ku skrzyżowaniu. Para nastolatków krzyczała na siebie z przeciwległych chodników. Przejechał samochód (srebrny mercedes). Starszy mężczyzna czytał gazetę idąc, wiatr mu ją wyrywał i miął. Zza rogu wybiegł pies, obwąchał but mężczyzny, trącił łbem jego nogę – człowiek, nie patrząc, sięgnął w dół i pogłaskał kundla.
Czy to są wtórne manifestacje? Adam był pewien, że nie. Widzi prawdziwych, biologicznych ludzi, prawdziwego psa, automobil zatruwający powietrze – XX wiek w wieku XXIX.
Zamoyski i McPherson weszli do „Trzech Koron".